Prolog

Park Chanyeol:

Właśnie wchodziłem do ogromnego wieżowca, kiedy z nikąd pojawił się przede mną Park Jimin. Był to mój najlepszy przyjaciel, który nawet w złych chwilach zawsze wspierał mnie, dbając o mnie w najróżniejszy sposób.

Jego mina nie ukazywała, że cieszył się na mój widok. Zawsze witał mnie przyjaźnie nawet jeśli coś nie szło po jego myśli danego dnia. Dzisiejszego poranka jednak był dziwnie zdenerwowany, a kiedy złapał mnie agresywnie za ramiona, szczerze? Naprawdę mocno się jego przestraszyłem.

- Chanyeol jesteś mi winny wyjaśnienia. Policja ciebie szuka, a ja ich spławiłem tylko dlatego, że nie wiedziałem o co im chodzi. Mam nadzieję, że masz dobrą wymówkę, dlaczego ciebie szukają do jasnej cholery? - zapytał mnie zimnym tonem.

- Nie wiem jakich wyjaśnień ode mnie oczekujesz. Nic złego nie zrobiłem, a przecież nasze interesy idą dobrze i chyba nie wplątałeś naszej firmy w jakieś lewe interesy, prawda?

Jimin spojrzał na mnie pytającym wzrokiem aczkolwiek ja naprawdę niczego nie wiedziałem. Moje życie kręciło się tylko wokół firmy i mojego narzeczonego z którym zawsze po pracy spędzałem miło czas czy to na oglądaniu telewizji czy na wspólnym gotowaniu.

Wszystko było takie monotonne, ale starałem się nie narzekać, a z policją nigdy nie miałem żadnej styczności. Zawsze starałem się żyć według prawa i przestrzegać określonych zasad w pewnych sytuacjach.

- Ty chyba jesteś nienormalny. Tak samo jak ty jestem dobrym obywatelem prowadzącym własną firmę. Nigdy nikomu nie zrobiłem krzywdy, a pracy poświęcam się w dwustu procentach. Ja nawet życia prywatnego nie mam, a ty chcesz mi wmówić, że sprowadziłem na nas jakieś kłopoty? Weź się zastanów zanim coś powiesz.

Niejednokrotnie słyszałem wybuchy Jimin'a, ponieważ miał on bardzo ciężki charakter, ale nigdy swojej złości nie kierował do mnie. Przyjście policji do naszej firmy musiało nieźle go wkurzyć, ale nie zmieniało to faktu iż musieliśmy sobie całą tą sytuację wyjaśnić.

- Po pierwsze uspokój się zaraz pojedziemy na komendę i wyjaśnimy wszystko,  ale zanim to zrobimy muszę jeszcze pojechać do domu - próbowałem w jakiś sposób go uspokoić, chociaż wciąż po jego mimice twarzy można było rozpoznać zdenerwowanie.

- Po co chcesz jechać do domu? Przypomnę tobie dopiero co stamtąd przyjechałeś i miałeś zamiar pracować. Przykro mi, że wywiązała się z tego taka kłopotliwa sytuacja, ale pojedziesz do domu dopiero jak wrócimy z komisariatu. Teraz ruszaj dupsko, bo nie ma czasu - przyjaciel zaczął mnie poganiać, a skoro tak robił to było nieuniknione, że w trybie natychmiastowym znajdziemy się pod komisariatem policji.

- Dobra, ale daj mi przynajmniej wejść do biura muszę zabrać dokumenty skoro tutaj już dzisiaj nie wrócę, na pewno.

- Czekam w samochodzie- po tych słowach minął mnie i wyszedł z budynku.

Pobiegłem do swojego gabinetu i chwyciłem za teczkę leżącą na moim biurku. Miałem sporo pracy do wykonania dzisiejszego dnia, ale nie chciałem zostawiać z tym wszystkim samego Jimin'a, jeśli chodziło o całą tą sprawę z policją.

Kiedy miałem schodzić na dół, gdzie czekał na mnie w samochodzie Jimin sekretarka zatrzymała mnie przy recepcji. Zdziwiłem się, ponieważ ona nigdy nie zawracała mi ani Jiminowi głowy, ponieważ uważała, że nam jako najwyższym należy się odpoczynek, a pilne sprawy załatwiała z naszymi osobistymi sekretarkami.

- Panie park proszę się zatrzymać mam panu coś do przekazania. Jeśli pan stamtąd nie wróci proszę powierzyć firmę panu Park Jiminowi, a jeśli i on zostanie zatrzymany niech pan znajdzie odpowiednich ludzi do pełnienia funkcji zarządu - czułem jak na moim czole pojawiają się ślady potu.

Dlaczego ona mówiła mi o takich rzeczach skoro ja nawet nie wiedziałem czego tak naprawdę chciała ode mnie policja?

Nie miałem ochoty jej odpowiadać dlatego tylko kiwnąłem głową i obróciłem się w stronę wyjścia. Od razu rzucił mi się w oczy Jimin siedzący w naszym służbowym samochodzie. Mogłem śmiało stwierdzić, że był tą wizytą na komendzie strasznie zdenerwowany, a ja nawet nie mogłem się domyślić przyczyny tego, że musiałem jechać i rozmawiać o czymś z policją.

Kiedy wsiadłem do auta Jimin nie wyczuł mojej obecności, co nie powiem zdziwiło mnie jeszcze bardziej. W końcu nie wytrzymałem i pomachałem mu ręką przed twarzą.

- Ej ty mnie w ogóle zauważyłeś? Nie masz się czym stresować. Sądzę, że to tylko rutynowa kontrola i musimy tylko im coś podpisać lub jeden z nas, a każdy wie, że to ja jestem tym ważniejszym współzałożycielem - chciałem jakoś rozluźnić atmosferę, bo czułem, że ona robi się coraz gorsza.

- Hahaha uśmiałem się, a teraz zapnij pasy, bo nie mam całego dnia dla ciebie. Ja też pracuje i uwierz wolałbym teraz podpisywać wszystkie mało istotne papiery, pić moją trzecią kawę w ciągu dnia niż jechać z tobą na policję, gdzie nawet nie wiem co nas czeka.

Zrobiłem to co mi kazał, ponieważ nie chciałem się z nim sprzeczać. Nigdy nie spotkałem się z wkurzonym Jiminem na moją osobę, ale jak widziałem po jego zachowaniu wolałem go już nigdy nie zdenerwować w przyszłości.

✨✨✨

W czasie podróży na komisariat między nami panowała cisza. Miałem już jej dość, ale na szczęście w odpowiednim momencie zatrzymaliśmy się pod nieco zaniedbanym budynkiem komisariatu.

- Co ty robisz, nie idziesz ze mną? - zapytałem kiedy zauważyłem, że Jimin nie ruszył się ze swojego miejsca nawet o milimetr.

- Przykro mi, ale skoro chcieli żebyś ty się zgłosił, a ode mnie nie wymagali niczego to musi coś być grane. Wolę zostać tutaj i nie narażać się na niepotrzebne sytuacje - na jego słowa uśmiechnąłem się i wysiadłem z samochodu. Nie mogłem przekładać tej wizyty, chciałem jak najszybciej załatwić tą sprawę aby wrócić do pracy nawet jeśli nie zamierzałem już dzisiejszego dnia wracać do biura.

- Dobrze tylko nie jedź nigdzie beze mnie. Nie będę płacił za taksówki skoro ty tutaj jesteś. Do biednych nie należę, ale trzeba szanować swoje pieniądze - Jimin chociaż raz w ciągu tego dnia szczerze się zaśmiał, a ja byłem dumny, że było to wynikiem moich kilku słów.

Pożegnałem się z przyjacielem i z uśmiechem na twarzy wszedłem do środka budynku.

Na samym wejściu widziałem recepcję podobną do tej, która była w mojej firmie. Od razu tam podszedłem, bo nie miałem na co czekać. W końcu przyjechałem tutaj aby dowiedzieć się czego ode mnie chcieli.

- Dzień dobry nazywam się Park Chanyeol i chciałbym porozmawiać z policjantem, który był dzisiaj u mnie w firmie. Niestety moja praca zaczyna się w momencie, kiedy przekroczę próg budynku mojej firmy, dlatego policjanci mnie nie zastali - próbowałem miło zwracać się do kobiety siedzącej za biurkiem, ale jej zdegustowana mina wskazywała, że ona nie była zbyt uprzejmym człowiekiem, a jej odpowiedź może mi sprawić nawet i lekką przykrość.

- U pana był sam komendant, ale w tej chwili jest zajęty proszę usiąść na krześle i poczekać za chwilę być może do pana przyjdzie - powiedziała niemiłym tonem.

Zrobiłem więc to co mi kazała tak jak i w przypadku Jimin'a wolałem jej się nie narażać. Usiadłem grzecznie na krześle i czekałem.

Czas mijał mi okropnie wolno zdawało mi się, że minęła już godzina, a prawda była taka, że czekałem dopiero od dwudziestu minut. Na szczęście po pewnym czasie podszedł do mnie mężczyzna w mundurze informując mnie, że komendant zaraz tutaj przyjdzie i będę mógł z nim porozmawiać.

On w porównaniu z tą panią siedzącą na recepcji był miły, ale też i groźny na swój sposób. W pewnych sytuacjach ludzie na pewno mogliby się go bać.

Po pewnej chwili znowu podszedł do mnie inny mężczyzna i byłem prawie pewny, że był to komendant we własnej osobie.

- Witam dobrze, że się pan sam zgłosił nie musiałem przynajmniej wysyłać ponownie radiowozu. Możemy pójść do pokoju przesłuchań tam muszę panu przekazać kilka informacji.

Wstałem, a komendant zaprowadził mnie do pokoju, który znałem tylko i wyłącznie z telewizji. Nigdy nie byłem w takim pomieszczeniu, ponieważ byłem naprawdę przykładnym obywatelem i nikomu krzywdy w życiu nie zrobiłem.

Usiadłem na krześle naprzeciw mężczyzny i spojrzałem na niego pytająco. Dlaczego chciał ze mną rozmawiać?

- Moim pierwszym pytaniem będzie czy znasz Jeon'a Jungkook'a?

Wytrzeszczyłem oczy w zdziwieniu. Nie rozumiałem dlaczego pytał akurat o Jeon'a? To był mój dobry przyjaciel, traktowałem go jak brata, ale zniknął jakiś czas temu nie dając mi żadnego znaku życia. Dzwoniłem do niego cztery razy dziennie, a on nawet nie chciał mi napisać jednego zdania z wyjaśnieniem.

Jakiś miesiąc temu dałem sobie z nim spokój i dużo bardziej zająłem się prowadzeniem firmy aby Jimin nie musiał ogarniać jej sam. Ten komendant tylko przypomniał mi o jego osobie, a chciałem go zapomnieć.

- Znam jest to mój można by powiedzieć, że były przyjaciel. Straciliśmy kontakt, ponieważ przestał do mnie dzwonić i zapomniał o naszej kilkuletniej przyjaźni - policjant zmarszczył brwi, zdecydowanie coś mu nie pasowało w mojej wypowiedzi.

- A nie jest przypadkiem tak, że znalazłeś go i zabiłeś?

- Słucham? O co panu chodzi, nikogo nie zabiłem od trzech miesięcy nie mam z nim kontaktu - tym razem to ja zmarszczyłem brwi, bo nie mogłem uwierzyć, że ktoś mógłby posądzać mnie o takie rzeczy.

- Niestety pan Jeon został zabity tydzień temu w środę. Z wszystkich dowodów wynika jasno, że to pan za tym stoi dlatego do czasu procesu jest pan zatrzymany pod zarzutem zamordowania Jeon'a Jungkook'a. Ma pan prawo do adwokata i jednego telefonu. Mark proszę załóż mu kajdanki i zaprowadź do celi- zawołał drugiego policjanta, który stał za ogromną szybą i przysłuchiwał się naszej rozmowie.

Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem. Miałem mieć sprawę w sądzie i żyć przez pewien czas w areszcie? W domu czekał na mnie Baekhyun - mój narzeczony. Mieliśmy przecież brać za trzy miesiące ślub, a teraz nie wiedziałem czy w ogóle na niego zdążę.

✨✨✨

Policjant skół mnie w kajdanki i zaprowadził do małej, obskurnej celi w której śmierdziało grzybem. W takich warunkach miałem mieszkać?

- Zostawiam ci tu telefon. Z powodu takiego, że jesteś współzałożycielem największej firmy w Seulu dostałeś pozwolenie na jeden telefon. Po wykonaniu połączenia telefon się wyłączy więc nie będziesz miał i tak możliwości na używanie go - pokiwałem głową, ponieważ tylko to mi zostało. Musiałem się ze wszystkim zgadzać.

Rozglądłem się po całym pomieszczeniu i zastygłem. Nie było prawie niczego oprócz twardego jak beton łóżka, kibla i umywalki. Byłem pełny podziwu, że chociaż to tutaj było.

Później spojrzałem na leżący na podłodze telefon. Miałem tylko jedną szansę i wiedziałem, że logiczne byłoby zadzwonić do Baekhyun'a, ale nie w tej sytuacji. Musiałem powiadomić Jimin'a żeby zajął się firmą najlepiej jak umie.

- Ty debilu, gdzie jesteś? Czuje, że na tym parkingu przyrosłem do chodnika.

- Słuchaj Jimin zajmij się firmą i pojedź do mojego domu. Proszę porozmawiaj z Baekhyunem, nie chcę żeby się martwił - przełknąłem ślinę, bo wcale nie chciałem mu mówić, że prawdopodobnie nie ujrzy mnie tak szybko jakby tego chciał.

- Ale coś się stało?

- Jeon Jungkook nie żyje i ktoś mnie prawdopodobnie wrobił w zabójstwo nie wiem kto, ale jak stąd wyjdę na pewno się dowiem. Nie mogę dłużej z tobą rozmawiać, ale zrób to o co cię prosiłem dodatkowo znajdź i przyślij tu najlepszego adwokata jakiego tylko uda ci się znaleźć.

Kiedy skończyłem tą wypowiedź telefon sam odrzucił połączenie miałem nadzieję, że Jimin zrozumiał to co mu powiedziałem oraz, że spełni moje polecenia. Nie zdziwiłbym się jeżeli jadąc do Baelhyun'a zapomniałby połowy rzeczy o których mu mówiłem.

Miał kiepską pamięć i nieraz musiał dużo spraw zapisywać sobie na kartce żeby ich nie zapomnieć, a zdarzało to się bardzo często.

Odłożyłem telefon na podłogę, a sam usiadłem na niewygodnym łóżku. Miałem nadzieję, że będzie już tylko lepiej...

✨✨✨

Rozdział ma dwa tysiące słów. Nie jest to dużo, ale staram się pisać dłuższe rozdziały. Mam nadzieję, że komuś się podobało i czekacie na więcej.

Szczerze powiedziawszy nie pisałam tego na siłę, chociaż w dalszym ciągu wiem, że mój styl pisania nie jest jeszcze najlepszy to inaczej nie umiem za co pprzepraszam, ale staram się jak tylko umiem. Musicie mnie zrozumieć.

Dziękuję też za ciepłe przyjęcie tego opowiadania. Doszły mnie słuchy, że nie pojawia się ono u mnie na profilu niektórym, ale to pewno kwestia tego, że wattpad lekko się psuje i jest przed aktualizacją.

Dziękuję za wszystko i do zobaczenia w kolejnym.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top