- Wszystko w porządku? Talie? - ktoś położył mi rękę na ramieniu. Prawie podskoczyłam w miejscu i rozejrzałam się niespokojnie wokół siebie.
Siedzieliśmy w samolocie lecącym do Tokio.
- Spokojnie - Koushi położył mi obie ręce na ramionach, żeby mnie uspokoić.
- Co się stało? - spytałam.
- Odpłynęłaś - poinformował mnie, siadając naprzeciwko. - Pytałem czy wszystko w porządku. W końcu wracamy do Japonii.
- Jest dobrze - pokiwałam głową.
Suga przyjrzał mi się dokładnie.
- Na pewno?
Czasami żałowałam, że chłopak tak dobrze mnie zna. Potrafił wykryć kiedy kłamię, a poza tym wiedział dużo o mojej przeszłości.
- Tak.
- Niech ci będzie. Pierwszą rzeczą jaką załatwimy po przyjeździe będzie ochrona dla ciebie.
- Aha - pokiwałam, patrząc w okno.
Mój menadżer posiedział jeszcze chwilę przy mnie, a potem odszedł.
Na powrót zatopiłam się w myślach.
~*~
- To co robimy? - spytała Audrey. Wysiedliśmy na lotnisku w stolicy kraju kwitnącej wiśni.
- Wasza dwójka jedzie do wynajętego mieszkania - powiedział Koushi - a my musimy coś załatwić.
Moja wizyta w Japonii wiązała się z zaproszeniem do nagrania wspólnej płyty. Młody piosenkarz - Hirokichi Abukara - wysłał taką propozycje do Sugi, który pokazał ją mi. Zgodziłam się, mimo że wymagała ode mnie powrotu do kraju, który opuściłam, żeby uciec od wszystkiego co mnie spotkało.
- Chodźmy Jackie - Audrey pełniąca rolę opiekunki wzięła chłopca za rękę - mama i wujek pojadą robić piosenki, a my jako pierwsi zobaczymy nowy domek.
- Okej - powiedział mój synek i pomachał nam na pożegnanie po czym odszedł z blondynką.
- Auto już na nich czeka, my też chodźmy. - Pokiwałam głową i dałam zaprowadzić się do naszej “taksówki”.
Koushi kazał kierowcy zawieźć nas do najlepszej firmy ochroniarskiej. Siedziałam, wgapiając się w widok za oknem.
Jazda minęła jak mrugnięcie okiem. Zanim się obejrzałam wysiedliśmy z samochodu i wchodziliśmy do siedziby firmy.
- Proszę o spotkanie z szefem - srebnowłosy zatrzymał się przy recepcji.
Młoda recepcjonistka wyrwana ze swojego zajęcia, przeglądania Instagrama, spojrzała na nas zaskoczona. Kiedy zobaczyła mnie jej oczy niemal zaświeciły. Nie dziwiłam się, w końcu byłam dość popularna w Japonii i Ameryce.
Bez zastanowienia wyjęłam z przewieszonej przez ramię torebki jedno z kilkunastu lekko przerobionych zdjęć, które służyły do rozdawania autografów.
- Dla? - wyczekująco zawiesiłam głos.
- Emiko.
Napisałam imię dziewczyny markerem podanym przez menadżera i podpisałam swoim pseudonimem, a potem dałam je recepcjonistce.
- Możemy widzieć się z szefem?
Dziewczyna kiwnęła głową po czym wykonała telefon do swojego przełożonego.
Chwilę później jechaliśmy windą na szóste piętro budynku do biura szefa kierownika.
Jak widzicie za dużo się na razie nie dzieje, ale w nastepnych zacznie (osobiście nie mogę się doczekać aż zaprezentuje wam rozdział ósmy)
Audrey Martes to jedna z przyjaciółek Talie, członkini jej zespołu i darmowa opiekunka do dzieci, mająca fioła na punkcie zakupów. Blondwłosa latynoska, która zawsze chce być w centrum uwagi (to tak na marginesie, bo zanim się pojawi we wspomnieniach miną lata, oczywiście w akcji)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top