Rozdział 23

Rozdział połączony (37 z 38 rozdziałem).

Louis POV:

- Mówiąc szczerze to wszystko mnie to zdezorientowało. - zacząłem, używając moich rąk, aby gestykulować wraz z moimi słowami, kiedy mówiłem. - Nasz związek był... dziwny. Byliśmy trochę popieprzeni - na nasz własny sposób, ale czasami myślałem, że może dlatego funkcjonowaliśmy, wiesz?

Doktor Mathews kiwnęła głową, splatając dłonie na czarnej, ołówkowej spódnicy, którą na sobie miała. Cieszyłem się, że nie była jak stereotypowy terapeuta, który zapisywał wszystko w głupim żółtym notatniku, mrucząc co dwie sekundy „Ahh" lub „Mhm".

- Mieliśmy najlepsze wspólne chwile. - uśmiechnąłem się czule, mój umysł odpłynął. - Nie chodziło tylko o to, że zabierał na randki, jak w tych wszystkich filmach lub do lokalnej restauracji, lub gdy dotykaliśmy się w intymny sposób. Najbardziej niezapomniane chwile dla mnie, to po prostu leżenie w łóżku przez cały dzień, granie ze sobą na kciuki, lub jak przejeżdżaliśmy rękami po włosach, albo po prostu nasze rozmowy, aż nasze szczęki były obolałe. Podobało mi się, że czuliśmy się przy sobie tak swobodnie i było to po prostu wygodne.

- Ale jak zawsze, kiedy jest coś dobrego, jest też coś złego. Przyznaję otwarcie, że mam problemy, jestem irracjonalny, a moje wahanie nastroju ssie, z którym muszę sobie poradzić. Wiem, że Harry potajemnie ich nienawidził, ale jest zbyt miły, by kiedykolwiek mi to powiedzieć. Wykorzystałem go w pewien sposób, ale dobre wspomnienia to te, które będę miał na zawsze, ale nie te złe. Mam tylko nadzieję, że zrobi to samo.

- Jak dokładnie to się stało, że nie jesteście razem? - zadała jedno pytanie, którego chciałem uniknąć, ale wiedziała, że ​​nie można było tego zignorować. To był główny powód, dla którego tu byłem.

- Byliśmy w klubie, w którym pracuje, a przynajmniej tam pracował. Nie wiem, czy dalej to robi. - spojrzałem na moje kolana, gdzie skrzyżowałem razem palce, próbując spowolnić wyjście moich nerwów na powierzchnię. - Byłem pijany. Mam problem z piciem po śmierci mojego ojca.

- Omówimy to jeszcze raz, kochanie. - uspokoiła mnie, uśmiechając się zachęcająco. - No dalej.

- Racja, cóż... Miałem sen, zanim to wszystko się skończyło. To był bardzo, bardzo realistyczny koszmar, który mnie prześladował. W tym śnie widziałem, jak Harry uprawiał seks z innym mężczyzną, ale nie widziałem twarzy. Tej nocy w klubie zerwaliśmy, spotkałem kogoś, kto łączył się bezpośrednio z tym moim snem. I miał na sobie te same ubrania co w moim śnie.

- To bardzo ciekawe. - przechyliła głowę lekko w bok. - Nigdy wcześniej nie słyszałam o takim wydarzeniu.

- To było, jak piekło. - odchrząknąłem i zmarszczyłem brwi, gdy próbowałem się skoncentrować. - Jedna sekunda, Niall, facet z mojego snu, uderzył mnie, a potem mnie pocałował albo to ja jego - nawet nie wiem. Ledwo pamiętam tę noc i co dokładnie się wydarzyło. Najważniejszą rzeczą, o której pamiętam, był odgłos łkania, który spowodował, że moje serce się złamało na pół. To było bardzo, bardzo smutne... ale później skojarzyłem te szlochy z Harrym. Harry wszedł do pomieszczenia, i zobaczył, jak jego chłopak całował innego mężczyznę. Uderzył Nialla, i jestem prawie pewny, że ​​później mnie też uderzył.

- Rzeczywiście pocałowałeś Nialla? - zapytała.

- Nie wiem. - zajęczałem - Ledwo mogłem zrozumieć jedną rzecz! Ślina Nialla zmieszana z moją i alkoholem, te rzeczy zamgliły mój umysł. Wiem na pewno, że nie odwzajemniłem pocałunku, ale jego usta wciąż technicznie całowały moje.

- Więc, rzeczywiście, Harry wszedł w najgorszym możliwym momencie?

- Właściwie, w pewnym sensie cieszę się, że wszedł. Jeśli by tego nie zrobił, Niall zmusiłby mnie do czegoś, czego nie chciałem. Jestem wdzięczny, że on mnie tylko pocałował. Gdybyśmy... - zadrżałem przez samą myśl o tym. - ...Nie byłbym w stanie wybaczyć sobie, bez względu na to, jaki kurwa byłem otumaniony.

- Ile czasu minęło od tamtej nocy?

- Ponad trzy miesiące.

- Mieliście w tym czasie jakiś kontakt?

- Nie. Ani jednego słowa. Nawet go nie widziałem, i odmawiałem pójścia do tego klubu.

- Jesteś gotów na moje przemówienie, Louis? - zapytała, pochylając się do przodu, aby oprzeć się prawym łokciem o kolano.

- Oczywiście. - poczułem się spokojniejszy na zewnątrz, ale wiedziałem, że w środku byłem przerażony. Nie byłem psychicznie przygotowany na to, co zamierzała powiedzieć.

- Myślę, że z tego, co mi powiedziałeś, wszystko, co się wydarzyło, nie było twoją winą, ale ten związek nie był tak naprawdę zdrowy. Wykorzystałeś Harry'ego; Harry wykorzystał ciebie. To nie było w porządku, ale nie było takie złe. Oboje zbytnio nie inwestowaliście w siebie, żeby ta przerwa całkowicie was zniszczyła, ale zrobiłeś z nim wystarczająco dużo i spędziliście ze sobą wystarczająco dużo czasu, żeby bolało, jak ukąszenie przez żądło.

- To więcej niż ukąszenie przez żądło. - przyznałem, mój głos załamał się z niewiadomego powodu. - To boli, kurwa bardzo boli, nie wiem dlaczego - z tego, co powiedziałaś, prawdopodobnie nie powinno to boleć tak bardzo, ale tak jest. Byliśmy tylko razem przez nieco ponad dwa miesiące. To nie jest wystarczająco dużo czasu, aby się przywiązać, prawda?

- Miłość nie ma ram czasowych, Louis. - delikatnie się uśmiechnęła, a jej ciemnobrązowe oczy patrzyły teraz prosto na mnie. - Możesz myśleć, że to głupie, a ludzie mogą ci powiedzieć, że masz urojenia, ale miłość jest miłością. Miłość jest dziwna i nieoczekiwana, ale myślę, że kiedy wierzysz, że kogoś kochasz, po prostu to wiesz. Zawsze jest taki moment, w którym po prostu usiądziesz i powiesz: „Wow. Myślę, że kocham tego człowieka" i to jest to.

- Jest jak jest. - wyszeptałem.

- Dokładnie. - kiwnęła głową, zgadzając się ze mną. - Spędziłeś z Harrym wystarczająco dużo czasu, że mogłeś zakochać się nie tylko w jego wyglądzie, ale także w jego osobowości i sercu, w ciele i duszy, dlatego tak cię to boli. Zbytnio dbałeś o tego jednego konkretnego człowieka i właśnie dlatego siedzisz teraz na tym krześle. Chcesz odpowiedzi, ale mogę cię poprowadzić tylko we właściwym kierunku, abyś sam ją znalazł. Teraz pomyśl o nim. Pomyśl o tej jednej chwili, kiedy zdałeś sobie sprawę, że kochasz tego mężczyznę.

Wpatrywałem się tępo w moje kolana, i patrzyłem, jak moje palce bawiły się rąbkiem mojego szarego swetra. Męczyłem mój umysł wszystkimi wspomnieniami w których występował Harry, kiedy razem z nim się śmiałem lub płakałem. Kiedy na niego krzyczałem i kiedy się dotykaliśmy. Nie mogłem przypomnieć sobie chwili, kiedy to się stało. To wszystko było trochę przytłaczające, wszystkie wspomnienia rozlały się w całość.

- Myśl głęboko, Louis. Będziesz wiedział, kiedy się to uczucie pojawiło. - zachęcała doktor Matthews, cierpliwie na mnie czekając.

- Ja... - ciężko westchnąłem, przeciągając dłonią po mojej twarzy. - Nic nie mogę wymyślić.

- A więc jest coś, co blokuje to wspomnienie, Louis. Co cię powstrzymuje? Co sprawia, że jesteś irracjonalny i że ​​zachowujesz się w taki sposób?

- Nie chcę o tym rozmawiać. - szybko odpowiedziałem. Wpatrywała się we mnie przez sekundę, po czym powoli potrząsnęła głową.

- Nigdy nie będziesz w stanie w pełni pokochać Harry'ego, dopóki nie puścisz tego, co trzymasz. Musisz wydostać się z tego. Wypuścić to na otwartą przestrzeń i uwolnij to wspomnienie.

Ona ma rację - potrzebuję tego. Zrób to dla Harry'ego, powtórzyłem w mojej głowie. To jedyna zachęta, jaka mi pozostała, ale była wystarczająco silna, aby moja ściana w końcu się rozpadła.

- Nazywał się Dylan. - wzdrygnąłem się, moje usta otworzyły się bez mojej zgody, ale nie mogłem teraz tego zatrzymać. Tama pękła. Słowa, które tak długo trzymałem w środku, zostały wreszcie uwolnione. - Był moim pierwszym chłopakiem, na ostatnim roku w szkole średniej. W końcu przyznałem się, że jestem gejem, i wszyscy też to wiedzieli. Był dla mnie taki miły, podczas gdy wszyscy inni w drużynie futbolowej traktowali mnie jak kompletne gówno.

- Zabierał mnie do kina, i był taki... taki doskonały, wiesz? Wszystko, co robił, sprawiało, że całkowicie i nieuchronnie się w nim zakochałem. Spędziliśmy razem każdą sekundę, ani razu się nie kłóciliśmy. Pary kłócą się o takie głupie rzeczy, jak, kto zapłaci za rachunek za obiad, ale my tak nigdy nie mieliśmy. Ludzie często mówili nam, że niezdrowo jest tak idealnie funkcjonować, ale co oni mogli wiedzieć? Nie doświadczyli tej silnej miłości, nie cieszyli się bezsensownym życiem, tak jak ja, kiedy z nim byłem.

- Nigdy nie przyszło mi do głowy, co stało za tym, że inni gracze z drużyny futbolowej nagle mnie przyjęli, pomyślałem, że to błogosławieństwo, ponieważ Dylan był ich przyjacielem, i w końcu zrozumieli, że geje są w porządku. - mój głos ucichł, i popatrzyłem na purpurowy kwiat wiszący nad głową doktor Mathews na beżowych ścianach. - Oh, w jakim byłem pieprzonym błędzie.

- Minęło kilka dni, zanim Dylan i ja mieliśmy dziewięciomiesięczną rocznicę. Zawsze chodziliśmy do lokalnej włoskiej restauracji na nasze rocznice, - która stała się dla nas zwykłą codziennością. Tym razem nawet nie szliśmy razem w szkole po korytarzu - on nigdy nie lubił trzymania się publicznie za ręce, czego nigdy nie rozumiałem - szczególnie wtedy, gdy przechodzili jego koledzy z drużyny.

- Zwykle Dylan witał ich lub przybijał z nimi piątkę, typowe rzeczy, które robisz, gdy przechodzisz obok swoich przyjaciół. Kiedy byłem z Dylanem, ignorowali mnie i zachowywali się tak, jakbym nawet nie istniał, ani jeden nawet nie patrzył w moim kierunku. Nie obchodziło mnie to, gdy miałem przy sobie Dylana, ale... jego tego dnia przy mnie nie było.

Mój głos załamał się wbrew mojej woli, moje oczy nagle wypełniły się przytłaczającą ilością łez, które chciałyby tak bardzo przelać się przez krawędź i dalej udowadniać, że byłem słabą, małą suką. Nie chciałem tego, nie chciałem być postrzegany jako słaby, ze złamanym sercem, który wciąż próbował zszyć to zranione miejsca.

Harry mi z tym pomógł. Sprawił, że ból ustał, nawet jeśli było to tylko na krótki czas, zanim znów na noc zostałem sam w łóżku. Moje jedyne wspomnienia były strasznymi obrazami, które mój umysł tworzył, gdy tylko chciałem zamknąć oczy i poddać się całonocnemu snu.

Wiedziałem, że musiałem iść dalej, aby wszystko to z siebie wypuścić i całkowicie poddać się sobie i uczuciom, które wciąż głęboko we mnie tkwiły. Musiałem znaleźć dla siebie szczęście. Nie potrzebowałem tego, żeby odzyskać Harry'ego. Nie potrzebowałem tego, żeby Damien się ode mnie oderwał. Potrzebowałem tego, żeby być spokojnym. Potrzebowałem tego dla siebie.

- Boże, to było kompletne piekło. Popchnęli mnie, uderzyli, kopali nawet, gdy leżałem już ranny na ziemi. Nie zrobiliby tego gówna, gdybym coś powiedział, ale moje usta za bardzo bolały. Nie mogłem nawet powstrzymać łkania. Wszystko, na czym im zależało, to nazywanie mnie „pedałem" i dosłownie, pluli mi tym słowem w oczy.

- On po prostu tam stał. Dylan on tam kurwa stał, nawet po tym wszystkim, co dla niego zrobiłem. Ten cały czas, jaki mu poświęciłem. W pełni oddałem swoje ciało i duszę temu człowiekowi, a on tak po prostu wyrzucił to wszystko przed moimi czerniejącymi oczami. Nie dotykał mnie ani nie pozwalał sobie na wołanie mojego imienia, ale fakt, że miał czelność usiąść i obserwować to wszystko, wystarczył mi, abym go znienawidził. Tak bardzo go nienawidzę, tak bardzo. Ale go kochałem - Boże, może go dalej kocham. Pierwsza miłość boli, jak jebana suka, a ja nie mogłem nic zrobić przez moje uczucia.

- Oh, Panie. - doktor Matthews wzięła głęboki oddech, zakrywając pomalowane usta swoją bladą ręką. Jej szerokie, brązowe oczy wypełniły się łzami współczucia, których nie chciałem.

- Myślałem, że go znam. - mój głos zdradził mnie jeszcze raz, ale nie mogłem nic na to poradzić. Cholernie bolało, wspomnienie tego pieprzonego koszmaru, ale trzeba to zrobić. - Myślałem, że go kocham, ale on był po prostu tym gównem. Marnotrastwo kosmicznego dupka, który mnie wykorzystał i odrzucił na bok, kiedy skończył.

- Louis. - powiedziała, próbując zwrócić moją uwagę, ale nie chciała sprawić, żebym był jeszcze bardziej zdenerwowany. Wciąż wpatrywałem się w ten głupi kwiat. - Boisz się, że Harry zrobi ci to samo? Czy dlatego odsuwasz go od tych wszystkich złudnych przypuszczeń?

- Tak. - przyznałem, ledwo słyszalnie. - Łatwiej być tym, który sprawia ból zamiast go otrzymywać. Niekoniecznie zamierzałem go skrzywdzić podczas moich wrzasków lub irracjonalnych napadów złości, ale wiem, że to robiłem. Wiem, że on nienawidził mnie widzieć w ten sposób, ale ja nawet nie próbowałem tego powstrzymywać ani sobie pomagać.

- Teraz to robisz. - zauważyła, pokazując na siebie. - Dylan jest w przeszłości, Louis. Harry i Dylan to dwaj zupełnie różni ludzie i musisz to zrozumieć. Tylko dlatego, że Dylan cię skrzywdził, nie oznacza, że ​​Harry też to zrobi.

- Ale boję się. - wyszeptałem, w końcu na nią patrząc.

- A jak myślisz, jak w tym wszystkim poczuł się Harry? Wykorzystałeś go i traktowałeś go kiepsko z powodu czegoś, co cię prześladuje. Jesteś nieuczciwy i graniczy to z samolubstwem. Trzymasz się z dala od Harry'ego z powodu Dylana, to nie jest jego wina. Tylko twoja.

Chociaż wiedziałem, co mówiła, było to prawdą, chciałem poczuć się urażony, ale po prostu nie mogłem. Powinienem poczuć, że mnie atakuje, ale jej intencje były najlepsze, a ja byłem tym, który do niej przyszedł. Byłbym naiwny i głupi, by tu wejść i oczekiwać, że nie usłyszy się absolutnej prawdy.

- Ale kochałem Dylana. - udało mi się wypowiedzieć te słowa moim złamanym głosem, moje brwi złączyły się ze sobą, a mój umysł próbował rozszyfrować, czy mówiłem prawdę, czy po prostu próbowałem przekonać się o czymś, co mogło wyjaśnić, dlaczego byłem taki, jaki byłem.

- Jasne, ale mógłbyś bardziej pokochać Harry'ego, gdybyś w pełni się w to zaangażował. Puść Dylana, Louis i oddaj swoją duszę człowiekowi, który tak bardzo dotknął cię w tak krótkim czasie. Oddaj mu się.

- To trudne. - wymamrotałem, starając się zignorować zimne uczucie słonych łez spływających po moich policzkach. Podniosłem rękę i naciągnąłem rękaw swetra, aby użyć go do wytarcia łez i zażenowania z moich policzków.

- Oczywiście, że będzie ciężko, ale będziesz musiał to wyrzucić z siebie, jeśli naprawdę tego chcesz. - uśmiechnęła się lekko. Wyglądała, jakby chciała coś jeszcze dodać, ale delikatne pukanie do drzwi, sprowadziło nas na ziemie, i rzeczywistość rozbiła nas na części.

- Tak? - zapytała, a drzwi otworzyły się po uzyskaniu zgody, i rudowłosa kobieta o piegowatej twarzy wychyliła głowę zza drzwi.

- Przepraszam, że przeszkadzam, doktor Mathews, ale minęła już godzina, a następny pacjent czeka. - poinformowała nas kobieta

- Co? - doktor Mathews wstrzymała oddech i szybko rzuciła okiem na drogi zegarek, który był owinięty wokół jej chudego nadgarstka. - Oh, kochanie, czas tak szybko leci. Za minutę skończymy, Cassidy. - ostatnie zdanie powiedziała do rudowłosej kobiety, która kiwnęła głową i zamknęła za sobą drzwi, gdy wyszła.

- Co mam z tym wszystkim zrobić? - zapytałem, gdy drzwi się zamknęły, moje oczy błagały i szukały na jej twarzy odpowiedzi. - Jak mam sobie z tym poradzić lub jak mam do tego podejść?

- Nie mogę ci tego powiedzieć, Louis. - powiedziała i wstała ze skórzanego fotela, wygładzając ołówkową spódnicę. - Ale wiesz, jak się tam dostać. Jesteś sprytnym chłopcem, możesz to zrobić.

Łatwiej jest powiedzieć, niż zrobić - powiedziałem do siebie w myślach. Jak miałem odzyskać człowieka, którego w zasadzie zdradziłem? Jak miałem go przekonać, że go kocham, skoro nie wiedziałem, czym jest miłość? Jedyną miłością, jakiej doświadczyłem, była fałszywa i przygnębiająca. Nie byłem godny Harry'ego, ale byłem wystarczająco egoistyczny, aby chociaż spróbować, nawet jeśli znów by mnie to zraniło. Byłem skłonny znowu przeżyć cały ból, jaki miałem w związku z Dylanem, tak długo, jak będę musiał powiedzieć Harry'emu, że go kocham. Nie musiał mnie kochać, ale musiał wiedzieć, że ja go kocham.

-

Harry POV:

Dni się ciągnęły tak samo, jak moje życie, które nagle powróciło do nudnej, martwej rutyny, która kontynuowała wytrwanie i doprowadzała mnie jeszcze bardziej do szaleństwa.

Tęskniłem za nim. Kurwa, tak bardzo za nim tęskniłem. Tęskniłem za tym, jak się do mnie uśmiechał, gdzie jego usta były tak szerokie, że jego oczy się mrużyły i bałem się, że rozbolą go policzki, ale był szczęśliwy, i to wszystko, co miało dla mnie znaczenie. Tęskniłem za tym, że zawsze miał coś o wszystkim do powiedzenia - ten drań nigdy nie bał się wyrazić swojej opinii, nie zastanawiał się, zanim coś zrobił. Czasami mnie to wkurwiało, ale nadal za tym tęskniłem - nie do wiary.

Tęskniłem za wszystkim, co robił, powiedział, nawet tęskniłem za tym, jak całkowicie był irracjonalny i pijany, co zawsze powodowało, że krzyczał na mnie lub próbował mnie uderzyć. Tak bardzo chciałem do niego wrócić - moje serce kurwa bolało. Dosłownie miałem wrażenie, że było puste, w mojej klatce piersiowej. Tam gdzie moje serce powinno być, to miejsce było puste.

Zayn myśli, że jest to dobre.

Myśli, że to absolutna bzdura, Louis zdradził mnie, bo pocałował Nialla, ale chciałem mu wybaczyć. Chciałem po prostu zapomnieć, że to się kiedykolwiek zdarzyło, i że odsunąłem się do niego. Chciałem, żeby moje ramiona rozłożyły się tak szeroko, jak się tylko dało, żebym mógł pochłonąć go w największym i najmocniejszym, kurwa uścisku, na jaki mnie stać. Przyciągnąć jego słodkie małe ciało do siebie i po prostu go trzymać, aż moje ramiona mnie rozbolą.

Zayn mówi, że to małostkowe.

Zawsze wiedziałem, że Zayn niekoniecznie lubił Louisa - nawet od samego początku zawsze myślał, że ja i Louis jesteśmy po prostu przyjaciółmi od pieprzenia, którzy nie mają nic sobie do powiedzenia poza seksem, seksem, seksem. Był taki, taki zły. Chociaż Zayn nigdy się do tego nie przyzna, wiedział, że ja i Louis byliśmy dla siebie dobrzy. Wiedział, że coś nas do siebie ciągnie, ale zawsze starał się inaczej uważać.

Kurwa Zayn - wymamrotałem w myślach. Ten drań jest zaręczony z kobietą, podczas gdy pieprzy się z innym mężczyzną. On nie zna tego gówna o związkach. Jego widok jest czarno-biały - Louis był moim kolorem. Nie znalazł swojej jasności, nie wiedział, jak to jest.

Głośne pukanie do drzwi mojej sypialni, spowodowało, że podskoczyłem i skarciłem moje myśli. Ucieszyłem się z tego, ponieważ myślenie o Louisie było jak łamanie serca, na własne życzenie.

- Wejdź. - powiedziałem, wyprostowując się na moim łóżku, i oparłem się plecami o zagłówek. Kołdra była teraz pognieciona i miała brzydki brązowawy kolor, moje białe prześcieradła dawno spaliłem i prawdopodobnie reszta pościeli znalazła się gdzieś na wysypisku, bo je wyrzuciłem. Nie chciałem przypominać sobie o Louisie, ale wszystko, co mogłem sobie wyobrazić, to jego ciało leżące pod moją kołdrą, więc rozwiązałem ten problem. Prawdopodobnie nie w sposób najbardziej idealistyczny i prosty, ale mimo to zadziałało.

- Hej. - powiedziała cicho Gemma, stojąc przy drzwiach, które otworzyła, a ręce przed sobą splotła. - Jak się czujesz?

- Do dupy. - przyznałem. To tylko kontynuowało tą rutynową rzecz z Gemmą, która przychodziła do mojego pokoju i upewniała się, że wszystko ze mną w porządku, i pewnie skończymy tym, że obrażę ją lub powiem coś, czego nie miałem na myśli. Rozmawialiśmy zawsze o moim zranieniu przez Louisa i tym wszystkim, ale tylko odnawiała ten ból i czyniła go jeszcze gorszym.

- Zastanawiałam się, czy chcesz... Nie wiem, porozmawiać, czy coś w tym stylu. - weszła do mojego pokoju, z oczami pełnymi nadziei. - Wiesz, może obejrzymy razem film?

- Nie, dziękuję. - odpowiedziałem, wpatrując się w nią z pustym wyrazem twarzy. Nic z tego nie było jej winą, ale odkąd Louis opuścił mnie - albo to ja jego  opuściłem - nie byłem pewien, czy chciałem mieć coś wspólnego z interakcją społeczną. Moja rutyna była taka, że szedłem do pracy, jadłem obiad, a potem szedłem spać.

- Harry. - opadły jej ramiona i już wiedziałem, co nadchodziło. - Musisz się z tym pogodzić, kochanie. Już nie jesteś sobą. - zmarszczyła brwi. - Tęsknię za tobą.

- Czego oczekujesz ode mnie, Gemmo? - wysyczałem, ale nie do końca znaczyło to, że byłem surowy. Wszystko co robiła, względem mnie, było w porządku.

- Nie wiem! - jęknęła, dramatycznie podnosząc ręce. - Porozmawiaj z Louisem... - wyraźnie skrzywiłem się przez wymówienie jego imienia. Minęło trochę czasu odkąd słyszałem to na głos. - ...Zrób coś! Przestań kłamać i mnie odpychać! Proszę, Harry, proszę.

- Nie, Gemma! - wykrzyczałem, moje oczy były teraz szeroko otwarte. Nie zdawałem sobie sprawy, że byłem teraz poza moim łóżkiem i stałem, dopóki nie znalazłem się bezpośrednio przed nią. - Nie rozumiesz kurwa tego bólu! Nie rozumiesz!

- Nie rozumiem? - cicho się zaśmiała, ale nie było to prosto z serca i z tym cudownym dźwiękiem, do którego byłem przyzwyczajony. Ten śmiech był zimny i bez żadnych emocji. - Jesteś prawdziwym dupkiem, wiesz o tym? Wiesz, przez co przeszłam i było to milion razy gorsze od tego głupiego gówna, z którym masz do czynienia. - zakpiła przez zaciśnięte zęby. Nigdy nie widziałem, żeby moja własna siostra była taka groźna, ale w głębi duszy wiedziałem, że na to zasłużyłem.

- Louis tylko pocałował innego faceta, Harry. Nie ubolewaj już tak kurwa nad tym. Nic nie wiesz o zdradzie. Nie możesz sobie nawet wyobrazić, przez co przeszłam, a mimo to nadal próbujesz mnie odepchnąć i zachowywać się tak, jakbym nie rozumiała, czym jest ból? Jeśli chcesz się odegrać na Louisie, to po prostu pocałuj kogoś innego. Kurwa wyobraź sobie, jak to jest, gdy idziesz do niego, a on pieprzy twojego najlepszego przyjaciela. Dwa lata małżeństwa i pięć lat umawiania się zostało w mgnieniu oka wyrzucone przez pieprzone okno. Ty i Louis spotykaliście się tylko dwa miesiące, Harry. Nawet kurwa nie znacie tego bólu. - odwróciła się na pięcie i wyszła z mojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.

Z przemową Gemmy i pełnymi oczami łez uświadomiłem sobie, że byłem kompletnym kutasem. Założyłem płaszcz, wsunąłem moje chude nogi w obcisłe dżinsy i założyłem na nogi buty. Mocno zacisnąłem klucze w dłoni, że aż obawiałem się, czy nie zostawią ran na mojej skórze.

Zwykle, gdy przechodziłem przez salon do drzwi wyjściowych, Gemma pytała się, dokąd idę i przechodziłem przez procedurę, co robić, gdybym kiedykolwiek znalazł się w kryzysowej sytuacji. Miałem dwadzieścia jeden lat i wciąż przypominała mi, że nie powinienem przyjmować słodyczy od nieznajomych, bez względu na to, jak mili byli. Że powinienem zawsze patrzeć w obie strony, zanim przejdę przez ulicę, i nieważne, jak prosty był ten trzycyfrowy alarmowy numer, mam dzwonić, gdyby istniało realne niebezpieczeństwo. Wciąż recytowała go w każdym cholernym możliwym czasie.

Nie zrobiła tego, kiedy ją mijałem. Nie zapytała, dokąd się wybieram, i nie sprawdziła, czy nie zapomniałem o rzeczach, które się robi w czasie niebezpieczeństwa. Nawet zachowywała się tak, jakbym nie istniał, nawet nie mrugnęła, nawet kiedy przeszedłem przed telewizorem. Wiedziałem, że właściwie to nie patrzyła. Jej twarz była neutralna, a usta w zaciśnięte cienkiej linii. Jedyne emocje na jej twarzy były smugi łez spływające po jej bladych policzkach. Bez względu na to, jak bardzo chciałem przeprosić i powiedzieć jej, że ją kocham, wiedziałem, że nie będzie ją to obchodzić. Posunąłem się za daleko i wiedziałem o tym, więc poszedłem dalej i cichutko zamknąłem za sobą wejściowe drzwi.

Lutowe powietrze było bezlitosne, natychmiast zaatakowało moją skórę, gdy tylko wyszedłem na pokryty śniegiem chodnik przed naszym mieszkaniem. Wyjąłem telefon z kieszeni i wykręciłem numer jedynej osoby, którą znałem, co by mnie nie osądziła, ponieważ nie znała mnie na tyle, by dbać o to gówno, które miałem przez ten cały czas.

Telefon był lodowaty, kiedy przystawiłem go do ucha, ale zignorowałem to, gdy szedłem w kierunku mojego samochodu. Słyszałem kilka razy sygnał i przekląłam pod nosem, ponieważ nie wiedziałam, co zrobię lub dokąd pójdę, jeśli nie odbierze.

- Halo? - dzięki Bogu. - Harry? Co tam?

- Hej, Liam. - wymamrotałem, otwierając mój samochód i siadając na siedzenie kierowcy. Natychmiast włączyłem samochód i klimatyzację. - Czy mogę przyjechać na dzisiejszy wieczór?

- Potrzebujesz czegoś, by ponownie oczyścić umysł? - brzmiał na niezainteresowanego, ale też bym taki był, gdybym miał na karku dupka ze złamanym sercem, który wyzywał mnie co drugi dzień i na dodatek leżącego na mojej kanapie.

- Tak, dzisiaj jest źle. - cicho przyznałem, czekając na zgodę, aby rozpocząć jazdę w kierunku jego domu.

- Pewnie, przyjedź. Myślę, że to tylko ty i ja będziemy, bo Zayn ma obiad z Perrie i jej rodzicami o siódmej. - powiedział z nutką narzekania. To chore, że ​​Zayn nadal był z Perrie i Liamem, ale myślę, że on to wiedział. On po prostu zbyt bał się idei bycia z innym mężczyzną.

- Dzięki, będę za dwadzieścia minut. - szybko powiedziałem, zanim się rozłączyłem i rzuciłem telefon na fotel pasażera. Wyjechałem z parkingu i pojechałem po pokrytych błotem drogach, pilnując, żeby wolno jechać, wykonując rozkazy Gemmy, mimo że dzisiaj mi ich nie przypomniała.

-

- Więc co cię tu sprowadziło, Harry? - zapytał Liam, jego oczy były czerwone i błyszczące. - To samo stare gówno?

- Oczywiście. - przewróciłem oczami, wyciągnąłem rękę i pokazałem, aby podał mi skręta. Coś tam pod nosem wymamrotał, ale mi podał. Podniosłem go do ust i mocno się zaciągnąłem.

- To jest jak... jak, co? Pięć miesięcy? - pokręcił się, położył się na dywanie, a głowę oparł o swoje ręce.

- Trzy. - wymamrotałem.

- Oh... tylko tyle?

- Co masz na myśli, mówiąc „tylko tyle"? - przymrużyłem na niego oczy. - Wydaje mi się, że minęły trzy lata, ale według tego głupiego wynalazku, zwanego pieprzonym kalendarzem, minęły zaledwie trzy miesiące.

- Poważnie nie rozumiem, jak to możliwe, że twoje słownictwo nagle się wzbogaca, kiedy się naćpasz. - zaśmiał się, kręcąc głową.

- Jesteś irytujący. - wymamrotałem, ale uśmiech wtargnął na moją zmęczoną twarz.

- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a przysięgam na Boga, że ​​wyrzucę cię z mojego domu szybciej, niż Niall mógł pocałować twojego chłopaka.

- Spierdalaj, dziwko. - drażniłem się. Gdybym nie był tak gówniany, pewnie nakrzyczałbym na niego lub uderzyłbym go, albo też wyszedł i płakał w samotności, ale ponieważ marihuana obecnie trzymała mnie za rękę i odwracała moją uwagę od bólu, które dostało moje serce, pozwoliłem sobie odpuścić.

- Przez to, że mnie tak szybko denerwujesz, nie będę się bał, zadzwonić do Lou i spróbować się z nim umówić. - uniósł na mnie brew. Rzucił mi wyzwanie, ale i tak wiedziałem, że tego nie zrobi. Przynajmniej miałem taką nadzieję.

- Nie bądź kutasem, teraz jest fajny czas. - nadąsałem się, kiedy ponownie się zaciągnąłem jointem, zanim wyjąłem go z moich ust i zrobiłem z dymu małe kółka. Liam i ja w ciągu ostatnich trzech miesięcy dość dużo paliliśmy, że aż opanowaliśmy dymne sztuczki. Nie ma nic lepszego do robienia, kiedy złamiesz sobie serce, a twój kumpel od palenia wciąż był wkurzony i zestresowany, bo był sekretnym kochankiem.

- Hej, czy kiedykolwiek powiedziałem ci, że jesteś dziwką Zayna? - powiedziałem, uśmiechając się do niego.

- Tak, wiele razy. - sięgnął za siebie i rzucił we mnie poduszką. Mój umysł był zbyt wolny, aby zareagować, więc poduszka uderzyła prosto w moją twarz. Liam zaczął się głośno śmiać, aż przewrócił się na plecy, ściskając dłonie na brzuchu.

- Jesteś taki kurwa głupi! - powiedział, a jego oczy zmrużyły się przez śmiech.

- Hej, przynajmniej nie jestem czyjąś dziwką! - moje dziecinne zachowanie powróciło. Liam usiadł prosto, ale wciąż się śmiał.

- Ale przynajmniej nie jestem singlem, suko. - uniósł rękę i przystawił swój środkowy palec przed moją twarzą.

- Możesz zostać moją dziwką, skarbie. Wszystko co musisz zrobić, to po prostu zapytać. - podniosłem na niego brew, szybko wyciągając język i polizałem jego palec.

- Oh, rany. - wstrzymał oddech, przyciskając dłoń do czoła. - Wszystko co chciałem w życiu osiągnąć to zostać dziwką Harry'ego Stylesa. Mamo, udało mi się!

- Jesteś takim małym gównem. - uśmiechnąłem się, przykładając blanta do moich ust i głęboko się zaciągając.

- A ty jesteś chujem za to, że nie dzielisz się moją trawką. - wysyczał, wyciągając przed siebie swoją dłoń, próbując wyrwać mi jointa. Podniosłem go ponad moją głowę i odsunąłem jego rękę.

- Nic nie dostaniesz, dziwko. - wystawiłem język, jak dziecko. Następne wydarzenia spowodowały, że nauczyłem się bardzo cennej lekcji od życia: nigdy nie wchodź pomiędzy Liama a jego trawkę.

W ciągu kilku sekund Liam położył mnie na plecach, a blant leżał już w popielniczce na stoliku do kawy. Okrakiem leżał na mojej talii, trzymając moje nadgarstki nad głową i wbijając je w miękki dywan.

- Jeszcze raz nazwij mnie dziwką. - wysyczał. Zmienił się jego sposób bycia, a śmieszna atmosfera nagle zniknęła. Znowu poszedłem za daleko. Liam mógł przyjąć ten żart raz lub dwa, ale kiedy kontynuowałem i nie przestawałem go tak nazywać, zaczynał czuć się niepewnie i napewno był już wkurzony.

- Jezu Chryste, Li, przepraszam. - powiedziałem, wpatrując się w niego z szeroko otwartymi oczami. Był jedyną osobą, którą znałem, która była ode mnie większa i która mogła w ciągu dwóch sekund skopać moją dupę, więc miałem pełne prawo się bać.

Wpatrywał się we mnie jeszcze kilka sekund, po czym ciężko westchnął, puszczając mój nadgarstek i schodząc z moich kolan. Usiadł na dywanie, skrzyżował nogi, i twarz ukrył w dłoniach.

- Przepraszam. - wymruczał w dłonie. - To jest kurwa stresujące, odkąd wiem, że Zayn jest z tą suką, a nie tutaj ze mną.

- Rozumiem, Liam. - cicho powiedziałem, siadając i patrząc w jego stronę. - Czas na szczerość już minął i jest prawie czwarta rano. Może pójdziemy spać i zapomnimy o tych gównianych rzeczach zwanych związkami?

- Jestem za. - ciężko westchnął, pochylając się do przodu, aby zgasić blanta w popielniczce. Wstał z podłogi i wyciągnął do mnie rękę, którą przyjąłem i pozwoliłem mu podciągnąć mnie do góry.

Stanąłem obok kanapy, wpatrując się w skórę, o której już wiedziałem, że była zimna. Pościel Liama leżała wygodnie na podłokietniku, gdzie zostawiłem ją dwa dni temu. Liam zaczynał iść w kierunku swojej sypialni, która znajdowała się na górze, ponieważ zamienił pokoje, żeby nie myśleć o Zaynie, odkąd spał z nim na dole w jego sypialni. Podobnie zrobił jak ja z paleniem moich prześcieradeł, aby zapomnieć o Louisie. Zanim jednak wszedł na schody, zawołałem go.

- Hej, Liam?

- Tak? - odwrócił się i uniósł brew, czekając, aż będę kontynuował.

- Czy mogę... Czy mogę dzisiaj z tobą spać? - nieśmiało zapytałem. Nie chciałem być sam na wypadek, gdyby mój stan się pogorszył, zanim zdołam zasnąć. Mój umysł myśli o różnych rzeczach, nawet czasami wywołuje przerażające myśli i scenariusze i nie chciałem tego dłużej znosić. Przynajmniej nie sam. Byłem tak cholernie zmęczony samotnością.

- Jasne, pączku. - uśmiechnął się. Dokładnie wiedział, dlaczego chciałem spać w jego łóżku, ale nie powiedział tego na głos, ponieważ przechodził przez dokładnie to samo. Liam w pewnym stopniu rozumiał, przez co przechodziłem, i to było powodem, dla którego przychodziłem do niego, gdy moje noce były złe, i kiedy Louis był w mojej głowie. Zayn nie znał uczucia złamanego serca - ten skurwiel był kochany bezwarunkowo przez wszystkich, odkąd się urodził. Liam chciał kochać Zayna, ale Zayn nie chciał zostawić Perrie w obawie, przed ludźmi, jak zareagują na jego bycie z mężczyzną.

Liam tylko rozumiał i w głębi duszy wiedziałem, że był zmęczony pozostaniem sam na sam z własnymi myślami i umysłem, który ciągle tworzył jedno i to samo pytanie:

Dlaczego nie byłem wystarczająco dobry?

__________
Zapraszam na moje inne tłumaczenia.

Jeśli szanujesz te kilka godzin, które spędziłam nad tłumaczeniem tego rozdziału to proszę zostaw po sobie gwiazdkę ⭐⭐⭐

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top