3
Następnego dnia tak jak zapowiedziała Anne - przyszła odwiedzić swojego syna, lecz ten nie wrócił na czas do domu. Czekałyśmy na niego dobre dwie godziny, ponieważ musiał pożegnać się ze swoją nową koleżanką. Gdy wszedł do mieszkania, nie umiał się wytłumaczyć ze swojego spóźnienia mamie. To była jedyna osoba, przy której wstydził się swoich czynów. Był świadomy jak Anne traktowała jego wybryki i jak nie znosiła tego co robił. Wiedział również, że to był jedyny człowiek, który go kochał i nadal chciał być aktywny w jego życiu. Z tego zrezygnował jego ojciec i siostra.
- Spokojnie, Emma się mną zajęła. Zrobiła mi herbaty, pogadała ze mną i poczekała na ciebie. Będę się już zbierać. - wstała z sofy, zabierając swoją torebkę, która była naprawdę ładna. Musiałam przyznać, że miała gust i to naprawdę dobry.
- Nie zostaniesz? - prychnęłam, wywracając oczami.
- Zostałam, synku. To ty się nie pojawiłeś. - współczułam jej, że musiała tak bardzo zawodzić się na swoim synu. Pożegnałam się z nią i dałam szansę Harry'emu wymienić parę zdań z jego rodzicielką na osobności. Zaniosłam brudne kubki do kuchni i wstawiłam je do zmywarki. Przez zagadanie się z mamą mojego szefa zapomniałam o zrobieniu obiadu. Postanowiłam, że przyrządzę zapiekany makaron z brokułami, papryką, cebulą i sosem beszamelowym. Styles uwielbiał te danie i wtedy wydawał się bardziej uprzejmy. Kiedy wstawiałam naczynie do piekarnika, wszedł do pomieszczenia w niezbyt dobrym humorze.
- Robię zapiekany makaron. - próbowałam naprawić jego widoczny grymas na twarzy, jednakże chyba nie podziałało. Sam był sobie winien. Nie zrobiłam nic złego.
- Czemu do mnie nie zadzwoniłaś?
- Wysłałam ci SMS-a. Dostałam odpowiedź, że jesteś zajęty Windy. Jak jakaś kobieta może być ważniejsza od twojej mamy? To jest jedyna osoba, która cię naprawdę kocha. Doceń to.
- Sądzisz, że o tym nie wiem?!
- Zachowujesz się jakbyś nie wiedział, więc o czym my rozmawiamy?!
- Nie masz prawa wtrącać się w moje życie!
- Masz rację. - odpuściłam i postanowiłam wyprasować koszule bruneta, które wyprałam z samego rana. Złożyłam jego wyprasowane rzeczy i zaniosłam do jego garderoby. Akurat jak skończyłam, usłyszałam pikanie piekarnika, dlatego skierowałam się do kuchni, aby nałożyć pracodawcy. Nie było go w pomieszczeniu, więc stwierdziłam, iż znajdował się w jadalni. Parującą porcję wyłożyłam na talerz, a do kieliszka nalałam czerwonego wina. - Proszę.
- Dzięki. - bąknął, biorąc do ręki sztućce. Uśmiechnęłam się i wyszłam, żeby nareszcie mieć czas dla siebie. Wzięłam szybki prysznic, a w swoim pokoju przebrałam się w jeansy, białą bluzkę i szpilki tego samego koloru. Miałam zamiar wybrać się na zakupy, do których również posiadałam prawo. Odkąd z nim pracowałam brakowało mi chwili na wypady na miasto. Teraz nie musiałam nic robić, a skoro tak to postanowiłam zrobić sobie przyjemność. - Gdzie idziesz? - przewróciłam oczami, zakładając na siebie płaszcz. Weszłam, stukając obcasami o kafelki do jadalni, w której znajdował się zielonooki.
- Na miasto.
- Kiedy wrócisz?
- Dzisiaj, dokładnie to nie wiem.
- O 20 przychodzi do mnie Lisa, więc nie zdziw się po powrocie.
- Od dwóch lat się nie dziwię. - uśmiechnęłam się sztucznie w jego kierunku i wyszłam z pomieszczenia, a następnie z całego domu. Wzięłam samochód z garażu, który należał do mnie, choć był tak naprawdę Harry'ego. Pozwolił mi używać jednego ze swoich, bo stwierdził, iż jeśli kupię sobie swój to się już nie zmieści w garażu. Wyjechałam Mini Cooperem na ulicę i spokojnie jechałam w stronę centrum handlowego.
Odwiedziłam prawie wszystkie sklepy, a potem poszłam do kawiarni. Kupiłam parę rzeczy, które wpadły mi w oko. Nie zaszalałam, lecz dla mnie było to wystarczająco. Wróciłam do domu około godziny dwudziestej i po drodze do drzwi spotkałam kobietę, która zapewne nazywała się Lisa. Przepuściłam ją w progu i nie oglądając się, weszłam na górę. W swojej sypialni rozpakowałam zakupy, a następnie schowałam je do szafek. Nie minęło nawet dziesięć minut, a już mogłam usłyszeć okropne jęki. Westchnęłam, aczkolwiek starałam się nie zwracać na to uwagi. Włączyłam sobie telewizor, a sama zasiadłam na łóżku, gdzie leżał już mój laptop. Sprawdziłam pocztę, odpisałam swojej mamie i zamknęłam klapę przenośnego komputera.
Obejrzałam cztery odcinki podrząd serialu "Very", który śledziłam kiedy tylko miałam czas. Po skończeniu niewielkiego maratonu, wzięłam swoją piżamę i udałam się do swojej łazienki. Znalazłam się pod prysznicem, który nie trwał długo, a potem owinięta w sam ręcznik zaczęłam szczotkować zęby. Wyplułam pastę do zlewu, a kiedy wyprostowałam się zauważyłam w lustrze zielonookiego. Odwróciłam się do niego przodem, poprawiając ręcznik.
- Mógłbyś wyjść?!
- Wyglądasz bardzo ładnie w tym białym ręczniku. - podszedł bliżej, a ja choć chciałam się cofnąć to nie miałam takiej możliwości. - Ledwo co zakrywa ci tyłek. - warknął, kładąc dłoń z tyłu moich pleców i przyciągając mnie bliżej.
- Puść mnie do cholery! - nie szarpałam go, bo bałam się, że jedyne moje nakrycie spadnie i odkryje moje ciało. Nie słuchał mnie dopóki go nie kopnęłam. Co prawda jedynie w biodro, gdyż w penisa nie trafiłam, ale zawsze coś. - Masz swoje dziwki? Więc się nimi zajmij. Nie widzisz, że nie mam ochoty się z tobą pieprzyć?! Jakbym chciała to bym już dawno ci do łóżka wskoczyła. Z pewnością byś mnie przyjął.
- Dlaczego tego nie chcesz?
- Tłumaczyłam ci to już wiele razy. Nie rozumiesz co się do ciebie mówi? - siedział na toalecie, przed tym opuszczając klapę na dół. Przetarł twarz rękoma, a następnie spojrzał na mnie.
- A jeśli powiem, że jeżeli się ze mną nie prześpisz to cię zwolnię? - zrobiłam wielkie oczy, nie wierząc w to co przed chwilą opuściło jego usta.
- To już zacznę się pakować. - warknęłam, wychodząc z pomieszczenia. Wciąż byłam odziana wyłącznie w biały kawałek materiału, lecz wyjęłam z szafy walizkę.
- Hej, hej, hej, nie mówiłem tego poważnie. Przecież nie zrobiłbym czegoś podobnego.- przestałam się pakować i odepchnęłam od siebie jego łapy, które dotykały zbyt wiele. Wróciłam do łazienki, którą zamknęłam na zamek i dodatkowo sprawdziłam czy na pewno. Ubrałam się w strój do spania i z myślą, że brunet wyszedł już z mojego pokoju wróciłam, aczkolwiek tam mnie spotkał zawód.
- Jeszcze tu jesteś?
- Nie bądź dla mnie wredna.
- Przepraszam. W takim razie, co byś chciał ode mnie, mój kochany szefie? - parsknął śmiechem, zakładając dłonie za głowę. Leżał na moim łóżku z małym uśmiechem, co było wkurzające.
- Może obejrzymy jakiś film?
- Jaki masz w tym cel?
- A muszę mieć? Po prostu chcę z tobą miło spędzić czas.
-Nie wierzę ci ani trochę, ale zgoda. Wybierz film, a ja polecę zrobić popcorn. Byle nie horror. - od razu uprzedziłam, gdyż znałam ten trik na przestraszenie dziewczyny. Młodzieńcze chwyty na podryw. Postanowiłam zrobić kukurydzę mieszaną - troszkę słonego popcornu i troszkę karmelowego. Uwielbiałam karmelowy, jednakże Styles preferował solony z masłem. Z przygotowaną przekąską ruszyłam z powrotem na górę.
- Co wybrałeś?
- "To tylko seks".
- Mogłam się domyśleć.
✫✫✫✫✫✫✫✫
Hej x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top