19

Po zakupach w galerii wstąpiliśmy do sklepu spożywczego, w którym tym razem kupiliśmy popcorn i zapas wafli z karmelem. Harry miał w planie spędzić ze mną cały wieczór, oczywiście nie pytając mnie o zdanie. Przez cały czas trzymał mnie za rękę, nie zwracając uwagi na moje częste jej wyrywanie z uścisku.

- Powiem ci, że ten facet był całkiem niezły. - mruknęłam złośliwie, posyłając mu podobne spojrzenie. Wiedziałam, że nie był zadowolony z faktu, iż mu dokuczałam, ale czerpałam z tego frajdę. Wpakował zakupy do samochodu, a następnie odwrócił się do mnie przodem z pobłażliwym wyrazem twarzy.

- Nie prowokuj mnie. - warknął, chociaż nie przypominał złego. Wolałam go w takim wydaniu, niż tym, który prezentował w Londynie.

- Jakbym śmiała? Mówię to co mi po głowie chodzi. - wzruszyłam ramionami i już chciałam ciągnąć za klamkę, lecz brunet przyparł mnie do samych drzwi.

- W takim razie muszę zrobić wszystko, aby ten koleś opuścił twoją głowę. - z uśmiechem nachylił się nade mną, a ja otwartą dłonią odsunęłam jego policzek od siebie.

- Powodzenia. - weszłam do auta, natychmiast zapinając pasy. Obserwowałam jak mężczyzna okrąża pojazd i siada obok mnie. Włączył radio, w którym leciały wiadomości po francusku, więc nic za bardzo nie zrozumiałam. Patrzyłam przez okno na innych, normalnych ludzi, którzy śpieszyli się do pracy, spotykali się ze znajomymi lub gadali przez telefon, goniąc za autobusem. Mojej uwagi nawet nie przykuły palce Harry'ego delikatnie smyrające moje udo.

- Jaki chciałabyś film obejrzeć?

- Może najpierw pomyślę nad tym co zrobić na obiad? Potem dopiero zacznę główkować nad tytułem filmu.

- Kochanie, odpuśćmy sobie obiad.

- Nie powinniśmy żyć jedynie z popcornu i wafli. To nie jest zdrowe.

- Proszę.

- Nie, Harry.

- Jaka stanowcza. - nie miałam pojęcia czy chodziło mu o to, żeby wzbudzić we mnie podniecenie albo coś podobnego, jednak byłam pewna, iż na niego i jego penisa to zadziałało. Zamknęłam na chwilę oczy, a potem odwróciłam od niego wzrok.

- Na twoim miejscu bym go kontrolowała.

- Możesz go kontrolować samodzielnie, jest cały twój. - wywróciłam oczami, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego o czym rozmawialiśmy. Zakryłam twarz dłońmi, łokcie opierając na swoich kolanach. Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział.

- Jesteś zboczony.

- Lubisz to. - to był jego standardowy tekst, na który nigdy nie odpowiadałam. Szczerze, to właśnie to lubiłam, ten jego zwrot. "Lubisz to" po pewnym czasie było czymś zwyczajnym i naprawdę się do tego przekonałam. - Wysiadamy, kochanie.

Zrobiłam to co powiedział i już miałam zamiar wziąć siatki, jednakże zielonooki mnie uprzedził i kazał otworzyć drzwi domu. Tak też uczyniłam, a następnie weszłam do środka. Od razu zabrałam się za przygotowanie obiadu, na który już posiadałam pomysł. Wstawiłam wodę do dwóch garnków, gdzie powinien być potem makaron, a w drugim brokuły. Harry przepadał za tymi zielonymi, małymi drzewkami dokładnie tak samo jak ja. To była jedna z dwóch rzeczy, które nas łączyły.

- Nudzi mi się. - wywróciłam oczami, kiedy objął mnie od tyłu, podczas gdy ja kroiłam czosnek oraz cebulę do sosu.

- Czy szef kancelarii nie ma jakiś ważnych spraw? Klientów?

- Ma, ale od tego są też inni adwokaci w jego firmie.

- W takim razie pooglądaj telewizję.

- Nic ciekawego nie leci.

- Poczytaj.

- Nie.

- Porób coś na komputerze.

 - Nie.

- Chryste Panie! To co chcesz robić? - nie usłyszałam odzewu, a zamiast tego złapał mnie w pasie i zmusił do oplecenia go nogami w pasie. Przyparł mnie do ściany niedaleko lodówki, podniósł moje ręce ponad głowę, później całując mnie w usta. Wyszarpałam dłonie z jego uścisku i pozwoliłam sobie położyć je na jego policzkach. Wiedziałam, że chciał więcej, lecz nie byłam taka uległa jak sądził i odsuwając go, zeskoczyłam z powrotem na ziemię. - Woda na makaron gotowa.

Uśmiechnęłam się złośliwie jak to miałam w zwyczaju i odeszłam od niego na pewną odległość. Nie był zachwycony, oczywiście, że nie. Musiał się nauczyć, iż na mnie jeden pocałunek nie zadziała, czego nie można było powiedzieć o jego kobietach.

- Skoro tak, to ja wybieram film.

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo nie będę oglądała jakiegoś pornosa lub czegoś podchodzącego pod to.

- Czemu uważasz, że wybrałbym taki rodzaj filmu?

- Ponieważ częściej kierujesz się fiutem niż rozumem. A twój penis woli porno niż komedię.

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Hej x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top