" Zaciśnięcię pewnych więzi"

Wstałaś, było po godzinie szesnastej. Nie lubiłaś wstawać o takich godzinach, gdyż po prostu wydawało ci się, że przespałaś jeszcze jeden dzień. Twój makijaż nadawał się jedynie do zmycia, a ubrania do prania lub wyprasowania. Wstałaś niechętnie z łóżka kierując się do szafy. Wyjęłaś czarny dress i poszłaś do łazienki. Wytarłaś resztki makijażu z twarzy wacikiem nasączonym płynem do de-makijażu a następnie tą twarz umyłaś. Rozczesałaś włosy i zostawiłaś rozpuszczone. Przebrałaś się w dress i zeszłaś na dół aby zrobić sobie coś dobrego do jedzenia. Zwykłe kanapki oraz herbata powinna wystarczyć. Nalałaś wody do czajnika i wyciągnęłaś kubek oraz torebkę z byle jakim smakiem herbaty. Zaczęłaś przyszykowywać teraz kanapki, które...były z czekoladą. Nie ukrywajmy, lubiłaś je i gdyby nie to, ile to ma kalorii mogłabyś jeść codziennie. Woda się zagotowała, dlatego zalałaś kubek i poszłaś na kanapę ponieważ tam robiłaś wszystko. Spałaś, jadłaś, robiłaś lekcje, bardzo dużo. Złapałaś jeszcze za pilota i włączyłaś jakiś serial, który akurat zaczęłaś oglądać. Nie wiesz dokładnie o co chodzi z nim, ale jest fajny aby leciał w tle. Jadłaś w spokoju swoją "kolacjo-obiad" i popijałaś już ostudzoną herbatę. Usatysfakcjonowana, że zjadłaś kolację naszły cię wyrzuty sumienia. Czułaś się źle jak potraktowałaś Shouto. Oczywiście, może miałaś rację z tym, że robisz więcej i ratujesz życie ludziom, ale nie musiałaś tego mówić tak, jakby to właśnie CIEBIE oskarżono. Znaczy...w pewnym sensie ciebie oskarżono, ale nie mogłaś tego po sobie poznać. Chciałaś się z nim spotkać i go przeprosić. To tyle. Wzięłaś gumkę, klucze z mieszkania i wyszłaś z domu w poszukiwaniach, a dokładnie na spacer. Miałaś cichą nadzieję, że znajdziesz Shoto, który nie ucieknie na Twój widok. Byłaś bez makijażu, w spiętych włosach oraz dresie i szczerze nie obchodziła cię opinia innych. To twoja sprawa jak wyglądasz i nikt nie powinien się w to wtrącać.

Byłaś na tym spacerze chyba z drugą godzinę, robiło się trochę zimniej i zastanawiałaś się nad powrotem do domu. Zrobiło się trochę ciemniej i faktycznie rozmyślałaś, aby już wrócić i czuć się bezpieczniej. "Poszukiwania" Todorokiego zostawiłaś na jutro, może będzie jutro większa szansa na znalezienie go.
Wstałaś z ławki, na której dzisiaj ty i dwukolorowo-włosy siedzieliście. Fajny ona dawała widok na drzewa, za którymi było milion światełek, które dawały światła z ulicy i nie tylko.

Szłaś tak chyba z piętnaście minut, czyli powinnaś zaraz być w swoim domu. Nie wiesz dlaczego, ale nie zauważyłaś pewnej osoby, która szła przed tobą. Wpadłaś na nią i o mało co się nie wywaliłaś wraz z tą osobą.

- Przepraszam!.- złapałaś tą osobą za ręce.

- Nic się nie sta-.- przerwał, kiedy wychylił głowę z kaptura. Tobie też opadła szczęka, kiedy zobaczyłaś Todorkiego.- ło

- Todoroki-kun!.- krzyknęłaś.- Przepraszam! Chciałam cię przeprosić za to, co powiedziałam dzisiaj na ławce! Nie powinnam była odchodzić...zostawiłam cię w tak beznadziejnej sytuacji...- mruknęłaś smutna.

- Ej, nic się nie stało, [T.I]...- podniósł moją głowę i lekko się uśmiechnął.- Sam przemyślałem to wszystko i...masz rację, ten bohater ratował życie innych i w świetle niektórych opini nie potrzebował on licencji...

- Myślę, że ja przesadziłam najbardziej...naskoczyłam na ciebie...- czułaś ulgę, kiedy w końcu mu o tym powiedziałaś.

- Nie obwiniaj się o wszystko, wszyscy przesadziliśmy.- lekko się uśmiechnął.- Co powiesz na spotkanie ? Jutro, pasuje Ci?.- zapytał.

- Pewnie!.- uśmiechnęłaś się do niego.- Podasz mi swój numer telefonu ? Będziemy w razie czego w kontakcie jakby coś się miało zmienić czy coś...

- Pewnie.- podał ci twój numer, który o dziwo był podobny do twojego. Pożegnaliście się uściskiem, na co przeszedł cię dreszcz od stóp do głów i udałaś się do swojego domu.

Kiedy do niego dotarłaś poszłaś do swojego pokoju i rzuciłaś się na łóżko. Uśmiechnęłaś się pod nosem, że w końcu będziesz mogła spotkać się z Todorokim. Uśmiechnięta ogarnęłaś się do spania.

~

Godzina 11:07, a na 12:00 jest spotkanie z Todorokim. Wkurzona, że nie ustawiłaś sobie budzika na godzinę, którą chciałaś wbiegłaś do łazienki i zaczęłaś się ogarniać. Mycie zębów, twarzy i makijaż. Włosy rozczesałaś i zostawiłaś rozpuszczone. Teraz ubrać się w to, co szafa wysra. A tak na poważnie...musiałaś założyć coś ładnego. Przez chyba piętnaście minut zastanawiałaś co ubrać. Sukienka ? Spodnie ? Dress ?! Nie!
Wyciągnęłaś sukienkę, czarną z różnymi zdobieniami, kabaretki oraz jinsową katanę. Ubrałaś się w to i efekt był zadowalający. Ubrałaś buty, zamknęłaś dom i udałaś sie na umówione miejsce.

Szłaś tak z dziesięć minut, już w oddali można było widać Todorokiego, który szpera coś w telefonie. Uśmiechnęłaś się do siebie na widok chłopaka. Przyśpieszyłaś kroku, aby znaleść się już w objęciach Shouto.

- Shouto!.- krzyknęłaś do niego. On od razu podniósł wzrok, schował telefon do kieszeni i wstał z ławki.

- [T.I]-chan...- uśmiechnął się do ciebie i przytulił cię. Znowu przeszły cię dreszcze.- Gdzie idziemy?

- Myślałam, żeby pójść na spacer, a jak zgłodniejemy pójdziemy gdzieś na obiad, a jeżeli jesteś za możemy pójść do mnie do domu.- zarumieniłaś się, kiedy powiedziałaś ostatnią propozycję. Żeby sobie nie myślał nic.

- Okej.- powiedział krótko.- Idziemy ?.- złapał cię za rękę i ruszyliście na spacer. Zarumieniłaś się na gest od chłopaka, ale starałaś się tego nie pokazać. Było w miarę ciepło, więc nie przeszkadzał wam np. Lekki podmuch wiatru. Nie rozmawialiście, jedynie czasem wymieniliście kilka zdań typu "wszystko okej ?", albo "zimno ci?".

Po godzinie spaceru poszliście do kawiarni. Ty zamówiłaś kawę karmelową oraz tiramisu, Todoroki z resztą to samo. Cieszyłaś się wspólną chwilą razem z shouto. Nie znaliście się zbyt długo, ale tak jak pomyślałaś wcześniej...wydaje się być miłym człowiekiem.

- Gdzie chodzisz do szkoły ?.- zapytał tak z Nienacka.

- Praktycznie obok liceum U.A.- odpowiedziałam szybko.

- Ponoć to jest dobra szkoła.- mruknął.

- Nie tak dobra jak U.A.- trochę posmutniałaś.

- Chciałaś się tam dostać ?.- dopytał.

- Można tak powiedzieć, ale to dłuższa historia...- znowu, ten ból powrócił.

- Jeżeli nie chcesz-

- Chce, ale...może nie tutaj...- zaproponowałaś.

- W porządku.- przyszła kelnerka, która podała wam wasze zamówienie. Uśmiechnęliscie się i zaczęliście pochłaniać deser. Był pyszny.

Wyszliście z kawiarni, ściemniło się trochę, ale i tak latarnie oświetlały tą ciemność. Ruszyliście do ciebie do domu, w tym czasie Todoroki opowiadał ci jak jest w U.A. Sądząc po jego wypowiedziach było tam bardzo fajnie, i większość osób z jego klasy są sympatyczni...
Dotarliście do domu, otworzyłaś drzwi i usiedliście na kanapie. Włączyłaś ten sam serial, który leciał po to, aby leciał.
Przypomniałaś sobie, że miałaś mu opowiedzieć, dlaczego nie wybrałaś się do U.A.

- Todoroki..- mruknęłaś.- Teraz mogę Ci opowiedzieć, dlaczego nie wybrałam U.A.- Usiadł na przeciwko ciebie i nasłuchiwał.- Zaczęło się od tego, że moja mama była przeciwna temu wszystkiemu, z trudem znosiła to, że mój ojciec był bohaterem. Uważała, że to zbyt niebespieczne. Kiedy może miałam sześć lat mój tata zginął z rąk All for one, a ja od tego momentu radziłam sobie praktycznie sama. Mama starała się zapomnieć o śmierci ojca, ale nie wychodziło jej to. Kiedy miałam wybrać szkołę powiedziała tylko, abym nie wybrała szkoły bohaterskiej, ponieważ nie wybacz sobie, jeśli coś mi się stanie. Posłuchałam jej i teraz uczęszczam do szkoły "normalnej". Matka jest w psychiatryku, a ja mieszkam sama.- Todoroki nic nie mówiąc przytulił cię z całych sił. Byłaś zaskoczona tym gestem od niego, ponieważ wydawało ci się, że jest on bardziej zamkniętym w sobie chłopakiem.

- Mam podobnie, tylko...właściwie...od zaginięcia mojego brata..- bardziej cię przytulił.

- Todoroki...?.- zapytałam niepewnie.- Chcesz mi o tym opowiedzieć?

- Na razie nie..nie gniewaj się.- tym razem on wtulił się w ciebie. Uroczy!

- W porządku.- uśmiechnęłaś się.

- [T.I] ?.- spytał.

- Tak ?.- Byłaś ciekawa o co chciał zapytać chłopak.

- Jaki jest Twój quirk ?.- Twoje serce momentalnie stanęło.

Witam w rozdziale, kolejnym. Przepraszam za taki Polsat, ale musiałam!

Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top