"Prawda wychodzi na jaw"
Rozdział zawiera spojler chyba 3 sezon BNHA, więc jeżeli nie oglądałeś/oglądałaś i nie chcesz sobie spojlerować najpierw obejrzyj a później tu wróć!
Wstałaś rano, jak zwykle. Śniadanie, ogarnięcie się oraz spakowanie torby do szkoły. Typowy dzień każdego nastolatka. No prawie.
Obecnie szykowałaś swoją torbę, do której spakowałaś jeszcze tabletki przeciwbólowe. Wyszłaś z domu zarzucając swoje włosy za siebie. Szłaś spokojnie tą samą drogą co zawsze. Niecałe dziesięć minut i jesteś już przed bramą U.A. Spotkałaś przed sobą Minę oraz Urarakę. Podbiegłaś do nich od tyłu, na co dziewczyny się wystraszyły.
- [T.I]! Czy ty możesz przestać nas kiedyś straszyć ?.- zapytała Mina.
- Hmm...nie.- zaśmiałaś się z min dziewczyny.
- Opowiadaj, jak wczoraj na randce ?.- ustałyście w miejscu.
- No...było fajnie, Todoroki kupił mi naszyjnik i tańczyliśmy...- zarumieniłaś się na samą myśl o tym co wczoraj się działo. Tańczenie wśród blasku światełek oraz pocałunek.
- Pokazuj!.- wyciągnęłaś naszyjnik, który się trochę zaczepił o koszule. Pokazałaś dziewczyną diament.
- Jejku...Todoroki...to naprawdę cudowny chłopak.- Mina dotknęła kamienia.
- Prawda...- uśmiech nadal ci nie schodził z twarzy.
- Jest Cudowny!.- Uraraka nie mogła odwrócić wzroku od naszyjnika.
- Dobra dziewczyny, chodźmy na lekcje!.- Mina pobiegła po schodach pierwsza.
- Nie ma sensu jej gonić.- zaśmiałam się z ochaco.
~
- Może wycieczka nad morze ?.- Jirou zaproponowała.
- Oklepane, bardziej rozważam nad zwykłym pojechaniem do jakiegoś innego kraju.- Momo zabrała głos.
- A może jakieś trzy godziny z tąd do tego hotelu w lesie, gdzie byliśmy kiedyś ?. Mina zaproponowała.
- Już tam byliśmy i dobrze wiesz, jak to się skończyło...- mruknęła Uraraka.
- Co się wtedy stało ?.- zapytałaś.
- Zaatakowała nas liga Złoczyńców, porwali wtedy Bakugou.- zmroziło mnie.
- Taak...- zaczęła Hagakure.- To co ? Jakieś inne propozycje?
Mianowicie cała klasa miała roztrzygnąć, gdzie możemy pojechać za tydzień w ramach treningu. Oczywiście zdania były podzielone i pewnie większość klasy czeka rozczarowanie a drugą część nieopanowana radość.
- [T.I]-chan, jeszcze ty nic nie zaproponowałaś.- wszystkie dziewczyny spojrzały się na ciebie.
- Hmm...może gdzieś właśnie nad morzem nie będzie jakiegoś "obozu".- wstałaś.- Kiedyś coś było, między też górami będzie dobry dostęp do trenowania, jakieś dwie, może trzy godziny drogi.- uśmiechnęłaś się.
- Zapisze na tablicy.- Uraraka sięgnęła po kredę i zapisała twój pomysł na tablicy.
- Jakieś inne pomysły ?.- zapytała.
Cisza.
- No to więcej nie wymyślimy.- odłożyła kredę i usiadła obok mnie.
- Oby zgodził się na pomysł [T.I], napaliłam się, aby tam pojechać!.- Jirou również usiadła obok cienie
Usłyszałyście dzwonek oznaczający lekcje. Każdy usiadł na swoim miejscu i czekał na lekcje wychowawczą.
- Dobra więc...co my tu mamy.- zapytał Aizawa.
- Same najlepsze propozycje.- oznajmiła Hagakure.
- Właśnie widzę.- Westchnął.- Widzę, że nawet ktoś tu wpisał hotel pięciogwiazdkowy
- No...Tak.- mruknęła Momo.
Zaśmiałaś się cicho.
~
- Ale fajnie! Pojedziemy na trzytygodniowy trening!.- krzyknęła szczęśliwie Ashido.
- Już za dwa dni! Musimy się wybrać na zakupy!.- razem z Uraraką obydwie wyrwały się do przodu. Ty i Hagakure szłyście z tyłu.
- Jak się czujesz, [T.I]-chan ?.- zapytała cię niewidzialna.
- Dobrze, a ty ?.- zapytałaś.
- Jestem podekscytowana.- nie mogłaś ujrzeć jej uśmiechu, ale czułaś, że jej twarz wykrzywia się w mocnym uśmiechu.
- W każdym razie! Dziewczyny! Idziemy dzisiaj na zakupy ?.- zapytała Momo.
- Pewnie!.- niemal wszystkie krzyknęły tak samo.
~
- Pieniądze, klucze do domu, krem do rąk, żel, chusteczki...- pakowałaś poszczególne rzeczy do swojego plecaka. Za chwilę powinnaś być przed szkołą, czyli tam gdzie umówiłaś się z dziewczynami na wspólne wyjście na zakupy. Obejrzałaś się jeszcze raz po mieszkaniu w poszukiwaniu jednej rzeczy, którą na pewno chciałabyś zabrać. Wzięłaś klucze do piwnicy, zeszłaś i zabrałaś dwie bronie z pełnym ładunkiem. Wpakowałaś do plecaka i mogłaś wyjść z domu zamykając go przednio na klucz.
Droga w połowie wydawała się spokojna i można śmiało stwierdzić, że nic ci się nie stanie. Z czasem droga jednak zaczęła być...bardziej niepokojąca. Kiedy doszłaś do centrum miasta zauważyłaś, że ziemia podejrzanie się trzęsię. Nie było to coś mocnego, ale drgawki zaczęły bardziej się zmieniać. Szykując się na najgorsze pobiegłaś do swojego domu. Kiedy się śpieszysz droga zajmuje ci mniej niż dziesięć minut, jednak teraz dotarłaś do niego w niecałe pięć. Zaraz po otworzeniu go wbiegłaś do piwnicy wczesniej ją otwierając. Ubrałaś się w swój strój bohaterski, przyodziałaś się w swój pasek, gdzie schowałaś tam poprzednie bronie, naboje w razie czego oraz kilka noży. Zamknęłaś swój kąt i wybiegłaś z domu tylnym wejściem, gdzie wytworzyłaś tornado, które wbiło cię do góry.
Poleciałaś na miasto, gdzie z góry zauważyłaś coś, czego się nie spodziewałaś. Serce przez moment ci stanęło, ale już po chwili miało ochotę eksplodować. Myślałaś, że więzienie nie da tak łatwo zwiać All for one, a jednak. To jednak nie było najgorsze. Jeden z jego daru aktywował się, a wokół siebie miał diamentowe smoki, gdzie w jednej paszczy trzymał czarnowłosą Momo. Bez planu, bez przemyślenia poleciałaś na niego ignorując to, co może się stać. Jeżeli chodzi o przyjaciół, nie można się na niczym zastanawiać. Wleciałaś w jednego smoka, którego wprowadziłaś w tornado. Oczywiście w tego, który trzymał Momo. Smok zdezorientowany puścił dziewczynę, którą szybko złapałaś i poleciałaś z nią na sam dach budynku. Wiedziałaś, że nie jest tam najbezpieczniej dlatego modliłaś się, aby jakiś bohater ją zauważył i zaprowadził do szpitala. Teraz mogłaś zająć się All for one, który zauważył ciebie, stojącą teraz przed nim samym. Nie było tego widać, ale w tym momencie byłaś tak wkurzona, że miałaś ochotę go zabić. Niestety nie mogłaś, ponieważ bohaterowie nie zabiają.
- No nie wierzę!.- krzyknął na tyle głośno, że kaptur zakrywający całą twoją twarz oraz maska z małymi otworami na oczy nie był w stanie nie dopuścić jego głosu do twoich uszu.
- Teraz to zakończymy, to zemsta za to co odebrałeś mi i mojej rodzinie.- warknęłaś w jego stronę. Chciałaś, aby brzmiało to groźnie, ale na jego twarzy nie malował się strach tylko śmiech wydobył się z jego ust. Pewność siebie opadła szybciej niż babeczka wypełniona powietrzem w piekarniku, a po chwili opada.
- Nie dasz rady tego zrobić, jesteś tak słaba jak Twój ojciec. Myślisz, że dlaczego On nie żyje ?
- Bo go zabiłeś.- powiedziałaś łamiącym głosem. Łzy powoli spływały po twoim policzku przypominając mi tą sytuację z przed kilkunastu lat.
- Poprawka. Ty go zabiłaś.- wskazał na ciebie palcem. Czułaś się, jakby ktoś właśnie strzelił w twoje serce mocnym nabojem. To dziwne, że po tym uczuciu narodziła się adrenalina, którą od razy wykorzystałaś ? Możliwe, że nie. Rzuciłaś się na niego z silnym wiatrem, którym opanowałaś większy teren, na którym przebywałaś ty oraz czarny charakter.
- Nie prawda, to nie ja!.- krzyknęłaś przez szum wiatru.
- Widziałaś to ty, widziałem to ja.- powiedział spokojnie. On chce tylko mnie sprowokować. Musisz się uspokoić. Policz do dziesięciu.
1...2...3...4...
To na nic, on wie, że ta przeszłość za bardzo na mnie działa. Nie umiem tego opanować.
- Czemu zaatakowałeś moją przyjaciółkę ?!.- zaczęły się kopniaki. Zrobiłaś salto i uderzyłaś go w biodro, potem w kolano, a na końcu mocno w brzuch. Starałaś się, aby to było mocno.
- Twoje ataki nic mi nie zrobią.- uśmiechnął się.
- Będę próbować.- syknęłaś.- Będę próbować do skutku
- Powodzenia.- Jego mięśnie u prawej ręki znacznie się zwiększyły. Uderzył mnie w lewy bok na co moje ciało zaaragowało. Nie poleciałam gdzieś indziej, ciągle stałam w tym samym miejscu. Wiatr stał po mojej stronie. 1:0, skurwysynie.
Nie ma jeszcze bohaterów ?.- pomyślałaś.
Nie mogłaś się rozglądnąć, ponieważ w tym czasie All for one mógłby zaatakować i trafić w czuły punkt.
Zauważyłaś innych bohaterów. All Might, Midnight, Mt. Lady, Hawks i wiele innych, którzy tu przybyli. Czułaś się zbyt obserwowana, ale zaraz wyczuwałaś, że oni mają plan. Wiatr opadł. Twoje siły również. Uderzył cię w głowę. Poleciałaś na coś twardego. Oczy ci się zamykały, ale zdążyłaś zauwaćyć, że All for one leci w twoją stronę. Wiedziałaś, że to koniec. Umrzesz.
Jednak dziwna sprawa. Złapał cię za pomocą swojego kryształowego smoka, a po chwili wdrapał się na wieżowiec. Rzucił cię na górę, a po chwili złapał twoje ręcę i nachylił cię na krawędzi.
- Chcieliście poznać prawdę, prawda ?!.- krzyknął. Serce już nie funkcjonowało tak, jakbyś zaaragowała na to, co zamierza teraz zrobić. Ludzie, bohaterowie i telewizja zebrała się nad wieżowcem, na którym stałaś razem z nim. Chwycił twoją głowę, z której zdjął twój kaptur oraz maskę. Uśmiechnęłaś się podle do publiczności, a po chwili poczułaś, że lecisz. Nie wiedziałaś, czy już umarłaś, czy walnęłaś w ziemię. Zemdlałaś.
Nie wiem, czy ktoś się spodziewał takiego rozdziału, ale...mam nadzieję, że wam się spodobał bo zaniedługo planuje koniec tej książki. Jeszcze trzy lub cztery rozdziały i koniec!✨❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top