"Nieznany bohater vs znany złoczyńca"

Czy to był dobry pomysł, aby biec w jego stronę ? To do ciebie niepodobne, przecież najpierw obmyślasz plan, a potem atakujesz, jeżeli jest taka potrzeba. Z jednej strony wiedziałaś co robić, ale z drugiej nie przemyślałaś wad tego, co może się stać. Patrzyłaś na niego jakbyś analizowała gdzie może potencjalnie uderzyć. Za jego pleców pojawił się kryształowy smok, którego już kiedyś widziałaś, ale nie mogłaś sobie przypomnieć gdzie. Wskoczyłaś na tego smoka, który posiadał dwie głowy, wytworzyłaś dwa nie duże cyklony, aby je czymś zająć. Byłaś blisko złoczyńcy. Wystarczyło tylko odpowiednio uderzyć. Twoje ruchy idealnie się dopasowały do quirku złoczyńcy. Smok wił się niczym wąż, który próbował unieruchomić swoją ofiarę. Niestety, kiedy próbowałaś uderzyć, ponownie się uruchomił jakiś inny dar. Człowiek z dwoma darami ?!
Niestety, jego mięśnie urosły co za tym idzie uderzył cię tak, że byłaś na drugim końcu miasta. Wpadłaś na szklany budynek, w którym się zaklinowałaś. To nie przez to jak wyglądasz. Siła tego...złoczyńcy była tak nadludzka, że nawet wiatrem byś nie mogła się zatrzymać. Pojedyncza łza spłynęła po twoim policzku z powodu niepochamowanego bólu. Nie mogłaś się poddać, musisz chronić miasto!
Wydostałaś się i poleciałaś najszybciej jak mogłaś, aby tym razem dała mu radę. Twoje oczy świeciły, jakbyś miała gwiazdy lub jakieś diamenty w oczach, ale była w nich też chęć mordu. Tym razem nie chamowałaś się z tornadem. Wytworzyłaś je tak wielkie, że równie dobrze mogłoby przewyższyć blok mieszkalny. Tylko takie mogłaś mu na razie zaserwować. Wleciałaś do tego tornada i z każdą sekundą było ono bardziej porywcze. Złoczyńca nie wiedział co robić. To twoja szansa. Uderzyłaś go z buta na co on odskoczył. Zaczęła się walka wręcz. Byłaś już za słaba na taką walkę.

- Myślisz, że mnie pokonasz?.- odezwał się, kiedy odskoczyłaś od niego.

- Ja to wiem, że cię pokonam.- czułaś jak pod maską płynie ci krew. Chciałaś ją wytrzeć, ale nie mogłaś sobie na to pozwolić. Nie chcesz, żeby ktoś cię poznał.

- Ty chyba nie wiesz kim jestem.- powiedział to swoim oślizgłym głosem.

- Te smoki, kojarzą mi się z czymś.- mruknęłaś przyglądając się zwierzętom.

- Nie poznajesz?.- zdziwiłaś się, uczucie w sercu jakbyś coś miała wiedzieć, ale bałaś się przyjąć to do wiadomości.- Przez nie zginął twój ojciec, nie wierzę, że spotkam jeszcze jego córkę, która wtedy stworzyła takie tornado, że o mało co nie pozabijała połowy miasta.- Twoje tornado powoli opadało. To, co powiedział złoczyńca kompletnie wybiło cię z rytmu. O czym on do cholery mówi ?!
Nie mogłaś przestać! Musiałaś walczyć dalej! Nie teraz! Nie, kiedy jesteś blisko poznania prawdy o tym, co ukrywali przed tobą tyle czasu!
Mimo tego, że twoje nornado opadło to jednak nie całkowicie. Wzniosłaś się w powietrze i całkowicie straciłaś kontrolę. Wbiłaś tornado w sam środek miejsca, gdzie znajdował się złoczyńca. Usłyszałaś jego głos znaczący, że właśnie poczuł ból, który mu zadałaś. Twoje oczy były całe białe, delikatnie świeciły, z tornada zaczęły pojawiać się pnącza, które latały wte i we wte. Nie kontrolowałaś tego chodź bardzo byś chciała. Bohaterowie...gdzie oni są ? Dlaczego nie pomogą ?! To chyba pierwszy raz, kiedy pragnęłaś pomocy bohaterów, szczególnie, kiedy nie jesteś prawdziwym bohaterem!
W końcu przestałaś, twoje oczy się powoli zamykały, a twoje ciało opadało. Nie teraz...proszę...
Poczułaś, jak ktoś cię złapał. Próbowałaś otworzyć oczy, ale niestety, ból i zmęczenie po nieznanym przypływie mocy cię powstrzymywała. Mogłaś jedynie poczuć, że ten ktoś to kobieta. Oby nie zdejmowała twojej maski.

- [T.I]!.- usłyszałaś swoje imię z ust złoczyńcy. On jeszcze żyje ?! Chciałabyś w tym momencie mu przywalić, albo podczas walki wypytać się o szczegóły dotyczące tego, co miał na myśli mówiąc "Twój ojciec zginął"

- Przenieś ją tam!.- chyba wskazała na miejsce, gdzie powinni cię zbadać. Wyrwałaś się i pobiegłaś jeszcze walczyć. Co jak co, ale twojej tożsamości nie mogą odkryć. Szczególnie, że twoja mama pewnie oglądała telewizję i gdyby cię zobaczyła ratującą świat to dostałaby zawału.

- Opowiedz mi o tym, proszę.- zawołałaś do złoczyńcy.- Jak ?! Dlaczego go zabiłeś?!

- Nie ja go zabiłem, tylko Ty.- poczułaś jakbyś dostała prosto w serce. To nie może być prawda...wtedy matka by cię nienawidziła...czy coś...

- Przestań piepszyć.- mruknęłam.- Ty go zabiłeś! Możliwe, że wtedy próbowałam go bronić!

- Nie oszukuj się, [T.I].- zaczął do ciebie podchodzić.- Prawda jest taka, że masz jedną jedyną wadę.- Był obok ciebie.- Jesteś zbyt marzycielska, wyobrażasz sobie nie wiadomo co, a później działasz tak, jakbyś miała uratować wszystkich. Nie zasługujesz na ten quirk.- byłaś w za wielkim szoku, aby cokolwiek zrobić czy choćby powiedzieć.

- Nigdy tak nie myślałam.- zdziwił się.- Tak się składa, że jestem realistką, która chce jedynie być bohaterką i odzyskać utracony honor swojego ojca.- W twoich rękach pojawiło się powietrze, które nie było takie zwykłe.- Zwykłe jestem miła do takich jak ty, ale czasami trzeba pokazać swoją ciemniejszą stronę.- Wycelowałaś w jego stronę powietrze.- Zdychaj

Moc, którą zebrałaś w rękach "wystrzeliła" w przeciwnika, jak dziesięć minut temu, kiedy to ciebie tak potraktował. Odwróciłam się w stronę bohaterów.- Zajmijcie się nim, podejrzewam, że po takiej dawce bólu, którą mu zaserwowałam szybko nie wstanie.- pobiegłaś do swojego domu.- Do zobaczenia!.- uśmiechnęłaś się przez maseczkę.
Mimo tego, że bardzo się cieszyłaś, że pokonałaś tak silnego przeciwnika, to jednak ból w sercu został.
"To nie ja go zabiłem, to ty"

-Muszę poszukać więcej na ten temat.- mruknęłaś do siebie.
Biegłaś jak najszybciej do domu, aby nikt cię nie poznał. Modliłaś się o to.
Jednak rany, które doznałaś podczas walki były zbyt silne. Może i nawet zbyt poważne, aby biec. Normalny człowiek poszedł by do szpitala, ale ty nie mogłaś sobie na to pozwolić. Musiałaś radzić sobie sama. Tak, jak zawsze było. Zjadasz, albo jesteś zjadany. Takie są zasady w świecie. W końcu zobaczyłaś swój dom. Może zajęło Ci szukanie go trochę dłużej, ale najważniejsze, że jesteś cała jak twoja anonimowość. Weszłaś do niego i od razu skierowałaś się do łazienki, tam znajdowały się potrzebne rzeczy do opatrunku i tym podobne. Może I nawet rzeczy, które złagodzą twój ból.

Na razie nic ciekawego się nie dzieje, wiem, ale za to rozdział trzeci będzie po prostu BOOM!
Mam nadzieję, że wam się podoba!
Do zobaczenia! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top