Epilog
Ukłonili się razem, zbierając gromkie oklaski.
No dobra, owacje na stojąco.
Ponownie się ukłonili, a następnie wpadli w swoje ramiona. Harry złożył czuły pocałunek na policzku młodszego.
Trzymając się za ręce, zeszli ze sceny. Mimo wszystko, będąc na backstage'u, dalej do ich uszu dobiegały brawa publiczności. Teraz jednak był wyklaskiwany jednostajny rytm, który oznaczał niedosyt audytorium. Z czułymi wyrazami twarzy, wyszli ponownie na scenę, siadając do dwóch fortepianów stojących na przeciwko siebie.
Nie musieli ustalać, co zagrają na bis. Doskonale to wiedzieli. Po dziesięciu latach spędzonych razem, doskonale znali siebie nawzajem.
Już chwilę później, magiczne dźwięki zaczęły wypływać spod palców Louisa.
- City of stars, are you shining just for me?
[][][]
A z Louisem i Harrym było tak.
Po niesprawiedliwym werdykcie, który ewidentnie był owocem łapówki, Tomlinson był gotów, aby walczyć o swoje. Jednak po dłuższej analizie sytuacji uznał, iż byłoby to głupstwo.
To nie tak, że ludzie nie pytali.
Dlaczego nie upomniałeś się o swoją nagrodę?
Nie zaprzepaszczasz swojej kariery?
Mogłeś mieć wszystko.
On wiedział, że miał już wszystko.
Miał Harry'ego przy swoim boku.
Nagrali w duecie album, który został zrecenzowany przez prestiżowych, światowych krytyków. Byli na ustach muzycznej elity przez pół roku, a i teraz często powraca ich temat. Nie tylko jako wybitych pianistów i wokalistów, ale również w kontekście najgorętszych par wśród show-biznesu.
Powstało wiele artykułów na temat słów Harry'ego z tego pamiętnego wieczoru konkursowego. Rzeczywiście - czas pokazał, komu podium przysłużyło, a komu zaszkodziło. W świecie muzycznym nikt więcej nie usłyszał o Danielle Campbell. A Louis miał swoją stronę na Wikipedii. Ha.
Ich twórczość była zróżnicowana. Pomiędzy Beethovenem, a Chopinem zawsze znalazł się czas na współczesny cover, czy ich własną piosenkę. If i could fly, Perfect, Falling czy We made it. O tak, to były hity.
Wszystko jednak miało swój początek i koniec w ich cichych wyznaniach miłości, podczas smakowania swoich nagich ciał przy blasku księżyca, kiedy styka się on z porannymi promieniami słońca. W cieniu rzucanym przez pościel tego samego poranka i skórę przy skórze mieszające się w jedno. W zachrypniętym i szepczącym dzień dobry, powolnym pocałunku, bez którego dzień nie ma prawa bytu. W tych samych roziskrzonych szczęściem i miłością tęczówkach, którym nigdy nie znudziło się wpatrywanie się w siebie nawzajem. W tym uścisku, jednym jedynym na całym świecie, gdzie zło po prostu nie ma dostępu.
Wszystko ma swój początek i koniec w szepcie, prosto do ucha, powodując ciarki - zagraj dla mnie, kochanie oraz odpowiedzi w cichej melodii pieszczącej dwie pary uszu należące do dwójki ludzi połączonych miłością i, jakby się mogło zdawać, jedną duszą.
Koniec.
696969
Hej, kochani!
No i jesteśmy... koniec naszej muzycznej historii.
Powiem wam, że ta książka wycisnęła ze mnie pokłady weny i czasu. Powstawała chyba pół roku, o ile nie więcej.
Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze! Nawet za każdą dobrą myśl o moim tworze!
No i dziękuję emila135 za czuwanie nad poprawnością wszystkich muzycznych terminów!
Kocham was mocno i stay safe xx
Nie wiem, kiedy znowu coś opublikuję i czy w ogóle. Mam nadzieję, że jeszcze coś ujrzycie, ewentualnie wezmę się za poprawki xx
All the love.
Yours,
LARloveRY
.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top