32. Drapieżnik wśród owiec
- Powiedziałeś, że ta ziemska kobieta, namieszała mi w głowie. - Mogłam usłyszeć, pewnego rodzaju prześmiewczy akcent w głosie Lailoxa. - Jak tam twoja głowa bracie? - Zapytał i mogłam wyobrazić sobie jego szeroki uśmiech i przenikliwy wzrok, jakim obdarzył swojego brata.
- W kawałkach. - Wyznał młodszy z braci, na co starszy zaśmiał się głośno. - A więc, co mówili twoi strażnicy? - Ifer zmienił szybko temat i obojgu, jak na zawołanie zmienił się głos. Teraz kończyły się żarty.
- Ci, którzy przeżyli za dużo nie widzieli. Jeden wspomniał o Zeterianie, który kręcił się tutaj kilka dni wcześniej. - Ifer głośno westchnął na to wyznanie, jakby coś ciężkiego przygniotło jemu klatkę piersiową. - Oboje wiemy, że celem była Serena i nikt po za nią, a to znaczy...
- Że ktoś chce się pozbyć osoby, która może skłonić rząd do zmiany prawa. - Dokończył za niego Ifer. Słychać było złość w jego głosie. - Dlatego musi wrócić ze mną. U mnie jest bezpieczniejsza. - Oznajmił, a moje serce przyspieszyło. Był zdeterminowany i gotowy, żeby mnie chronić... Żeby chronić nas.
- Zgadzam się. Twój zamek jest nie do ruszenia. - Przyznał Lailox, a po chwili usłyszałam, jak coś wlewają do szklanek. Pewnie każdy z nich w tym momencie nad czymś myślał, a może musieli się napić, zanim dojdą do sedna sprawy?
Ifer chciał, żebym wróciła do zamku i nawet Lailox popierał jego zdanie, ale czy to dobre wyjście? Czułam się zmieszana zmianą sytuacji, zmianą Ifera, bo teraz stałam się centrum zainteresowania. Na moje nie szczęście, nie tylko jego, ale wszystkich osobników, którzy nie chcieli zmieniać prawa. W zamku miałabym bezpieczeństwo i opiekę, a to chyba same plusy dla kobiety w ciąży, jednak na ile mogłam wierzyć w zmianę Ifera?
- Myślisz, że się zgodzi? - Wypalił nagle Ifer.
- To zależy, jak podejdziesz do sprawy... - Nastąpiła chwila przerwy, po czym Lailox dodał nieco weselej. - Jeśli się nie zgodzi, zawsze możesz ją związać i siłą zanieść na statek. - Zaśmiałam się pod nosem, na te słowa.
Ciężko mi było zdecydować się, co czuję w tej chwili. Z jednej strony chciałam wrócić z Iferem i sprawdzić na własne oczy czy to co mówił było prawdą, a z drugiej byłam pełna obaw. Podejmowanie takich decyzji jest trudne, ale trudniejsze jest uwierzenie w to, że ktoś w ciągu kilku tygodni zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. No chyba, że nigdy nie znałam go tak naprawdę.
- Skończyli rozmawiać. Ja się zmywam. - Oznajmiła Gloria i w ciągu sekundy zmyła się z mojego pokoju, tuż przed tym, jak wszedł do niego Ifer.
Na początku książę nic nie mówił, tylko obserwował mnie kiedy rozczesywałam włosy, później zrobił dziwną minę - którą byłam wstanie zobaczyć tylko dlatego, że lustro na przeciw mnie, obejmowało też jego - a na koniec stanął za mną i położył swoją dłoń na moim ramieniu, a ja spojrzałam na niego udając zaskoczoną. Gdybym go nie znała, mogłabym pomyśleć, że się stresuje, ale to raczej było nie możliwe - nawet jeśli teraz miał dziwny wyraz twarzy.
- Sereno... rozmawiałem z Lailoxem i... - Zrobił przerwę, a ja postanowiłam wcale nie ułatwiać mu zadania i z intensywnością promieniowania wpatrywałam się w jego białe tęczówki.
- I? - Zapytałam po chwili ciszy, chcąc jeszcze bardziej wyprowadzić go z równowagi.
- Nie jesteś tutaj bezpieczna. Lepiej będzie jeśli wrócisz ze mną do zamku. - Odpowiedział jednym tchem, a ja ponownie odwróciłam się w stronę lustra i udawałam, że się zastanawiam. Niech sobie poczeka, a co!
Zaczęłam pleść warkocza, co jakiś czas zerkając na Ifera, który nie ruszył się nawet o milimetr. Miałam ochotę roześmiać się w głos, na tę scenę, jednak postanowiłam jeszcze trochę go podręczyć - sprawiało mi to jakąś, dziwną satysfakcje.
- Dobrze. - Odpowiedziałam bez emocji i wstałam z siedzenia.
- Już? Tak szybko? - Zapytał zdezorientowany, a ja zaśmiałam się pod nosem na jego zdziwioną minę. - Powiem strażnikom, że niedługo wylatujemy, a ty się przygotuj. - Poinformował i pocałował mnie w czoło.
Powinnam się cieszyć, że wszystko się zmieniło, ale wewnętrznie czułam, że coś się szykuje, tylko nie byłam pewna co. Z gulą w gardle wyciągnęłam jakaś walizkę i spakowałam te rzeczy, które najbardziej lubiłam, no i kilka zdjęć z domownikami. Gloria czuwała nad tym byśmy mieli wspomnienia uchwycone na fotografiach, więc teraz z uśmiechem patrzyłam na to co udało jej się uchwycić.
- Myślałam, że będę miała więcej czasu... - Usłyszałam głos za plecami i odwróciłam się w stronę drzwi. W progu stała Isabella z dziwnym wyrazem twarzy, takim jakiego jeszcze nigdy u niej nie widziałam.
- Słucham? - Zapytałam zdezorientowana. Cały pobyt tutaj byłą zdystansowana i raczej sama z siebie nie zaczynała rozmowy, a teraz przychodzi i mówi tak bezsensowne rzeczy. Nie trzymało się to kupy.
- Naprawdę nic do ciebie nie mam... - Zrobiła kilka kroków w moją stronę, a ja cofnęłam się o kilka. To co zobaczyłam w jej ciemnobrązowych oczach mnie przeraziło, tak bardzo, że nie wiedziałam co mam zrobić. - Gdybym tylko miała wybór... - Pokręciła głową zrezygnowana, a sekundę później jej wzrok przeszywał mnie na wylot. Patrzyła na mnie niczym drapieżnik na kolejną ofiarę, a po całym moim ciele rozszedł się nieprzyjemny dreszcz.
Z desperacją rozglądałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiejkolwiek broni, lub czegoś co mogłoby za nią posłużyć, ale nic takiego nie znalazłam. Utknęłam, w rogu pokoju, a jedyne wyjście znajdowało się za Isabellą, która z szaleństwem w oczach zmierzała w moim kierunku. Moje serce biło tak mocno, że po chwili poczułam, jak moja cała klatka piersiowa boleśnie się zaciska, a dłonie zaczynają drżeć. Nigdy nikogo się tak nie bałam, jak Isabelli w tamtym momencie. Wiedziałam, że przyszła mnie zabić, nie musiała nic mówić - wyraz jej twarzy i wzrok mówiły same za siebie.
- Ifer!!! - Zawołałam z desperacją, miałam nadzieje, że mnie usłyszy, ale nikt mi nie odpowiedział. - Lailox!!!
- Nikogo nie ma w domu. - Poinformowała i uśmiechnęła się szeroko.
Reszta działa się tak szybko, że nie byłam wstanie zarejestrować wszystkich bodźców. Isabella rzuciła się na mnie z jakimś ostrzem w dłoni, odepchnęłam ją, ale zraniłam sobie przy tym wewnętrzną stronę ręki, która zaczęła mocno krwawić. Próbowałam ją ominąć i uciec, ale złapała mnie za włosy i szarpnęła tak mocno, że pisnęłam i upadłam, ale nie przestawałam się szarpać. Do ostatniej sekundy walczyłam, nawet kiedy miałam już nóż przy gardle, walczyłam, choć w tej sytuacji nie miałam żadnych szans. Z moich oczu wypłynęło kilka łez i kiedy straciłam nadzieję, ona nagle puściła moje włosy i zacharczała. Spojrzałam na nią i dopiero wtedy zrozumiałam co się stało. Ifer w ostatniej chwili zjawił się w pokoju, wykręcił jej dłoń, w której trzymała sztylet i wbił w jej gardło.
Kobieta miała jeszcze szeroko otwarte oczy, kaszlnęła kilka razy, plując przy tym krwią i ostatni raz wzięła oddech - lub coś co miało nim być.
- Ifer... - Głos mi się złamał i nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Zaczęłam płakać z przerażenia. Nie ważne, jak źle to brzmi, to wcale nie dlatego, że zwłoki kobiety leżały tuż koło mnie, a dlatego, że cholernie bałam się, iż to ja dzisiaj stracę życie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top