Rozdział 8

Z dedykacją dla... hejejoD
Jestem jestem :3
Wracam z rozdziałem °^°
Miłego czytania i przeżywania (xD)
°°°

- Puszczaj ją bo pożałujesz!- krzyknął Jeff a zza swoich pleców wyjął broń
Serce mi waliło jak oszalałe na ten widok, ale mimo wszystko poczułam pewnego rodzaju ulgę.
Logan wstał sobie na luzie i zwyczajnie sie rozesmiał, w tej sytuacji po prostu parsknął śmiechem, dziwny typ.
Zaczęłam owijać się w koc który zabrałam z fotela, byłam przestraszona ale miałam dziwne przeczucie że nic mi nie grozi z Jeffem
- Po co się wpieprzasz? Ona jest moją własnością i głupio by było gdybyś przez ten jeden wybryk stracił swoje cenne stanowisko...- tłumaczył Logan, miał na twarzy wymalowane rozbawienie
Taki pewny siebie...pfff..
- ona wcale nie jest twoja - odparł Jeff mierząc mnie wzrokiem
- Jest, jest...a teraz odłóż ten żałosny pistolecik i zostaw nas samych- przy ostatnich słowach Logan spojrzał na mnie i oblizał usta.
Palant
- Wypuść Martę i daj jej spokój, ze mną zrobisz co zechcesz..- odpowiedział z pewnością siebie Jeff i uniósł ręce do góry.
Wow, no tego sie nie spodziewałam
Logan roześmiał się na te słowa i wyjął nagle własną broń.
Przeraziłam się wiele bardziej.
-To jak będzie?- spytał Logan ukazując idealnie swoją broń dla Jeffa.
- Ja nie zmienie zdania Log's ... Oddajesz dziewczynę- powiedział Jeff
- Okejjj- uśmiechnął się szeroko Logan i wycelował w chłopaka.
- Nie rób tego!- wrzasnęłam i zalałam się łzami. Było za późno, Logan nacisnął spust i po chwili ciało Jeffa leżało nieruchomo.
Widziałam już tylko spływającą krew... Upadłam bezwładnie
Zemdlałam... Na nic innego chyba mnie nie było stać w tamtym momencie.

#wybaczcie nie potrafie pisać takich scen xd#

======
* troche później...*
Obudziłam się w małym pokoju, leżałam na łóżku, wśród czterech idealnie białych ścian.
Za oknem były kraty, przez co miałam wrażenie że to psychiatryk.
Ale nie, pokój od środka wyglądał normalnie, nawet w pewnym sensie był przytulny. Były też drugie drzwi, zapewne do łazienki.
Łóżko było bardzo duże, przy ścianie stała szafa i biurko, na ścianie wisiało stare lustro, tuż obok mały fotel i okrągły stolik na którym leżał błękitny obrus.
Ogółem nie czułam się jakoś za specjalnie źle, dopiero potem przypomniałam sobie wszystkie zdarzenia
Logan. Ja. Jeff. Broń. Strzał. Płacz.
Jestem tutaj?
Dopiero w tamtym momencie zdałam sobie sprawe jak mogłam wyglądać.
Podeszłam powoli do lustra.
Ujrzałam potwora.
Skierowałam się do drzwi obok, i jak się okazało trafiłam dobrze.
Byłam w małej łazience, prysznic, sedes, szafka i kran.
Szybko odkręciłam wodę i oblałam twarz ciepłym strumieniem.
Już poczułam się lepiej.
Nie czekając chwili dłużej, złapałam ręcznik z wieszaka i weszłam pod prysznic. Woda była tak idealnie ciepła, użyłam stojącego obok balsamu i zaczęłam wyobrażać sobie że jestem w hotelu, Michael zaraz radośnie mnie przywita i znowu zaczniemy się wygłupiać...
Ale tak przecież wcale nie było.
Zakręciłam wodę i wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem.
Zdałam sobie sprawę że nie mam się w co ubrać, otworzyłam szafę i zaczęłam szperać. Było pełno ciuchów. Ale wiekszość z nich była dla faceta.
W końcu znalazłam jakieś szare dresy i bluzę z kapturem w kolorze czarnym.
Ubralam się szybko i usiadłam pod drzwiami których za cholere nie mogłam otworzyć.
Oparłam głowę i zaczęłam nasłuchiwać
Minęła tylko chwila czasu i usłyszałam powolne kroki za drzwiami.
Odsunęłam się i szybko pobiegłam na łózko.
Usłyszałam jak kluczyk w drzwiach się przekręca. Nagle do pokoju wszedł Logan. Miał na sobie zieloną bluzę na suwak i czarne dresy. W rękach trzymał kartkę i długopis. Zatrzasnął za sobą drzwi na klucz,i usiadł przy stoliku.
- Choć mała.. Napiszemy list do Twojego kochanego..- parsknął.
Podeszłam do niego niepewnie, on wziął długopis i zaczął pisać.
- Hmm... To może.. Na początek.... Drogi Michaelu? Czy może inaczej..- szeptał Logan bazgroląc.
Patrzyłam na kartkę i w moich oczach zakręciły się łzy.
- Nie możesz mu tego dać! To nie moje słowa!- zawołałam oburzona.
- Zapakuj to w koperte i nie pyskuj... Jade na pewien czas by zrobić coś ważnego... Zostanie z Tobą mój nowy zastępca- wytłumaczył Logan, i wyszedł na chwilę do łazienki.
Co za palant, kompletny bez mózgi frajer..
Złapałam prędko długopis i na odwrocie listu zapisałam parę swoich slów. Po czym zakleiłam kopertę.
Idiota nawet nie zauważy że coś jest z tyłu...jeśli w ogóle to sprawdzi...
Logan wyszedł z łazienki, złapał kopertę i stwierdził że jeszcze dzisiaj Michael ją dostanie.
Pocałował mnie w policzek i uśmiechnął sie fałszywie.
- Pa księżniczko - odparł i wyszedł.
Byłam znowu zamknięta, sama, głodna, roztrzesiona
Bałam się tylko kim może być jego nowy zastepca.
Oby choć troche przypominał Jeffa
Pomyślałam i zakopałam się w pościeli.

###
Nowy ^^
Oceniajcie i czekajcie na kolejny !
Bye ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top