R6

Weszliśmy do budynku, trzeba przyznać było bardzo przytulnie w środku, niedaleko stała niewysoka Pani z uśmiechem na pulchnej twarzy, zaczęłam chyba rozumieć czemu tam byliśmy, było tam po prostu przemiło.
Starsza Pani przywitała się z moim towarzyszem jak z wnuczkiem i usiedliśmy do stolika na końcu pomieszczenia.
Michael co chwila usmiechal się.
Usiadł obok mnie na skórzanej 'sofie' i zapytał :
- To na co masz ochotę?
Uśmiechnęłam się delikatnie
- Zdaję się na Ciebie - szepnęłam.
On odwzajemnił uśmiech
- Jasne- wstał i podszedł do tamtej Pani która od razu podała Mu kartę.
Wrócił po chwili i usiadł na tym samym miejscu obok mnie.
- Powinno Ci posmakowac - szepnął.
Wysłałam Mu niepewny uśmiech.
On lekko się przysunął.
- To opowiadaj mi wszystko - zaczął
Westchnęłam, i odblokowałam się.
Zaczęłam wszystko opowiadać, od początku, o Mamie, o Ojcu o 'przyjaciółce' o Carlosie zakończywszy na cudnym spotkaniu Jego.
Az dziwiłam się z jakim zainteresowaniem mnie słuchał, jak nikt po prostu..
Gdy mówiłam o tym wszystkim znowu zaczęły kapać mi łzy, bez mojej zgody, tak po prostu pękłam.
Michael chyba naprawdę nie wiedział jal zareagować, był zawstydzony.
Naprawdę, był bezradny, chyba chciał mnie objąć ale raczej byłoby Mu niezręcznie, wyprzedziłam Go.
Po prostu wtuliłam się w Jego ciepłe ramiona cicho łkając.
Mimo wszystko, czułam się cudownie w tych ramionach.
Poczułam duzą dłoń w swoich włosach.
Po kilku sekundach usłyszałam przy uchu niebiański głos :
- You are not alone... I am here with You.. Though you're far away, I am here the stay...
Czułam że się rozpłynę.
Albo co gorsza....
Obudzę...

***
Hej :*
To kolejny
Mi nawet się podoba
Oj rozmażyłam sie na koniec ( XD)
A jak Wam ?
Zostawcie coś <33
Bye ;**

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top