,,Przejrzałem twoją maskę radośći Leico/Valdangelo
Leo POV:
"Hey, put on a happy face then everything's okay, put on a happy face".- Leo śpiewał sam sobie w maszynowni Argo II. Miał już tego powoli dość. Właśnie płynęli ocalić Percy'ego i Annabeth z Tartaru, do którego wpadli, jak uważał, przez niego. Nikt na Argo II nie zauważył jego problemów i nie przejżał jego maski, z czego był bardzo zadowolony. A przynajmniej tak myślał. Nie zdawał sobie sprawy, że pewien syn Hadesa od dłuższego czasu go obserwuje."Flip the swich, flip the stove, world godne mad, let's start the show. Get your kicks and let's go, if you're sad, don't let it show." Tak oddał się śpiewaniu i swoim myślom, że nie usłyszał zbiżających się kroków "Say I'm happy, I'm happy, I'm happy today, I'm happy, I'm happy, I'm happy today. They Say put on a happy face. 'Cause we're tick-tock, tick-tock ticking like timebomb!"
Nico POV:
Nico usłyszał śpiewy, które mogły należeć tylko do jednej osoby. Do niego. Do Leo. Od czasu rozpoczęcia rejsu Nico zaczął rozwijać uczucie do nadpobudliwego syna Hefajstosa, które było coraz silniejsze i nie dało się go stłumić. Nico uświadomił sobie, że to jest dużo silniejsza miłość niż ta, którą czuł do Percy'ego. Poszedł w stronę źródła dźwięku i dotarł do maszynowni. Zanim jednak otworzył drzwi, słuchał śpiewów Leonidasa Valdeza.
"...like timebomb! Hey put on a happy face, then everything's okay put on a happy face. Hey put on a happy face then everything's okay put on a happy face." Po tym rozległ się stuk młotka o podłogę i stłumiony krzyk. Wtedy Nico stwierdził, że musi tam wejść. Otworzył ostrożnie drzwi i wszedł do środka.
- Leo? Wszystko w pożąd- Urwał bo zobaczył płaczącego Leo klęczącego na podłodzie - Hej Leo wszystko okej?- Nico podbiegł do niego. Leo podniósł głowę i spojrzał ze strachem i paniką w jego intensywnie brązowych oczach na Nico. Widok tego spojrzenia rozdarł mu serce.
- N-N-Nico...- Wychrypiał Leo.- C-co ty tu robisz?
- Hej Valdez spokojnie nic ci nie zrobię wszystko w porządku napra-
- Nie! Ja... Oni... Tartar... To moja wina! Gdyby nie to głupie ciastko to...- Rozpłakał się jeszcze bardziej. Nico szybko przyciągnął go do siebie i mocno przytulił.
- Wszystko dobrze Repair Boy. Jestem przy tobie. - Leo złapał go za koszulkę gramoląc mu się na kolana. Siedzieli tak jakiś czas, dopóki nie zaczął się uspokojać.
- Wszystko dobrze Leo. To nie twoja wina. Jestem z tobą i nie płacz już bo to rozrywa mi serce.- Powiedział delikatnie Nico. Leo podniósł głowę i spojrzał na niego. Dopiero po chwili dotarło do niego to co powiedział.
- Leo..Ja przepraszam nie pomyślałem i- Nico urwał w pół słowa, gdy poczuł miękkie i ciepłe usta Leo na swoich. Zanim do niego dotarło co się dzieje, drugi chłopak zesztywniał i zaczął się odsuwać.
- Nico bardzo przepraszam naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło po prostu pomyślałem... Może już pójdę tak będzie najlepiej. - Leo już miał wybiec, ale Nico złapał go za nadgarstek, pogiągnął do siebie i mocno pocałował.
- Nie masz za co przepraszać, a tym bardziej ode mnie uciekać.- Warknął cicho Nico z uśmiechem, gdy już się od siebie oderwali.
- Chyba jednak częściej powinienem uciekać- Mruknął z rozmarzeniem Leo. - Jeśli taka ma być nagroda za pozostanie.- Uśmiechną się zawadiacko. Nico przewrócił oczami i wziął głęboki oddech, zanim zapytał:
- Leo czy ty coś do mnie czujesz? - Na to pytanie latynos zaczął się śmiać.
- Nie Nico, wiesz? - Na to policzki Nico zapłonęły czerwienią ze wstydu. - No oczywiście ża tak głuptasie. To jasne, że cię kocham.- Na to Nico spojrzał na Leo i szepnął:
- Ja też cię kocham Leo.- Na to drugi chłopak szybko przycisnął jego usta do swoich. Nico odsunął się i wziął głęboki wdech:
-okejLeoskorojużtosobiewyznaliśmytoczychciałbyśzostaćmoimchłopakiem?
- Co? Musisz powtórzyć Ghost King bo nic nie zrozumiałem - Leo parsknął śmiechem.
- Czy chcesz zostać moim chłopakiem?- Mruknął, zaczerwieniony po same uszy Nico, wbijając wzrok w podłogę.
- Hmmmmm... Muszę się zastanowić...- Nico popatrzył na latynosa z przerażeniem w oczach. - Neeks, hej spokojnie, tyko żartowałem. Oczywiście, że chcę zostać twoim chłopakiem Di Angelo. -Nico odetchnął:
- Nie strasz mnie tak więcej, proszę.
- Oczywiście Death Breath. A teraz chodź, chyba pora iść spać.
Ale żaden z chłopców się nie ruszył. Zamiast tego, przytulili się i położyli na podłodze.
- Może jednak przeniosę nas do twojej kajuty.
- No dooobłaa.- Odpowiedział Leo z ziewnięciem.
- Ojj Valdez ty już śpisz- Zachichotał Nico.- Podróżowałeś już kiedyś cieniem?
- Niee.
- To uważaj, bo nie jest to przyjemne pierwszym razem.
Leo POV:
Leo nie bardzo wiedział co Nico miał na myśli, ale nim się zorientował, to już byli w jego kajucie. Latynos poczuł szarpnięcie w żoładku i mdłości podchodzące do gardła.
-Hej Leo, strasznie zbladłeś, wszystko gra?- Zapytał Nico.
- Tak, już wszystko okej.- Odpowiedział, czując, że mdłości ustępują. - Już wszystko gra.- Zapewnił z uśmiechem zmartwionego Nica.
- Na pewno?
- Na pewno.
Leo położył się obok wyższego chłopca. Nico obiął go i poczekał, aż zaśnie. Gdy się upewnił, że drugi półbóg śpi, zaczął wstawać. Jednak zatrzymały go przed tym smukłe ramiona
- Nico? Czy możesz ze mną zostać? Prooooszę?
- Jasne, z chęcią.- Odparł syn Hadesa z uśmiechem. W głębi liczył, że Leo go o to spyta, bo bardzo chciał z nim zostać. Nico pocałował gorącego syna Hefajstosa w czubek głowy:
- Dobranoc Lele śpij dobrze.- Leo uśmiechnął się na to przezwisko.
- Dobranoc Neeks.
Obaj chłopcy zasnęli spokojnym snem w swoich ramionach. I żaden z nich nie doświadczył już koszmarów tej nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top