Dysk (Alex x Jason Grace)
Alex
I znowu.
Dziewczyna uderzyła kukłę mieczem treningowym. Zaczynało ją to powoli nudzić, jednak chciała wyładować na czym złość po tym, jak Travis i Connor Hood'owie wrzucili ją do jeziora. Spytacie pewnie, czemu nie wyładowuje swojej złości na synach Hermesa? To proste. Już to zrobiła (uwierzcie, nie chcecie wiedzieć, w jaki sposób się zemściła).
Świst.
Alex odwróciła powoli głowę i omal nie dostała w nią dyskiem. Spojrzała w tamtym kierunku. Myślała, że to kolejni mali herosi, którzy tylko zwieją, gdy zobaczą, w kogo nieomal trafili. Jednak wtedy zobaczyła szczerzącego się w jej stronę Percy'ego Jacksona. Był on w towarzystwie blondyna w fioletowej koszulce z napisem SPQR, od którego był minimalnie niższy.
- Bro, to jest właśnie Alex. - powiedział Percy w stronę blondyna. Alex przybrała obojętną minę, gdy chłopaki uśmiechnęli się do niej. Mała nadzieję, że wezmą tylko swoją własność i pójdą ZeusWieGdzie. A jednak. Niezbadane są wyroki losu. Chłopak w fioletowej koszulce podbiegł do kukły, w której zatrzymał się dysk. Potem podbiegł do Alex.
- Wybacz mi, nie chciałem rzucić w twoją stronę, ani tym bardziej cię trafić. - powiedział do niej, na co dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
- Widzę, że jesteś rzymianinem.
- Ach, tak? Pewnie stwierdziłaś to po koszulce. - po raz kolejny obdarzył ją uśmiechem, na co przez twarz blondynki przebiegł ledwo widoczny rumieniec.
- Nie.- odparła. - Większość greckich półbogów przeszłaby koło mnie rzucając tylko ciche "Sory". Ale ty, jak na rzymianina przystało, podeszłeś i naprawdę ładnie przeprosiłeś.
Między nimi nastało kilka sekund ciszy.
Blondyn jednak przerwał ciszę, wyciągając w jej stronę rękę.
- Jason, syn Jupitera.
Alex nieśmiało uścisnęła jego dłoń.
- Alex, córka Hadesa.
Jason
Blondyn wpatrywał się w oczy Alex, puki nie usłyszeli, iż Percy do nich podchodzi.
- Skoro gołąbeczki przestały już gruchać, to ja zabieram Jasona i moją wasność, zgoda, Alex? - spytał radośnie Jackson. Szczerze mówiąc, Jason w tej chwili chciał go wziąść, wylecieć z obozu, zostawić na Mount Diablo i wrócić. Chciał jeszcze porozmawiać z Alex, dowiedzieć się o niej czegoś. Jednak nawyraźniej nie było mu to dane.
- Jasne. - odpowiedziała po chwili Alex, na co Jackson tylko czekał. Wziął Jasona pod ramię i odbiegł. Blondyn jeszcze przez chwilę złapał kontakt wzrokowy z Alex, zanim kompletnie stracił ją z oczu.
Kilka miesięcy później
Jason siedział spokojnie na klifie, zajadając jabłko i czekając na swoją przyjaciółkę, Alex. Chociaż nigdy by się do tego nikomu nie przyznał, strasznie chciał, aby to się dzisiaj zmieniło. Gdy ponownie chciał ugryźć owoc, poczuł jedynie, że nie ma w dłoni nic. Rozejrzał się i już po chwili napotkał spojrzenie czarnych jak smoła oczu Alex. Dziewczyna trzymała w dłoni jego własność.
- Alex, oddaj mi jabłko. - powiedział groźnie, lecz tak naprawdę był rozbawiony.
- A jakieś magiczne słowo? - spytała. Blondyn przewrócił oczami.
- Proszę.
W tej samej chwili owoc ponownie był w jego dłoni, a obok niego siedziała Alex. Oboje patrzyli w niebo, jednak dziewczyna spytała po chwili niecierpliwości.
- To... Co takiego masz mi do powiedzenia? - spytała, na co Jason się rozpromienił.
- Zerwałem z Piper.
Ciemooka zerknęła na niego zdziwiona. Jek czarne pasemko opadało jej na twarz, przez co - wedłóg Jasona - wyglądała uroczo. Mimo, że jego właścicielka była prawdziwym diabłem.
Chłopak wziął głęboki oddech.
- Wyznałem jej, że wszystko się między nami wypaliło. Po prostu. Zakochałem się w kimś innym.
- W kim? - spytała niepewnie zauważając, że chłopak zmniejsza dzielącą ich odległość.
- Domyśl się. - odpowiedział, lekko się nad nią pochylając.
Alex
Alex wiedziała co zaraz nastąpi i za nic nie chciała tego przerwać. No i stało się to, czego tak strasznie chciała: pocałował ją. Na początku pocałunek był delikatny, jakby Jason nie chciał jej nic zrobić, jednak szybko to się zmieniło. Pocałunek był długi i namiętny. Dopiero po chwili oderwali się, gdy zabrakło im powietrza.
Blondyn uśmiechnął się.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał, na co czarnooka bez wachania się zgodziła. Chwilę siedzieli w ciszy. Jednak szybko się ona skończyła.
- Wiesz, do tej pory dziękuje memu ojcu za to, że wtedy wiatr skierował ten dysk na ciebie. - zaczął Jason. - Inaczej nigdy bym cię nie poznał.
- Zamkniesz się w końcu? - spytała Alex, po czym go pocałowała.
~~~~~~
Na zamówienie PaniUpiorkow. Mam nadzieję, że się spodobało :) Za wszystkie ewentualne błędy przepraszam... Składajcie zamówienia!
~NS
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top