#3
Ze słodkich snów wyrwał mnie okrutnie dźwięk telefonu. Niechętnie odebrałem zapominając zobaczyć kto dzwoni.
- Hej Szymek, co tam słychać?
- Koleś jest dopiero siódma rano, bo dziś trener odwołał trening i ty się pytasz, co słychać? Obudziłeś mnie.
- No sorki, ale mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
- Nowak, to ty?
- Nie żaden Nowak, tylko Nowakowski. Naucz się wreszcie.
- No dobra. Powiedz, co to za oferta nie do odrzucenia?
- Przyjdź na dziewiątą do restauracji "Rajskie życie". Na miejscu dowiesz się wszystkiego.
- Ale ja nie mam ochoty na żadne restauracje ani spotkania.
- Czy ja cię pytam na co masz ochotę? Nie. Mówię, że masz przyjść, to przyjdź. Koniec. Kropka. Koniec tematu.
Rozłączył się, a ja westchnąłem. Oby nie chciał mnie zeswatać z kimś ze swojej rodziny. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem wykonać poranną toaletę. Nie miałem ochoty iść do restauracji, ale z drugiej strony byłem ciekawy o co chodzi Piotrkowi. Po tych nudnych obowiązkach poszedłem do kuchni. Zwykle na stole leżała już ciepła kawa, a Kamila smarzyła jajecznicę.
- Ach, Kama czemu mnie zostawiłaś? Czy wiesz, że wraz ze swoim odejściem zabrałaś ze sobą cząstkę mojego serca, którą ci oddałem? W tym miejscu pozostała tylko szara pustka.
Kończąc krótki monolog wziąłem się za parzenie kawy. Musiałem się ogarnąć. Bez Kamili zaczynałem rozmawiać z samym sobą, zachowując się jak starzy, samotni ludzie. Westchnąłem. Nie miałem na nic ochoty, jednak żołądek domagał się śniadania. Wziąłem dwa kromki chleba i zrobiłem tosty. Nie przychodziło mi nic innego do głowy. Po zjedzonym posiłku odstawiłem wszystko do zlewu. Nogi same pokierowały mnie do salonu, gdzie kiedyś były nasze zdjęcia. Wraz z jej odejściem zostały tylko moje. Dzisiaj chciałem zastąpić je zdjęciami zwierząt albo jakiś innych rzeczy. Postanowiłem zostawić tylko zdjęcie drużyny. Kolejny raz westchnąłem. Włączyłem telewizję, by ta zagłuszała moje różnorodne myśli. Kiedy była ósma wyłączyłem ją i poszedłem się ubrać w coś przyzwoitszego niż piżama. Wybrałem szary T-shirt z czerwonym napisem "game over", czarne spodnie i granatową bluzę. Stwierdziłem, że mam nieświeży oddech, więc umyłem zęby. Wreszcie wyszedłem z mieszkania, ubierając jeszcze brązową kurtkę, bo była dość zimna jesień. Poszedłem w kierunku dobrze mi znanym wprost do restauracji wskazanej przez kumpla. Zacząłem żałować, że nie wziąłem słuchawek. Szedłem powoli, a każde napotkane całujące się małżeństwo- dołowało mnie.
Choć wyszedłem wcześniej i tak przyszedłem trzy minuty po dziewiątej. Wszedłem spokojnie do środka. Nie minęło pięć minut, a ja już dostrzegłem środkowego siędzącego najdalej wyjścia. Restauracja nie była duża, ale miała klasę. Beżowo - szary wystrój podobał się klientom, a intensywnie czerwone stoliki dodawały wnętrzu pazura. Powiesiłem na wieszak kurtkę. Podszedłem bliżej Nowakowskiego i wtedy zobaczyłem, że nie jest sam. Dostrzegł mnie i zachęcił gestem do dołączenia się do nich. Podkręciłem głową z politowaniem w jego kierunku, a on się zaśmiał. Obok niego siedziała blondynka z niebieskimi końcówkami na włosach. Jej szary wzrok spoczął na mnie. Uśmiechnęła się zadziornie i szepnęła coś do Piotrka. Niechętnie usiadłem naprzeciw nich.
- Szymon poznaj proszę moją kuzynkę, Natalię. - rzekł, po czym wziął łyk kawy.
- Miło mi poznać.
- Mi również miło.
- No i po co mnie tu ściągnąłeś?
- Natala przyjechała dopiero co do miasta. Może zechciałbyś ją trochę oprowadzić wszak mieszkasz tu od urodzenia.
- A ty nie? - uniosłem pytająco brew.
- Nie mówimy o mnie tylko o tobie. Ja muszę załatwić wiele niezbędnych spraw i nie mam czasu na to zajęcie, a że wiem od Marcina, że nie masz co robić postanowiłem załatwić ci jakieś zajęcie. Pokaż Natali miasto, a później pogadamy - rzekł dopinając kawę. - Muszę już lecieć. Pa młoda, baw się dobrze z Szymonkiem.
Piotr wstał i zaczął odchodzić.
- Chwila co? Wracaj tu Nowakowski!
- Już nie słyszę. Wybacz. - wyszedł z restauracji.
Spojrzałem trochę zakłopotany na dziewczynę. Ta się zaśmiała. Zapewne zrobiłem jakąś głupią minę. Odetchnąłem głęboko, wzdychając.
- No dobra chodź. Pokażę ci miasto.
- Fajnie. Cieszę się, że będziesz mnie oprowadzał.
- Ale nie kupię ci lodów w jesieni. Zimno jest.
- Aha okej. Teraz przez ciebie zachciało mi się lodów. No wielkie dzięki.
Uśmiechnąłem się lekko.
- No dobra chodźmy już.
Wzięliśmy kurtki i wyszliśmy. Przechadzając się przez uliczki Gdańska zachciało mi się dowiedzieć czegoś o blondynce.
- Jeśli mogę spytać, po co tu przyjechałaś?
- No w odwiedziny do słwanego kuzyna. Chciałam jeszcze zobaczyć parę uczelni i podpatrzeć pracę waszego fizjoterapeuty.
- Chcesz studiować fizjoterapię?
- Tak. Mogłabym wtedy być blisko tego, co najbardziej kocham, czyli siatkówki, dostawałabym pieniądze i częściej widywałabym Piotrka.
- Dodaj do tego oglądanie bicepsów siatkarzy.
Zaśmiała się.
- O spójrz tam masz najlepszą lodziarnię w mieście. Szkoda, że zamknięta. O, a zaraz za rogiem masz najlepszą kawiarnię w mieście. Co powiesz na ciepły sernik w ten zimny, jesienny dzień, a do tego jakąś kawkę?
- No, czemu nie? Skoro tak twierdzisz to wstyd, że moje podniebienie jeszcze nie zasmakowało tych rozkoszy, których tam sprzedają.
- W takim razie koniecznie musisz tam zjeść.
Poszliśmy w stronę kawiarnii.
Magia czasu
- Wybacz Natala, ale muszę już spadać fajnie było, ale się skończyło.
- No szkoda. Dzięki za oprowadzenie mnie po Gdańsku. Do zobaczenia jutro na hali.
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia.
Wróciłem do mieszkania. Nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Odebrałem, znowu zapominając zobaczyć kto dzwoni.
- Szymon, tak?
- Tak, to ja. Kto mówi?
- Patryk, brat Kamili. Byliście razem, co nie?
- No tak, a co?
- Może masz z nią jakiś kontakt albo wiesz, gdzie jest, bo nie mogę się do niej dodzwonić? Zniknęła jakby z tego świata.
- Nie wiem, co z nią. Przykro mi, ale zerwała ze mną kontakt.
- Ou. Sorry. Jakbyś się czegoś dowiedział to dzwoń natychmiast, proszę.
- Dobrze.
Rozłączył się, a ja westchnąłem. Zacząłem się niepokoić o swoją byłą. Może zraniła mnie, zrywając ze mną, ale telefon jej brata sprawił, że zacząłem się martwić. A mój umysł zaczął podsuwać różne scenariusze.
Moi drodzy brawa dla PaniFornal jedyna odpowiedziała na moje wcześniejsze zagadki i zrobiła to prawie dobrze, ale i tak zasłużyła na rozdział, a nie to co wy. Ten rozdział z Natalią dla Ciebie! Liczę, że wyszedł w miarę dobrze.
Brawa 👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏
Mam nadzieję, że nikt nie spostrzegł jednego takiego błędu w tym rozdziale, ale i tak za niego przepraszam jaki i za wszystkie inne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top