Rozdział 8.
Przyłożyłam pędzel do ust i odchyliłam się plecami do tyłu. Popatrzyłam na obraz, aby przekonać się do niego. Zrobiłam jeszcze kilka kresek, aby podkreślić oczy mojej modelki i odłożyłam narzędzie na stolik. Westchnęłam zmęczona, ale i zadowolona, że skończyłam obraz, nad którym spędziłam kilkanaście godzin.
- Okey, Katy. Możesz iść do domu.
Pożegnałam się z modelką i wypłaciłam jej chonorarium.
Gdy drzwi do mojej pracowni zamknęły się wyatrłam moje brudne od farby ręce i przebrałam się w żółtą sukienkę.
Mamy lato...
Od czterech lat jestem z Jack'iem, a od dwóch mogłoby się wydawać, że czysta od depresji... Mogłoby się wydawać.
Zapięłam pasek wokół mojej talii, co poskutkowało jednym. Uwydatnił się mój brzuszek. Nie był duży, czy wydęty. Lekko wypukły, gdzie inne kobiety nie wzróciły na niego uwagi, ale ja musiałam. Moja podświadomość tego potrzebowała...
Położyłam dłoń na materiale i pogłaskałam go lekko pod pępkiem.
Nie mogę być w ciąży...
Samotna łza zleciała po moim policzku. Chciałabym się uśmiechnąć, pobiec do Jack'a i krzyknąć z radości, że będzie ojcem. Ale nie mogę...
Nie chcę...
- Ślicznotko, już jestem! Chodź szybko, bo Archie został w samochodzie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top