ch.17

Rintarou zmarszczył czoło, patrząc zdezorientowany na Bokuto. 

– Miał wypadek. – dokończył i poczłapał do salonu. Nic więcej nie powiedział, zostawiając chłopaków w szoku. 

— Kto przyszedł? — zapytał głośno Atsumu, zbiegając po schodach. Był w samych dresach, w końcu jego dom, robi co chce. — co wy macie takie miny, jakbyście zobaczyli ducha?

Rzecz jasna mówił o Osamu i jego partnerze. Spojrzał na nich pytająco. Oczekując odpowiedzi, przetarł mokre włosy ręcznikiem, który miał przewieszony przez ramię. 

— Z Kuroo jest słabo. — mruknął Keiji, i wbił wzrok w podłogę. Atsumu się zawiesił.

— Chodzi... chodzi o Kenme? — zapytał, a każdy na niego spojrzał. 

— Wiesz o wypadku? — usłyszeli głos Bokuto z salonu. Blondyn westchnął smutno i poczłapał do niego, a reszta za nim. 

— To moja wina. — powiedział niemalże od razu. Usiadł na kanapie i podkulił kolana do klatki piersiowej. — to tylko i wyłącznie moja wina. Gdybym wtedy nie wykręcił...

— To wtedy i my bylibyśmy w szpitalu. — warknął Sakusa, wchodząc do pomieszczenia. — nie obwiniaj się za to.

— Ale...

— Kurwa mać. Jakbyś sobie po prostu zahamował, albo wjechał w to auto, Kozume mógłby umrzeć już na miejscu. Jest pod opieką lekarzy, nie strzęp ryja, że to twoja wina. To wina tego gnoja, który postanowił postawić swój samochód na drodze. — Atsumu aż się wzdrygnął. Widział, że Kiyoomi się wściekł. A kiedy jest zły, lepiej mu nie dokuczać. Nic nie mówić. Siedzieć po prostu cicho. Przytaknął i sięgnął po pilota, włączając telewizję. 

Na skrzyżowaniu xxxxxx w Tokio doszło do wypadku. Osoba, która do niego doprowadziła, uciekła z miejsca zdarzenia, a poszkodowany  motocyklista rozbił się o stojące na drodze auto. Trafił w ciężkim stanie do szpitala. Zawiniony samochód jest aktualnie przeszukiwany przez specjalistów, a przejazd chwilowo zamknięty.

— I po cholerę robią z tego sensacje? — burknął blondyn i zmienił kanał.

— Zostawiliście mnie w aucie, idioci. — usłyszeli zaspany głos Oikawy, który właśnie wszedł do mieszkania.  Koutarou aż się zaśmiał.

— Przepraszam, Tooru! — zawołał rozbawionym tonem, spoglądając na niego. Chłopak był widocznie obolały.

— Pieprzony Semi. — mruknął pod nosem i usiadł na fotelu. — mogliście mnie już zawieźć do domu. 

— Zadzwoń do Iwy, przyjedzie po ciebie. — powiedział Atsumu i wstał, rzucając pilota na kanapę. Bez słowa ruszył do kuchni w celu zjedzenia czegoś. Sakusa rzecz jasna poszedł za nim.

— Mam telefon w naszym samochodzie. — burknął Oikawa pod nosem. 

Mijały godziny. Kuroo zdawało się, że przeżył w tym szpitalu długie tygodnie, miesiące, a nawet lata. W niepokoju i zmartwieniu. 

— Pan... Kuroo Tetsurou? — usłyszał męski głos. Niemalże od razu podniósł wcześniej spuszczoną głowę na osobę przed nim. Był to starszy lekarz, który przed chwilą opuścił salę operacyjną. 

— Tak. — powiedział prosto z mostu. — powie pan co z Kenmą?

— Zapraszam do mojego gabinetu. — westchnął głośno i zaczął prowadzić Tetsurou do swojego pokoju lekarskiego. 

Gdy tylko usiedli, spojrzał na niego poważnie.

— Pan Kozume dotarł do nas w stanie krytycznym. Operacja powiodła się, uratowaliśmy jego płuca, jednak już do końca życia jest skazany na wózek inwalidzki. Jego kręgosłup również uległ złamaniu. Są małe szanse na to, że przeżyje do końca tygodnia, chociaż proszę być dobrej myśli. Może stać się cud. — mówił powoli, spokojnym tonem. Kuroo już więcej nie był w stanie słuchać. Po prostu rozpłakał się. Zaczął wyć jak małe dziecko.

— J-jak to? — zapytał cicho. — on... on nie może do cholery jasnej umrzeć!

— Przykro nam, panie Kuroo. Robiliśmy co w naszej mocy, a to już zależy od siły jego organizmu, czy przeżyje. 

— Mogę go zobaczyć? — spojrzał nerwowo na mężczyznę. On pokręcił przecząco głową.

— Jest po operacji. Odwiedzenie go jest możliwe dopiero za pięć dni. Aktualnie jest poddany śpiączce, wybudzić się może za bardzo długi czas. 

HELLOOOOOOOOO

Rozdział na szybko i słabo mega wyszedł, no ale trudno. Jestem zmęczona i nie stać mnie na nic więcej XD

Polsacik, bo nie chce mi się dzisiaj już więcej pisać.

nieodpalone 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top