27. Kobieta
Chyba mój faworyt wśród rozdziałów tej książki ❤️
__________________
Pov. Mery
Po tym jak Alex zawołał nas, mnie i mamę, do swojego pokoju, jestem bardziej niż zaniepokojona. Jego słowa MAMO, DZWONIĄ! MAJĄ OJCA! Nie były zbyt pocieszające.
Tak naprawdę przeszły mnie ciary na samą myśl, że mogą zabić Vincent Russo, mojego ojca i męża Victorii Russo. Nawet nie chciałam sobie tego wyobrażać. Zbierało mi się na wymioty, na samą myśl.
Siedziałyśmy więc w piątkę w dużym pokoju mojego brata bliźniaka, oglądając nagranie, gdzie przywiązany tata i wujek Marco są bici przez zamaskowanych mężczyzna. Na koniec jeden z nich żąda trojaczków Russo, czyli nas, za zapłatę.
Gdyby nie ich dziwna wymiana handlowa, zaczełabym się bać. Zazwyczaj mafiozi czy zwykli porywacze robią to dla dwóch rzeczy: pieniędzy lub chęci zemsty. Dlaczego więc chcą nas.
W głowie studiuje wszystkie nasze lata, gdy coś robiliśmy. Alex w podstawówce bił się z paroma chłopcami, a w liceum nie stronił od napalnych lasek. Vera za to mordowała wszystkich zawsze wzrokiem. A ja? Cóż, mogę powiedzieć że wrogów miałam tylko wśród nerdów i kujonów. Ale czy jakiś wściekły licealista mógłby chcieć całej naszej trójki za przegraną na matematycznej olimpiadzie? Szczerze w to wątpię.
Dlatego sądzę, że to nie chodzi o nas. To musi być coś większego.
- Co my teraz mamy zrobić? - pyta wzburzona Veronica.
Hm, dobre pytanie.
Jeśli byśmy się mu oddali prawdopodobnie ani my ani tata z wujkiem Marco nie skończyli by za dobrze. Obstawiam, że cała nasza piątka wąchała kwiatki od spodu. Ale jeśli nie przyjedziemy lub nie spróbujemy czegoś wynegocjować to ta dwójka skończy w piachu.
- Nie możecie tam iść! - woła rozpaczliwe mama.
Ostatni raz, gdy słyszałam u niej taki głos, był wtedy, gdy tata szedł na ostatnią Wielką misję, jak to nazywał. Zakończył nią swoją gangsterską pracę, zajmował się tylko straszeniem i zabijaniem dłużników lub innych „złych" ludzi.
- Mamo, oni ich zabiją, gdy się tam nie zjawimy! - woła wściekły Alex.
Dopiero teraz zauważam pewne szczególiki w ich zachowaniach. Alex, gdy jest przestraszony pokazuje, że jest wściekły. Boi się, ale maskuje to gniewem. Zdradza go drżenie rąk, które próbuje ukryć i uciekanie wzrokiem. Vera za to ma mocno zaciśnięte szczęki i zadarty wysoko podbródek. A mama.... Mama za to panikuje za nas wszystkich w każdej sytuacji.
- Victorio. - odzywa się ciotka. - Wiem, że się boisz. I o swoje dzieci, i o swojego męża. Ja też się boje o Marco. Jego lata już dawno minęły i nie powinien się znowu babrać w tym gównie. Ale kto jak nie my, kobiety, plus Alex, nie damy rady? Matteo z Lucą gdzieś wcięło, nasi mężowie są związani w jakieś piwni, połowa naszych ludzi pewnie już dawno gryzą ziemię! Vicy, zostałyśmy same...!
- A ja?
- Cicho bądź, Alexanderze! Przemawiam! - piorunuje mojego braciszka wzrokiem, po czym chywa dłonie mamy, która usilnie próbuje odgonić zły.
- Zawsze to Vince miał wszystko pod kontrolą, chronił mnie. Nie wiem czy dam radę.... - mówi niespokojnie mama.
- Dasz, Victorio. Masz na nazwisko Russo, tak jak twój mąż i dzieciaki. A jednego nauczyłam się przez 74 lata swojego życia! Rodzina Russo się nie poddaje! - wykrzyknęła, ściskając mocniej ręce mojej rodzicielki. - Mam nawet plan...
- Beatrice, nie pójdę na śmierć! - woła. - Moje dzieci też nie!
- Chcesz żeby ich wymordowano?
- Nie, ale....
- Victorio. Weź. Się. W. Garść.
- Ale....
- Basta! Il tuo cognome è Russo! sei la moglie di uno dei mafiosi più pericolosi e influenti del mondo! Anche i tuoi figli sono nella mafia nel caso te lo fossi perso! ( Dość! Masz na nazwisko Russo! jesteś żoną jednego z najbardziej niebezpiecznych i wpływowych mafiozów na świecie! Twoje dzieci też są w mafii, gdybyś to przeoczyła! ) - wykrzyczała ciotka po włosku.
- Non so!
- Sei una donna e una donna è uno degli esseri più forti del pianeta. ( Jesteś kobietą, a kobieta to jedna z najsilniejszych istot na tej planecie. ) - odpowedziała. - stiamo andando per questi idioti! (idziemy po tych idiotów! ) - wykrzyknęła bojowo, po czym razem z mamą zamaszystym ruchem wstały.
- Skończyłyście swoją jakże ciekawą rozmowę? - pyta Vera, patrząc na nie spod brwi.
Moja siostrzyczka jak zwykle wredna i cyniczna. Nic się nie zmieniło.
- Plan jest taki.... - ozmajmiła ciocia Beatrice, zbierając nas w małą kupkę i opowiedziała ze szczegółami swój, przepraszam za słownictwo, pojebany plan.
Veronica już zacierała ręce, by chwycić w swoje drobne, wypielęgnowane ręce broń masowego rażenia i powystrzelać wszystkich, którzy staną na jej drodze. Czasem moja bliźniaczka mnie przerażała.
Alex za to uśmiechał się pod nosem, bo to on będzie chyba najwięcej robił. W dodatku im bardziej popaprany plan, tym lepszy. Przynajmniej idąc jego logiką. Ojciec nawet wyprawił Alex'owi specjalną kamizelkę kuloodporną i dopasowane spodnie moro. Oczywiście używał ich tylko podczas treningów, dlatego ma okazję przetestować go w terenie.
Nawiasem mówiąc my też takie dostałyśmy, ale nasz brat o tym nie wie. Więc cicho!
Mama już szalała ze strachu, ale zacisnęła mocno zęby i kiwnęła głową na znak zgody. W jej oczach widniała silna determinacja, by odzyskać męża, całego i zdrowego. Nie chciała jednak by nas narażano. Pewnie jeśli któreś z nas znalazło by się w sytuacji bez wyjścia, bez zastanowienia osłoniła by nas przed całym ostrzałem.
Cóż, za to ciotka wręcz szalało. Dosłownie. Jej oczy były tak ciemne, jakby sama chciała wszystkich pozabijać i znaleźć miejsca. Pewnie najpierw by go sprała za to, że zostawił ją samą i dał się pojmać, a potem zrobiła ciepłej herbaty z miodem, i nakleiła plasterek na ała.
A ja? Ja jako rodzinny lekarz miałam opatrywać potencjalnych rannych. Niby robota nie wymagająca, ale jakby ktoś dostał kulkę prosto w jakiś narząd, tchawicę czy okolice klatki piersiowej, mogłabym nie dać rady przez stres. W końcu, do kurwy nędzy, chodzi o życie mojej rodziny!
I tylko dlatego nie podobała mi się moja rola w tym całym Show. Ten plan był robiony na spontanie, nie wiemy w końcu wielu rzeczy. Ilu ich tam jest, jak dużą mają broń i jakiej generacji, gdzie są przetrzymywani Marco i tata czy choćby to o co im chodzi. Może być tam jakaś połapka czy coś w tym stylu.
Ale gdy wszyscy zaczęli się przygotowywać, a ja zbierałam potrzebne mi rzeczy do opatrywania ludzi, wiedziałam że to dzieje się na serio. Chociaż bardzo nie chciałam w to wierzyć.
Nasz piątak. Silne kobiety, plus Alex, stoczymy bój o naszą rodzinę. Pierwszy raz jakiś mężczyzna z mafii poległ na polu bitwy i to my, dziewczyny " te bezbronne damy w opałach" , musimy ich ratować, plus Alex.
To brzmi jak jakaś parodia.
A jednak to się dzieje!
Beatrice - rzucająca bomby dymne wrogom pod nogi, z ciętym językiem, temperamentem prawdziwej włoszki i z nożem w butach.
Victoria - strzelająca z góry, jak najlepszy snajper do naszych wrogów, osłaniając nas tym samym. Kierująca nami przez cały labirynt korytarzy. Zazwyczaj opiekuńcza matka, teraz smok z którym lepiej nie zadzierać.
Alexander - Silny i arogancki dupek, mój młodszy brat bliźniak. Przyszły szef mafii w akcji. Czyste szaleństwo w oczach i chęć zemsty. Uzbrojony po zęby, zabezpieczony i gotowy do odsieczy.
Veronica - ironiczna oraz wredna suka. Moja młodsza o kilka minut siostrzyczka, której zazwyczaj bije równo seksapilem i chamskiej. Teraz stoi z naładowaną bronią, małym nożem w bucie i zapasem nabojów przy pasie od spodni. Wysoko zadarta głową i ta jej znana wszystkim pogardą w oczach. Tak samo mocno w broni jak i w sztukach walki.
I ja...
Mery - cicha szkolna myszka. Zawsze wie co powiedzieć i jak odpyskować każdemu dupkowi, który do mnie podskoczy. Aktualnie z zapasem bandaży, wody utlenionej, opaski uciskowej, gazików, tabletek przeciwbólowych, paru noży pod ręką i pistoletem by się bronić w razie potrzeby.
Pełna ekipa, niczym gwardia w gwiezdnych wojna. Uzbrojeni, zabezpieczeni, bez planu B i gotowi, by odbić naszych.
Wychodzimy przez drzwi, pakując się do pancernego, terenowego wozu ojca, który kocha chyba bardziej niż nas.
Cała nasza gwardia zatrzymuję się gwałtownie, dostrzegając na schodach mężczyznę.
- Nate?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top