Rozdział 6

Hej, zdecydowałam, że będę kontynuować tę książkę, lecz nie będę dodawać tłumaczeń. Oczywiście jeśli zechcecie bym dodawała to będę to robić.

Następny rozdział jutro,  ps. na razie rozdziały będą dosyć krótkie.

Sandy:
Ziewnęłam.
- Raphael, zamknij się. Pobudzisz wszystkich!- słyszę zdenerwowany głos Lucy.
- Taki jest mój zamiar- wstaję i za pomocą mocy zmieniam pidżamę na czarną mini i białą bluzkę. Wychodzę i pytam:
- Która godzina, że się drzecie?- patrzę po twarzach zebranych i widzę Eli, Rapha, Lucy i Kevina oraz moje rodzeństwo. Eliza, Lucinda i Kev mają wyraz przestrachu na twarzach, a moja siostra, brat i Raph niedługo padną ze śmiechu.
-  Eee...- Elizabeth najwidoczniej nie może wydusić z siebie słów. Patrzę na zegar. Jest 3 rano!!
- Raphael, wyjaśnisz dlaczego budzisz nas o 3?
- Ale ja chciałem zbudzić tylko Kevina i zbudziłem. Tyle, że jeszcze obudziła się Lucy i zaczęła awanturę.
- Aha. Idę spać i więcej razy proszę mnie nie budzić o nienormalnych porach. Wy- wskazuję na moje rodzeństwo- marsz do łóżka.-  Eli i Lucy także.
- Eee... Wy się już spotkaliście?- pyta siostra Rapha.
- Owszem. Po tym jak od ciebie wyszedł przestraszył mnie, bo ja stałam kilka kroków dalej i myślałam. No i dałam się przestraszyć. Macie 25 minut na rozmowę, bo o 3:30 jest czytana powieść kryminalna w radiu.
- Co?
- Eh... Nic, nic. To co? Budzimy resztę i idziemy na śniadanie?
- No jasne, jestem głodny jak wilk.
- W twoim przypadku to tygrys- mówi Jared i cicho się śmiejemy we trójkę. Budzimy resztę i idziemy do kuchni. Raphael już na nas tam czeka i próbuje coś zrobić. Podchodzę do niego i używam mocy. Raph odwraca głowę w moją stronę i oznajmia:
- Sam bym sobie poradził, Sandy.
- Z tego co pamiętam to gotowanie było twoją piętą Achillesa.- Serafin tylko przewrócił oczami.- Wszyscy wyspani? Czeka nas dzisiaj ostry trening.
- Nieee!!!- wołają Alicia, Kyla, David i Cain.
-  Czekaj. Z tego co pamiętasz?- o niee... Nie cierpię tego pytania. I co ja mam jej powiedzieć?
- Emm...
- Może opowiemy wam tę historię po śniadaniu i tej twojej powieści- Raphael mnie uratował. No tak, zapomniałam, że ta opowieść dotyczy też niego.
- No dobrze... Ale zaraz po tej powieści. Czekaj! My!?- o cholera!
- Emm... Tak, my. Bo jednak my się już wcześniej poznaliśmy- patrzę na zegar i włączam radio. Ustawiam na RMF FM. Jest to powieść pod tytułem "Mróz". Po niej Eliza łapie za talerze z pizzą i niesie do jadalnii. Ja, Alicia, Kyla, Melanie i Lucy pomagamy jej. Chłopaki zabrali ze sobą szklanki, a Raph, Kevin i Jared wzięli też dzbanki z herbatą. Zasiadamy do stołu. Była pyszna. A teraz niestety czas na wyjaśnienia.

Raphael:
- A teraz opowiadajcie- rząda moja siostra. Informuję za pomocą telepatii, żeby najpierw wyjaśnić kwestię Serafinów. Jared i Sandy kiwają głowami na tak. Rozpoczyna Alicia:
- Najpierw wyjaśnimy wam kim są Serafini.
- Nam?- pyta Kevin.
- Tak, wam. Eli, Lucy, Kevinie wszyscy tu obecni jesteśmy Serafinami, tyle, że wy troje nie macie pojęcia o czym mówię. Zaraz wam wyjaśnimy na czym to polega.- Sandy tak jak ja boi się historii, która nastąpi po wyjaśnieniu tej kwestii.
- A więc tak, Serafini to ludzie, ale nie są to śmiertelnicy tylko nieśmiertelni. Często myli się nas z bardzo potężnymi czarodziejami. Na przykład Merlin nie był czarodziejem tylko Serafinem. Żaden czarnoksiężnik nie mógłby zrobić czegoś takiego  jak Serafin. Tylko my możemy wskrzeszać zmarłych. Ale wtedy musimy zrezygnować z bycia nim na rzecz bycia człowiekiem, który wie o nas. Choć... Jest parę Serafinów, którzy mogą co minutę to robić- opowiada David.
- Przepraszam bardzo, ale nie będziemy nikogo wkrzeszać co minutę. Najwyżej to co kilka godzin, mój drogi- Sandy się zdenerwowała, a David przewrócił oczami.
- Ale ty i Jared jesteście najpotężniejsi z nas. I możecie to robić co minutę- tym razem to Sen przewróciła oczami na znak poddania. Red chce skończyć tę kwestię słowami:
- To prawda, że jesteśmy najpotężniejsi. Ale nie można co minutę kogoś wskrzeszać.
- A Sandy?! Przecież ona tak kiedyś robiła.
- To były inne czasy. Wtedy trzeba było tak robić. A ja już do tamtego życia nie mam zamiaru wracać- nie ma zamiaru? To znaczy, że... Ona nie chce mnie już znać? Ale przecież.. Ja ją kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top