Serce pękło

Serce Ci pęka?
Moje pękło...kiedyś.
Ach, żebyś widział te ranę!
Ach żebyś płakał, ach żebyś...

Żebyś żył, proszę... Janku...
Takie złudne te żądania.
Wziąłeś na siebie wszystko,
by życie mieć do oddania.

I mówią, że Alek, że Zośka,
że Orsza, Anoda gdzieś w niebie.
A ja... Janku, ja kocham...
Ciebie. I tylko Ciebie.

I serce pękło mi w marcu.
Zabiło, jak śmierci posłaniec.
I choć mnie wtedy nie było.
Rzuciłabym serce na szaniec.

Oddałabym serce na Szucha.
Testament mój bym spisała.
Zrobiłabym wszystko, by dusza
ma... Ciebie uratowała.

I na nic już są łez strumienie.
Swym płaczem nie wrócę Ci życia.
Lecz proszę, Jasieńku kochany,
byś nie zdejmował okrycia,

które ja w czerni swej chusty,
zostawiam na Twoim grobie.
I wspomnij, Rudy najdroższy,
że czasem myślę o Tobie.

I serce pękło, choć przecież
żywi nie tracą nadziei.
A jednak, to w końcu się stało;
Na śmierć poszłam po kolei...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top