Todoroki Shouto x Bakugou Katsuki
Nie mam pojęcia co mnie do ciebie przyciągało. Dziwne uczucie. Nie chciałem cię dotykać, przytulać, całować. Nie chciałem na ciebie nawet patrzeć. Jednak coś, jak magnes ciągnęło mnie do ciebie. Czułem niechęć, czasem złość, kiedy tylko wyczuwałem twoją obecność w pobliżu. Gdyby ktoś zgasił światło i do ciemnego pokoju wpuścił kilka osób bez problemu mógłbym stwierdzić czy w nim jesteś i co robisz. Tak samo było dzisiaj. Nie kusiło mnie by się odwrócić. By choć rzucić na chwilę okiem. I mimo tego wszystkiego, tej obojętności, to tęskniłem, kiedy nie było cię blisko. Kiedy nie czułem twojej obecności. Wściekałem się kiedy cię widziałem, niepokoiłem, kiedy ciebie nie było. Nienawidzę rzeczy, których nie rozumiem. Nie rozumiałem swoich uczuć. Nienawidziłem ciebie. Nienawidziłem za to samego siebie. Jestem jednak egoistą, więc całą frustrację kierowałem na ciebie. Odrzucałem te myśli od dawna... I akurat teraz mi się zebrało.
– Bakugou! Ostrożniej! – usłyszałem krzyk nauczyciela. Nie wiem co zrobiłem. Mój mózg nie zarejestrował tego. Zamiast użalać się nad sobą po prostu powinienem wyładować emocje na czymś innym. Niestety, ostatnio nic nie pomagało. Długo odrzucałem rozwiązanie tego wewnętrznego konfliktu.
Zbliżał się koniec treningu, a mi było mało. Treningi traktowałem jako terapię. Potrzebowałem wyładowania. Kłębiące się emocje przytłaczały mnie. Trenowałem do momentu, kiedy ręce były tak osłabione, że drgały jakbym miał Parkinsona. Czy naprawdę tak to ma wyglądać? Mam się zadręczać przez tego idiotę?
–Bakugou, wszystko okey? Wyglądasz na... przybitego? – Kirishima położył mi rękę na ramieniu.
– He? Nie?! Po prostu jestem zmęczony, kretynie! – chyba muszę wziąć się w garść.
– Hah, widzę właśnie... Niedługo koniec, to sobie odpoczniemy. – uśmiechnął się do mnie.
Westchnąłem głośno. Nie chcę, żeby tak to wyglądało. Ukrywanie swoich uczuć jest do dupy. Ciągłe zadręczanie nimi nieuniknione. Czyli albo muszę przyznać, że coś do niego czuję, albo zabić go. Zabić go...
– Kogo? – czerwonowłosy odwrócił się do mnie zdziwiony. – Todorokiego? Deku? Obu?
– Co ? Skąd ty...? Takie pomysły?! – podniosłem się gwałtownie.
– Ty serio potrzebujesz odpoczynku... Już nawet gadasz sam do siebie.
Nie potrzebuję odpoczynku, a rozmowy. Tylko może nie z Kirishimą... Rozejrzałem się wokół. Siedzieliśmy na ławeczce sami, przy nas nikt nie stał, każdy zajęty był sobą. W sumie Kiri wcale nie wydaje się najgorszą opcją .
– Jestem gejem.
– Stary... Jeśli to cię dręczyło to ja w stu procentach to akceptuję i...
– Zakochałem się w Todorokim. – wstałem i szybkim krokiem udałem się na swoje miejsce, by dokończyć trening. Kirishima zastygł na chwilę z zszokowanym wyrazem twarzy. No cóż...
– Powiedz to jemu! – wykrzyknął czerwonowłosy. Odwróciłem się, by sprawdzić czy nikt tego nie słyszał. Tylko jedna osoba odwróciła głowę w naszym kierunku. Sam zainteresowany.
Myślałem nad tym długo. Naprawdę bardzo długo. Pewności dodały mi rady tych idiotów. Głupi, a potrafią podnieść na duchu. Szczególnie "propozycje podrywu" Kaminariego. Mam wrażenie, że będzie sam do końca życia. Z jego rozgarnięciem to niedługo. Niemniej jednak oczyszczenie się z tego za pomocą wyznania miłości Todorokiemu nie wydawała się najgłupszym pomysłem. W końcu to tylko niezobowiązujące wyznanie uczuć. Ja sam nawet nie jestem pewien czy to miłość. Cokolwiek by to nie było opinia Sero i zgodność Miny utwierdziły mnie w przekonaniu, że cokolwiek by to nie było jest łudząco podobne do miłości. Teraz stałem oparty o tylnią ścianę dormitorium i czekałem na przybycie chłopaka.
– Czego chciałeś? – przetrwałem grzebanie butem w ziemi i popatrzyłem prosto w oczy białowłosego.
– Ja? Ulżyć sobie tak ogólnie. – posłał mi niezrozumiałe spojrzenie. – Wiesz... W dupie mam co o tym będziesz sądził czy myślał, nie obchodzi mnie to . Ja po prostu nie mam zamiaru się tym dłużej zadręczać. To ten... Kocham cię. Czy coś. – mój rozmówca westchnął.
– I czego teraz oczekujesz? – spytał przechylając głowę w bok i marszcząc brwi.
– Ja? Niczego. Tak stwierdziłem, że lepiej, żebyś wiedział. Nic z tym faktem robić nie musisz.– wzruszyłem ramionami.
– Ale ja chcę coś z nim zrobić. – odparł patrząc mi prosto w oczy. – Wydaje mi się, że czujemy to samo. – uśmiechnąłem się pod nosem.
– I co z tym faktem zamierzasz zrobić? – rzuciłem kąśliwie.
– W przeciwieństwie do ciebie działać. – podszedł do mnie i delikatnie pocałował. Położyłem dłoń na jego ciepłym policzku, a drugą ręką objołem w pasie i przyciągnąłem do siebie pogłębiając pocałunek. Zarzucił mi ręce na szyję. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
– Nieźle jak na pierwszy raz. – uśmiechnąłem się złośliwie. Todoroki popatrzył na mnie znacząco.
– Będzie tylko lepiej.
Zamówienie dla Shitoroki-chan. Mam nadzieję, że się podoba
(、◔ω◔)、
~Neo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top