Sowa [drabble]
Sowa obudziła się o zmierzchu. Spojrzała na zachód, ale jej bystry wzrok był obojętny na piękne barwy pozostawione przez słońce skryte za horyzontem. Możecie się teraz z lekka zdziwić jej nieczułością, ale, cóż, takie właśnie są sowy.
Rozległ się szelest. Ptak czujnie się rozejrzał, napinając mięśnie, gotowy do ataku. Głód mocno dawał mu się już we znaki, a oto trafiła się idealna okazja. Chwila nieuwagi myszy wystarczyła, aby drapieżnik chwycił ją rozczapierzonymi szponami i uniósł ze sobą na pobliskie drzewo. W półmroku długie, skrzydlate cienie zachłannie przesuwały się po koślawych ścianach starych kamienic, ale sowa nawet tego nie spostrzegła. Rozpoczęła łowy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top