I


Co mam zrobić? - zapytała patrząc na mężczyznę.

Płyń do Śródziemia tam znajdziesz coś co przyniesie ci chwałę a potem dasz to mi. - powiedział mężczyzna

Dziewczyna o blond włosach kiwnęła tylko głowa i wyszła z jego kajuty. Zamknęła za sobą drzwi i się rozejrzała. Podziwiała dawny statek na którym przysyła dzieciństwo. Czarny bogato zdobiony maszt zawsze zapierał jej dech w piersiach.

Kapitan nie chce źle dla ciebie dziecko - powiedział mężczyzna stojący nie daleko jej.
Poszedł powoli w jej stronę.

Wiem Krok. -odpowiedziala kobieta
Ale w czym jestem gorszym kapitanem od niego?- zapytała z przygaszona miną

W niczym po prostu nie było czegoś przy czym byś zasłynęła. -powiedział Krok

Więc mam iść w nieznane szukając czegoś co może nie istnieć?- zapytała

Tego nie wiem, musisz sama to odkryć. Idź już. -powiedział

Dziewczyna długo nie czekała, uśmiechneła się do mężczyny podeszla do burty wskoczyla na deske dzielącą dwa statki i przeszla na drugą stronę.

Dokąd teraz pani kapitan? -zapytała czarna kobieta z długimi ciemnymi kreconymi włosami.

Na Śródziemie Dżina. - powiedziala kobieta do swojej zastępczyni.

Sabrina bo tak nazywała się kobieta miała ciekawe życie była kapitanem swojego wielkiego statku. Bolał ją tylko jej własny wygląd. Kobieta miała jasne blond długie włosy. Była szczupła ale silna. Na głowie miała czarny kapelusz z wplecionym fioletowym piórem które dostała od dziadka. Miała ubrana białą koszule i czarne skórzane spodnie i wysokie buty. Jedyne co miała innego niż wszyscy to fioletowe oczy.
Nie rozumiała tego pytała wiele razy dlaczego ma takie oczy ale jej ojciec takich nie miał. On miał brązowe a matka.. nawet jej nie pamiętała więc pewnie po niej. Sabrina nie pamiętała swojej matki choć miała 5 lat gdy ona umarła.

2 tygodnie później

Sabrina zeskoczyła ze statku i spojrzała w górę. Tam patrzyła na nią Dżina która miała przypłynąć po nią za dwa miesiące. Kiwneła jej głową i pomachała.
Sabrinie ciężko było jej rozstać się ze swoim światem ale nie było wyboru.
Ubrana w to co wcześniej tyle że miała dodatkowo czarny płaszcz.
Wiedziała że musi znaleźć miasto żeby kupić sobie konia bo pieszo nie da rady.

Bree

Dziewczyna stała przed jedna z karczm i postanowiła zdjąć swój kapelusz ponieważ niestety piraci nie byli dobrze traktowani przez innych.
Weszła do środka i usiadła w kącie zamówiła jedzienie i siedziała. W pewnym momencie zorientowała się ze ktoś jej się przygląda odwróciła głowę w tamtą stronę i zobaczyła coś czego nigdy w życiu nie wiedziała. Był to wysoki stary mężczyzna z dziwną czapka na głowie.
Mężczyzna wstał i podszedł do kobiety. Ona nie spuszczała z niego wzroku.

Mogę się dosiąść? -zapytał z lekkim uśmiechem
Dziewczyna przekręciła głowę delikatnie w lewo dalej przyglądając się mężczyźnie po czym kiwnela głową.

Mężczyzna usiadł i się przedstawił.
Gandalf. Nazywam się Gandalf Szary.

Sabrina. -powiedziała z pewnością w głosie uśmiechając się zadziornie.

Rzadko widuje się tu takie osoby jak ty. - powiedział

Takich jak ja? Czyli jakich? - zapytała uśmiechając się i popijając piwo.

Piratów.- powiedział szeptem Czarodziej

Dziewczyna wyszczerzona spojrzała na Czarodzieja.

Nie jestem piratem. -powiedziała śmiejąc się jakby to co powiedział Czarodziej było żartem

Czyżby? - zapytał.

Skąd wiesz?- zapytała

To widać. -powiedział śmiejąc się
A ja potrzebuje kogoś takiego jak ty.

Do czego?- zapytała

Do przygody trochę szaleństwa ci nie zaszkodzi drogie dziecko.- powiedział Gandalf

Piraci nie są godni zaufania wiesz o tym Gandalfie?- powiedziała szczerze
Bo tak było piratów uważa się za oszustów i nie godnych zaufania.

Wiem ale potrzebuje zdrowego umysłu. Idąc z trzynastoma krasnoludami. Co powiesz na moją propozycję Sabriono.- powiedział do kobiety

Sabrina usmiechaneła się zalotnie i się zgodziła. Szli w tą samą stronę co oni wiec stwierdziła że lepiej będzie iść z nimi bo lepiej znają te tereny.
Sabrina umówiła się gdzie będzie czekała na nich.
Gandalf powiedział że musi znaleźć jeszcze jednego członka wyprawy.
Potem resztę wieczoru spędziła z Gandalfem a ten opowiedal jej o tej wielkiej wyprawie.
Mówił o puszczy, Ereborze i o mieszkającym tam smoku.

Gandalf widział coś w dziewczynie. Widział jej niesamowicie hiptnozyjace oczy i wiedział że istniała legenda o dawnych żyjących panach smoków którzy także mieli takie oczy.
Ale oczywiście to były tylko domysły. Dziewczyna kiedy mówiła o sobie wspomniała że matki nie pamięta a ojciec zostawił ją gdy tylko się urodziła i wyruszył w świat.
Pokazała tylko tatułaż który? Robił jej dziadek. Była to jaskółka na horyzoncie.
Ale mniejsza o to.

Dwa dni później Sabrina wyruszyła na miejsce gdzie miała czekać na z tego co się dowiedziała kompanię Thorina Dębowej Tarczy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top