Rozdział I
Jak na wakacje dzisiejszy dzień jest bardzo zimny. Deszcz leje się strumieniami i nie widać końca, brakuje jeszcze tylko burzy. Pogoda odzwierciedla obecną atmosferę w domu przy Grimuald Place 12.
POV Syriusz
- Zejdź na dół Ty zdrajco krwi!- krzyknęła Pani Black
- Już idę mamo!- odkrzyknąłem- jeśli można cię tak nazwać...- syknąłem do siebie, a złość rozrywała mnie od środka.
Zszedłem na dół wściekły... Nie znoszę tego domu, mojej matki i całej mojej rodziny! Jej nawet nie można tak nazwać!
- Co chcesz mamo?- ostatnie słowo wypowiedziałem z obrzydzeniem.
- Jak ty się do mnie odnosisz?! Boże jak ja mogłam wychować coś takiego! Ty zakało mojego łona! Szumowino!- wrzasnęła.
- O ci chodzi kobieto?!- odkrzyknąłem ledwo nad sobą panując.
- Ty niewdzięczniku! Jak możesz się do mnie tak odzywać! Idź na górę i nie wychodź z pokoju do póki ci nie pozwole!
Pobiegłem na górę do siebie, spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy do szkolnego kufra. Wiedziałam, że dłużej nie wytrzymam w tym domu i albo stąd uciekne albo się zabije! Wybrałem tą pierwszą opcje.
Ubrany i spakowany zbiegłem z kufrem na dół. Już miałem wychodzić gdy za plecami usłyszałem znienawidzony głos swojej matki.
- Jeśli teraz wyjdziesz z tego domu to wydziedzicze cię i już nigdy nie będziesz mógł tu wrócić!- jak zwykle wrzasnęła bo inaczej ze mną nigdy nie "rozmawia".
- W dupie to mam! W dupie mam cały ten dom i dobytek tej rodziny! Nie nawidze Cię! Brzydze się wami!- trzasnąłem drzwiami i wybieglem.
Usiadłem na krawężniku kilka przecznic dalej, wyjąłem paczkę papierosów i zapaliłem jednego. Musiałem się zastanowić co dalej i uspokoić się.
POV James
-James ktoś puka do drzwi! Zejdź i otwórz!- krzyknęła Pani Potter.
- Już idę mamo!- odkrzyknąłem.
Zbiegiem po schodach na dół i podszedłem do drzwi. Gdy je otworzyłem zamurowało mnie.
- Łapcia? Co się stało?- zapytałem zdziwiony.
- Mogę wejść?- zapytał cały zmarznięty.
- Jasne- zaprosiłem go gestem ręki.
Zaprowadziłem go do salonu gdzie był mój tata. Jak zobaczył Syriusza w takim stanie, przeraził się. Jednym machnięciem różdzki wysuszył go całego, a mama przyniosła nam gorącą herbatę. Wszyscy usiedliśmy i czekaliśmy na wyjaśnienia Łapy.
- No dobra Syriusz, opowiadaj co się stało- usiadłem na fotelu na przeciwko niego.
- W skrócie to uciekłem z domu.- zwiesił głowę.
- Ale dlaczego? Co się stało?- zapytała mama.
- Nie mogłem tam dłużej wytrzymać. Ciągłe wyzwiska, poniżanie mnie. Oni mnie nie nawidzą- zaczął opowiadać, a po policzku popłynęły mu łzy- powiedziała, że jak wyjdę z domu to już tam nie będę mógł wrócić. Nie wiedziałem gdzie iść i pierwszy na myśl przyszedł mi James.
- Dobrze zrobiłeś stary, że tu przyszedłeś. W naszych czasach lepiej nie łazić samemu po nocy- mówiąc to usiadłem obok niego i poklepałem po plecach.
- Czyli nie masz gdzie się teraz podziać?- zapytał mój tata, Charlus.
- Dokładnie- westchnął Wąchacz.
- Dzisiaj przenocujesz u nas, a później się zastanowimy co dalej- powiedział Pan Potter
- A teraz zapraszam was na kolację do jadalni- zachęciła mama.
Po kolacji udałem się razem z Blackiem do mojego pokoju.
- Widzę, że miałeś dzień pełen wrażeń. Połóż się, a ja pójdę pogadać z rodzicami- powiedziałem patrząc mu prosto w oczy.
- Nie wyobrażasz sobie nawet jakie.. Jestem padnięty. Pójdę się jeszcze tylko umyć jeśli mogę. To mnie zawsze uspokaja- odpowiedział.
- Jasne. Łazienka wiesz gdzie jest. W końcu nie pierwszy raz tutaj jesteś- posłałem mu lekki uśmiech.
- Dziękuję Rogasiu- odwzajemnił uśmiech.
Zszedłem do kuchni z myślą aby przekonać rodziców do tego żeby Syriusz mógł z nami zamieszkać.
- Mamo, tato, możemy pogadać?- zapytałem wchodząc do kuchni.
- Oczywiście- odpowiedziała mi mama i wskazała miejsce na przeciw niej.
- Jak się domyślacie chodzi o Syriusza- zacząłem, ale mama mi przerwała
- Synku wiem o co chcesz zapytać, ale nie wiem czy to jest najlepszy pomysł..- powiedziała mama.
- Mamo miałem okazję poznać matkę Syriusza i niestety on nie wyolbrzymia. Ona naprawdę jest nie do zniesienia i Syriusz nie może tam wrócić. Mamo proszę.
-Charlus co o tym myślisz?- zapytała męża.
- Ja sądzę, że James ma rację. Raz spotkałem Panią Black i dużo o niej słyszałem.. Nie było tam nic dobrego. Szkoda chłopaka- odpowiedział tata.
- A więc?- zapytałem ciekaw odpowiedzi.
- No dobrze synku, zgadzam się- odpowiedziała mama, a ja zacząłem się cieszyć jak głupi.
Przytuliłem i pocałowałem ich po czym pobiegłem na górę. Syriusz wyszedł właśnie z łazięki.
- Witaj w nowym domu!- krzyknąłem, a na twarzy pojawił mi się Huncwocki uśmiech.
- Co?! O co ci chodzi?!- zapytał zdziwony Black.
- Rodzice się zgodzili abyś tu mieszkał. Od dzisiaj jest to twój nowy dom braciszku!- krzyczałem z radości.
- Na brodę Merlina! Ja się wam nigdy nie odpłacę- uśmiechnął się po Huncwocku i przytulił mnie.
********
Witam! Pisałam wcześniej ff "Hogwart? Huncwoci? Historia Lily Evans" Jednakże nie podobało mi się ono więc je usunęłam i zaczęłam pisać nowe. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Liczę na gwiazdki dzięki którym będę wiedziała, że mam pisać dalej i komentarze, w których chciałabym abyście oceniali to opowiadanie no i oczywiście możecie dawać pomysły! Liczę na was!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top