Rozdział 7
Kolejny weekend w Hogwarcie zapowiadał się znakomicie. Pogoda dopisywała mimo, iż nadeszła już jesień. Maleńkie promienie słoneczne przedostawały się do dormitorium chłopców wskazując, iż czas już do wstawania. Dzisiaj miało się odbyć wyjście do Hogsmeade oraz pierwsza randka Lily i James'a. Rogacz czekał na to spotkanie kilka lat i w końcu mu się udało spełnić swoje najskrytsze marzenie. Kochał Lily nad życie, był wstanie poświęcić za nią życie. Po zakończeniu szkoły marzył aby założyć z nią szczęśliwą rodzinę, mieć dzieci. Gdy pierwsze promienie musnęły jego policzki obudził się. Nie chętnie otworzył oczy i spojrzał na zegarek. Wskazywał on godzinę 8;00. Jako, iż śniadanie zaczynało się o 9;00 powoli zaczął się przygotowywać do niego. Wybrał ubrania i ruszył do łazienki. Po około 20 minutach był gotowy. Chłopaki dalej spali więc uznał, że czas najwyższy aby ich obudzić. Rzucił na pomieszczenie muffiato po czym przyłożył różdżkę do swojej krtani i wypowiedział zaklęcie sonorus (zaklęcie które nagłaśniało ludzki głos około stukrotnie).
- Pobudka chłopcy, za 40 minut jest śniadanie- Wszyscy chłopcy zerwali się natychmiast z łóżka. Syriusz z przerażenia z niego spadł.
- James! Czy ciebie już do reszty pogrzało?- wrzasnął Łapa podnosząc się z ziemi.
- Jakbym was zaczął delikatnie budzić nic by z tego nie było, a później mielibyście pretensje, że was nie obudziłem- uśmiechnął się.
Syriusz spiorunował go wzrokiem po czym udał się do łazienki. Po 30 minutach wszyscy byli gotowi więc ruszyli na śniadanie. W wielkiej sali było już większość uczniów w tym Evans wraz ze swoimi przyjaciółkami. Huncwoci usiedli na przeciwko nich.
- Witajcie księżniczki- zagadnęli.
- Siemka Huncwoci- odpowiedziały z uśmiechem równocześnie.
- Lily za godzinę pasuje Ci ruszyć do Hogsmead?- zagadnął James.
- Akurat zdążę zjeść śniadanie- uśmiechnęła się, a James odwzajemnił.
- Gołąbeczki ile potrzebujecie czasu?- zaczął Black- co powiecie na wspólne piwo kremowe po waszej randce?
- Brzmi nieźle- odpowiedziała Lily.
- Skontaktujemy się z wami poprzez nasze lusterka- dodał Potter.
- Jakie lusterka?- zapytały jednocześnie dziewczyny.
- Dwukierunkowe- odpowiedział Remus- dowiecie się w swoim czasie- uśmiechnął się.
- Wy idziecie z nami dziewczyny?- zapytał Syriusz.
- Jasne- odpowiedziały z uśmiechem.
Po krótkiej rozmowie wszyscy zamilkli i zajęli się jedzeniem śniadania.
****
James czekał na Lilke w pokoju wspólnym. Z tej okazji założył garnitur, zaczesał grzywkę do góry, opanowując tym swoje wiecznie potargane włosy i wyczarował bukiet kwiatów. Chciał zrobić dobre wrażenie. W końcu to nasza pierwsza randka- pomyślał. Gdy Potter ujrzał schodzącą do PW Lily szczęka mu opadła. Miała na sobie piękną, czarną sukienkę do kolan na ramiączka, do tego czarne baletki. Piękne rude włosy opadały delikatnie falami na jej łopatki. Wyglądała cudownie. Lily na widok jego wzroku lekko zarumieniona podeszła do niego.
- To dla Ciebie księżniczko- uśmiechnął się i wręczył jej bukiet kwiatów.
- Jasne- odwzajemniła uśmiech biorąc go pod rękę i ruszyli w stronę wyjścia.
Przez dłuższy czas szli w milczeniu lecz nie była to krępująca cisza, wręcz przeciwnie.
- James gdzie tak w ogóle zmierzamy dokładniej?- zapytała ciekawa.
- To niespodzianka- uśmiechnął się tajemniczo.
Szli z dobre 30 minut aż dotarli na piękne wzgórze skąd można było zobaczyć całe Hogsmeade oraz najwyższe wierzę Hogwartu w tym wierzę Astronomiczną, na której obydwoje uwielbiali spędzać czas wieczorami wpatrując się w gwiazdy. James wyjął z kieszeni mały pakunek po czym powiększył go zaklęciem. Znajdował się tam koc, kosz piknikowy z jedzeniem oraz butelka wina z dwoma kieliszkami. Usiadł i zachęcił również Lily.
- Chcesz mnie upić?- zapytała siadając z uśmiechem.
- Oczywiście, a później wykorzystać- zaczęli się śmiać obydwoje- To za co pijemy?- zapytał rozlewając wino do kieliszków.
- Za nas- odpowiedziała unosząc kieliszek.
- Za nas?- powtórzył zdzwiony.
Może i by usłyszał odpowiedz gdyby nie głos Syriusza wydobywający się z lusteraka. Zaklnął siarczyście po czym wyjął lusterko z kieszeni. Lily przyglądała się temu zdarzeniu z zaciekawieniem.
- Czego Łapa?- warknął do lusterka.
- Uciekajcie do Hogwartu! Śmierciożercy są w Hogsmeade!
James zaklnął po raz kolejny dzisiejszego dnia, schował lusterko do kieszeni po czym złapał Lily za rękę i ruszyli biegiem w strone Hogwartu bocznymi uliczkami. Będąc już w Hogsmeade drogę zakroczyły im dwie czarne, zakapturzone postacie.
- Kogo my tu mamy? Potter i Evans- zaśmiała się.
- Cóż za miłe spotkanie- dodała druga postać.
- Witaj Bello i Smarku- odpowiedział zakrywając swoim ciałem Lily.
- Crucio!- wrzasnął Snape, a promień ugodził prosto w James'a. Potter upadł na ziemię i zaczął krzyczeć z bólu.
Lily uklękła przy nim i ze łzami w oczach odezwała się- Severusie przestań! proszę!
Ten tylko wzmocnił zaklęcie, a Bella dołączyła do zabawy rzucając klątwę Cruciatusa na Lily. Teraz i ona leżała obok James'a i wiła się z bólu. Nagle od tyłu przebiegł Syriusz wraz z Remusem. Zaczęła się walka. Po chwili śmierciożercy uciekli. Czwórka przyjaciół od razu zebrała się do ucieczki. Już bez większych przeszkód dotarli do zamku.
****
Przepraszam, że tak długo nie było żadnego rozdziału, ale nie chciałam pisać nic na siłę i nie miałam za bardzo weny. Postaram się dodawać teraz częściej rozdziały, ale musicie mi pomóc dodając mi ochoty gwiazdkując i komentując. Uwierzcie mi to naprawdę dodaje chęci i powera do pisania ponieważ wtedy wiem, że mam dla kogo pisać. Pozdrawiam was i jeszcze raz przepraszam ~Syriusz Łapa Black💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top