Rozdział 3
Ostatni tydzień wakacji Huncwoci i Huncwotki, w których skład wchodziły Lily Evans, Dorcas Madowes, Anna Bones i Marlena McKinnon spędzili wspólnie co dzień widząc się na Pokątnej. Jednakże wszystko dobre kiedyś musi się skończyć i tak się stało z wakacjami. Przyszedł czas na powrót do Hogwartu, lecz żadne z nich nie narzekało. Uwielbiali przebywać w zamku. Chłopaki uwielbiali robić żarty innym uczniom, a w szczególności Severus'owi Snape'owi czego brakowało im przez wakacje. Natomiast dziewczyny kochały spędzać ze sobą czas, a wieczorami urządzać "Wieczór Zwierzeń" w skrócie WZ. Nadszedł w końcu 1 września, wszyscy udali się na stację King Cross, peron 9 i 3/4 na którego przejście znajdowało się między peronem 9 i 10.
- Syriusz widziałeś gdzieś Lupina?- pytał James
- Nie, ale teraz widzę- wskazał na zbliżającego się Remusa.- Witaj Luniaczku!- krzyknęli oboje.
-Tylko.Nie.Luniaczku!- odgryzł się Remi- Siema Huncowci.
- Dobra wsiadamy. Glizdek zajął nam już przedział- stwierdził Łapa.
**Tym czasem w przedziale Huncwotów**
- Peter widziałeś gdzieś dziewczyny?- zapytała Ruda.
- Pewnie zaraz tu wejdą.
- Siema. Evans umówisz się ze mną?- krzyknął Rogacz wchodząc do przedziału z Huncwockim uśmiechem, a za nim reszta Huncwotów.
- Spadaj Potter!- warknęła Lily.
- Mam coś co się uspokoi- uśmiechnął się po Huncwocku okularnki.
- Co niby?- zapytała mało zainteresowana.
- Spójrz w stronę drzwi- wskazał ręką na wejście do przedziału.
- Dor! Ann! Mar!- krzyknęła Lily zamykając w uścisku przyjaciółki.
- Dobra, starczy tego tulenia- przerwał im Łapa- gramy w butelkę
gryfońską?*
I tak rozpoczęła się gra. Pierwszy kręcił James.
- Luniaczek!- krzyknął- dobra na początek coś łatwego, hmm... dobra mam! Umów się na randkę z dziewczyną, która ci się podoba, a wiem kto to jest- uśmiechnął się po Huncwocku.
- Zemsta będzie słodka- wymamrotał pod nosem- Ann czy zechciałabyś umówić się ze mną?- wypowiedział na jednym wdechu.
- Gdybym nie wiedziała jakie masz zadanie, nie wiedziałabym o co ci chodzi- zaśmiała się- ale tak umówię się z tobą- posłała ciepły uśmiech chłopakowi.
- Super!- ucieszył się blondyn- Teraz ja!- zakręcił butelką- Syriusz! Rozbierz się do bokserek i przebiegnij cały pociąg.
- Co?! Odegram się kiedyś- wysyczał i zaczął się rozbierać.- Lily! Daj całusa Jamesowi w policzek!- zaskrzeczał po powrocie, a Potter spojrzał na niego z wdzięcznością.
- Za jakie grzechy?- zapytała w duchu i wykonała zadania- James!- krzyknęła po zakręceniu butelką- Obiecaj mi, że przestaniesz zadawać mi pytanie krzycząc przy tym na cały Hogwart "Evans, umówisz się ze mną?" i upokarzać mnie przed całą szkołą!
- Ale Lily!- zaczął w swojej obronie- Ja nigdy nie chciałem cię upokorzyć! Ja naprawdę chcę się z tobą umówić! Kocham Cię!- krzyczał gestykulując przy tym zabawnie rękoma.
- To udowodnij to w normalny sposób, a nie robiąc z siebie debila- zakończyła rozmowę.
Resztę podróży spędzili na kontynuowaniu gry. Co jakiś czas było słychać z ich przedziału wybuchy śmiechu. Gdy zasiedli w wielkiej sali tiara przydziału odśpiewała jak co roku pieśń:
"Może i nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwartu szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest myśląca tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!"**
Później przyszedł czas na przydział pierwszorocznych, po tym dość długim wydarzeniu dyrektor Hogwartu- Albus Dumbeldor przemówił i w końcu przyszedł czas na ucztę!
- Ej chłopaki!- zaczął Potter nakładając sobie wszystkiego po trochu na talerz- jutro urządzimy imprezę!
- Jutro? No w sumie, sobota więc melanż na dobry początek się przyda- zagadnął Black z Huncwockim uśmiechem.
James podszedł i usiadł obok Lily.
- Lily czy zachciałabyś przyjść?- zapytał tonem nie podobnym do siebie.
- I widzisz? Potrafisz się normalnie zapytać. Przyjdę- odpowiedziała.
Chłopaki byli w szoku, w przeciwieństwie do dziewczyn.
**********
*Gryfońska butelka polega na tym, że wykonuje się w niej tylko zadania.
**Piosenka tiary z Harrego Pottera i kamienia filozoficznego.
I mamy już 3 rozdział! :D
Chociaż nie wiem czy mam się z czego cieszyć ponieważ jest mała aktywność i nie mam pojęcia czy ktokolwiek to czyta i czy się podoba :(
Daj znać w komentarzu i jak już tu jesteś to zostaw gwiazdkę, a dzięki temu na mojej twarzy pojawi się uśmiech!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top