Rozdział 6
Wspomnienie:
Dzisiaj Huncwoci wstali dużo wcześniej aby moc zrealizować swój plan. Ruszyli więc do kuchni przed śniadaniem aby troszkę "doprawić" potrawy na śniadanie. W kuchni stoły były ustawione tak samo jak w WS więc łatwo było rozpoznać, który stół należał do ślizgonów.
- Lily nie będzie z tego zadowolona- zagadnął Remus.
- Wiem- odpowiedział zakłopotany James- ale nie ma już odwrotu.
- To będzie kawał stulecia!- wtrącił się podniecony Black.
James z piorunował go wzrokiem w drodze na śniadanie. Zajęli jak zwykle swoje miejsca i obserwowali stół ślizgonów.
- Zaczyna się- szepnął Syriusz.
Nagle gdy któryś z ślizgonów chciał wziąść coś do jedzenia to dana potrawa gryzła go po rękach. Gdy wszyscy zauważyli co się dzieje (a nie było to trudne bo od stołu ślizgońskiego było słychać piski i krzyki) cała sala wypełniła się głośnym śmiechem. Tym razem odbyło się bez szlabanu gdyż McSztywna nie mogła udowodnić im winy.
Koniec wspomnienia.
Żart Huncwotów na rozpoczęcie nauki jak zwykle przeszedł do historii. Minął już miesiąc, a ludzie w Hogwarcie dalej go wspominają. Ten miesiąc minął im zaskakująco szybko choć nauki nie było mało. Dużo prac domowych i nauki. Był okres czasu, iż Lily i Remus nie opuszczali biblioteki do póki bibliotekarka ich nie wyrzuciła co zaskutkowało powstaniem przyjaźni. Od pewnego czasu tych dwoje mówią sobie wszystko, no prawie wszystko gdyż Lupin skrywa przed nią pewną tajemnice.
*****
Lily siedzi właśnie wraz z Lunatykiem w bibliotece gdyż na jutro mają zadany esej z obrany przed czarną magią.
- Remus wydaje mi się, że czegoś mi nie mówisz- zagadnęła.
- Po czym tak wnioskujesz?- zapytał zaniepokojony.
- Po twoim zachowaniu. Widzę, że coś cię gryzie- odpowiedziała zaniepokojona.
- Emm.. Masz rację... Ale nie mogę ci tutaj tego powiedzieć bo nikt o tym nie może wiedzieć.
- Spokojnie, zapominasz o tym, że jesteśmy czarodziejami- odpowiedział i rzuciła zaklęcie muffiato- teraz możesz mówić słucham.
- No bo ja... Ja jestem POTWOREM! Jestem WILKOŁAKIEM- krzyknął, a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Nie jesteś potworem- zaczęła i przytuliła przyjaciela- jesteś najlepszym człowiekiem jakiego znam. Kocham Cię jak przyjaciela i zakazuje ci tak o sobie mówić. Rozumiemy się?- zapytała twardym tonem i spojrzała mu prosto w oczy.
- Ale..- widząc jej wzrok dodał- dobrze.
- A chłopaki wiedzą?- zapytała.
- Tak od drugiej klasy, a od piątej umieją animagie i są ze mną podczas każdej pełni gdy jesteśmy w Hogwarcie.
- Animagie? Przecież to trudne..- spojrzała na niego zaniepokojona.
- Tak wiem. Próbowałem im to wybić z głowy, ale nie udało mi się.
- Czekaj, czekaj... To stąd są wasze pseudonimy?- zapytała ciekawa.
- Tak... Z resztą chodźmy do mojego dormitorium i wyszstko ci wytłumaczymy.
- No okej i tak skończyłam już pisać.
Ruszyli więc do dormitorium chłopców. Po 10 minutach znaleźli się na miejscu.
- Cześć chłopaki- zagadnęli razem.
- Cześć Remi, Cześć Lily- odpowiedzieli jednocześnie, a Lily usiadła na łóżku Remusa.
- Chłopaki jest sprawa- zaczął.
- Jaka?- przerwał mu Black.
- Jak nie będziesz mu przerywał to się dowiesz- odpowiedział James z politowaniem w głosie.
- Kontynuując... Lily dowiedziała się dzisiaj, że jestem pot... To znaczy wilkołakiem i dowiedziała się również, o waszej animagi i chciała to zobaczyć- odpowiedział na jednym wdechu.
- Spoko nie ma sprawy- zagadnął zadowolony James. Wstał i zamienił się w dorodnego Jelenia. Podszedł do Lily i zarządał pogłaskania, które otrzymał.
Później wstał Black i zamienił się w dużego, ładnego, czarnego psa i zrobił to samo co Rogacz. Evana pogłaskała go za uchem z rozbawieniem. Na samym końcu wstał Peter i zamienił się w szczura, którego Remus położył na rogu James'a.
- Teraz już rozumiesz skąd te pseudonimy?- zapytał Remi.
- Teraz tak- odpowiedziała śmiejąc się. Chłopaki wrócili do formy ludzkiej- Emm.. James możemy pogadać na osobności?
- Jasne. Chodźmy do Pokoju Życzeń.
Lily zgodziła się i ruszyli. Pokój życzeń znajdował się na piątym piętrze więc droga zajęła im trochę więcej. Gdy znaleźli się na miejscu Potter przeszedł trzy razy wzdłuż ściany po czym pojawiły się drzwi. Za drzwiami pojawił się PW Gryfów. Usiedli na kanapie przy kominku i zaczęli rozmawiać.
- James chciałam Cię przeprosić- zaczęła Lily.
- Przecież nie masz za co- przerwał jej.
- Mam. Uważałam, że nie zwracasz uwagi na innych, że jesteś zadufanym w sobie dupkiem, a tym czasem ty zrobiłeś coś takiego dla Remusa. Przepraszam- w oczach pojawiły jej się łzy.
James przyłożył jej rękę do policzka- to ja powinienem Cię przeprosić. Gdybym się tak nie zachowywał to nie musiała byś tak o mnie myśleć. Ale teraz wszystko się zmieni. Żart na początku roku był ostatnim żartem. No jeszcze jeden będzie na zakończenie jako, iż kończymy szkołę- uśmiechnął się.
Lily patrzyła na niego z niedowierzaniem w oczach. Ale od pewnego czasu coś się zmieniło u niej. Już nie nienawidziła Pottera. Myślała o nim bardzo często lecz nie chciała się do tego przyznać. Nie sądziła, że coś takiego kiedyś powie w stosunku do tego człowieka.
- Zauważyłam już dawno, że się zmieniłeś na lepsze- odwzajemniła uśmiech.
- W takim razie chciałabyś się w końcu ze mną umówić?- zapytał z nadzieją i patrząc jej prosto w oczy kolory Avady, które tak bardzo mu się podobały.
- Tak- odpowiedziała również patrząc mu prosto w oczy.
***
Witam! Będę się starała wstawiać rozdziały minimum co 4 dni, ale nie obiecuje gdyż mam jeszcze trochę materiału do nadrobienia w szkole, a nie mam napisanych rozdziałów na zapas. Mam nadzieję, że rozdział się podoba no i w końcu pojawiła się Jily 😊 Czekam na komentarze i gwiazdki. Chciałabym wam również podziękować za ponad 100 wyświetleń. Bardzo się cieszę z tego powodu! Jeśli macie pomysł na to jak miało by wyglądać spotkanie tej dwójki to piszcie! Najlepszy pomysł użyje!
Pozdrawiam ~Syriusz Łapa Black 💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top