Rozdział 3

~20 maja,czwartek,Seul High School,przerwa obiadowa,korytarz trzecie piętro,pod salą od chemii~

-Do czego się uczysz?-Veronia pochyliła się nad wpatrzonym w podręcznik Namjoon'em.

-To-uniósł w górę książkę-jest podręcznik od chemii,więc uczę się do chemii,na sprawdzian.Ty też powinnaś.

-Ja wszystko umiem-zapewniła go żując gumę-i ty pewnie też.

-Umiem-skinął głową-ale chcę napisać jak najlepiej,bo inaczej będę mieć problemy z egzaminem,nie zdam i nie będę mieć dobrej pracy!

-Wyścig szczurów-mruknęła pod nosem z dezaprobatą i odeszła w głąb korytarza kręcąc głową.

***

~Stołówka,dalszy ciąg przerwy~

Na stołówce było zawsze pełno ludzi,większość stolików była zajęta przez jedzących lub piszących coś w zeszytach uczniów.Niektórzy też siadali pod ścianami i się uczyli,lub robili coś na telefonach.A jeszcze inni po prostu tu byli bawiąc się i rozmawiając między sobą.

-Sue!-Veronie rozpoznała w tłumie blondynkę w różowej sukience,podbiegła do niej i złapała ją za rękę.Zauważyła,że ma pomalowane paznokcie.

-O!Cześć Veronie-mruknęła zawstydzona i popatrzyła na dłoń różowowłosej trzymającą jej nadgarstek.

Ver zdumiona spostrzegła,że dziewczyna zarumieniła się.

-Dlaczego się rumienisz?-spytała prosto z mostu.

-To...To nic takiego.

-Może jesteś chora?-dopytywała się-daj sprawdzę-przytknęła jej dłoń  do czoła,a Sue cicho krzyknęła-nie masz gorączki...Nie jest ci zimno? Drżysz.

-Wszystko ze mną w porządku-wyciągnęła rękę i położyła ją na jej ramieniu-naprawdę.-"Ale ona ma piękne oczy"-myślała Sue-"Tak błękitne,Boże...Chyba zaraz padnę"

-Jesteś pewna?Usiądź sobie-podsunęła jej metalowe krzesełko.

"Ona w ogóle nie zna się na uczuciach"-pomyślała blondynka uważnie przyglądając się Veroni.Oczy miała zamglone i podkreślone eylinerem.Różowe włosy sięgające jej do połowy pleców były nieuczesane.Na sobie miała niebieską jeansową kurtkę i różową koszulkę z nazwą jednego z chyba jej ulubionych amerykańskich zespołów.Spodenki oczywiście krótkie odsłaniały jej cudownie opalone nogi.Na szyi miała złoty łańcuszek,na którym zawieszony był krzyż.Sue Park zawsze zastanawiała się jakim cudem nie dostała kary za taki strój.

-Już ci lepiej?-jej głos wyrwał Sue z zamyślenia.

-Tak,dzięki.

-No to super.Chodź pokażę cię chłopakom.

***

~17:00,przed wyjściem ze szkoły po wszystkich zajęciach dodatkowych~

-Może byt ta Sue Park,blondyneczka-odezwał się Yoongi.

-Dziękuję za twoją opinię misiu Yogi,a jak tam nasz Andre?

-Nikt nam nie otworzył-zasępił się.

-Może po prostu was olał?-Ver podejrzewała,że coś mogło się stać,ale wolała nie mówić tego głośno.

-Nie...Nie zrobiłby czegoś takiego.

-Ej,na co my w ogóle czekamy?-najwidoczniej Tae miał już dość siedzenia na schodach.

-Dowiesz się w swoim czasie.

~dwadzieścia minut później~

-Jestem!-Namjoon zbiegł po schodach.

-Nareszcie!

-Zgadnijcie czego się dowiedziałem!

-Ver w końcu dostała uwagę za mundurek? A raczej jego brak?-zażartował Hoseok i dźgnął ją w bok.

-Chciałoby się Hosie,prawda?-złośliwie zdrobniła jego imię i uśmiechnęła się szeroko.

-Dyrektor chce,żebyśmy wystąpili na szkolnym dniu sportu za trzy tygodnie.

-Jako drużyna koszykarska-Jeongguk wyszczerzył zęby.

-Jako zespół muzyczny,pani od muzyki poleciła nas dyrektorowi,mówiła,że dobrze gramy.

-I co mamy wymyślić do tego piosenkę?

-Dokładnie,jak skończymy mamy dać jej tekst do sprawdzenia.

-Nie mamy wyjścia?Tak myślałam,lepiej już zabierajmy się do pracy.

***

~18:17,garaż Taehyunga~

-Mam ochotę na ciasto-poskarżył się Hoseok odkładając długopis-jestem głodny.

-To napisz o tym piosenkę-doradził Tae,nalewając sobie swoją ulubioną herbatę z termosu.

-A ja,mam ochotę na te fajne sportowe rolki co widziałam ostatnio na wystawie w centrum.

-Te za 133 tysiące wonów*?!-Taehyung prawie opluł się swoją zieloną herbatką.

-Dokładnie te-skinęła głową ze śmiertelnie poważną miną.

-Gdzie popełniliśmy błąd...-Hosie ukrył twarz w dłoniach.

-Też się zastanawiam-wyjęła z plecaka egzemplarz mangi "Naruto" i zatopiła się w obrazkowej historii powalonego ninja.

-Więc tak-zaczął Namjoon-uważam,iż powinniśmy zamówić pizzę.

-To ją zamów-mruknęła znad czytanej mangi.

-Sam?!

-No.

-Musimy się złożyć!

-Kto jest przy kasie?-padło pytanie.

W garażu nastała cisza,która jasno mówiła,że nikt nie ma pieniędzy oraz to,że Namjoon po prostu chciał skorzystać z okazji i znowu nie zapłacić.

-No i widzisz.Tae! Won na górę i rób coś do  żarcia!-krzyknął Hosie i podszedł do Tae'go-dawaj ruchy,ruchy!

-Ech...Dobra...-wyglądało na to,że Hoseok znowu postanowił skorzystać z niskiej asertywności przyjaciela-co chcecie zjeść? Do wyboru jest popcorn,mam też trochę biszkoptów...Mogę zrobić kanapki no i mam też parówki.

-Słyszeliście! Kto co wybiera?! Ja parówki!

-Popcorn!

-Kanapki!

-Parówki!

-Mi cokolwiek.

-Dobrzeeee!Wygrywają parówki!!Słyszałeś Tae?!

-Tak,tak idę robić.Do picia będzie soczek,na więcej mnie nie stać.

***

Po dziesięciu minutach Tae przyniósł duży talerz pełen parówek,miskę popcoru,dwa kartony soku jabłkowego i papierowe kubeczki.Postawił to wszystko na stoliku razem z talerzykami i widelcami,oraz tubką keczupu.

-Częstujcie się-powiedział głośno z uśmiechem.

-Dzięki Tae!-wszyscy rzucili się na jedzenie.

-Darmozjady-mruknął pod nosem kręcąc głową.

Po kilku minutach została już tylko miska popcornu wzięta wcześniej przez Ver i połowa kartonu po soku.

-Tae-dziewczyna podeszła do niego.

-Tak?

-Mogę dziś u ciebie zostać?

Przyjrzał się jej uważnie-znowu się zaczęło?-spytał,chociaż patrząc jej w oczy już znał odpowiedź.

Pokiwała głową.

-Jasne,zawsze możesz.

-Dzięki-uśmiechnęła się do niego smutno-popcornu?-wyciągnęła ku niemu miskę.

***

~21:40,pokój Taehyung'a (czyli nadal garaż)~

Veronia przewidując odpowiedź Taehyung'a wzięła ze sobą szczoteczkę,piżamę i ciuchy na następny dzień.

Na dworze było zimno,a ponieważ był to garaż więc jakaś tam namiastka chłodu przenikała jednak do środka.Piżama Ver składała się tylko z krótkich spodenek i koszulki,więc pożyczyła od chłopaka bluzę z kapturem,żeby było jej cieplej.Umościła się w miarę wygodnie umościła się na niebieskiej,miękkiej kanapie.Czekała na Tae'go,który poszedł się po niej umyć.

Piętnaście minut później wszedł do garażu.

-Taeeee.

-Co?-obejrzał się na nią z ręcznikiem na mokrych włosach.

-Obiecałeś,że coś mi zagrasz.

-Naprawdę?-popatrzył na nią ze źle skrywanym rozbawieniem.

-No tak.To co? Proszeee-zeszła z kanapy i usiadła na jego łóżku,posyłając mu proszące spojrzenie.

-Dobrze już dobrze.Skoro tak prosisz-wziął swoją czerwoną klasyczną gitarę i usiadł obok Ver.

-Weź zdejmij ten głupi ręcznik-nie czekając na jego reakcję wyciągnęła rękę i sama zdjęła mu go z głowy.Poczochrała go po włosach-twoje kudły są tylko trochę wilgotne,graj.I śpiewaj oczywiście.

-Ok,zaczynamy.

  Cześć, to ja
Zastanawiałem się, czy po tych wszystkich latach
Chciałbyś się spotkać, by o wszystkim porozmawiać?
Mówią, że czas powinien leczyć rany
Ale ja nie czuję się uleczony. 

  Halo, czy mnie słyszysz?
Jestem w Kalifornii, marząc o tych, którymi kiedyś byliśmy
Gdy byliśmy młodsi i wolni
Zapomniałem jak to było, zanim świat upadł nam do stóp
Między nami jest duża różnica 
I milion mil.

  Witam z drugiej strony
Dzwoniłem chyba z tysiąc razy, by powiedzieć:
"Przepraszam za wszystko, co zrobiłem"
Ale, gdy dzwoniłem, zdawało się nigdy nie być Cię w domu.

  Witam z zewnątrz
Przynajmniej mogę stwierdzić, że próbowałem powiedzieć:
"Przepraszam za złamanie Ci serca"
Ale to nie ma znaczenia
Najwyraźniej już więcej nie rwie Cię to na strzępy.

Cześć, jak się masz?
To dla mnie takie typowe, by mówić o sobie, przepraszam
Mam nadzieję, że masz się dobrze
Czy kiedykolwiek opuściłeś to miasto
W którym nic się nigdy nie dzieje
Nie jest tajemnicą, że nam obojgu kończy się czas.

Więc witam z drugiej strony
Dzwoniłem chyba z tysiąc razy, by powiedzieć:
"Przepraszam za wszystko, co zrobiłem"
Ale, gdy dzwoniłem, zdawało się nigdy nie być Cię w domu.

Witam z zewnątrz
Przynajmniej mogę stwierdzić, że próbowałem powiedzieć:
"Przepraszam za złamanie Ci serca"
Ale to nie ma znaczenia
Najwyraźniej już więcej nie rwie Cię to na strzępy.

Ooooohh, nigdy więcej
Ooooohh, nigdy więcej
Ooooohh, nigdy więcej
Nigdy więcej.

Witam z drugiej strony
Dzwoniłem chyba z tysiąc razy, by powiedzieć:
"Przepraszam za wszystko, co zrobiłem"
Ale, gdy dzwoniłem, zdawało się nigdy nie być Cię w domu.

Witam z zewnątrz
Przynajmniej mogę stwierdzić, że próbowałem powiedzieć:
"Przepraszam za złamanie Ci serca"
Ale to nie ma znaczenia
Najwyraźniej już więcej nie rwie Cię to na strzępy.*

-Ale ładnie-skomplementowała go.

-Dzięki-uśmiechnął się do niej miło połechtany pochwałą-robimy coś jeszcze?-zapytał.-Bo szczerze mówiąc,to nie chce mi się jeszcze spać.

-Masz płyty z anime,pooglądajmy jakieś.

-A jakie byś chciała? Mam One piece,Digimon Adventure,Summer Wars i No Mori.Które chcesz?

-Wybieram Gigimon Adventure.

-Ok-podszedł do szafki obok telewizora wyjął odpowiednią płytę i włączył.

Oglądali siedząc obok siebie na kanapie pod żółtym,puchatym kocem.Jedli popcorn popijając resztkę soku jabłkowego.

*Adele "Hello",przetłumaczony tekst wzięty z teksciory.pl

*133 tysiące wonów-po przeliczeniu około 500 złotych

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top