Rozdział 21
~7.6,poniedziałek,7:10,liceum Seul High School~
Ver siedząc na ławce na korytarzu ze znudzeniem wyjęła telefon.
Iron_Woman:Elo,żyjecie?
Green_Tea:Nie.
Green_Tea:Ale dzisiaj ty umrzesz z nami.
Iron_Woman:Beacuse?
Green_Tea: Jutro mamy występ.
Green_Tea:Dzisiaj mamy próbę generalną.
Iron_Woman:O kurwa.
Iron_Woman:To reakcja na tą pierwszą informację.
Iron_Woman:A na drugą to:po kiego?
Green_Tea: Wszystko musi być idealnie,wiesz o tym doskonale
Iron_Woman:No wiem,ale może by się ogarnął.
Green_Tea:On nie może się ogarnąć.Dopiero po występie.
Iron_Woman:I ja mam czekać na występ?!
Iron_Woman:On mnie tam zadźga...
Green_Tea: Dlaczego?
Iron_Woman: Bo jestem najlepsza i nie można się do niczego przyczepić 😊
Green_Tea:😂😂
Cookie:Ha ha
Cookie:W sumie racja
Iron_Woman: Czy ty właśnie przyznałeś mi rację? 😲
Green_Tea:Świat się wali 😱
Iron_Woman:No,apokalipsa kurwa.
Cookie:Żadna apokalipsa
Iron_Woman: Czyli to prawda?
Cookie:Tak.
Iron_Woman:Ciasteczko przyznaje mi rację! 🙌🙌🎉🎉🎆🎆😁😁😃😃😄😄
Green_Tea:😂😂
Cookie:😑😑
Like_Psychologist:Zbytnia radość grozi śmiercią.
Iron_Woman: Zamknij ryj.
Russian_Snout:No właśnie,zamknij się.
Madman:😂😂😂😂😂
Iron_Woman:Pięć emotek! PIĘĆ!! To znaczy,że masz problemy psychiczne.
Green_Tea:To chyba chodziło o wykrzykniki.
Iron_Woman:No i co z tego? Podobne.
Iron_Woman:Lubicie dżem truskawkowy?
Green_Tea:Dlaczego się pytasz?
Iron_Woman:Tak se.
Iron_Woman:To lubisz czy nie?
Green_Tea:No lubię
Iron_Woman: Acha ok
Iron_Woman:A ty Cookie?
Cookie: I tak zaraz będę
Cookie:To ci powiem
Cookie:Ha ha
Iron_Woman:Kurwa,pięć minut w niepewności
Green_Tea:Koszmar 😱😱
Iron_Woman:A żebyś wiedział😑
***
~7.6,poniedziałek,przerwa obiadowa,liceum Seul High School~
-Boże...Jestem taka zestresowana...-Sue chwyciła się zrozpaczona za głowę.
-Proponuję się wyspać-odpowiedziała jej Ver bez emocji.
-Mówisz tak jakbyś występowała już miliony razy!
-Absolitnie nie.Nigdy nie występowałam...Po prostu sądzę,że nic poważnego nie może się stać.Po pierwsze jesteśmy dobrze przygotowani,a po drugie jakby coś poszło nie tak to zostało tylko dwadzieścia dni szkoły-kontynuowała spokojnie.
-Dlaczego jesteś taka spokojna? Przecież grozi ci swoją z matmy!
-A już nie-odłożyła długopis i popatrzyła na przyjaciółkę-będę miała tróję-uśmiechnęła się szeroko.
-Trója?! To naprawdę dobra wiadomość!-Uściskała ją przez stół.
-No,gdyby nie ten mój ból głowy to pewnie byłaby dwója.
-No właśnie.Już cię nie boli?
-Nic mnie nie boli i to od dawna!-Skłamała nie chcąc jej martwić.
-Cieszę się-odetchnęła z ulgą.
-A! I dzisiaj nie biegamy.
-Bo?
-Jest próba i będę siedzieć do późna.
-Czyli jednak się stresujesz!-Wskazała palcem na jej pierś-Ver ma tremę!!
-Ja? Nie.To Namjoon ma problemy, ja wszystko doskonale umiem-chwyciła rękę Sue-i zabierz ode mnie ten swój palec!
-I co tam moje panie?-Zapytał Andre z uśmiechem siadając obok Ver-trema jest?
-Co wy dzisiaj macie do tej tremy?-Wybuchła różowo-włosa.-Najpierw pan Sung,potem Sue no i teraz ty! A idźcie wu wszyscy w pizdu!-Szybko schowała swoje rzeczy do plecaka i wyszła ze stołówki.
-Co jej jest?-Zdziwiony Andre patrzył ma drzwi,którymi wyszła.
-Trema-odpowiedziała mu z uśmiechem Sue nakłuwając na widelec kawałek kotleta-dobrt ten obiad dzisiaj.
-Tak,chyba sobie wezmę i posiedzę sobie trochę z tobą.
-Nie musisz tu ze mną siedzieć!
-Nie muszę?-Uniósł brwi.
-No jeśli masz co innego do zrobienia to nie będę cię zatrzymawać...-Tłumaczyła się zmieszana.
-Nie mam nic do zrobienia Sue-uśmiechnął się do niej uroczo,a ona się zarumieniła-no dobra, idę po ten obiad.
-Idź,idź bo ci się przerwa zaraz skończy.
Poszedł.Po kilku minutach wrócił, siadając naprzeciwko Sue i zaczął jeść razem z nią.
***
~7.6,poniedziałek,16:20,Seul High School,Dziedziniec~
Czekali ne Jeongguk'a.Musiał cis jeszcze załatwić w sprawie występu.Oczekiwanie się przedłużało.
Ver siedziała na ławce,głowę schowała między podkurczonymi kolanami i nie odzywała się.
Podszedł do niej Tae-Ver,wszystko dobrze?-Położył jej dłoń na ramieniu.
-Pytanie za sto punktów:co jest dobrze? No pytam się! CO JEST DOBRZE?!-Wybuchła podrywając się gwałtownie z miejsca i patrząc mu prosto w oczy ze złością-No co jest kurwa dobrze?! Bo ja na przykład nie wiem.Nie mam pojęcia.No,ale skoro ty wiesz...To może mnie oświecisz?!-Wykrzyczała mu w twarz.
-Uspokój się.Wiem,że jesteś zdenerwowana jutrzejszym dniem.Ja też jestem,to nic złego.
-A odczep się ode mnie!-Odwróciła się do niego plecami.
Do dwójki przyjaciół podeszła Sue,która od dłuższego czasu przyglądała się i przysłuchiwała sytuacji.
-Nie przejmuj się Tae.To TE dni-powiedziała mu i spokojnie poprowadziła Ver w bardziej oddalone miejsce.
-Dzięki-podziękowała jej dziewczyna opierając czoło o marmurową ścianę.
-Nie dziękuj mi głupia,tylko powiedz co się dzieje-położyła jej rękę na ramieniu i odwróciła ją mocnym,zdecydowanym szarpnięciem w swoją stronę-CO SIĘ DZIEJE?
-NIC się nie dzieje-odpowiedziała jej już spokojna Ver.
-Nie kłam.
-Po prostu źle spalam i tyle-w sumie to była prawda.Mimo wziętych dwóch tabletek leku budziła się w nocy kilka razy-tylko to.Nic więcej.
-No to się wyśpij.W czym problem?
-To nie jest takie łatwe jak się wydaje.
-Nie możesz spać?-Dociekała.
-Jeongguk przyszedł-zbyła ją i udała si w w stronę przybyłego.
***
~7.6,poniedziałek,20:25,garaż Taehyunga'a~
-Changed into the one you used to like i daj mi spokój-waknęła Ver-pp co to jeszcze wałkujemy?Każdy już wszystko umie.Odpuść ok?
-Nie.Sue i Andre mogą już iść,ale reszta zostaje-rozkazał Namjoon.
-Uf-odsapnął Andre mający już dość darcia ryja chłopaka.-Sue,odprowadzić cię?-Zwrócił się do czerwonowłosej.
-Przecież ty nawet nie wiesz gdzie miszkam!
-No to się do wiem.
-No dobra-zgodzila się i razem wyszli.
~23:24~
-Teraz jeszcze raz od początku w zarządził ich lider.
-Nie,Nam.Po prostu nie.Spójrz-wskazała ręką na zmęczonego Hoseok'a siedzącego i opierającego się o ścianę-newt on już nie wytrzymuje.Przećwixzyliśmy to wystarczająco dużo razy.Daj im iść.Ja zostanę z toba i poćwiczę jak już tak bardzo chcesz,ale ale reszta niech już pójdzie. Rozumiesz?-Naciskała na niego.
-Dobra już dobra-westxhnął-możecie iść.
Gdy wyszli i zostali tylko oni z Taehyung'iem Ver zwróciła się do Namjoon'a.
-Dobrze zrobiłeś.
-Zamknij się.
***
~8.7,wtorek,01:37,dom Ver~
"Jego pojebało"-pomyślała Ver,przekręcając klucz w zamku i pchając ramieniem drzwi wejściowe.Po zamknięciu ich skierowała się ostrożnie na schody,gdy wtem usłyszała z kuchni glos mamy.
-Stój-zatrzymala się.W myślach zbeształa się niezauważenie światła zapalonrj lampki.Teraz pewnie wyjdzie na to,że chciała przejść po cichaczu i że ma coś na sumieniu.
Weszła.do kuchni. Obok mamy przy stole siedział taka,który ewentualnie mógłby załagodzić sytuację.
-Mamo,ja Xie naprawdę bardzo,ale ro bardzo przepraszam...
-Cicho.Mamdo ciebie maleńskie pytanie Taką drobnostkę.Kiedy zamirzałaś nam powiedzieć o swoim koncercie i dlaczego ja się dowiaduje o nim dooiro od mamy Namjoon'a?!
-Jaki to tam koncert-Ver machnęła lekceważąco ręką-mały występik.
-Ale twój pierwszy!-Dołączył się ojciec-dlaczeg nam o tym nie powiedziałaś?
-Wylecisło mi z głowy.
-To następnym razem lepiej, żeby ci nie wyleciało.
-Dobrze,coś jeszcze?
-Tak.Dlaczego tak późno wróciłaś?
-Och,bo Namjoon nie mógł się oczepić.Przez niego padam na ryj.
-No dobrze,idź już spać.
-Ok-zaczęła iść w stronę schodów-coś jeszcze?
-Tak.O której jest występ?
-O trzynastej.Tego już mama Namjoon'a nie powiedziała?-Zawlokła się do swojego pokoju.Odłożyła rzeczy,wzięła pidżamę i poszła do łazienki,by się umyć.Po pryszniucu ubrała się i położyła się do łóżla spać.A przynajmniej zamknęła oczy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top