Rozdział 2
~środa,Seul High School,przerwa obiadowa,korytarz na pierwszym piętrze~
-Tae! Taehyung Kim!-wydarła się na cały korytarz Veronie-stój jak do ciebie mówię!
-Przepraszam Ver-skruszył się-nie słyszałem cię,potrzebujesz czegoś?
-Tak,to twoje ciuchy.Dzięki za pożyczenie.
-Wcale ci ich nie pożyczyłem!
-Pożyczyłeś,pożyczyłeś.Gdybyś mi ich nie pożyczył to wtedy musiałbyś je ze mnie zedrzeć a tego byś chyba nie zrobił,co?
-Ver...-popatrzył jej w oczy- ćpałaś?
-Cholera jasna,nie!A co u Andre?
-Nie ma go dzisiaj,nie wiem czemu.
-A reszta?
-Więc tak,Namjoon jest na stołówce i popisuje się swoim cudownym rapem,Hoseok najprawdopodobniej tańczy na boisku,ku uciesze wszystkich uczennic,ty jesteś ze mną,Yoongi najpewniej zaszył się gdzieś i próbuje coś napisać,a Jeongguk...Tego nie wiem.
-Nadal jesteś zazdrosny o Najoonka?-zaszczebiotała-nie wolno zazdrościć przyjaciołom.On lepiej rapsi,ale ty za to lepiej tańcujesz i do tego grasz na gitarce.
-Dzięki-powiedział ironicznie-idę do szafki po gitarę,idziesz ze mną?
-Jak mi coś zagrasz to tak.
***
~szatnia,przy szafce Tae~
-A co to?Grajek znowu zagra pieśń dla swojej dziewczyny? Co tym razem zagrasz? Serenadę? Pieśń pochwalną? Hymn na jej cześć?-szkolny głąb Jae Joong wyrósł jak spod ziemi razem ze swoimi przydupasami,którzy pewnie nawet nie wiedzieli jak się nazywają.
-Veronia nie jest moją dziewczyną!-Kim zaraz zaczął żarliwie zaprzeczać,nie lubił jak ktoś naśmiewał się z jego osobistych spraw.
-Odczep się ok? Nikogo oprócz twoich matołów to nie śmieszy.Przesuń się,chcę przejść.
-Nie ma tak łatwo-Joong złapał ją za rękę i próbował ją wykręcić.
-Puść ją- warnął Tae,mimo nieśmiałej osobowości nie pozwoliłby,by ktoś skrzywdził jego przyjaciółkę,kopnął go w nogi,a grubas upadł na podłogę.
-Aleś ty słaby-Veronie usiadła mu na plecach i przystawiła usta do jego prawego ucha-Może teraz z ciebie sobie trochę pożartujemy ,co? Co ty na to?
Wymamrotał coś niewyraźnie w podłogę.
-Pytam się: CO TY NA TO?!
-Ver,zostaw go-Taehyung chwycił ją za ramię-Ver zejdź z niego!
-Stark! Kim! Joong! Su! Lee! Do dyrektora! Natychmiast! -to był nauczyciel matematyki pan Sung,z oburzenia twarz mu poczerwieniała,a okulary zjechały mu z nosa.Już kilkanaście razy w ciągu trzech lat przyłapał ich na bójce,więc nic dziwnego,że był wściekły.
-Dobrze Panie Sung.Przepraszamy panie Sung.
Cała piątka powlokła się do gabinetu dyrektora.
***
~po wyjściu z gabinetu dyrektora~
-Jak ty to robisz?-nie dowierzał Tae- zawsze udaje ci się wyciągnąć nas całych!
-Nie zawsze,ale często przyznaję.W sumie to sama nie wiem,po prostu stawiam na sprawiedliwość i szkolne kamery.
***
~WF,ostatnia lekcja,liceum Seul High School~
Lekcje wychowania fizycznego były chyba najbardziej lubiane w południowokoreańskich szkołach.Może i były bardziej wymagające pod względem fizycznym,ale i tak były najlepsze.Nie ma na nim czegoś takiego jak sprawdziany czy egzaminy.Od czasu do czasu tylko jakieś mało znaczące zaliczenie,jednak do nich nie trzeba było się uczyć.
-No,dzisiaj moje drogie zagracie z chłopcami w koszykówkę,zespoły będą mieszane.
Nauczyciel WF-pan SeeMin był bardzo miłym i pogodnym człowiekiem.Często żartował razem ze swoimi uczniami,przejmował się nimi i zawsze można było z nim porozmawiać o swoich problemach.Do tego był byłym trenerem jednego z europejskich klubów koszykarskich.Jednak niedługo miał przejść na emeryturę.
Po wybraniu zespołów zaczęła się gra.Jeongguk oczywiście wymiatał jeśli chodziło o rzuty,ale zawdzięczał to chyba tylko swojemu wzrostowi.Veronie ze swoją drobną posturą mogła wcisnąć się wszędzie,a do tego potrafiła dobrze przechwycić piłkę.Namjoon grał agresywnie,ale dzisiaj wykazał się tylko kilkoma faulami.Hoseok biegał po całym boisku i najdłużej i najszybciej kozłował piłkę,Yoongi tylko co jakiś czas coś robił,ale przez większość czasu był zamyślony.
Po zakończonym meczu zawodnicy udali się do szatni.
***
-Cześć-Już przebrana Sue podeszła do Ver-masz ładne włosy.
-Yyy...Dzięki?-była zaskoczona komplementem.Co prawda dosyć często je dostawała,ale od chłopaków.Dziewczyny zazwyczaj tylko jej zazdrościły.
-Mogę ci je uczesać?-spytała uśmiechając się słodko i patrząc na nią z fascynacją.
-Jak chcesz.
-Super!-wydała z siebie pisk radości,wyjęła z plecaka szczotkę i zaczęła rozczesywać jej włosy.
Po około ośmiu minutach Veronie miała ładny starannie zrobiony różowy warkocz.
-Ładnie ci wyszedł Sue-stwierdziła przeglądając się w lustrze-dzięki.
***
~przed wyjściem ze szkoły~
-Cześć chłopaki.
-Czemu tak długo?-spytał Namjoon,który nadal nie mógł podnieść się po porażce.
-O! A ja wiem czemu!-uśmiechnięty Hoseok podskoczył i obszedł dziewczynę do okoła-Veronie Stark chce nam się po prostu podobać dlatego uczesała się i w końcu związała te niesforne włoski w ten piękny warkoczyk,a to musiało zająć trochę czasu prawda?-dopytywał się wziąwszy jej warkocz w swoje dłonie.
-Że niby Ver? Skąd ci to przyszło do głowy?-Jeongguk nie mógł w to uwierzyć-szczerze to zawsze myślałem,że nasza Ver jest po prosu aseksualna.
-To by się zgadzało.Taka nieczuła na nasze zaloty-już w lepszym humorze dołączył się do dyskusji Namjoon-no chyba,że ktoś ją do tego zmusił.No sorry,ale sama byś nie zrobiła takiej metamorfozy.
-Mi tam się podoba-skomplementował Tae-ładnie ci wyszedł.
-To nie ja,to Sue-wyprowadziła go z błędu-powiedziała mi,że mam ładne włosy i spytała się czy może mi je uczesać,no to się zgodziłam.
-Sue?
-Tak,Sue Park.
-Nie znam jej.
-Przedstawię wam nią jutro.
-Spoko.
-Może pójdziemy do Andre?-zaproponował Jeongguk.
-A wiesz gdzie on mieszka?
-No jasne,że tak! A co,wątpisz?
***
~16:00,pod drzwiami mieszkania Andre~
-Cholera,dlaczego on mieszka tak wysoko?-żalił się Yoongi.
-Cicho siedź!-uciszył go Yeongguk i zapukał kilka razy szybko do drzwi.
-I co?- zniecierpliwiła się Veronie.Nie chciała tu być,a Andrew mało ją interesował,wolała udać się do domu i zająć się czymś ciekawszym.Z nudy wyciągnęła papierosa i zaciągnęła się nim.
-Tu nie można palić-zwrócił jej uwagę Tae.
-Wypchaj się,herbatko.Spadam stąd,nic z tego nie będzie.
Szybko zbiegła po schodach i wyszła z bloku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top