Złodupiec, którego pokochają czytelnicy

Ej, jeszcze jeden rozdział O_O Zaspoileruję Wam, że to będzie podsumowanie całego Kursu i uprzedzę pytanie "co z rozdziałem o ff?". Będzie, ale za jakiś czas jako dodatek

I jeszcze jedna sprawa na sam początek - jestem wpisana w ankietę do transmisji na grupie Wattpad Polska. Głosowanie kończy się jutro, ja jestem dziesiąta, więc pewnie przejdę (pierwsza piętnastka może poprowadzić transmisję), ale jeśli chcecie mieć pewność, że zobaczycie mój dziób "na żywo", to wszystko w Waszych rękach.


Już pisałam o antagonistach w rozdziale "Druga strona medalu", opisałam tam również ich podział oraz doradziłam, który typ wybrać do dzieła z konkretnego gatunku. Tym razem szybko przypomnę Wam, o co tam chodziło, byście nie musieli szukać (tamta część była dość wcześnie), a potem skupię się na nieco innym aspekcie tematu antagonisty - na tym, jak właściwie napisać przekonywającego przeciwnika.

To szybka powtórka: 

Ten zły, co chce władzy nad światem - złowieszczy ziomek, zapewne w czarnym płaszczu i z armią orków. Przeważnie siedzi gdzieś w mhrocznym zamku, ogromnym statku kosmicznym czy w innym odległym miejscu, gdzie protagonista musi ruszyć swoje dupsko. 

Ten zły, któremu współczujemy - albo raczej, którego rozumiemy. To gość z własną historią, charakterem i problemami, a złe rzeczy czyni, bo ma ku temu powód, np. próbuje uratować kogoś bliskiego albo nie radzi sobie ze swoim wewnętrznym fuj.

Wróg - ktoś, kto ma cel przeciwny do celu protagonisty. To nie musi być nawet człowiek, a może być np. organizacja czy kraj (wtedy wrogami są też poszczególne postaci w danej grupie). Wróg często nie jest nawet zły, po prostu chce osiągnąć coś, co nie podoba się głównemu bohaterowi.

Rywal - ktoś, kto rywalizuje z protagonistą, bo mają ten sam cel i tylko jeden z nich może go osiągnąć. Rywal bardzo rzadko ma złe cechy, najczęściej jest co najwyżej wredny w cholerę, za to czasami jest dobrym kumplem głównego bohatera.

Złodupiec - tzw. badass. Nie dajcie się zmylić tytułem (po prostu mi taki pasował), bo złodupiec zazwyczaj jest zły na swój sposób, tj. ma po prostu własne widzimisię i robi wszystko po swojemu. To ten nieprzewidywalny, niepokorny ziomek, często z oznakami szaleństwa, który z uśmiechem na ustach rozwali wrogą armię, podniesie jedną ręką swoją wybrankę i przejdzie z nią po flakach przeciwników w stronę zachodzącego słońca. 

Abstrakcyjne zło - czyli coś, czego należy się wystrzegać. Takim złem może być np. kosmiczna, trująca chmura, brak kasy albo choroba. Znaczy to tyle, że jeśli piszecie powieść o dziewczynie chorej na raka, to ten rak nie może być antagonistą, bo nie jest żywą istotą, więc musicie pomyśleć o jakimś człowieku, który jeszcze bardziej utrudni życie protagonistce, np. jej były, lekarz, piguła itd.


Jakiego antagonisty oczekują odbiorcy?

Wprost uwielbiam czytać i słuchać recenzji filmów, książek, gier, seriali itd. Jak tak przeczytałam/obejrzałam ich już setki, to zauważyłam, że krytycy często narzekają właśnie na antagonistę - bo twórca wybrał kosmiczną chmurę na przeciwnika, bo wróg nie miał charakteru, bo jego cel był niejasny, a powody nieznane. I tak właśnie myśli dzisiejszy odbiorca - to już nie są czasy, kiedy wystarczy mhroczny koleś w czarnym płaszczu, któremu w sumie nie wiadomo, o co chodzi, ale chce podbić/zniszczyć świat. Teraz czytelnik wymaga, aby obie strony miały swoje osobowości i charyzmę, nawet jeśli robi to na poziomie nieświadomym.

Osobiście uwielbiam, kiedy tak naprawdę nie wiadomo, kto jest zły albo żadna strona nie jest, więc doceniam każde dzieło, które sprawi, że antagonistę polubię tak samo, jak głównego bohatera. Czytając opinie innych zauważyłam, iż wielu ludzi myśli podobnie. Dlatego na sam początek tworzenia postaci musicie uświadomić sobie jedną rzecz - antagonista to także jest bardzo ważna część powieści, on nie jest w niej tylko po to, żeby protagonista miał coś do roboty. Nasz złosiej powinien dostać nieco "czasu antenowego", zestaw cech, które uczynią go choć trochę ludzkim, a do tego swoją historię, sensowny cel i zrozumiałe powody. Ten zły, który chce zniszczyć świat nie przejdzie, no przykro mi.

Oglądaliście nowego Spider-mana? Tam antagonista kierował się chęcią zarobku, aby móc utrzymać rodzinę. W serii książek "Malowany człowiek" antagonistami były demony, które raczej nie posiadały złożonych osobowości, ale Peter V. Brett nadrobił to, tworząc rywala dla głównego bohatera, który w sumie dostał kilkaset stron tylko dla siebie. W "Grze Endera" tymi złymi są kosmiczne robale i mimo że nawet nie mamy okazji ich "zobaczyć", bo cała książka skupia się na szkoleniu protagonisty w szkole wojskowej, to są tam także pomniejsi antagoniści, czyli "koledzy" Endera, którzy uprzykrzają mu życie.

Jeśli główny wróg Waszego bohatera nie może mieć przekonywającej osobowości, to stwórzcie jeszcze jednego, pomniejszego, albo nawet kilku. Bo kiedy to zło to np. bóg śmierci, który nie ma własnego ciała i ogranicza się do wydawania rozkazów swoim sługom, to właśnie ci słudzy powinni być charakterni.


Jaki antagonista "sprzedaje się" najlepiej?

Jak już mówiłam, taki, który ma historię, osobowość i sensowne powody. Do tego musi posiadać ogromna charyzmę, aby móc przekonać czytelnika, że taki koleś naprawdę mógłby zebrać ekipę szemranych typów i ruszyć na podbój świata. Przez charyzmę oczywiście nie mam na myśli samej sztuki przemawiania (choć to dobra cecha), ale "siłę charakteru", czyli po prostu wiarygodność. Bo przecież nie uczynicie nieśmiałego gościa przywódcą organizacji terrorystycznej, nie?

Antagonista powinien być również inteligentny (chyba że nadrabia innymi cechami). Co to za zabawa czytać o przygodach bohatera, który ciągle tylko walczy z hordami orków i tylko od czasu do czasu trafia na jakiegoś z większą krzepą? Przeciwnik powinien myśleć, jak udupić protagonistę, zaskakiwać, tworzyć plan, snuć intrygi... Dzięki temu czytelnik wie, że walka nie odbywa się jedynie na poziomie fizycznym, ale jest czymś większym. W ten sposób poczucie zagrożenia wzrasta, a stawka ma prawdziwe znaczenie.

Nasz złosiej musi też dostać własny "czas antenowy", czyli powinien pojawiać się raz na jakiś czas, a nawet dostać przynajmniej kilka stron dla siebie. Jeśli przez całą książkę bohater walczy jedynie ze skutkami działań antagonisty, to tak naprawdę można to podciągnąć pod abstrakcyjne zło. Wróg musi być widoczny, znany czytelnikowi. Do tego czas, który na niego przeznaczamy to miejsce na jego historię i rozwijanie osobowości.

Ludzkie cechy u antagonisty też działają na korzyść dzieła. Nawet, jeśli złosiej akurat człowiekiem nie jest, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby dać mu namiastkę człowieczeństwa. Może to być np. dbanie o rodzinę, poczucie humoru, ciekawe hobby (chociażby robienie na drutach), szacunek dla przeciwników albo miłość do zwierząt. Wyobraźcie sobie złego lorda siedzącego w czarnym zamczysku, który zbiera bezdomne koty, daje im urocze imiona i ubiera w słodkie ubranka. Oczywiście to jest przerysowany przykład, który pasuje raczej do komedii czy parodii, ale zdecydowanie wolę taką opcję niż ponurego mruka, który cały czas siedzi na tronie i wygląda majestatycznie. Z drugiej strony wyobraźcie sobie tę złą blondi jędzę, co wszędzie łazi z przydupasami i dogryza głównej bohaterce. A co jeśli ta blondi w jednym rozdziale byłaby pokazana w swoim rodzinnym domu, jak zabiera młodszego brata do kina za pieniądze, które sama zarobiła, bo jej rodzina jest biedna? Czy pokazanie tej złośliwej blondi jako kogoś, kto się wyżywa na innych, bo w ten sposób wylewa frustrację, to nie jest o wiele lepsze wyjście niż ktoś wredny, bo tak? Nawet jeśli ta przykładowa "królowa szkoły" nie ma aż takich problemów, bo jej rodzice są przy hajsie, to może np. być strasznie samotna, gdyż widzi ich raz na ruski rok.

No i w końcu historia i powody. Przecież nikt nie wyskakuje jak Filip z konopii i nie stwierdza, że podokucza głównego bohaterowi, bo tak, a także nikt nie postanawia z nudów podbić świata. Cel i uzasadnienie - to są najważniejsze rzeczy w całym procesie tworzenia antagonisty. Pamiętajcie, że wszystko musi mieć swój sens, a te powody nie mogą być z czapy. Opowiedzcie o przeszłości złosieja, pokażcie, czemu jest taki, a nie inny, dlaczego stał się zły, po co chce podbijać świat/po cholerę jest taki wredny. Jeśli czytelnik pozna uzasadnienie, będzie mógł lepiej zrozumieć tę postać.


Pamiętajcie, że antagonista to bohater, jak każdy inny. Nie skupiajcie się tylko na głównej ekipie, pomyślcie też trochę nad drugą stroną, pomyślcie, jak moglibyście ich rozwinąć i nieco uczłowieczyć. Nie bójcie się też zrezygnować z najpopularniejszych wizerunków "złego lorda" i "królowej szkoły", a spróbujcie pobawić się stereotypami. Niech zły lord wychodzi in cognito wieczorami i idzie do karczmy, by pochlać z ziomkami. Niech złośliwa blondi ma jakieś cechy, które sprawią, że czytelnik będzie mógł obdarzyć ją choć minimalną sympatią.

Podejście na zasadzie "główna bohaterka to moje alter ego, więc jej wrogom dam same złe cechy, żeby pokazać, jaka jestem... tfu, jaka ona jest wspaniała! Niech wrogowie torturują chomiki, nie lubią czekolady i mają płaskostopie!" to najgłupsze, co można zrobić własnej powieści. Jeśli chcecie zrobić antagonistę, który służy tylko po to, aby protagonista mógł wciąż z nim wygrywać i żeby błyszczał na tle tego paskudy, to możecie od razu wywalić tego złosieja z tekstu. Ja wiem, że wiele osób myśli, iż wróg jest po to, aby go pokonać i żeby główny bohater był od niego lepszy, ale to jest nawet gorsze niż abstrakcyjne zło. 

Tym razem dostaniecie ode mnie jeszcze jedną, bonusową poradę: nie twórzcie powieści o własnym alter ego, jeśli nie macie dużego doświadczenia w pisaniu. Kiedy w protagoniście widzicie samych siebie, to automatycznie jego wrogów postrzegacie jako istniejące osoby, których nie lubicie. Taki sposób tworzenia sprawia, że z głównego bohatera wychodzi przekoks, a z bohaterki Mary Sue, zaś antagoniści dostają wszystkie najgorsze cechy. Podczas pisania naturalnie wlewamy w tekst swoje przemyślenia, poglądy, żale i trochę własnego życia, ale trzeba umieć kontrolować samego siebie i nie dopuścić, aby to nasze wewnętrzne fuj przejęło kontrolę nad klawiaturą/długopisem. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top