Wielowątkowość - jak się w tym nie pogubić?
Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo nie chce mi się wszystkiego. Kilka dni bez szkoły, a ja nie umiem się zmobilizować do robienia czegokolwiek. Znajcie moje poświęcenie, zebrałam wszystkie siły, by w końcu coś napisać.
Do tematu natchnęły mnie dwa źródła - po pierwsze ,,Pieśń lodu i ognia'', czyli pierwowzór ,,Gry o Tron'', a po drugie ,,Wyklęci'' autorstwa yenneferslut Jak szukacie dobrej fantasy-przygodówki na Wattpadzie, to Pingwin poleca.
Kiedy historia się komplikuje
Domyślam się, że znajdzie się grupa Wattpadowiczów, którzy borykają się z tym samym problemem, co ja: fabuła ucieka im spod kontroli, zaczyna żyć własnym życiem i z planowanej krótkiej powieści przeistacza się w planowaną sagę. Na etapie wymyślania historii wszystko staje się inspirujące, nowe pomysły mnożą się jak króliki, a stos notatek do książki rośnie w takim tempie, że zaczynamy się dusić.
Osobiście przeszłam przez kilka etapów takiej twórczej biegunki: kiedyś miałam pomysł na jedną opowieść, która rozrosła się do niewiarygodnych rozmiarów, więc zostawiłam ją na ,,za kilka lat'', bo miałam za mało umiejętności, by to ogarnąć. Wymyśliłam więc drugą historię - skończyła tak samo. Postanowiłam, że nie będę już wrzucać wszelkich idei do jednego dzieła, ale spiszę je i zrobię sobie listę pomysłów na przyszłe opowiadania. Aktualnie ta lista ma ponad trzydzieści pozycji, cały czas rośnie, a ja czuję, że się pogubiłam w swojej niedoszłej twórczości.
Oczywiście w tej chwili nie odnoszę się do ogółu, a jedynie grupy, która, tak jak ja, ma problem z organizacją pracy. Myślę jednak, że człekom, co radzą sobie całkiem nieźle z pisaniem długich, skomplikowanych historii, także przyda się ten rozdział.
W kolejnych akapitach przedstawię Wam mój własny podział z moim własnym nazewnictwem. I pamiętajcie, Pingwin może się mylić, a Wy, broń Boże, nie traktujcie tych schematów jako zasady. No i absolutnie nie próbujcie podstawiać elementów swoich historii pod te moje maziaje!
Wszystko na raz, czyli wątki równoległe
Tutaj opowiem trochę o przypadku opowieści, w której kilka wątków zaczyna się w tym samym czasie, a w trakcie ich trwania tworzą się nowe. W teorii powinno to wyglądać jakoś tak:
Ale dość często wychodzi cóś takiego:
#miszczpainta
Co w takim razie zrobić, by zamiast pięknego, schludnego schematu nie wyszła kolorowa kupa? Najważniejsza zasada brzmi: wątki poboczne muszą w jakiś sposób odnosić się do głównej osi fabuły bądź wpływać na świat opowieści.
Wyobraźcie sobie taką sytuację: pierwszy rozdział opowiada o Januszu i jego życiu w wiosce na zadupiu. Drugi rozdział pokazuje Zenona, który jest alchemikiem w stolicy. Przez kolejne kilkaset stron Janusz zostaje wybrańcem z przepowiedni i bije się z demonami, zaś Zenon knuje intrygi z zepsutą szlachtą. Janusz szykuje się do ostatecznego starcia z Belzebubem, a nasz alchemik umiera na zawał. Janusz pokonuje Belziego, koniec historii.
I co wynika z wątku Zenona? Nic. W takich przypadkach wytłumaczenia są trzy: autor zapomniał, co wymyślił na początku tworzenia, autor nic nie wymyślił i szedł na żywioł, autor chciał, by książka miała więcej stron. Na schemacie wyglądałoby to tak:
Weźmy ten sam przykład, ale zrealizowany w poprawny sposób. Janusz leje demony, Zenek knuje w stolicy. Alchemik zostaje wyrolowany przez złą szlachtę i wygnany. Janusz spotyka Zenona, który wspomaga wybrańca swoją wiedzą alchemiczną, zaś chłoptaś z zadupia w podzięce udowadnia niewinność knuja.
To jest takie najprostsze połączenie dwóch wątków - zaczynają się osobno, ale łączą w połowie historii i stają się od siebie zależne. Ale z drugiej strony można tę sytuację rozwiązać w inny sposób:
Zenek faktycznie umiera na zawał, ale okazuje się, że ktoś mu w tym pomógł. Ponadto wychodzi na jaw, że owe intrygi dotyczyły władcy magicznej krainy - Zenon odkrył, iż król to tak naprawdę Belzebub w ludzkiej postaci, więc próbuje nakłonić szlachtę do buntu. Choć alchemik umiera, mieszkańcy stolicy dowiadują się prawdy, tworzą zbrojny sojusz i wspomagają Janusza, który właśnie rusza do walki z ostatecznym bossem.
Powyższe rozwiązanie to przykład wątku pobocznego, który nie oddziałuje na główną oś fabuły w sposób bezpośredni, ale kształtuje przedstawiony świat w taki sposób, by doprowadzić do konkretnego zakończenia. Tak samo działają ,,wątki przeszłe'', czyli takie, które nic nie wnoszą do prywatnej historii protagonisty, jednak tworzą odpowiednie podłoże. Jako że właśnie oglądałam ,,Szczere zwiastuny - Igrzyska śmierci'', to posłużę się tym dziełem jako przykładem. Bunt dystryktów sprzed siedemdziesięciu czterech lat pozornie nie gra żadnej roli w opowieści Katniss, ale gdyby nie wybuchł, nie byłoby igrzysk, nie byłoby o czym opowiadać, a główna bohaterka równie dobrze mogłaby się nie urodzić. Proste? Proste!
Od punktu do punktu, czyli wątki zależne
Mówiąc jaśniej - jest to typ historii, której główna oś fabularna opiera się o mniejsze wątki.
To jest najczęstszy schemat opowieści w stylu ,,protagonista musi pozbierać jakieś artefakty, odwiedzić jakieś miejsca czy tam porozmawiać z jakimiś postaciami''. Bardzo często mamy z tym do czynienia w przypadku powieści drogi.
Wątki zależne, jak sama nazwa wskazuje, bezpośrednio działają na główną oś fabularną i gdyby któregoś z nich brakło, autor musiałby modyfikować fabułę, żeby nie powstała dziura. Jak dla mnie idealnymi reprezentantami takiego schematu są ,,Skarb Narodów'', ,,Avatar: Legenda Aanga'', a także anime ,,Tsubasa Chronicle'', ,,Akatsuki no Yona'' oraz ,,Fairy Tail''.
Jak widać na załączonym obrazku, kolejne wątki ,,przylegają'' do głównej historii, a także występują po kolei. Zrobiłam też ,,wątek pobocznie poboczny'', żeby było jasne, że wcale nie trzeba się ograniczać do prostych historyjek, kolejne ,,części'' historii jak najbardziej mogą być rozbudowane.
Zobrazuję Wam to prostym przykładem: Janusz musi zebrać pięć kluczy, by dzięki nim otworzyć zaklętą skrzynię, w której znajduje się miecz zdolny pokonać Belziego. To jest główna oś fabuły. I tak sobie chłopak podróżuje od miasta do miasta, szukając tych przedmiotów, ale każdy z nich jest strzeżony przez smoka. Jak przystało na tego typu historię, żaden gad nie da klucza Januszowi ot tak sobie, najpierw nasz wybraniec z przepowiedni musi wykonać dla każdego po zadaniu. I to są właśnie te wątki poboczne.
Osobne opowieści, czyli wątki niezależne
Wszelkie przypadki, kiedy fabuła składa się z luźno powiązanych, bądź w ogóle nie powiązanych, wątków.
Jak wskazuje sama nazwa, działają one niezależnie od siebie i gdyby autor usunął któryś z wątków, historia nie straciłaby zbyt wiele. Na tej zasadzie działa znaczna część kreskówek - odcinki można oglądać w dowolnej kolejności, bo nie ma to większego znaczenia, w końcu i tak są osobnymi bytami.
Jest to najłatwiejszy sposób pisania - zaczynasz wątek, kończysz go, zaczynasz kolejny i tak w kółko. Poszczególne rozdziały/tomy mogą być czytane osobno, dość często czytelnik nie musi znać początku powieści, bo i tak co jakiś czas jest część przypominająca poprzednie wydarzenia. Do tego schematu zaliczyłabym ,,Zwiadowców''. Pierwszy tom to jedna opowieść, drugi i trzeci stanowią kolejną, czwarty przedstawia coś zupełnie innego, piąty i szósty coś tam jeszcze... I tak dalej i tak dalej. Z innych przykładów - spora część odcinków ,,Supernatural'' oraz pierwszy sezon ,,Sherlocka''.
Jak wspomniałam, poszczególne wątki mogą być ze sobą powiązane, ale w taki sposób, że będą łączyć je tylko niewielkie elementy. Jeśli kolejne części nie mogą istnieć bez poprzednich, to mamy do czynienia z ,,wątkami zależnymi'', czyli poprzednim schematem. Tutaj głównej osi fabuły praktycznie nie ma, bądź pojawia się na sam koniec. Najczęściej spotykamy się z ,,wątkami niezależnymi'' w dziełach przedstawiających (nie)zwykłe życie bohatera - Sherlock dostaje sprawę, Sherlock ją rozwiązuje i wraca do domu. Sam i Dean tropią ducha, Sam i Dean go unieszkodliwiają i jadą dalej.
Kilka słów na koniec
Jak już mówiłam, absolutnie nie traktujcie tego rozdziału jako zasady pisarskiej - podział wymyśliłam sama (chyba że już jakiś istnieje, ale się nie spotkałam). Możecie to potraktować jako wskazówkę do składania swojej historii w kupę, bo inaczej skończycie jak George R.R. Martin i będziecie pisać jeden tom sześć lat (szanuję pana Martina, nie bijcie). Najważniejsze, to nie pogubić się w swoim dziele, a także nie ładować do niego niepotrzebnych wątków. Spróbujcie ograniczyć liczbę postaci oraz wszelkich pobocznych treści do tego, co niezbędne. Zamiast już na samym początku planowania myśleć ,,a potem w połowie będzie zwrot akcji, z szafy wyskoczy hiszpańska inkwizycja, a potem jeszcze przyleci sabat czarownic i na koniec okaże się, że Janusz to asasyn'', spróbujcie napisać plan głównej fabuły od początku do końca i w trakcie wzbogacać go o nowe wątki. Pingwin poleca, to znacząco ułatwia tworzenie.
W ogóle dumna jestem z tego rozdziału - nie dość, że sama stworzyłam podział, to jeszcze schematy narysowałam! A zajęło mi to pół dnia...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top