Erotyka w powieści - element niezbędny czy zło konieczne?
O ten rozdział prosiło mnie mnóstwo osób od bardzo dawna, ale niestety chyba trochę zawiodę Wasze oczekiwania. Nie powiem, jak napisać scenę seksu, choć rzucę swoim zdaniem w tej kwestii. Zamiast tego postaram się omówić temat samego istnienia erotyki oraz przedstawię Wam, dlaczego dwie skrajne postawy, jakie panują na Wattpadzie są złe. Gotowi na tak trudny (przynajmniej dla mnie) rozdział? Tyle emocji, to prawie jak rollercoaster dla emerytów.
Złe podejście w dwóch skrajnościach
Są tacy, co całą swoją opowieść opierają na seksie. Hope została porwana, zgwałcona, ale w sumie było fajnie, więc ona i porywacz będą to robić dalej (PS. regulamin zabrania przedstawiać gwałtu w pozytywnym świetle i bardzo, kurna, dobrze). Anastasia spotkała Graya, poszli do Pokoju Zabaw i było im zabawnie, choć nie zawsze pokojowo. Sky i John w każdym rozdziale szli do łóżka, bo byli tak płytcy, że w sumie innych zainteresowań nie mieli, to i nie mogli po prostu porozmawiać.
Jeśli stosujemy coś w nadmiarze, to w pewnym momencie staje się monotonne, a nawet niesmaczne. To nawet nie musi być scena seksu, zasada dotyczy każdego zabiegu. Autorka, która traktuje sceny erotyczne jako podstawę swojego opowiadania może przypadkiem wykreować zabawny paradoks. Normalnie podjarane nastolatki jarają się jeszcze mocniej, jak w końcu główna para idzie razem do łóżka, a co się stanie, kiedy postaci będą to robić już dwudziesty raz? Czytelnicy zaczną się cieszyć na widok jakiejkolwiek innej sceny: "OMG, oni ze sobą rozmawiają! I to nie o seksie! DDD:"
Granica między romansem, a erotykiem istnieje i nie jest wcale taka cienka. W tym pierwszym seks występuje, ale nie jest podstawą historii, zaś opisy skupiają się na emocjach, przeżyciach bohaterów. W erotyku seksu jest dużo, ale wciąż istnieje fabuła. Jest jeszcze trzecia opcja - pornol. W tym jakakolwiek historia istnieje tylko po to, by do stosunku doprowadzić i ewentualnie nadać mu konkretny charakter.
Kiedy będziecie czytać jakieś "romantyczne" opko zastanówcie się, do której kategorii byście je wpisali.
Ale mamy jeszcze jedno podejście do tematu erotyki w powieści i jest to skrajność w drugą stronę - strach przed słowem "seks". I wychodzi z tego taki czysty romans jak z bajki - dwójka bohaterów całuje się, szepce sobie słodkie słówka i je kolacje przy świecach. No i tyle. To nie jest złe podejście z założenia, ale problem zaczyna się wtedy, kiedy wątek wychodzi zwyczajnie sztucznie. Dwójka dorosłych ludzi jest ze sobą od dłuższego czasu i wciąż żadne z nich nawet nie pomyślało, że mogliby się zbliżyć "bardziej". Bo przecież seks jest ble, fuj i w ogóle zło wcielone.
Wyjaśnijmy coś sobie - dużo ludzi zwyczajnie boi się opisywać scen erotycznych, bo nie ma w tym polu żadnego doświadczenia. Ba, są osoby, które nie potrafią napisać normalnie po ludzku słowa "penis" i wciskają "małego bohatera/braciszka/strażaka". Uwaga, zdradzę Wam tajemnicę: seks nie jest niczym niezwykłym. Media, rodzina, nauczycielki wdż-u i znajomi będą mówić, że to wyjątkowa, najpiękniejsza chwila w życiu. A potem przychodzi zawód - pierwszy raz trwa pół minuty, boli i jest głupio niezręczny. Tylko przypadkiem nie zrozumcie mnie źle - nie mówię, by w ogóle nie dbać o pierwszy raz ani nic takiego.
Ale uznajmy, że powieść to czysto romantyczna wizja, więc negatywne aspekty stosunku idą na bok i skupmy się na samym istnieniu takiego wątku. Bo czy jak bohaterowie się kochają, to muszą się ze sobą przespać? Nie muszą, to decyzja autora. A jak będą uprawiać seks, to będzie to złe? W końcu tyle osób narzeka, że w typowym opku Hope i Harry sypiają razem. Nie, dopóki autor nie łamie regulaminu ani nie przekracza granicy dobrego smaku, to dlaczego miałby się ograniczać?
I już nie raz spotkałam się z opinią "te ałtoreczki są nienormalne, bo w ich opkach to w hajskulach wszyscy uprawiają seks, a w normalnym świecie tak nie jest!". Na realiach amerykańskich się nie znam, więc zostanę przy Polsce. Uwaga, niespodzianka - w szkołach średnich ludzie przechodzą inicjację i nie jest to nic dziwnego. Są dorośli, często są w związkach, to dlaczego nie? Pomijam wszelkie kwestie religijne, bo to nie o to tu chodzi.
Moja rada brzmi - nie popadajmy w skrajności. Seks nie jest kwintesencją związku, ale też nie jest tematem tabu i nie należy się go wstydzić.
A co robić, kiedy nie ma się doświadczenia, a chce się pisać?
Uwaga, zdradzę Wam sekret - scena seksu nie musi zawierać opisów, kto, co i jak zrobił. Tam w ogóle nie trzeba zawierać żadnych określeń na narządy płciowe, nie ma potrzeby wspominania o płynach, jękach, czy w ogóle czymkolwiek, z czym seks wiąże się w sensie fizycznym. I podkreślam "nie musi", bo kto zabroni pisać bardziej naturalistycznie? Nie zapominajmy też, że można ją zwyczajnie pominąć stwierdzeniem "Udali się razem do sypialni i spędzili wspólnie noc".
Bo przeważnie w scenie erotycznej liczą się emocje i odczucia. Może być pięknie, nawet odrobinę poetycko, a czytelnik i tak się połapie, co się właśnie stało. Pokażę Wam teraz dwie sceny z Wiedźmina. I od razu mówię, że żadna nie zawiera treści gorszących, bo opisane są tak, że nic nieodpowiedniego tutaj nie widzę. Chyba że to tylko ja jestem bezwstydna i niewrażliwa, a Wam się te fragmenty nie spodobają, to je ocenzuruję (choć nie wiem, co tu można cenzurować). Młodszych, którzy nie chcą w ogóle mieć styczności z takimi tekstami, uprasza się o ominięcie dwóch cytatów.
Na początek scena, która zawiera opisy, kto, co i jak, ale są one podane w ciekawej, naprawdę poczytnej oprawie.
"Upadli na stos foliałów, które rozjechały się pod ich ciężarem we wsze strony. Geralt wpakował nos w dekolt Fringilli, objął ją silnie i chwycił za kolano. W podciągnięciu jej sukni powyżej talii przeszkadzały mu różne księgi, w tym pełne misternych inicjałów i iluminacji żywoty proroków oraz De haemorrhoidibus, ciekawy, acz kontrowersyjny traktat medyczny. Wiedźmin odepchnął woluminy na bok, niecierpliwie szarpnął suknię. Fringilla ochoczo uniosła biodra. Coś uwierało ją w ramię. Obróciła głowę. Nauka sztuki położnej dla niewiast. Prędko, by nie kusić licha, spojrzała w stronę przeciwną. O wodach gorących siarczanych. Faktycznie, robiło się coraz bardziej gorąco. Kątem oka widziała frontspis otwartej księgi, na której spoczywała jej głowa. Uwagi o śmierci niechybnej. Jeszcze lepiej, pomyślała. Wiedźmin mocował się z jej majtkami. Uniosła biodra, ale tym razem lekko, tak by wyglądało to na ruch przypadkowy, a nie na wyzywającą pomoc. Nie znała go, nie wiedziała, jak reaguje na kobiety. Czy nad takie, które wiedzą, czego chcą, nie przedkłada przypadkiem takich, które udają, że nie wiedzą. I czy nie zniechęca go, jeśli majtki ściągają się opornie.
Wiedźmin nie zdradzał jednak żadnych symptomów zniechęcenia. Można było powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Widząc, że czas najwyższy, Fringilla entuzjastycznie i z impetem rozłożyła nogi, przewracając stos ułożonych w słupek ksiąg i fascykułów, które zsunęły się na nic niczym lawina. Oprawione w tłoczoną skórę Prawo hipoteczne oparło się o jej pośladek, a zdobiony mosiężnymi okuciami Codex diplomaticus o nadgarstek Geralta. Geralt w mig ocenił i wykorzystał sytuację: ulokował opasłe tomisko tam, gdzie należało. Fringilla pisnęła, bo okucia były zimne. Ale tylko na moment. Westchnęła głośno, puściła włosy wiedźmina, rozrzuciła ręce i oburącz uchwyciła się ksiąg, lewą ręką dzierżąc Geometrię wykreślną, prawą Rys o gadach i płazach. Trzymający ją za biodra Geralt mimowolnym kopnięciem obalił kolejną kupę tomów, był jednak zbyt zajęty, by przejmować się osuwającymi się na niego foliałami. Fringilla, jęcząc spazmatycznie, zatoczyła głową po stronicach Uwag o śmierci... Księgi osuwały się z szelestem, wiercił w nosie ostry zapach starego kurzu. Fringilla krzyknęła. Wiedźmin nie słyszał tego, bo zwarła uda na jego uszach. Zrzucił z siebie przeszkadzające mu Historię wojen i Magazyn wszystkich nauk do szczęśliwego życia potrzebnych. Niecierpliwie walcząc z guziczkami i haftkami góry sukni, wędrował z południa na północ, mimowolnie czytając napisy na okładkach, grzbietach, frontyspisach i stronach tytułowych. Pod talią Fringilli: Rolnik doskonały. Pod jej pachą, niedaleko małej, uroczej, zawadiacko zadartej piersi: O sołtysach nieużytecznych i krnąbrnych. Pod łokciem: Ekonomia albo proste wyłuszczenie, jak się tworzą, rozdzielają i spożywają bogactwa. Uwagi o śmierci niechybnej przeczytał już z ustami na jej szyi, a dłońmi w pobliżu Sołtysów.... Fringilla wydała z siebie trudny do sklasyfikowania odgłos: ni to krzyk, no to jęk, ni to westchnienie. Regały zadrżały, stosiki ksiąg zadygotały i runęły, składając się niczym skały ostańce podczas gwałtownego trzęsienia ziemi. Fringilla krzyknęła. Z hukiem spadł z półki biały kruk, pierwsze wydanie De larvis scenicis et figuris comicis , za nim runął Zbiór komend ogólnych dla jazdy, pociągając za sobą ozdobioną pięknymi rycinami Heraldykę Jana z Attre. Wiedźmin jęknął, kopnięciem wyprężanej nogi zwalając dalsze tomiszcza. Fringilla krzyknęła raz jeszcze, głośno i przeciągle, strąciła obcasem Rozmyślania albo medytacje na dni wszystkie całego roku, interesujące anonimowe dzieło, które nie wiadomo jakim sposobem znalazło się na plecach Geralta. Geralt drżał i czytał nad jej ramieniem, dowiadując się chcąc nie chcąc, że Uwagi... napisał doktor Albertus Rivus, wydała je Academia Cintrensis, a wydrukował mistrz typograf Jahann Froben Junior w drugim roku panowania JM króla Corbetta. Trwała cisza przerywana tylko szelestem zsuwających się ksiąg i przewracających się stron."
Tutaj łapcie fragment "Ostatniego życzenia", który jest o wiele mniej dosłowny:
"Zbliżyli się do ruin oberży, bardzo czujnie i powoli.- Niech stolarz robi trumny - rzekł Krepp. - Powiedzcie stolarzowi...
- Cicho - przerwał Errdil.
- Coś słyszałem. Co to było, Chireadan?Elf odgarnął włosy ze szpiczaste zakończonego ucha, przechylił głowę.- Nie jestem pewien... Podejdźmy bliżej.
- Yennefer żyje - rzekł nagle Jaskier, wysilając swój muzyczny słuch. - Słyszałem, jakjęknęła. O, jęknęła znowu!
- Aha - potwierdził Errdil.
- Ja też słyszałem. Jęknęła. Musi strasznie cierpieć, mówię wam.Chireadan, dokąd? Uważaj!Elf cofnął się od rozwalonego okna, przez które ostrożnie zajrzał.
- Chodźmy stąd - powiedział krótko. - Nie przeszkadzajmy im.
- To oni żyją obydwoje?Chireadan? Co oni tam robią?
- Chodźmy stąd - powtórzył elf. - Zostawmy ich tam samych na jakiś czas. Niech tamzostaną, ona, on i jego ostatnie życzenie. Poczekajmy w jakiejś karczmie, nie minie wiele czasu, adołączą do nas. Oboje.
- Co oni tam robią? - zaciekawił się Jaskier. - Powiedz-że, do cholery!
Elf uśmiechnął się. Bardzo, bardzo smutno.
- Nie lubię wielkich słów - powiedział. - A nie używając wielkich słów nie da się tegonazwać."
Praktycznie żadnych opisów, co się tam właściwie działo, ale domyślny czytelnik załapie. Poza tym jest naprawdę mnóstwo przykładów typu "a wtedy oboje zapadli się w nieskończonej rozkoszy". I to całkowicie wystarczy. Możecie dać więcej, opisać po kolei jak akt przebiegał, możecie użyć słów dosadnych, poetyckich, bądź nie używać ich wcale, ucinając temat stwierdzeniem, które już wcześniej przytoczyłam "Udali się razem do sypialni i spędzili wspólnie noc". Wszystko zależy od Was, odbiorców, do których jest dzieło skierowane, a także od konwencji dzieła.
Scena seksu nie musi być obrzydliwa, "mechaniczna" ani tym bardziej wulgarna! To może być piękny fragment powieści, należy tylko pamiętać, że najważniejsze są emocje, nie samo wykonywanie czynności, a to, jak czytelnik scenę odbierze zależy od doboru słów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top