Produktywność a pracoholizm

Natchnęło mnie na ten temat, bo oglądałam rano stare odcinki z kanału Marco Kubisia i włączył się ten o byciu produktywnym.

Bo przecież każdy chciałby mieć ułożone, idealne życie, dobre oceny, żeby rodzice byli zadowoleni, mieć ustalony czas na obowiązki, hobby i ćwiczenia, w końcu bycie fit jest modne. A jednak w większości przypadków lenistwo wygrywa, zaś wszelkie postanowienia magicznie znikają po tygodniu.

Ale bywają też tacy, którzy naprawdę biorą się za siebie i realizują plany. Jednak każda skrajność jest zła, o czym często przypominam. Tak samo w tym przypadku - bycie produktywnym bywa uzależniające i przeradza się w chorobę. Pracoholizm.


Początki pracoholizmu, historia prawdziwa.

Najpierw jesteś sobie małym ludziem (albo nieludziem), którego jedynym obowiązkiem jest szkoła. Nie masz zbytnio nic do roboty, więc zaczynasz znajdować sobie jakieś ciekawe zajęcia - odkrywasz swoje hobby.

Hobby jest bardzo pasjonujące, więc poświęcasz mu coraz więcej czasu, jednak bycie samoukiem nie wystarcza. Ty chcesz być jak Twoi idole! Zaczynasz więc szukać na zewnątrz - odkrywasz zajęcia pozalekcyjne i prosisz rodziców, by Cię na nie zapisali.

Na zajęciach spotykasz fajnych człeków oraz instruktora, który staje się Twoim autorytetem. Do tego zaczynasz odnosić pierwsze sukcesy - udaje Ci się coś wygrać, więc dostajesz nagrodę, piszą o Tobie w internetach, nauczyciele i koledzy składają wyrazy uznania, zaś rodzice oraz instruktor są z Ciebie dumni. Nie ma szans, byś był w takiej sytuacji niezadowolony.

Chcesz więc osiągać kolejne zwycięstwa - inwestujesz jeszcze więcej czasu w rozwijanie pasji. Może zdarzyć się też tak, że odkryjesz kolejną rzecz, która Cię wciągnie. Tutaj historia się powtarza, ale teraz masz już dwie pasje, na które poświęcasz setki godzin.

Masz już na głowie szkołę, zajęcia pozalekcyjne, a także konkursy, zawody, czy w czym tam bierzesz udział. Jesteś młodym, dojrzewającym człowiekiem, więc to, co teraz robisz ma ogromny wpływ na Twoje ciało, osobowość i całe życie. A Ty powoli uzależniasz mózg od ciągłej aktywności, jednak to bardzo dobrze, jesteś produktywnym człowiekiem, a przed Tobą świetlana przyszłość!

Mijają kolejne lata, zaś Ty odkrywasz nowe, ciekawe rzeczy. Ło, to można rysować też na kompie, nie tylko na kartkach! Zaczynasz zajmować się grafiką komputerową. Ło, moje rysunki mogą się ruszać! Tworzysz pierwsze animacje. O cholera, do tego mogą przedstawiać historię! Tak zaczyna się Twoja przygoda z komiksem. Mogą przedstawiać historię, ruszać się i mieć dźwięk! Uczysz się programować, a także komponujesz pierwsze kawałki i próbujesz zrobić niewielką grę. Jesteś młodym człowiekiem, który ma mnóstwo pomysłów i szuka swojego sposobu na życie. 

A potem odkrywasz, że pisanie to spoko rzecz, bo Twoja historia nie musi mieć rysunków, a rysunki nie muszą mieć historii. Znajoma poleca Ci Wattpada i już jest koniec. Toniesz w tym bagnie. Chcesz robić wszystko - rysować, pisać, komponować, śpiewać, stepować, tworzyć filmy, występować w teatrze, jeździć konno, walczyć mieczem jak Twój ulubiony bohater... 

Do tego przychodzi dorosłość - masz swoje potrzeby, a że przez ostatnie lata nauczyłeś się, iż do wszystkiego możesz dojść samodzielnie, wykorzystujesz swoje liczne umiejętności, by zdobyć piniondze. I w tym momencie uświadamiasz sobie, że w swoim kilkunastoletnim życiu zrobiłeś więcej niż większość dorosłych. Dociera też do Ciebie, że śpisz 4-6 godzin dziennie, wlewasz w siebie hektolitry kawy, robisz dziesięć rzeczy na raz, wkurzasz się, gdy marnujesz czas i kompletnie nie umiesz odpoczywać, zaś Twoim największym marzeniem jest, by doba miała 30 godzin. Wyrabiasz 200% normy przeciętnego człeka. Gratuluję, jesteś pracoholikiem.

Tak, w pewnym momencie historia stała się historią Pingwina. 


Przez jakiś czas jest fajnie - umiesz więcej, niż kilka innych osób razem wziętych, jesteś wulkanem energii, chcesz robić wszystko, wręcz tryskasz kreatywnymi pomysłami. A potem zdajesz sobie sprawę, że jesteś młodym dorosłym, a masz powykrzywiane palce z zepsutymi stawami, bolą Cię wszystkie mięśnie od wiecznego stresu, nie umiesz wyluzować, do tego lekarz zabronił Ci tak dużo czytać, bo przeciążasz mózg. Sad story.

Produktywność - jak najbardziej. Pracoholizm - idealny sposób na skrócenie życia. Jak najbardziej trzeba mieć pasję albo nawet i dwie. Dzięki zajęciom, z których czerpiemy radość, życie staje się kolorowe i pełne przygód. Jednak, jeśli przekroczymy pewną granicę, na nic nie starczy nam czasu.

Ludzie renesansu byli niesamowicie - potrafili tak wiele! A jednak ci, o których się uczymy, nie doszli do tego w kilka lat, lecz pracowali całe życie. No chyba że Da Vinci, ale on grał na kodach :C Warto mieć pomysł na siebie i swoją przyszłość - zaplanować, co chcemy robić i czego będziemy potrzebować. Takie plany powinny być długoterminowe, bo bez sensu jest mówienie ,,nauczę się grać na skrzypcach w dwa miesiące'', kiedy ludzie ćwiczą tę sztukę latami. Cele muszą być możliwe do realizacji i dawać nam trochę swobody. 

Dobrze jest ustalić sobie ,,w tym miesiącu podejmę wyzwanie jakieś tam i będę pisał pinćset słów dziennie'', ale trzeba uważać, by nie popaść w przesadę ,,pinćset to nawet nie jest połowa rozdziału porządnego opowiadania, będę pisać pięć tysięcy!'' 


Ale jak właściwie wyjść z lenistwa i stać się produktywnym człowiekiem? Tak, jak mówiłam, potrzebny jest cel, określony termin i motywacja. W samotności naprawdę ciężko wytrwać w postanowieniach, więc warto nakłonić znajomego do wspólnych ćwiczeń, zapisać się na jakieś zajęcia albo warsztaty, bądź założyć bloga z naszymi postępami. Fajnie jest też zasięgnąć języka u kogoś, kto ma doświadczenie w temacie i powie, jak najszybciej osiągnąć duże efekty oraz czego będziesz potrzebować, by spełnić marzenia.

Podsumowując ten całkowicie bezsensowny wywód: rozwijajcie pasję, gońcie za marzeniami, ale nie bierzcie przykładu z Pingwina i miejcie jakieś życie. Dla mnie już chyba za późno.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top