Czarna kosa w lesie
Garry rozejrzał się. Po tym czymś nie było ani śladu, żadnych odcisków czy chociażby naruszonej przez puszysty ogoń ściułki. Chłopak podniósł kose, no kosa jak kosa ale najbardziej zastanawiała go maź która mimo swej czernistości odbijała nieco promieni przebijających się przez liściaste korony. Dotknął, powąchał roztarł pomiędzy palcami. Nie miał pojęcia co to może być, ciężko było mu to w jakikolwiek sposób rozpoznać. W dotyku lepkie i ciągnące się ale kiedy to potrzeć wydawało się być owiele miękciejsze a nawet jakby puste w środku. Natomiast zapach, zapach był specyficzny, coś jak przypalone zjełczałe drewno z lekką nutką metalicznej słodyczy która aż drapał drogi oddechowe. Garry nie był wstanie inaczej tego opisać. Ale zanim zdążył zrobić cokolwiek więcej z ową substancją ta wsiąknęła w trzon odbarwiając miejsce w którym się znajdowała na matowo czarny. Dotknął trzona ale ten wyglądał jakby taki był od zawsze i nawet nie ma zamiaru zmieniać koloru na pierwotny. To było podejrzane "może chore zwierzę to trzymało i krwawiło z pyska" próbował usprawiedliwić dziwne zachowanie. Jednak coś dalej nie dawało mu spokoju. Nagle coś go trafiło, dopiero teraz zorientował się jak daleko się oddalił, znał dobrze las w końcu biegał po nim od dzieciństwa wraz z przyjaciółmi i bratem bawiąc się w rycerzy czy łowców. Ale wolał żeby Brat nie martwił się o to czy coś mu się stanie, nie chcąc żeby niepokoił się dłużej zarzucił kose przez ramię i jak najszybciej zaczął biec w stronę wioski. Nie było go może dziesięć minut ale z każdym krokiem wszystko dookoła wydawało się być coraz bardziej obce i brutalne, dym z wioskowych kominów unosił się wyżej i wyżej a niebo zaczynało mienić się odcieniami prażącego słońca unoszącego się nad głowami. Z każdym krokiem wiszące nad głową słońce zdawało się parzyć mocniej i mocniej. W Miarę jak się zbliżał zaczynał coś słyszeć ale powietrze obijające się o uszy zagłuszało to w nieco kakofoniczny wydźwięk. Ale największy niepokój w jego serce tchnął zapach spalenizny który zaczął unosić się kiedy widział już przebłyski domów pomiędzy drzewami. I w końcu dotarł, stał na wzgórzu nie wiedząc kompletnie co ma robić a na jego twarzy malowało się przerażenie. Wioska stała w ogniu. Do niewielkiego portu przybite były dwa statki z zwisającą bezwietrznie czarną flagą z białymi fragmentami załogi ich natomiast plądrowała właśnie wioske. Palili nie zebrane plony, plądrowali chaty wynosili z nich kosztowności których nie było prawie w ogóle, niektórzy nawet próbowali gwałcić kobiety ale interwencja chłopska momentami hamował ich zapały, bądź tłumione były ogniem z przedziwnych broni wyglądających jak proste sierpy. Widok okropny, co ich tu sprowadziło? Przecież nie mieli nic cennego. Garry od razu próbował dostrzec brata ale pośród ognia i szalejących piratów wręcz niemożliwym było go dostrzec. Nage zauważył go. Tom właśnie próbował bronić się przed jednym z rozbójników. Szło mu nieźle jak na to że posługiwał się kosą, jednak nie mógł zauważyć tego że tuż za nim skrada się kolejny z piratów. Garry zaczął biec w jego stronę gotując kose do ślepego chociaż ataku.
-Tom za tobą!
Wykrzyczał na całe gardło ale było już za późno. Z ostatnim oddechem zdołał jeszcze złapać z bratem wzrokowy kontakt. W obydwu spojrzeniach widać było smutek, smutek jakiego nie da się opisać słowami. Serce toma przebiło ostrze.
-NIE!
Garry kompletnie ignorując ogień smagający całe jego ubranie przebiegł pola jak strzała. Piraci nawet nie zdążyli się spostrzec kiedy głowa jednego uderzyła o kamienną ścianę a drugi zaczął słaniać się po podłodze tracąc oddech przez impulsowo przeciętą tętnicę szyjną. Garry rzucił się na kolana do ciała Toma ale ten nawet nie był wstanie się z nim pożegnać. Zamknął jedynie oczy próbując coś wyszeptać ale krew stłumiła ostatnie słowa
-Wybacz
Wypowiedział chłopak, chciał się poderwać, krzyczeć, szukać matki, płakać, mordować co popadnie, ale nie zdołał zobaczył jak matka wpychana jest w płonące pole. Już podrywał się żeby chociaż ją móc uratować coś uderzyło go w tył głowy. Ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top