6.
Dziecię w niemocy płaczące
Anioły szeptem się modlące
Słowa co życia kończącę
Na zawsze, biorą w ręce drżące.
Chłopię z ciałem całym sinym
Zmęczony okrucieństwem zimy
Ucieka od życia ruiny
Sklecionej przez narodziny.
Młodzieniec w garnitur przybrany
W Bacha organy wsłuchany
Patrzy jak zaczarowany.
I płacze. Wciąż we łzach łatany.
Mężczyzna zatopiony w śniegu
Śniący w krwi strzelistej kręgu
Oczy ma w niebo wpatrzone
Na piersi dwie strzelby złożone.
A kochał i kochać wciąż umiał
A życie tak kochać nie chciało.
Nawet Bóg życia nie zrozumiał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top