Smells Like Teen Spirit

Z rana obudziły mnie pierwsze promienie światła. Powoli wstałam i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Wspomnienia wczorajszego dnia wróciły. Podobnie jak sen, który wyjątkowo wydawał się realny. W duchu liczyłam na to żeby był to tylko zwykły koszmar. Postanowiłam trochę odreagować emocję i wyjść pobiegać. Na krześle zauważyłam kilka ubrań i torebkę krwi. Pewnie Stefan mi to przyniósł gdy spałam. Szybko się umyłam i ubrałam. Włosy związałam w kitkę by mi nie przeszkadzały. Tuż przed wyjściem wypiłam torebkę krwi. Gotowa, po ciuchu by nikomu nie przeszkadzać opuściłam mieszkanie. Postanowiłam dla rozluźnienia pobiegać po lesie. W lesie znalazłam to czego mi trzeba ciszę i spokój. Jedyne co było słychać to las tętniący życiem, śpiew ptaków i leśne zwierzęta. Nie patrzyłam na to gdzie biegnę, chciałam po prostu biec przed siebie.  W pewnym momencie usłyszałam coś dziwnego. Postanowiłam sprawdzić co to. Kawałek przede mną zauważyłam Elenę i jakiegoś mężczyznę. Schowałam się za drzewem by mnie nie zauważyli. Wygląda na to że tajemniczy gość uczy Sobowtóra jak się bronić. Kołki i granat z werbeną, robi nawet wrażenie. Chcąc nie chcąc usłyszałam kawałek ich rozmowy.

- To mnie nie śmieszy!

- Myślisz że żartuję? Wampiry zrobią co zechcą, krzywdzą kogo zapragną, bez żalu. Taka ich natura.

- Możesz powiedzieć Stefan.

- Spójrz, przyszłaś bo cię zranił. Nie chcesz by to się powtórzyło.

- Uważasz że zwariowałam? Bo myślę że obronię się przed wampirem który zerwał z człowieczeństwem.

- Wstałaś dzisiaj z łóżka, jesteś najsilniejszym człowiekiem jakiego znam. Ty możesz wszystko.

Nie chcąc by mnie zauważyli, wycofałam się i  pobiegłam w stronę rezydencji. Muszę przyznać że trochę mi szkoda Eleny. Widać że zależy jej na Stefanie. Słysząc w domu hałasy, postanowiłam wejść bez pukania.  

W środku dało się słyszeć głośną muzykę i śmiech dziewczyn. Jak również można było wyczuć mocny zapach świeżej krwi. Widzę że ktoś tu się świetnie bawi. W moją stronę szedł Damon. Postanowiłam się przywitać.

- Cześć Damon, z tego co słyszę i czuję Stefan nieźle się bawi.

Ten lekko się uśmiechnął.

- Cześć Amara, na to wygląda.

I razem weszliśmy do salonu. Może nawet uda mi się z nim dogadać. Wydaje się nawet w porządku, mam jedynie nadzieję że żartował na temat Mikaela inaczej wszyscy mielibyśmy problem.

- Aleksandra lewa ręka.

Powiedział Stefan i napił się krwi od dziewczyny. Damon postanowił się wtrącić.

- Brunetki na schodach zapaskudziły mi mój perski dywan.

- Chyba nam to także mój dom, chcecie się przyłączyć?

Ręką wskazał na dziewczyny które grały z nim w "krwawego Twisetra". Pokręciłam głową na nie, ale Damon podszedł do brata.

- To miał na myśli Klaus, kiedy cię zahipnotyzował żebyś chronił Elenę?

- Panie pomagają mi pozostać sobą.

Ich wymianę zdań przerwało pukanie do drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę. Ale to Damon poszedł je otworzyć. Przed domem stała Rebekah, która weszła do posiadłości jak tylko drzwi zostały otwarte.

- Gdzie Stefan i Amara?

- A ty to kto?

Rebekah spojrzała w moją stronę i się uśmiechnęła, w rękach miała pełno toreb z zakupami.

- Zostawił nas, mój brat nas zostawił.

Mówiąc to spojrzała na mnie.

- Stąd wnoszę że powinno mnie to obchodzić?

Powiedział bez wzruszenia Stefan.

- Siostra Klausa?

Spytał Damon. Bex odwróciła się w jego stronę.

- Jestem Rebekah, to gdzie jest mój pokój?

Popatrzyła na obu braci i na mnie. Stefan się tylko zaśmiał.

- Nie zostaniesz tu, z tego co kojarzę obiecałem Klausowi że Amara tu zamieszka o tobie nic nie mówiłem.

Postanowiłam się wtrącić.

- Stefan mówiłeś że Bex również będzie mogła się tu zatrzymać.

Rebekah uśmiechnęła się w moją stronę i posłała piorunujące spojrzenie chłopakom.

- Jesteście nie uprzejmi, sama znajdę jakiś wolny. Chyba że Amara mi pomoże.

Poszłam za Bex która już wchodziła na górę. Usłyszałam jeszcze jak Stefan powiedział.

-Chyba jednak tu zostanie.

Rezem z przyjaciółką udałyśmy się w ciszy na górę. Bekah zajęła pokój obok mojego, był tak samo duży jak mój i również miał łazienkę. Bex odłożyła wszystkie torby na łóżko.

- Widzę że zakupy się udały.

Głową wskazałam na zakupy. Ta tylko się uśmiechnęła.

- Oczywiście, kupiłam też parę rzeczy dla ciebie. A teraz zbieraj się zaraz wychodzimy.

- Dokąd, co ty znów planujesz?

- Jak to dokąd, do szkoły a gdzie niby?

Ona chyba żartuje. Serio do szkoły, chociaż może to mi się przyda po ostatnio przespanym czasie. Ale wolę się upewnić że mówi serio.

- Ty chyba sobie żartujesz prawda?

Spojrzała na mnie poważnie i powiedziała.

- Czy ja ci wyglądam na kogoś kto żartuje.

- No cóż czasem ci się zdarza. Ale dobra nie będę się kłócić, pokaż co tam kupiłaś.

Od razu się uśmiechnęła i podeszła do zakupów.

- Tak lepiej, musimy się pośpieszyć nie mamy za dużo czasu a jeszcze musimy się zapisać do szkoły.

- Wiesz zawsze w razie czegoś będzie można użyć perswazji.

Bex się zaśmiała i mnie przytuliła co odwzajemniłam.

- Cieszę się że jesteś tu ze mną.

- Ja również, dobra starczy na razie tych czułości. Zaraz faktycznie nigdzie nie zdążymy.

Wzięłam 4 torby które podała mi Bex i poszłam do swojego pokoju. Wybrałam kilka ciuchów i poszłam do łazienki żeby wziąć szybki prysznic. Ubrałam się w szorty do tego niebieski top i trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Założyłam pierścień z którym nigdy się nie roztaję oraz naszyjnik który kiedyś podarował mi Klaus. Od tamtego czasu zawszę go noszę. Gotowa wyszłam z pokoju. Rebekah zostawiła kartkę przy drzwiach że chwilę się spóźni i mam iść bez niej. No super, może jeszcze Stefan jest w domu i mnie podrzuci. Zeszłam na dół gdzie spotkałam na moje szczęście Stefana który właśnie szedł w stronę drzwi.

- Stefan podrzucisz mnie do szkoły?

Zatrzymał się i uśmiechnął kpiąco.

- Na prawdę, chcesz iść do szkoły?

- Ostatnie kilkanaście lat spałam, chcę mieć coś z życia. To jak podrzucisz mnie?

- Jasne, lubię cię dlatego to zrobię.

- Dzięki.

Razem wyszliśmy z rezydencji, Stefan zatrzymał się przy aucie i otworzył mi drzwi. Cóż za dżentelmen, nie spodziewała bym się tego po nim. Jak tylko wsiadłam zamknął je za mną.

Do szkoły jechaliśmy w ciszy, dało się słyszeć jedynie dźwięki muzyki dobiegającej z radia. Stefan zajechał pod szkołę, na szczęście udało nam się znaleźć wolne miejsce parkingowe. Wraz z Stefanem opuściliśmy auto.

- Amara poczekaj na chwile.

Odwróciłam się w stronę jego głosu. Ten zdjął okulary i uśmiechnął się.


- Ślicznie dziś wyglądasz.

Mówiąc to uśmiechnął się do mnie, byłam w szoku po tym co usłyszałam.

-No no no czyżby słynny pan Salvatore powiedział mi komplement? Mam nadzieję że nie próbujesz mnie poderwać.

Powiedziałam poważnie i lekko się zaśmiałam.

- Nie interesuje mnie zbytnio robienie z siebie idioty przy ludziach. A poza tym Klaus by mnie chyba rozszarpał na miejscu, gdybym spróbował w jakiś sposób cię podrywać. Powiedziałem to, bo to prawda i chciałem być miły.

Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się w stronę szkoły.

- Do zobaczenia później, może na jakiejś lekcji.

Już chciałam odejść ale on mnie zatrzymał.

- Klaus kazał mi cię pilnować, nie znasz jeszcze szkoły więc dziś jesteś skazana na mnie.

W ciszy poszłam za Rozpruwaczem. Na szkolnych korytarzach szłam tuż za nim by się nie zgubić. Korytarze były pełne uczniów. To cud że na nikogo nie wpadliśmy, odruchowo chwyciłam wisiorek od Klausa, przez głowę przeleciały mi wspomnienia wczorajszego dnia, jego pocałunek i nasze pożegnanie. Bardzo za nim tęskniłam, brakował mi go tu teraz. Chciała bym móc się do niego przytulić, pocałować go i spędzić z nim czas. Czas który został nam odebrany. Niespodziewanie wpadłam na czyjeś plecy jak się okazało Stefana. Odsunęłam się trochę i zauważyłam przy nim Elenę. Wygląda na to że  nie tylko ja na niego wpadłam.

- Witaj Eleno.

- Co tu robi.

- Chodzę do szkoły, naprzód wilczki.

- Dlaczego?

- Klaus chce żebym cię pilnował, robię co każe.

Elena próbowała wyminąć Stefana mówiąc.

- Spóźnię się na lekcję.

Lecz wampir ją złapał.

- Klasa jest w drugą stronę.

- Puść mnie Stefan.

Nie chciałam się mieszać w ich rozmowę, ale jeśli będzie trzeba to zareaguję.

- Elena myślisz że chcę setny raz chodzić do ostatniej klasy? Niestety nie mam wyjścia, podobnie jak ty.

- Powiedziałam puść mnie.

Sobowtór próbował się wyrwać, w naszą stronę zmierzał mężczyzna którego widziałam dziś w lesie.

- Zostaw ją.

Stefan posłuchał się i puścił dziewczynę, niespodziewanie rzucił się w stronę mężczyzny i przyparł go do szafek.

Domyśliłam się już że musi to być nauczyciel. Dlatego postanowiłam zareagować.

- Stefan zostaw go, opanuj się. Co ty w ogóle wyprawiasz?

Spojrzał w moją stronę i z powrotem na nauczyciela.

- Nie wchodź mi w drogę, rozumiemy się.  Do zobaczenia na historii.

I odszedł zostawiając nas samych. Elena oraz profesor spojrzeli na mnie i poszli razem do klasy. Zanim Elena zniknęła za końcem korytarza odwróciła się w moją stronę, uśmiechnęła się i powiedziała ciche dziękuję. Które jako wampir usłyszałam.

Jak tylko zadzwonił dzwonek ruszyłam powoli w stronę klasy. Lecz nie weszłam do niej gdyż w moją stronę szła Rebekah na którą postanowiłam poczekać.

W klasie zaczęła się już lekcja.

- Porozmawiamy dziś o założycielach naszego kraju. Rdzennych amerykanach.

Bex nie była by sobą, gdyby się nie odezwała.

- A wikingowie?

- Nie ma dowodów jakoby tworzyli Stany zjednoczone.

Razem zajęłyśmy  dwa wolne miejsca z przodu.

- Jak się nazywacie?

- Mam na imię Rebekah a to jest Amara. Jesteśmy nowe a historia to nasz ulubiony przedmiot.

Lekcje w dniu dzisiejszym minęły bardzo szybko. Wraz  z Bex postanowiłyśmy zapisać się do drużyny cheerleaderek. Zdążyłyśmy akurat na trening, obok nas swój trening miał również szkolna drużyna futbolowa.

- Podobno macie wolne miejsca?

Caroline odwróciła się w naszą stronę. Do mnie się uśmiechnęłam a do Bex niestety nie.

Oby dwie zaczęłyśmy się rozciągać. Wampirzyca podeszła do Bex i ją zgadała.

- Co tu robisz?

Moja przyjaciółka nie zwracała na nią uwagi. Ale spojrzała w jej stronę. Caroline zaczęła rozmowę.

- Hej, nie możesz od tak wejść do naszego życia.

- Interesuje mnie tylko twoje. Twój zapał i popularność, może też twój chłopak.

Wróciłyśmy do ćwiczeń, po skończonym rozciąganiu spojrzałam w stronę drużyny by zobaczyć ich trening. Trener dawał im nieźle w kość jak na pierwszy dzień.

- To nie balet ruszać się panowie.

- Wydaje mi się że skończyliśmy trenerze.

Powiedział Tyler.

- Odbiło ci, wracaj do ćwiczeń.

Tyler ruszył w stronę trenera. Domyśliłam się że będzie chciał użyć na nim perswazji.

- Mam lepszy pomysł. Zamknij się a my pójdziemy pić przy ognisku.

- Do szatni panowie.

Caroline podeszła do swojego chłopaka.

- Hej, następnym razem bądź bardziej subtelny.

- I kto to mówi. Wyluzuj panuję nad sytuacją.

- Dlaczego się tak zachowujesz?

- Daj spokój wszystko gra, czuję się świetnie. To dar Klausa.

-Co??

Oboje nagle się odwrócili, kilka osób zaczęło kibicować Bex. Zrobiła ona swój popisowy numer który zakończyła szpagatem. Usłyszałam jeszcze jak Tyler powiedział że moja przyjaciółka umie się ruszać. No cóż to prawda. Ja nie należałam do osób które lubią się popisywać. Ale musiałam pokazać chociaż trochę co potrafię. Wykonałam potrójne salto później salto w powietrzu bez użycia rąk i na koniec szpagat. Usłyszałam kilka braw nawet od Caroline. Rebekah podbiegła do mnie i przytuliła.

- Widzę że ktoś tu wraca do formy.

Po skończonym treningu postanowiłam trochę pobiegać. z Oddali zauważyłam Elenę i Stefana. Postanowiłam podsłuchać o czym mówią.

- Dbasz o kondycję. Idziesz na ognisko, będzie wesoło.

- Odczep się Stefan!

Elena odwróciła się i zaczęła biec w przeciwną stronę. Stefan nie odpuścił i biegł obok niej.

- Jestem namolny? Zobaczysz na balu. Z kim idziesz? Żeby nie wyszło niezręcznie.

Elena nie zdążyła mu odpowiedzieć, gdyż wpadła na jakiegoś chłopaka. Którego Stefan siłą odepchnął.

- Uważaj frajerze.

- Kim ty  jesteś?

- Facetem który chroni chodzący worek z krwią. Bez obrazy.

Oburzona Elena wróciła do szkoły. Stefan nie wiedząc co takiego źle zrobił poszedł do szatni.

Jak tylko skończyłam biegać poszłam do szatni. Zabrałam swoje rzeczy i wraz z Bekah poszłyśmy do Rezydencji braci przygotować się na ognisko. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam czarne rurki do tego czerwony top i wzięłam ze sobą czarną skurzaną kurtkę z rękawem 3/4. Oczywiście nie mogłam zapomnieć pierścionka i naszyjnika od Klausa. Na samo wspomnienie o nim zrobiło mi się trochę smutno. Nawet nie usłyszałam jak Rebekah weszła do pokoju.

- I jak gotowa?

Odwróciłam się w jej stronę, nie mogłam płakać nie teraz. Nagle Bex w wampirzym tempie mnie przytuliła.


- Hej wszystko będzie, pamiętaj jestem z tobą. A Klaus niedługo tu wróci.

- Wiem po prostu za nim tęsknię wczoraj go odzyskałam po kilkunastu latach i wczoraj straciłam.

 - Nie martw się na pewno niedługo zadzwoni lub napisze, jak tylko będzie mógł. A teraz chodź na to ognisko.

Uśmiechnęłam się do niej i razem opuściłyśmy rezydencję.

Wokół nas było sporo ludzi. Postanowiłyśmy się czegoś napić na dobry początek. Wraz z Bex podeszłyśmy do beczki piwa, by sobie trochę nalać. Tylko jak na złość nic nie leciało. Z pomocą przyszedł nam nie kto inny jak Stefan. Podał nam 2 kubki z piwem.

- Dobrze wam tu?

- Myślałam że Tyler przyjdzie.

Powiedziała Rebekah.

- Tyler, a co lecisz na niego.

- Jestem zmienna, kiedy zechcesz znów na mnie spojrzeć pogadamy. Ja też mam potrzeby.

Napiła się ze swojego kubka, ja dalej go trzymałam. Obok nas stanęła Elena.

- Przepraszam.

- Elena, co robisz?

Spytał Stefan. Patrząc jak ta nalewa sobie piwa.

- Bawię się to ci przeszkadza?

I wypiła duszkiem cały kubek piwa, ja w tym czasie zrobiłam jakieś 2 łyki.

- Nie szarżuj tak masz słabą głowę.

- Serio. Uzależniony od krwi będzie mnie uczył pić.

Prawie zadławiłam się piwem które miałam w buzi. Lekko się zaśmiałam podobnie jak Rebekah. Elena napełniła sobie kolejny kubek i odeszła.

Postanowiłam się przejść. Nie wiem ile czasu tak spędziłam ale zauważyłam że ludzi świetnie się bawią. W oddali zobaczyłam Elenę. Postanowiłam do niej podejść. Bądź co bądź nic do niej nie miałam.

- Hej dobrze się bawisz?

- Jasne, a ty nie?

Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.

- To wszystko jest dla mnie nowe, wiesz ostatnie kilkanaście lat spałam w trumnie.

- Przykro mi, wiesz nie jesteś taka zła za jaką cię miałam. Kto wie może nawet zostaniemy koleżankami.

- Jasne. Wiesz nie chcę ci nic mówić ale Stefan się na ciebie patrzy.

- Niech patrzy, to już nie jest ten sam Stefan którego pokochałam. To co pijemy za nowe początki i nowe życie?

- Za nowe początki i życie.

Stuknęłyśmy się kubkami i wypiłyśmy do dna. W ustach poczułam gorzki smak piwa. No cóż zbyt często nie będę go piła. Wolę trochę mocniejsze trunki. Salvatore spojrzał w naszą stronę i odszedł. Elena również się zmyła, mówiąc że pogadamy później. Niedaleko miejsca którego stałam zauważyłam Bex siedzącą samotnie przy ognisku. Już miałam do niej podejść ale obok niej zobaczyłam Damona. Chcąc nie chcąc i tak usłyszałam o czym mówią.

- Nie masz znajomych w swoim wieku?

- Mądrala.

Bex wyciągnęła spaloną piankę z ogniska.

- Podobno są smaczne, spróbowałam już z dziesięć.

- Źle się do tego zabierasz. Skórka jest spalona, ale w środku pycha.

- Całkiem dobre.

- Naprawdę tego nigdy nie jadłaś?

- 90 lat przeleżałam w trumnie.

- To cię nie usprawiedliwia.

- Coś ty taki miły, nie znosisz mnie. Powinieneś być wredny.

- Mogę jeśli chcesz.

- Bawisz mnie rozmową, dlaczego?

- Przecież razem mieszkamy.

- Nie jesteś dla mnie przeciwnikiem. Zapamiętaj to sobie.

Bekah wbiła starszemu Salvatore kij w brzuch. A on natychmiast go wyciągnął. Rzeczywiście coś musiało być na rzeczy. Nigdzie nie widziałam Stefana i Eleny. Postanowiłam ich odnaleźć. Znalazłam ich na trybunach przy boisku. Elena leżała na samej górze trybun. Stefan był kilka rzędów niżej. Postanowiłam podejść do Eleny, stałam tuż za rozpruwaczem. Musiał wyczuć moją obecność lecz nie odwrócił się.

- Kiedyś znałam wszystkie gwiazdozbiory. Jak mogłam zapomnieć.

- Jesteś pijana wracaj do domu.

- Dobra, pójdę po samochód.

- Żartujesz prawda

 - Nudziarz. Myślałam że rozpruwacz rozkręci imprezę.

- Odwiozę cię i ciebie również Amara. Nawet nie próbuj protestować. Obiecałem Klausowi że będę się tobą opiekował aż do jego powrotu.

Stefan zaczął schodzić, lecz Elena postanowiła zrobić coś bardzo głupiego. Pijana przeszła przez barierki. Musiałam zareagować.

- Elena co ty robisz? Złaź.

- Boisz się o mnie, niepotrzebnie Amara.

Uśmiechnęła się do mnie i lekko poślizgnęła na szczęście się trzymała.

- Było blisko. Klaus byłby zły.

- Beczka śmiechu.

Powiedział z sarkazmem Stefan.

- Stefan, popatrz bez trzymanki.

I nagle wydarzyła się tragedia Elena spadła.


Na szczęście Stefan ją złapał. Od razu do nich podbiegłam.

- Elena nic ci nie jest.

- Nie wszystko dobrze. Wiedziałam że mnie złapiesz Stefan.

Podeszłam bliżej niej by się upewnić że z nią wszystko dobrze.

Niespodziewanie Stefan upadł na ziemię po tym jak profesor Saltzman postrzelił go strzałkami zapewne z werbeną.

Wycelował już pistolet w moja stronę ale powstrzymała go Elena.

- Ona jest z nami.

- Jesteś cała?

- Tak jestem.

- Ale nietrzeźwa?

- Plan się powiódł to najważniejsze. Zabierzmy go stąd.

Nie wiem po co im to było, ale postanowiłam pomóc. Wraz z profesorem zaniosłam Stefana do Auta. Które otworzyła nam Elena. Ułożyliśmy Stefana w bagażniku. Elena usiadła z przodu. Odeszłam kawałek, ale miałam przeczucie że coś się jeszcze wydarzy. Niestety miałam rację, jak tylko się odwróciłam zobaczyłam płomienie ognia idące w stronę auta. W wampirzym tempie tam pobiegłam.

Samochód powoli zaczął płonąć. Wraz z profesorem próbowaliśmy jakoś ją wydostać. Elena nie mogła otworzyć drzwi. Trzeba było znaleźć inny sposób. Alaric próbował wybić szybę, ale to nic nie dało. Zupełnie jakby auto buło zaczarowane.  Cholera jasna, jakaś czarownica po drugiej stronie chce zabić Elene. Pobiegłam w stronę bagażnika może jakoś uda mi się go otworzyć. Chwilę się z nim szarpałam, po paru pociągnięciach udało  mi się. Wraz z Profesorkiem wyciągnęliśmy Elenę i Stefana. Ledwo co uciekliśmy my, a auto wybuchło.

- Nikomu nic się nie stało.

Popatrzyłam na wszystkich. Wszyscy pokręcili głowami. To dobrze. Jakiś czas później znaleźliśmy się w domu braci.

Postanowiłam odprowadzić Elenę i Alarica.

- Jeśli chcesz zaprzyjaźnij się z Damonem. Dogadalibyście się Amara.

- No nie wiem.

Do rozmowy doszedł Stefan.

- Podeszliście mnie dzisiaj. Nie spodziewałem się.

- O to chodziło.

- Możesz się wściekać Alaric, ale Elena mnie potrzebuje. Zawsze będę ja chronić. Mogę się wam przydać.

Elena już miała wyjść ale Stefan ją zatrzymał.

- Dlaczego nie pozwoliłaś mi bym spłonął?

- Ponieważ wciąż mam nadzieję.

- Po wszystkim co ci zrobiłem, sądzisz że odnajdę swoje człowieczeństwo?

- Tak, dziś jeszcze lepiej wiem kim jesteś i się nie poddam.

- Zdajesz sobie sprawę że jesteś żałosna.

- Nie, silna.

I wbiła mu dwa kołki w brzuch. No cóż zasłużył sobie.  Uśmiechnęłam się do Eleny i się z nią pożegnałam. Spojrzałam na Stefana i ruszyłam do swojego pokoju.

Wzięłam przyjemną kąpiel i ubrałam się w pidżamę. Przed zaśnięciem pomyślałam o Klausie. Musiałam ściągnąć go myślami, gdyż chwilę później dostałam od niego przepiękny sms.


Odległość nas dzieli 

Myśli zaś łączą

Tęsknota doskwiera

Jakby czas uleciał

Bez Ciebie tak pusto

A wszystko się wlecze

Nic sensu dziś nie ma

A myśli gdzieś błądzą

Szukają tam Ciebie

Znajdują w wspomnieniach

A one są piękne

Z nadzieją na więcej

Czekam na spotkanie

I tęsknie za Tobą

Za Twoim uśmiechem

Za ustami słodkimi

Za dotykiem rąk Twoich

I za Tobą kochanie

Tęsknie wciąż

Twój na Zawsze wierny i kochający Klaus :*

P.S Do zobaczenia niedługo Najdroższa.


To był właśnie Klaus jakiego pamiętałam i jakiego pokochałam. Szybko mu odpisałam i myśląc o nim odpłynęłam w krainę Morfeusza. Jedyne co mnie niepokoiło to myśł że nasze problemy dopiero się zaczną.

=========================================

Oto kolejny rozdział :) 3220 słów. Mam nadzieję że wam się spodobał, i że za  bardzo go nie zepsuam. Dzikuje za miłe słowa i gwiazdki do poprzedniego rozdziału :)

Jeśli możesz zostaw cos po sobie :) To bardzo motywuje, do zobaczenia w następnym rozdziale.

Pozdrawiam.












Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top