45

Dziękuję za wsparcie w poprzednim rozdziale <3 mam nadzieję, że ten rozdział, ostatni z tego typu, co było dotychczas, spodoba się Wam choć zakończenie lekko polsatowskie. A zatem ten polsatowy rozdział dedykuję Wam: DuczAla3, Ta_co_czyta_, _heerbatka



Wizyta w szpitalu nie trwała zaplanowane dwie noce, a aż cztery. Jednak Akirze to nie przeszkadzało, Touya przebywał z nią we wszystkie możliwe godziny odwiedzin, a w wolnych od badań chwilach czytała książki, oglądała seriale i przeglądała social media. 

Niedziela zaczęła się dość spokojnie, ciemnowłosa dostała śniadanie, poszła na poranne, rutynowe badania, a następnie odwiedził ją lekarz prowadzący, by przeprowadzić wywiad. 

- Dziś wypiszemy panią z obserwacji, po południu sporządzę dokumentację i opowiem pani wszystko - powiedział, kończąc wizytę, a Akira kiwnęła głową. - Oczywiście, na razie niech pani odpocznie, przyjdę do pani i jeśli chce pani, aby mąż był przy konsultacji, proszę do niego zadzwonić. 

- Dziękuję, panie doktorze. 

Akira znów wróciła do odpoczynku i jedynie dała znać SMS'owo swojemu ukochanemu, żeby przyjechał, jeśli tylko będzie mógł. Poprzedniego dnia wspominał jej coś o siłowni z Hawksem. Dlatego uznała swoją decyzję za właściwą. 

Touya pojawił się w szpitalu jakieś czterdzieści minut później. 

- I co? - zapytał od razu ją oglądając, a Akira uśmiechnęła się i złapała go za ręce. 

- Później wszystkiego się dowiemy, lekarz musi przejrzeć i opisać wszystkie badania - wyjaśniła spokojnie i skierowała jego dłoń na swój brzuch. - Kocham cię - wyszeptała, a on uśmiechnął się. 

- Zamiast wysyłać wiadomość powinnaś zadzwonić - odpowiedział po chwili, a ona wzruszyła ramionami. 

- Miałeś być na siłowni z Hawksem, uznałam to za słuszną decyzję. 

- Ale byłoby ci przykro, gdybym się nie zjawił - odpowiedział, a Akira spuściła wzrok. Oczywiście, że miał rację. Ale może też bała się, że Touya by nie odebrał, albo że usłyszałaby coś, czego wolałaby nie usłyszeć. 

- Nie - odpowiedziała zadziornie wymuszając lekko złośliwy uśmiech.

- O ty mój mały lisku - zaśmiał się i nachylił się nad nią. - Chcę, żebyś zmieniła zdanie, chcę, żebyś była we mnie wpatrzona. Żebyś krzyczała moje imię - wyszeptał do jej ucha. - Te ostatnie noce bez ciebie były bardzo samotne.

Mirukato uśmiechnęła się. Jej też go brakowało przez ostatnie dni. 

~~~~

- Zgodnie z przewidywaniami, wszystko spowodowane jest niepełną kontrolą nad pani darem, jest to ogromne ryzyko. Odnotowaliśmy w losowych momentach pani snu gwałtowne spadki temperatury. Po analizach i rozmowach z panią można wywnioskować, że jest to związane ze stanami, gdy zaczyna się pani niepokoić, wtedy pani dar zaczyna się uaktywniać. Jest to niebezpieczne, ponieważ w ciągu chwili pani temperatura ciała spada o stopień lub dwa, jest to niebezpieczne przede wszystkim dla płodu, gdyż można zauważyć, że pani ciało przyzwyczaiło się do takich skoków - wyjaśniał, wskazując konkretne spadki na wykresach. - Rozwiązaniem będzie jedynie unikanie jakichkolwiek stresów, ponieważ na ten moment ćwiczenia daru czy ewentualne wyciszenie byłyby ryzykowne. 

Akira odwróciła wzrok w bok, ledwie powstrzymując parsknięcie. Jej matka i unikanie stresów. Dobre sobie. Nie pozwoli też na wyciszenie swojego daru, ponieważ chciała w przyszłości zacząć używać daru widzenia zmarłych. 

- Nic więcej nie można zrobić? - zapytał Touya. 

- Niestety, jak wspomniałem, wiele rozpatrywanych przez nas ruchów byłoby zbyt ryzykowne. Mogę jedynie zaproponować dodatkowe leki na uspokojenie. 

- Poproszę - odpowiedziała Akira. Musiała bronić swojego dziecka. 

- Dobrze, oczywiście będę musiał panią prosić o wzmożone badania i monitorowanie stanu pani zdrowia - podkreślił wypisując receptę na lekarstwa. 

- To oczywiste - odpowiedziała Akira i uśmiechnęła się. - Badania raz na dwa tygodnie będą wystarczające? 

- Ze względów bezpieczeństwa proponuję zamawianie pielęgniarki do domu raz w tygodniu. Nie powinna pani zbyt często jeździć do kliniki, a dodatkowo uważam, że lepiej aby pani leżała i wypoczywała - zasugerował, a małżeństwo przytaknęło. 

~~~~

Nadeszły cieplejsze, letnie dni. Pierwszy trymestr ciąży emocjonalnie, ale jednak w końcu minął. Ustały poranne mdłości, unormowały się, a następnie ucichły bóle przyszłej mamy. Brzuch Akiry zaokrąglił się. Coraz częściej przyszli rodzice spędzali czas wspólnie, planując przyszłość po pojawieniu się ich maleństwa. Póki co, nie znali płci dziecka, ale Akira już oglądała ubranka dla noworodków. Chciała też wybrać wózek. 

- Jak się czujesz? - zapytał Touya kładąc się obok swojej żony, która przeglądała wszelkiego rodzaju rzeczy dla dzieci. W przeciwieństwie do niego, Akira miała mnóstwo energii., ponieważ większość czasu odpoczywała zgodnie z zaleceniami lekarza. 

- Lepiej - powiedziała na odczepnego. I pokazała mu jeden z wielu dziecięcych wózeczków jaki jej się spodobał. - Co myślisz? 

- Bardzo ładny - odpowiedział sennie i dotknął jej brzucha. Bardzo chciał poczuć już ruch ich dziecka, ale wiedział, że będzie musiał poczekać na to jeszcze kilka tygodni. 

- Pojedziemy w przyszłym tygodniu pooglądać wózki w galerii? - poprosiła, a Touya kiwnął głową lekko przymykając oczy. - Super! Chciałabym zacząć też przygotowywać pokoik. 

- Yhmm... - westchnął i przyciągnął ją do siebie, by móc ją mocniej przytulić. 

- Touya... oglądam - mruknęła z irytacją, ale zauważyła, że jej mąż już zasnął. Westchnęła ciężko, jednak zdecydowała się również położyć, ponieważ Todoroki skutecznie utrudniał jej korzystanie z tableta. 

Leżała tak przez jakiś czas, wpatrzona w spokojną twarz Todorokiego, zastanawiała się, nad tym, co nie dawało jej spokoju od dłuższego czasu: co robił Touya, gdy mówił, że jechał do pracy. Czy na prawdę pracował? Co mógłby robić innego? Poczuła lekkie ukłucie w podbrzuszu. Nie mógłby jej zdradzać? Czy przez to, że zaszła w ciążę stawała się dla niego coraz brzydsza? 

Tym martwiącym akcentem postanowiła zmusić się do snu. 

~~~~

Dotknęła brzucha. Kiedy w końcu poczuje ruchy dziecka? Czy możliwe, aby pojawienie się dziecka zmieni ich przyzwyczajenia i priorytety? 

Wątpliwości. Nieodrodna część ich życia. Wszystko, co robiła, było podszyte wątpliwościami, które okazjonalnie podsycała jej matka. Co jeśli Touya ją zostawi? 

Akira wybrała wózek i meble, przygotowała pokój dla swojego dziecka taki, o jakim marzyła. Systematycznie pozbywała się z domu wszystkich śladów po swojej matce tworząc w pełni własny dom. 

W końcu... w końcu wszystko było jej własnym planem i marzeniem. Była szczęśliwa, gdy mogła przebywać w dziecięcym pokoiku i snuć plany na następne miesiące. 

- Tutaj jesteś? - zapytał Touya wchodząc do jasnego pokoju. - Mam dla Ciebie twoją herbatę - podał jej kubek z rumiankowym, uspokajającym naparem. 

- Dziękuję - odpowiedziała i poprawiła białego misia, którego ostatnio zamówiła przez Internet. - Wyobrażasz sobie? Pokój naszego dziecka - powiedziała z zachwytem, a Todoroki uśmiechnął się i stanął za nią, by móc ją przytulić. Włożył ręce pod jej bluzkę i zaczął masować jej brzuch. 

- Chciałabyś pojechać nad morze? 

- Kiedy? 

- Jutro, za tydzień, za miesiąc... kiedy tylko masz ochotę. Pojedźmy gdzieś razem. Tylko we dwoje. 

- Zniknijmy - poprosiła, opierając tył głowy o jego klatkę piersiową. - Wylećmy do Nowej Zelandii, ukryjmy się tam - poprosiła i dotknęła jego ręki. 

- Znikniemy po porodzie, do tej chwili nie mógłbym wystawić cię na takie niebezpieczeństwo - obiecał i pocałował płatek jej ucha. 

~~~~

Nieco ponad miesiąc później...

Akira czuła się gorzej już od samego rana. Touya martwił się niemożliwie, ale zaufał jej, gdy stwierdziła, że musi tylko odpocząć. Choć od dłuższego czasu czuła się lepiej, miewała takie dni już wcześniej, ale chyba nigdy w takim natężeniu. Wyglądała, jakby ciężko było jej ruszać się, a także jakby ledwie łapała oddech. W dodatku czuła ogromne bóle w podbrzuszu. 

- Idź do pracy chociaż na jakiś czas - zaproponowała kładąc się na kanapie. Położyła nogi na poduszce, a na podbrzusze położyła ciepły termofor. - Jeśli mi nie przejdzie, popołudniu pojadę do lekarza. Dobrze? - zapytała spokojnie i westchnęła. Ból w podbrzuszu bardzo ją męczył. 

- Nie mogę cię zostawić, a co jeśli to coś poważnego? - zapytał, klękając przy kanapie. Zaczął głaskać jej brzuch. 

- Już kilka razy czułam takie bóle, zawsze mi przechodziło. Lekarz mówił, że muszę wypoczywać i brać leki wyciszające - odpowiedziała i pogłaskała jego gęste włosy. 

- Mam wrażenie, że dziś jest inaczej, martwię się - kontynuował i położył głowę na jej brzuchu, Akira mogła kontynuować głaskanie jego włosów. Przez chwilę trwali w ciszy. 

- Nic się nie wydarzy, będę broniła tego maluszka jak lwica - zapewniła mocniej i przymknęła powieki. - Położę się na chwilę, a gdyby coś się działo, zadzwonię - mruknęła, czując zmęczenie. 

Touya oderwał się od niej i usiadł na skraju kanapy. Oboje mieli świadomość, że ciąża była zagrożona. Akira może już przyzwyczaiła się do tej sytuacji, dbała o siebie zgodnie z zaleceniami lekarza, ale dla Todorokiego było to wciąż przerażające. Bał się, że mogą stracić nie tylko dziecko, ale męczyła go myśl, że mógłby stracić także Akirę. 

W końcu poszedł do siłowni przygotowanej przez nich w części garażowej. Zaczął uderzać w worek, by się wyładować. Nie mógł jej opuścić, gdy widział, że bóle były silniejsze niż zazwyczaj, a jednak pozwolił jej pobyć chwilę samej. Z ciągu wyrwał go telefon, ze znudzeniem spojrzał na wyświetlacz. Hawks. 

- Co jest? - zapytał lekko dysząc. 

- Czy ja ci czegoś nie przerwałem? - zapytał z rozbawieniem po drugiej stronie telefonu, a Todoroki wywrócił oczami. 

- Właśnie robiłem trening - odpowiedział, żeby przypadkiem ptasiemu móżdżkowi nie wpadło coś dziwnego do głowy. 

- Z tego co wiem, to Akira jest już zapłodniona, trenować nie musisz. - Oczywiście. Zebrało mu się na najgłupsze z możliwych żartów. I to w takim momencie. 

- Uspokój się debilu i mów, czego chcesz - odpowiedział Touya i włączył na głośnik, żeby móc rozmawiać i dalej uderzać w worek. 

- W mojej agencji jeden gość prosił o dokumenty dotyczące takiej dziwnej sprawy, którą gdzieś tam badaliście, pamiętasz? Wstępnie powiązywaliśmy to dwa miesiące temu ze sprawą tej grupy podszywającej się pod All for one'a. Odnośnie chłopca, który przypuszczalnie zabił rodzinę, a później sam zniknął. Kojarzysz? 

- No było kiedyś coś takiego - odpowiedział jasnowłosy. W tym momencie kompletnie nie interesował go temat złoczyńców. 

- No właśnie, ten gość z mojej agencji wraca do tej sprawy, bo ma trop odnośnie All for one'a, ale nie ma dokumentacji. Prosił was o nią, jednak nie otrzymał odpowiedzi. Jesteś w stanie coś zrobić? 

- Nie dziś, Akira źle się czuje. Postanowiłem zostać z nią w domu - odpowiedział i przerwał trening. - Ostatnio coraz częściej źle się czuje. Nie wiem, czy w najbliższym czasie zajmę się twoimi papierami. 

- Byliście u lekarza? - pierwszy raz od dłuższego czasu ton Takamiego zmienił się na poważniejszy. 

- Sugerowałem jej to, ale nie chce. Twierdzi, że wszystko w porządku i wyjdzie z tego, a był u nas na wizycie domowej ostatnio jakiś lekarz. Powiedział, że musi wypoczywać, a gdyby czuła się naprawdę źle, wtedy można pojechać do szpitala. 

- Nie decydujecie się na szpital? - zapytał, a Touya westchnął.

- Na razie nie chce. 

- No dobra, uważaj tam na nią, a ja sam ogarnę te dokumenty. No i jak coś to dzwoń - stwierdził i rozłączył się. Touya znów został sam z myślami. 

~~~~

Akira spała długo, a Touya co jakiś czas przychodził i poprawiał jej koc, by mocniej ją okryć, w końcu, w okolicy obiadu obudziła się. Jednak nie było lepiej. Czuła się jeszcze gorzej i odnosiła wrażenie, że nienaturalnie podniosła się jej temperatura ciała. Brzmiało to tym gorzej, gdy przypominała sobie, że jej temperatura była zazwyczaj dość niska. 

- Wezmę prysznic - powiedziała Akira odchodząc od niemal nie ruszonego obiadu. 

- Jedziemy do lekarza? - zapytał Touya z przerażeniem, a ciemnowłosa odwróciła się do niego. Cały czas trzymała rękę na brzuchu i przygryzła wargę. 

- Możemy jechać, ale wezmę prysznic. Z reguły pomagał mi przy wahaniach temperatury - odpowiedziała i wyszła do łazienki na parterze. Nie miała sił, by iść do ich łazienki na piętrze. 

Touya został w kuchni, kontynuował jedzenie obiadu, chciał wierzyć, że przygotowana przez niego zupa nie zasmakowała jej i zasłoniła się prysznicem, by tego nie jeść. Czuł jednak też obawę, że nie chodzi tylko o ten obiad. Ares leżący na posłaniu w przedsionku zaczął się rozglądać. Pies również zauważył, że jego pani źle się czuje. 

Jasnowłosy zastanawiał się, co powinien zrobić. Czy powinien zadzwonić do lekarza? Wyjechać już samochodem? Czy może iść pomóc Akirze? Lubiła być niezależna i samodzielna. Zbytnie skakanie nad nią może ją rozzłościć. 

Jego przemyślenia przerwał przeraźliwy krzyk Akiry, Touya rzucił wszystko i w ciągu kilku sekund wpadł do łazienki, w której zobaczył przeraźliwy widok. 

Akira stała w prysznicu, po jej nogach spływała krew, która rozlała się już po większości kabiny. Kobieta trzęsła się z przerażenia, spojrzała na Touyę i zemdlała, powoli zjeżdżając po szklanej ścianie kabiny prysznicowej, a Touya nic nie mógł zrobić. Przez chwilę stał jak zamrożony, w przerażeniu patrząc na ten koszmarny widok, aż dopadł do niej i złapał w ramiona. Początkowo próbował ją ocucić, jednak półprzytomna Mirukato nie była w stanie współpracować. Musiał wziąć ją na ręce i całą zakrwawioną wyniósł z łazienki do salonu, położył ją na tej nieszczęsnej kanapie, na której cierpiała cały dzień. Szybko biegł do łazienki po ręcznik, żeby ją wytrzeć, po czym pobiegł po cokolwiek, żeby móc ją okryć. 

Działał najszybciej jak się dało. Ubranie, przeniesienie do samochodu, wyjazd z domu. Pogonił swój samochód tak jak tylko się dało. Zatrzymał się dwadzieścia minut później na wjeździe dla karetek w szpitalu. Od razu wypadła z budynku pielęgniarka, nie żeby pomóc, ale żeby zwrócić uwagę, że nie powinien tu parkować, widząc jednak, że mężczyzna wyciąga z samochodu nieprzytomną kobietę, która wciąż krwawiła, zawróciła, by zawołać pomoc. 

Później już opadła adrenalina. Do Touyi już nic nie docierało. Machinalnie przestawił samochód, a później czekał przy sali. Nie wiedział, co działo się z Akirą, czy żyje, ale już nic nie mógł zrobić. W ręce ściskał kluczyk do swojego samochodu. Gdy wyszedł lekarz, niemal od razu do niego dopadł. 

- Pan jest... - zapytał oczekująco lekarz. 

- Mężem - odpowiedział, a mężczyzna westchnął i kiwnął głową jakby odciągając od siebie zmęczenie. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top