37

Touya trząsł się z nerwów, gdy Akira nie budziła się. Pogotowie już jechało do nich, a wraz z nimi, Naoko i Hiroshi. Touya w emocjach zdecydował, że wytropi uprzejmego donosiciela i się z nim policzy.

Todoroki przytulał ciemnowłosą cały czas prosząc, aby się obudziła. Całe życie tracił wszystko w koło przez własną niedołężność. Odwrócił się od niego ojciec, gdy okazał się za słaby na bohatera, nigdy nie miał zbyt dobrej relacji z rodzeństwem, Naoto zawsze czuł się gorszy, a Fuyumi odeszła z powodu jego charakteru, matka również odeszła. A Akira była przy nim od miesięcy, niezmiennie. Nie mógł stracić i jej. 

W emocjach nie zauważył, że jego ciało rozżarzyło się, wzmagane jego niekontrolowanym darem. Płytki, urywany oddech Akiry zaczął wracać do normalności. Jej chłodne wargi odzyskiwały kolor, a wszystko to dzięki temu, że cały czas wtulał ją w siebie. Nieświadomie rozgrzewał jej ciało, przez to, że sam był znacznie gorętszy powyżej średniej temperatury. 

Gdy ratownicy medyczni dotarli do domu, Touya wpuścił ich i od razu zaprowadził do Akiry. Ratowniczka od razu przystąpiła do badania, jednak Akira rozchyliła usta z cichym jękiem. Otworzyła oczy, a kobieta zawahała się. 

- Co się stało? - zapytała i ledwie przytomnym wzrokiem rozejrzała się po salonie. 

- Akira! - zawołał Todoroki, klękając przed kanapą. - Miała bardzo niską temperaturę ciała, w najgorszym momencie ledwie przekraczała trzydzieści stopni - wyjaśnił ratowniczce, która zdecydowała o wyjęciu termometru. 

Tak szybkie wahania temperatury były nienaturalne i koniecznie należało się temu przyjrzeć.

- Pozwolą państwo, że mimo wszystko zbadam pacjentkę - zasugerowała kobieta i zrobiła sobie miejsce przy kanapie. Drugi ratownik przyglądał się temu uważnie. W tym momencie do domu weszła Naoko.

- Co to ma znaczyć?! - zapytała zatrzymując się na samym środku. 

Akira złapała się za bolącą głowę, a Touya zagryzł szczęki ledwie wstrzymując ukazanie swojego gniewu. Hiroshi podszedł do młodych, ale zdecydował się tylko przyjrzeć, czy córka nie ma żadnych śladów na ciele, gdy to ocenił, postanowił odsunąć się. 

- Ma bardzo niskie ciśnienie, no i temperatura ciała jest... - kobieta zawahała się. - Bardzo niska, ale patrząc na kartę pacjentki, jest już stabilna. 

- To przez ten cholerny dar! - oburzyła się Naoko. - Trzeba jak najszybciej go stłumić. Usunąć - powiedziała ostro nie kontrolując swojego gniewu, mówiła, że ten dar jest niepotrzebny, wtedy jednak nikt jej nie słuchał i teraz wydarzyło się to. Touya gwałtownie wstał, zasłaniając Akirę własnym ciałem. Już miał reagować, ale wtedy zareagował Hiroshi. 

- Czy ty zamierzałaś pozbyć się daru własnej córki? - zapytał z niedowierzaniem. Dla niego to było nie do pomyślenia. Gdyby ktoś jemu zagroził czymś takim, walczyłby z całych sił, a później gdyby stracił dar, załamałby się. Może nawet skończyłby swoje życie, ponieważ dar go definiował. Stracenie daru byłoby stratą jego tożsamości bohaterskiej. 

- Przez to jest bezpłodna! - odpowiedziała obronnie Naoko i uniosła wyżej podbródek. 

- Jeśli nie panuje nad darem, wystarczy ją wyszkolić - skontrował Hiroshi, a Todoroki przyjrzał się staremu małżeństwu, znów klękając przy kanapie, na której spoczywała ledwie przytomna Akira. Dziewczyna złapała go za dłoń. 

- Po co ją szkolić? Po co niby jej ten przeklęty dar?! Może po prostu zrobić, co do niej należy!

- Może tobie należy odebrać dar - powiedział cicho Touya. W jego wolnej ręce zatańczyły błękitne płomyki ognia. - W końcu jedynie manipulujesz rodziną. 

Naoko zapowietrzyła się z wściekłości, a jednak zrobiła krok w tył. Młody Todoroki wzbudzał w niej niepokój, za to jej mąż spuścił głowę. Wiedział, co robiła Naoko, a jednak zawsze schodził jej z drogi. 

- Proszę o spokój - poprosił ratownik i spojrzał na swoją partnerkę, która wyglądała na zbyt zakłopotaną, by wejść w tę rozmowę. - Pani Akira powinna wypoczywać w spokoju - podkreślił, uważnie obserwując ledwie przytomną Akirę. To, że się obudziła sama z siebie już było cudem. Teraz wyglądała, jakby usilnie chciała dołączyć do dyskusji, ale jedynie poruszała nieskładnie wargami, niezdolna do wydania najmniejszego dźwięku. 

- Proszę powiedzieć, że ten dar jest jedynie problemem - nakazała Naoko, a nieznajomy mężczyzna wzdrygnął się. 

- Nie istnieją legalne sposoby na usunięcie daru - podkreślił i podszedł do ratowniczki. - Nasza praca skończona. Życzymy zdrowia - z tymi słowami wyszedł z domu, a za nim ratowniczka. 

Dwa małżeństwa zostały same, a atmosfera stężała jeszcze bardziej. Touya przesunął się, by zasłonić Akirę, która wciąż dochodziła do siebie. Trzymał jej rękę, nieświadomie dając jej ogromne pokłady ciepła. Sama nie była w stanie się rozgrzać. 

Hiroshi był w kropce. Nie wiedział, co powinien zrobić. Atmosfera była nie do zniesienia, a on nie mógł stanąć ani po stronie żony, ani po stronie córki, ponieważ kochał je obie. 

Wtedy, przez tarasowe drzwi, do salonu wbiegł Ares. Pies wskoczył na kanapę i położył się na nogach Akiry, która jęknęła przeciągle i lekko uśmiechnęła się. Ostatkami sił usiadła i pogłaskała psa. 

- Ten pies... - powiedziała z irytacją Naoko. - Po co wam ten pies! - krzyknęła z odrazą i zacisnęła ręce w pięści. Nie znosiła zwierząt. Nie znosiła nieposłuszeństwa i tego, że ktoś nie z nią nie zgadza. 

- Mamo - powiedziała cicho Akira i kaszlnęła. - Po prostu wyjdź stąd. Cała ta dyskusja nie ma sensu - powiedziała i mocniej ścisnęła rękę Todorokiego. Był taki ciepły, podczas gdy ona wciąż trzęsła się z zimna. 

- Wciąż nie wierzę, że zachowujesz się w ten sposób - odpowiedziała Naoko i zmierzyła parę wzrokiem. - Po raz kolejny zawiodłam się na tobie. 

- Po prostu chodźmy, Naoko - jakąkolwiek dyskusję chciał przeprowadzić Hiroshi, nie mógł tego zrobić w czyjejkolwiek obecności. Zawiódł się na żonie niemożliwie, ale to wciąż musiała być rozmowa w cztery oczy. Kobieta prychnęła i wyszła, a on przeciągle westchnął. - Postaram się znaleźć dla ciebie, Akiro, jakiegoś odpowiedniego nauczyciela. 

Akira i Touya zostali sami. Dziewczyna znów się położyła, tym razem jednak złapała mężczyznę za koszulę, ciągnąc go prosto na siebie. Wtuliła się w niego. 

- Wciąż jest mi zimno - wyszeptała i przejechała jedną dłonią po jego plecach. Touyę przeszły ciarki. - Możesz zamówić ramen? - poprosiła, a on uśmiechnął się. 

- Oczywiście - odpowiedział i dość niezdarnie wyjął telefon z kieszeni spodni, by złożyć stosowne zamówienie, a później trochę poprawił ich pozycję, by móc położyć się za nią. 

~~~~

Jesienny wiatr robił się coraz zimniejszy, dni skracały się, aż w końcu spadł pierwszy śnieg. Grudzień, zima. Ten sobotni poranek Akira spędzała samotnie w domu, jednak nie przeszkadzało jej to. Touya wraz z Hawksem udali się na siłownię, a ona w spokoju piła kawę, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiła się tym bardziej, że po podwórku biegał Ares, gdy pies podrósł, imię zaczęło do niego pasować, gdyż młody psiak był uosobieniem wojny i zniszczenia. 

"Kto wszedł na posesję widząc mastiffa tybetańskiego biegającego luzem?" - to pytanie zadała sobie, gdy szła w stronę drzwi wejściowych. Zerknęła przez wizjer i wbiło ją w podłogę. Co tu robi Endeavor?! Dziewczyna spanikowała, ale musiała otworzyć. Odkluczyła drzwi i uchyliła je. 

- Dzień dobry - powiedziała ledwie słyszalnie, a Enji Todoroki zmierzył ją spojrzeniem. Przez ogień pokrywający proherosa cały śnieg na ganku stopniał i wyparował. Mirukato miała ochotę zrobić to samo. 

- Dzień dobry. Jest Touya? - zapytał, a Akira odwróciła twarz w stronę domu, jakby on naprawdę mógł wyjść teraz z któregoś z pomieszczeń. 

- Niestety nie, ale może... pan wejdzie - zaproponowała i przygryzła wewnętrzną stronę policzka. Jak powinna się do niego zwracać? "Tato"? "Teściu"? "Panie Endeavorze"? Gdzieś głęboko we wnętrzu chciała wierzyć, że to tylko jej wyobraźnia płata figle, że jego tutaj nie ma. W końcu, na żywo widziała go ostatnio na weselu. 

Czuła się, jakby cała sytuacja była jakimś błędem w matrixie, gdy wprowadzała gościa do domu, gdy on siadał na jednym z jadalnianych krzeseł i, gdy ona podawała mu filiżankę z czarną kawą. Sytuacja była surrealistyczna. 

- Może zadzwonię do Touyi... - zasugerowała siadając naprzeciw Enjiego, a on machnął ręką. 

- Nie ma potrzeby, nawet lepiej, że go nie ma - zapewnił, a ona kiwnęła głową i spuściła wzrok na blat. - Dziś ze szpitala wychodzi Rei. - Touya bardzo przeżywał zniknięcie matki, więc na pewno ucieszy go ta informacja. - Chcę, abyście dziś przyszli na kolację - ogłosił i wypił kawę jednym tchem. Akira zamarła. Właśnie wyznaczono jej zadanie: przekonanie Touyi do wizyty w jego rodzinnym domu. 

- Postaram się go namówić - powiedziała, a Endeavor wstał. 

- Nie będę nadużywać gościnności - odpowiedział i wyszedł bez jakiejkolwiek reakcji ze strony czarnowłosej. To była popieprzona sytuacja. 

~~~~

- Wciąż tego nie czaję, ogólnie te psychiczne dary są dziwne - stwierdził Hawks wchodząc do domu. 

- Właśnie dlatego Akira trenuje z kimś, kto to rozumie, a nie z tobą - odpowiedział Touya i rozejrzał się w poszukiwaniu ciemnowłosej. - Akira?! - zawołał, a dziewczyna pojawiła się na schodach. 

- Tu jestem - powiedziała spokojnie i machnęła do skrzydlatego bohatera na przywitanie. - Odwołałam dzisiejszy trening - dodała stając przed jasnowłosym, którego pocałowała w policzek na przywitanie. 

- A ja? - zapytał żartobliwie Hawks wystawiając policzek w stronę Akiry. 

- Czemu? - Touya zignorował zachowanie przyjaciela i przyjrzał się Mirukato, która zbliżyła się do skrzydlatego bohatera, by również go przywitać. Poczuł ukłucie irytacji, gdy zobaczył jak Akira cmoknęła jego przyjaciela w polik. Oboje zaśmiali się.

- Ponieważ późnym popołudniem wychodzimy - wyjaśniła i uśmiechnęła się. - Zjecie zupę. 

- Gdzie wychodzimy? - Touya nie był przekonany co do dziwnego tonu Akiry. Niby przekazywała mu informację, ale zmieniała temat, jakby to, co chciała mu powiedzieć było jakieś nieistotne. Dziewczyna zatrzymała się  przy kuchence i wybrała odpowiednie miejsce na indukcji. 

- Na rodzinną kolację - odpowiedziała cicho i skoncentrowała się na garnku. 

- Gdzie?

Hawks starał się udawać, że go tu nie ma. Usiadł jedynie przy stole i wyczekiwał talerza z posiłkiem. Akira zacisnęła szczęki. Bała się jego reakcji na tę wieść. 

- Do twoich rodziców - odezwała się w końcu i zamieszała w zupie. 

- Odmawiam - twardy ton Todorokiego przyprawił ją o ciarki. Intuicyjnie wiedziała, że to nie był ton, z którym należało dyskutować. 

- Twoja mama wyszła ze szpitala - powiedziała i znów zamieszała zupę, by składniki z dołu nie przywarły do dna. - Pójdziemy. 

- Nie - Touya podszedł do niej od tyłu. Jakby chciał ją zatrzymać, jakkolwiek zmienić jej decyzję. 

- Chcę tam iść. Proszę - odpowiedziała spokojnie i sięgnęła po dwie miski, do których nalała zupy. - Tam będzie także Fuyumi - z którą nie rozmawiała od incydentu z Usuiem. Todoroki zwyczajnie nie chciała prowokować swojego brata, dlatego odsunęła się od ich życia. - Możemy tyle wyjaśnić. 

Trzymała w rękach misi z zupą i czekała na jakąkolwiek reakcję, jednak milczenie Todorokiego przedłużało się. W końcu poczuła ruch i Touya wziął od niej jedzenie. 

- Dobrze - odpowiedział ostatecznie i odwrócił się do stołu. Hawks z zadowoleniem przyjął posiłek i odetchnął, że kłótnia została zażegnana.

~~~~

Siedzenie w tym domu było znacznie niezręczniejsze niż Akirze mogło się wydawać. Każda osoba przy stole obrała sobie do obserwacji inny punkt w przestrzeni: ścianę, sufit lub też podłogę. W to wszystko wplątane były ogromne emocje i tylko Rei wydawała się nie wykazywać żadnych nerwowych tików. 

- Jak się czujesz, Akiro? - zapytała nagle Fuyumi. Zapytana, czuła się tak zdziwiona, dlatego też początkowo nie zareagowała, tylko rozejrzała się po domownikach. 

- Właśnie, słyszałam, że często ostatnio odwiedzasz specjalistów. Czy dzieje się coś poważnego? - zapytała Rei w końcu unosząc wzrok z podłogi. Kobieta wyglądała na złamaną, tak jakby już nie radziła sobie z niczym. 

Dlaczego trafiła do zamkniętego ośrodka? Na to pytanie Akira była w stanie wymyślić odpowiedź, gdy popatrzyła na najmłodszego z synów Todoroki. Shoto miał obandażowane pół twarzy, jednak jeśli chodzi o okoliczności i czas zdarzenia, wszyscy twardo milczeli. 

- Pewne kwestie zostały rozwiązane i jest już dużo lepiej. Myślę, że za niedługo będę w pełni sił - powiedziała, uśmiechając się do kobiet i złapała pod stołem rękę męża. - Prawda, Touya? 

Wywołany wyrwał się z letargu i kiwnął głową. Akira starała się ponad swoje siły i on to wiedział. Widział, jak czasem wieczorem udawała, że wszystko jest w porządku, że nic ją nie boli, a jednak, nauczył się co zrobić, by pokazała swoje prawdziwe emocje. 

Enji siedział jak na szpilkach, oceniając własne dzieci. Co mogły mieć w głowach? Nie wiedział. Zdecydował o tej kolacji tak po prostu, licząc, że wszyscy będą siedzieć jak zawsze. A jednak, coś się zmieniło. Touya co jakiś czas mordował go wzrokiem, nie zmieniło się to od momentu, gdy Enji przestał go trenować na bohatera, zatem nie przejmował się tym zbytnio. Naoto patrzył na wszystkich z niechęcią, a może raczej chęcią wyjścia, Fuyumi wyglądała na zestresowaną i bezgranicznie wpatrzoną w jakąś blondwłosą lebiodę. Nie wiedział, kim jest owy gość i w sumie nie interesowało go to zbytnio, póki nie sprawiała kłopotów. Był jeszcze Shoto, pełen strachu i nienawiści - silny, jedyny godny syn pośród całej tej bandy. Dwoje dzieci bez daru i jedno jako niewypał - ten fakt wciąż bolał jego dumę. Gdy wstał, zwrócił na siebie uwagę wszystkich, wyszedł z pomieszczenia, w którym nagle zrobiło się jakoś luźniej.

Rei popatrzyła na dzieci z ulgą, gdy trafiła do szpitala, sądziła, że już ich nie zobaczy. Touya, Fuyumi i Naoto byli jej największymi skarbami, kochanymi dziećmi. Jedynie Shoto był inny. Żałowała wyłania na niego wrzątku, a jednak panika, w którą wpadła, widząc najmłodszego syna, była nie do opisania.

- Pomożemy w sprzątaniu i będziemy się zbierać - powiedziała nagle Fuyumi i złapała za rękę Usuia.

- Tak szybko? - zdziwiła się Rei wykazując prawdziwy smutek. Nie chciała znów zostać w tym domu sama. W ogóle nie chciała zostać sama.

- Mamy jeszcze coś do załatwienia - odpowiedziała jej córka, a Touya zmierzył wzrokiem jej partnera.

Wciąż był cięty na Usuia. Nie akceptował go, a jednak obiecał, że się pogodzi. Zacisnął szczękę. Muszą coś załatwić, w weekend po dwudziestej? Ciekaw był, jaka to sprawa formalna ich goniła o takiej porze. Czuł wściekłość, ale poczuła nagle coś jeszcze. Mocny nacisk na jego udo. Spojrzał w dół i zobaczył mocno zaciśnięte palce ciemnowłosej na jego nodze. To nie był subtelny, pełen zmysłowości dotyk, ona dosłownie wbijała w niego wypielęgnowane, długie paznokcie. Jasny komunikat: "uspokój się".

- Również pomożemy - zaproponowała Akira i uśmiechnęła się do wszystkich, pomimo, że pod stołem coraz mocniej zaciskała uścisk na udzie Todorokiego. - Prawda?

- Tak - odpowiedział i zagryzł szczęki, nie z powodu wściekłości, już nie. Teraz z powodu bólu. - Chodźmy - jako pierwszy wstał, wyswobadzając się od jej ręki.

Noszenie naczyń odbywało się w ciszy. Każdy przejął jakiś obowiązek, by jak najszybciej uporać się ze sprzątaniem. A gdy najstarszy z rodzeństwa Todoroki zatrzymał się na korytarzu przed partnerem jego siostry, atmosfera stężała.

- Powinienem uciekać? - zapytał Usui patrząc na niego spod byka.

- Najlepiej by było, jednak mimo wszystko, nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić. Nie powinienem zrobić czegoś takiego - przyznał się, a blondyn spojrzał na niego ciut lżejszym okiem.

- W porządku - odpowiedział, wzruszając ramionami . - Sprowokowałem cię.

- To nie ma znaczenia.

- Ma. Czysto egoistycznie chciałem zobaczyć twój dar, trochę wykorzystałem sytuację, choć nie powiem, żebym ją kontrolował - wyjaśnił i obaj uśmiechnęli się lekko. Kryzys zażegnany.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top