34

Powrót, przynajmniej na jakiś czas pewny i z jakimś pomysłem! Dzisiejszy rozdział jest +18. Pora zaszaleć w lutym, miesiącu miłości 😁.

W ogóle, wiecie, że kilka dni temu minął równo rok od pojawienia się prologu tej książki? Dziękuję wszystkim Wam i każdemu z osobna, za to, że jesteście, że podoba Wam się moja twórczość i za wszystkie ciepłe komentarze, żywe przeżywanie akcji i słowa otuchy. W najbliższym czasie nie zostawię Was, a kolejny rozdział jest napisany już w połowie! ♥️



Kolejnego dnia Akira wstała bardzo wcześnie i zaczęła krzątaninę po kuchni. Czuła się jakby wydarzenia dnia poprzedniego w ogóle nie miały miejsca, czy też jakby to nie było nic wielkiego. Najzwyczajniej w świecie to po niej spłynęło. Było jej to obojętne. 

Zaparzyła kawę, przygotowała stół do śniadania jak co weekend. Lubiła swoją rutynę, dbanie o szczegóły. Ładne zastawienie stołu było dla niej zadowalające, dlatego codziennie dobierała serwetki i starannie układała sztućce, wybierała pasujące filiżanki do kawy, nalewała soku do dzbanka, choć nigdy go nie dopijali. Ale w takich momentach czuła się jak w tych wszystkich filmach i serialach, w których wszyscy byli szczęśliwi. Do pełni szczęścia brakowało jej jedynie dziecka.

Usiadła do stołu i zajmując się czytaniem jakiegoś artykułu w telefonie, bezwiednie dotknęła ręką brzucha. Nie zajdzie w ciążę, obiecała sobie to w momencie, gdy zdała sobie sprawę, że dziecko byłoby tylko kolejnym produktem w planie rodziców. Matka co prawda odpuściła, ale wróciłaby, gdyby dowiedziała się, że Akira jest w ciąży. Zatem to nie mogło się wydarzyć, choćby ciemnowłosa miała być na granicy szczęścia i smutku. Mimo przeciwności, wierzyła, że wraz z Touyą są w stanie odnaleźć swoją drogę w życiu. Czy dobrą i szczęśliwą, to się okaże. 

Ares jadł suchą karmę, którą nasypała mu z samego rana do porcelanowej miski. Kochany szczeniaczek odwrócił głowę, gdy usłyszał delikatny hałas od strony schodów. Wstał Todoroki, a Akira spięła mięśnie nim w ogóle zorientowała się, że jej zachowanie było irracjonalne. Kompletnie nie rozumiała tego, co czuła, co działo się w jej ciele, zwłaszcza, gdy poczuła ciepło wewnątrz siebie. Zamarła z filiżanką kawy przy ustach, a jej wzrok powoli uniósł się w górę, w sam raz na spotkanie tych hipnotyzujących, turkusowych oczu. Spróbowała zignorować widok jego półnagiej sylwetki, którym raczył i kusił ją co poranek, jednak skłamałaby, gdyby stwierdziła, że widok jej nie pociągał. Teraz były ważniejsze rzeczy do załatwienia, niż patrzenie na jego umięśnioną klatę, a ona nie wiedziała, jak powinna się zachować, jaką rolę odegrać: wciąż złej i zranionej, czy może wyrozumiałej i kochającej. Poruszyła się na krześle, zakładając nogę na nogę.

Wiedziała, że żałował. Zdawała sobie sprawę, że poprzedni dzień był dla nich ciężki, zwłaszcza dla niego. Jego rodzina była w rozsypce. Przez te wydarzenia wydawało jej się, że bolesne, krótkie spotkanie z jej przyjaciółką było zaledwie mglistym przebłyskiem, snem, który równie dobrze mógł być wytworem jej wyobraźni. Jednak, niestety, to był fakt. Tak oto, jednego dnia Akira i Touya stracili cząstki własnych dusz, w ich miejscu zagnieździła się nienawiść. 

"Naprawić cząstkę ich świata" - tak właśnie powiedziała swojemu mężowi poprzedniego dnia. Ale jak oni mieliby coś naprawiać, kiedy oni sami byli popsuci?

- Akira? - zapytał Touya, a ona przetoczyła po nim spojrzeniem. Poparzenia. Obrzydliwa strona jego pięknego daru, która raniła go raz za razem. Ślady były na ramionach, na brzuchu i na szyi. Wyglądały źle. 

- Zapomnijmy o tym, co działo się wczoraj - zaproponowała nieco ochrypłym tonem. Co było, to było, Akira szybko doszła do wniosku, że dalsze rozpamiętywanie tej sytuacji przyniosłoby żałosne skutki, a ona sama czułaby się jak wymuszona ofiara, a tego chciała uniknąć. Już nigdy nie chciała się czuć słaba. 

- Wczoraj skrzywdziłem cię - odpowiedział, siadając po drugiej stronie stołu. 

- A ja wzięłam odwet - istotnie, poza świadomością właśnie to zrobiła, może i zamknęła się w gabinecie, bo nie wiedziała, co zrobić, jednak później, gdy on prosił, błagał wręcz, ona wciąż czekała. Nie była w stanie ustalić, czy podświadomie czuła satysfakcję, teraz jednak nie chciała zgrywać niewiniątka. - Chciałabym, żebyśmy byli szczęśliwi - wyszeptała i dopiła ostatni łyk kawy. Poczuła na sobie spojrzenie Touyi. - Mam pewien pomysł.

Spostrzegła uniesione brwi, wyczekujące jej dalszych słów, ale przez chwilę jej myśli zboczyły ze szlaku. Przez jej głowę, niczym strzała, przemknęła myśl tak inna od pozostałych: dlaczego miałaby się go bać? Todoroki obiecał jej przed ołtarzem, robił tyle rzeczy, by jej nie skrzywdzić.

Bezpieczeństwo.

Czy przez tak krótki czas, już przyzwyczaiła się do bezpieczeństwa jakie jej zapewniał? Wydawało się, że w trakcie tych kilku miesięcy zapomniała o tym, że on już pokazywał przy niej swój charakter. A może po prostu nie zwracała na to uwagi? 

Wstała od stołu sięgając po dzbanek z kawą i podeszła do Todorokiego, nalała mu ciemnego napoju i oparła się biodrem o kant drewnianego stołu. 

- Chciałbyś ze mną stąd zniknąć? - zapytała cicho i odstawiła dzbanek na blat. Jasnowłosy odchylił się na krześle i uważnie na nią spojrzał. 

- Co masz na myśli? - zapytał z lekką chrypką, a Akira nerwowo poruszyła się, robiąc pół kroku w jego stronę. Oczywiście zostało to przez niego zauważone, gdy dostrzegł jasną, gładką skórę jej nóg wystającą spod krótkiego, satynowego szlafroka. 

- Uciec... - wyszeptała i przeniosła ciężar ciała z nogi na nogę, znów minimalnie przysuwając się w jego stronę. - Wyjechać... - pozwoliła mu położyć rękę na jej udzie i przesunąć palcami po jej chłodnej skórze. - Zniknąć - zakończyła i stanęła na tyle blisko, że dotknęła nogą jego kolana. 

Touya odwrócił się przodem do niej i pozwolił jej stanąć pomiędzy swoimi kolanami. Jego ręce wylądowały wysoko na jej udach, tuż pod pośladkami. Wbił palce w jej skórę, a Akira poczuła napięcie w podbrzuszu. Co się z nią działo? Czy się go bała? Czy go pragnęła? Teraz chciała, żeby wziął ją na tym stole. Zupełnie jakby jej emocje z ostatniej nocy nie miały miejsca. Rozwiązała węzeł trzymający szlafrok, a niebieskooki uniósł zamglone spojrzenie na cienką warstwę materiału ukrywającą brzuch. Powoli, nie odrywając ręki od jej skóry, podjechał nieco wyżej, unosząc materiał koszuli nocnej, a następnie musnął wargami skórę brzucha. Część materiału cienkiej koszuli nocnej opadła na jego głowę, ale nie zwrócił na to uwagi, po prostu delektował się dotykiem jej aksamitnej skóry.

Chwilę później Mirukato usiadła na jego kolanach i przeczesała palcami jego wciąż zmierzwione snem, jasne włosy. Wykonując ten ruch sprawiła, że przed nim pojawił się jej biust. Napięty, obrzmiały i spragniony jego dotyku. A więc zrobił to, przyssał się do jej piersi, a drugą zaczął masować, wsłuchując się w ciche westchnienia swojej partnerki. Była jego. Tylko jego. I właśnie dlatego chciał ją zadowolić w każdy sposób, w jaki tylko można było sobie wyobrazić.

- Weź mnie. Tu. Teraz - krótkie polecenia były tak do niej nie podobne, ale podobało mu się to. Spodobało mu się, gdy złapała go za włosy z tyłu głowy i pociągnęła do tyłu wymuszając, by na nią spojrzał, a następnie przylgnęła do niego wargami. Przejechała językiem po jego wardze, weszła głębiej, przy okazji poruszając biodrami. Symfonia seksualności.

- Weź mnie - powtórzyła, sądząc, że do tej pory, te kilka słów rozbrzmiało tylko w jej głowie.

- Stół jest zastawiony - zasugerował Touya, a ona gwałtownie wpiła się w jego usta i powędrowała wargami do płatka jego prawego ucha, właśnie wtedy, po omacku odszukała stół i wolną ręką zaczęła przesuwać rzeczy w każdą możliwą stronę.

Nie dbała o to, że jedna z ich ładnych filiżanek spadła ze stołu i potłukła się na kilka kawałków, nie interesowało ją to, że na podłodze wylądowały tosty, które ich psiak postanowił skosztować. Po prostu zaczęła odsuwać rzeczy coraz dalej, ciągnąc za sobą mężczyznę, który nie zamierzał odrywać się od jej ust. W końcu usiadła na blacie i oplotła Todorokiego nogami. Przyciskając jego biodra do siebie.

Touya zaczął na nią napierać, sprawiając, że opadła plecami na drewniany blat. Poczuła jak jest mokra w okolicach ud. Wydawało się, że Touya ledwie tam jej dotknie, a ona dojdzie, bez jakiejkolwiek penetracji. 

Wariatka, pomyślała i uśmiechnęła się, rozczesując palcami jego włosy. Nie była zdrowa na umyśle, skoro tak szybko zmieniał się jej nastrój. Może dlatego wybrała taki komplet do spania. Może po prostu chciała seksu na zgodę. Albo po prostu chciała seksu. Może całe jej jestestwo opierało się na zwróceniu na siebie uwagi, na byciu atencyjną wariatką. 

Przycisnęła krocze do niego, w sam raz aby wyczuć jego pobudzenie. To ją bardzo satysfakcjonowało, że ona i jej ciało tak na niego wpływała. Touya pochylił się i podniósł jeszcze wyżej jej bluzkę całkowicie odsłaniając tym samym jej piersi. 

To był widok, który mu się spodobał. Ona rozłożona na stole jak jego prywatna uczta. Napalona, nakręcona i mokra. Poczuł to przez materiał jej bielizny, gdy przejechał dłonią po jej kroczu. Nie zastanawiał się, dlaczego tak zmieniło się jej nastawienie w ciągu niespełna dwudziestu czterech godzin. Po prostu to zaakceptował. I to z dużą satysfakcją. Jego usta zjeżdżały niżej, na jej brzuch. Jej gładka skóra była po prostu idealna, ale nie umiał się powstrzymać, dmuchnął lekko na jej podbrzusze, powodując jej westchnienie. Poczuł pod palcami, jak przez jej ciało przeszedł lekki dreszczyk właśnie dlatego zaczął, najdelikatniej jak tylko mógł, zjeżdżać rękami w dół, zahaczył o jej majtki i zsuwał je, delikatnie, bez pośpiechu, wsłuchując się w jej westchnienia, przyspieszenie oddechu. 

Uklęknął przed stołem, odrzucając jej bieliznę na bok, zarzucił sobie jej nogi na barki i przysunął się do jej korcza.

Pierwszy ruch języka Touyi rozpalił Akirę, sprawiając, że ona machnęła ręką, rozrzucając po stole kolejne rzeczy przygotowane na śniadanie. Warknął z aprobatą na jej jęk i ruszył do akcji z pełną werwą. Jedną ręką przyciskając jej biodro do blatu pracował nad nią długimi zamaszystymi pociągnięciami. 

A kiedy wsunął język do środka, sięgnęła ramionami w jego stronę i wplątała palce w jego włosy, nie wiedząc, czy chce odciągnąć go od siebie czy może przycisnąć go jeszcze bliżej, czuć go jeszcze mocniej. 

Jednak pod wpływem jego działań ręce Akiry szybko opadły na blat, niezdolne do wykazania się jakimkolwiek działaniem. Spełnienie, które nagle ją dopadło było zupełnie innego rodzaju. Było tak cudowne, że ciemnowłosa wygięła plecy w łuk, jęcząc głośniej. 

A on lizał i całował jej uda, a tam, gdzie przed chwilą były jego usta, wsunął palce i poruszał nimi, jednocześnie ssąc, co chwila drażniąc skórę zębami. Przestała się kontrolować, gdy rozbrajający orgazm przetoczył się przez nią, paraliżując wszystkie mięśnie. A on cały czas lizał, cały czas poruszał palcami. 

- Touya - wychrypiała. Teraz. Pragnęła go teraz.Ale on nie wstawał z kolan, ucztując, terroryzując, wprawiając w obłęd przyszpiloną do stołu partnerkę. Ponownie przekroczyła granicę. I dopiero gdy dygotała z emocji, niemal łkała, wyczerpana z rozkoszy, Todoroki wstał z podłogi i posłał jej leniwy, zadowolony, męski uśmiech. 

- Jesteś moja - mruknął i wziął ją w ramiona. 

A ona już sama nie wiedziała, czego chce: czy może chciałaby kontynuacji na stole, czy może wolałaby zostać oparta o ścianę, a może chciałaby zostać związana, wykorzystana. Podległa jemu. 

Touya zaniósł Akirę do sypialni i położył na łóżku z ujmującą delikatnością. Leżąc tak całkowicie naga, przyglądała się mu, gdy zsunął bokserki i w końcu uwolnił swoją imponującą długość. 

Pragnęła go bardziej niż dotychczas, pragnęła poczuć każdy centymetr w sobie, pragnęła drapać jego plecy i wciąż, chciała czuć się tak krucha, tak jemu podległa, a zarazem równa. Nakręcająca była wizja, że mogłaby spłonąć pod jego dotykiem. 

Nie powiedział nic, tylko zawisł nad nią. Jego usta odnalazły pełne wargi Akiry. Pocałunek był otwarty i głęboki, zderzenie języków i zębów. Położył ją na poduszkach, a ona skorzystała z pozycji i splotła nogi za jego plecami. 

- Weź mnie. Teraz - wymruczała, nie odrywając warg od jego ust. Touya zaśmiał się w sposób, który przeniknął ją do szpiku kości, po czym wsunął się w nią. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Ich oddechy przyspieszyły, jęki i westchnienia były coraz głośniejsze. Gdy Touya nagle zatrzymał się mając całą długość w swojej partnerce, ona otworzyłam oczy i napotkała jego wzrok. 

- Jesteś moja - wymruczał. 

- A ty jesteś mój - wyszeptała, a Todoroki wysunął się nieco i na powrót wsunął powolnym ruchem. Tak niemiłosiernie powolnym. 

- Powtórz to.

- Jesteś mój - jęknęła cicho.Ponownie wysunął się i wsunął. - Jesteś mój. 

Ponownie, tym razem szybciej, głębiej. Akira wbiła paznokcie w jego plecy, zostawiając ślady na jego skórze. Syknął, gdy drapnęła ledwie zagojoną ranę po oparzeniu. Spojrzała na niego ze skruszeniem i przeczesała dłońmi jego włosy.

Poruszała biodrami jednym rytmem z nim. Całowali się z zaledwie sekundowymi przerwami, aż ich twarze były wilgotne od śliny. Każdy fragment ciała Akiry płonął i kurczył się, aż całkowicie straciła kontrolę nad sobą. 

- Kocham cię - wyszeptał. Akira syknęła, czując kolejny wstrząs orgazmu, a on wbijał się w nią mocnymi szybkimi ruchami, wyciskając z niej jeszcze głębszą rozkosz, aż poczuła jak rozlał się w niej. 

A gdy w końcu opadł obok Akiry, ta tylko przysunęła się do niego i wtuliła w jego tors. Już wiedziała wszystko i choć w głowie miała jeden wielki chaos, to już wiedziała, co chce zrobić. 




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top