33
Ciężko było, ale kolejny rozdział napisałam. Codziennie od tygodnia obiecywałam sobie publikację, ale wciąż nie umiałam napisać jakiegoś fragmentu. Nie obiecuję Wam, że wrócę na stałe, ale postaram się publikować kolejne rozdziały raz na 2 tygodnie. Dziękuję Wam Ta_co_czyta_, DuczAla3, o0liviaA i migotka16 za wsparcie w komentarzach, mam nadzieję, że wciąż Was nie straciłam.
Touya i Keigo znaleźli się w swoim żywiole. W momencie, gdy oni na bieżąco żartowali i dogryzali sobie na wzajem, Akira czuła się jak taki przypadkowy odrzut, który tylko doczepił się do nich. Mimo to, cieszył ją ten widok, bawiły ją żarty chłopaków, jak wtedy gdy dobierali garnitury. Oczywiście, wtedy ona bardzo się od tego dystansowała, nie była w stanie poczuć się jak część tej grupy, w przeciwieństwie do aktualnej sytuacji. Widok uśmiechniętego Touyi był dla niej bardzo miłym doświadczeniem, zwłaszcza po tak okropnym dniu.
Początkowo nie wspomniała chłopakom o tym, że zaprosiła jeszcze Fuyumi i Usuia, którzy po chwili namawiania przez nią, zgodzili się na wypad na miasto. Brunetka na bieżąco dostawała informację o postępach w przygotowaniach i transporcie, podczas gdy Keigo i Touya dalej żywiołowo gadali.
- Yumi wpadnie - powiedziała nagle, a chłopcy przyjęli to z aprobatą.
Gdy w końcu młodsza z rodzeństwa Todoroki wpadła, Touya od razu spoważniał, nie za sprawą siostry, a jej towarzysza. Usui po prostu nie mógł zostać zaakceptowany, a teraz, gdy Yumi przeniosła się do niego, opinia na temat mężczyzny była jeszcze gorsza. Akira walnęła Touyę w bok, jednak on wciąż mordował wzrokiem blondyna, który udawał, że tego nie widzi.
- Dawno się nie widzieliśmy, Hawks - ucieszyła się Fuyumi poświęcając więcej uwagi skrzydlatemu bohaterowi niż zazdrosnemu bratu. - Akiruś! - dziewczyna nie mogła powstrzymać się przed przygarnięciem brunetki do siebie.
- Tęskniłam, Yumiś - odpowiedziała Akira oddając uścisk.
Wszyscy zasiedli do stołu, ale atmosfera uległa zmianie za sprawą oburzonego Todorokiego, który podświadomie zaczął obwiniać także partnera siostry o taki stan rzeczy. Nie dostrzegał, że Fuyumi jest szczęśliwsza. Czuł tylko złość. W końcu jego matka była nie wiadomo gdzie, a jakiś obcy typ śmiał wykorzystywać jego siostrę.
- Stary, weź się uspokój, bo atmosferę wokół ciebie można nożem ciąć! - zażartował Hawks, jednak nawet on czuł się nieco nieswojo.
- Właśnie, gościu, daj już spokój - zasugerował Usui, decydując się na kontynuację tematu. Dziewczyny nagle zawiesiły swoją rozmowę i zmierzyły chłopaków.
- Na jakiej podstawie uważasz, że "nie daję spokoju"? - jego ton głosu zabrzmiał groźnie, a siedząca obok Akira poczuła podnoszącą się temperaturę. Wiedziała, że wciąż był podminowany, ale nie spodziewała się, że pojawienie się tego jednego człowieka tak mocno wyprowadzi go z równowagi. Położyła dłoń na jego udzie.
- Touya, proszę - wyszeptała, licząc na wyciszenie rodzącego się konfliktu.
- Nic nie poradzę na to, że jesteś niespełnionym bohaterem, który myśli, że jako jedyny może chronić Fuyumi. Zajmij się swoim życiem i zaakceptuj ten stan rzeczy,
Usui postanowił bronić się, czym jeszcze mocniej zirytował Todorokiego.
- Chronić? - ton głosu Touyi przeszedł w lekko kpiący. - Przed tobą? Jesteś nikim - uściślił mierząc blondyna nienawistnym wzrokiem. - Po prostu nie podoba mi się, że próbujesz się do niej przyczepić.
- Touya! - oburzyła się Fuyumi gwałtownie się podnosząc. Swoim zachowaniem robili coraz więcej szumu wokół siebie. Niektórzy ludzie zerkali na nich z zainteresowaniem, a inni z desaprobatą.
- Po co robić tutaj przestawienie? Może wyjdziemy porozmawiać na zewnątrz? - zasugerował Takumi, a Hawks rozpostarł skrzydła. To spotkanie szybko przerodziło się w niebezpieczną farsę. Touya ze swoim darem był groźny dla otoczenia, a Usui... on nie miał daru. Tak jak Fuyumi. Ten pierwszy w przeszłości był trenowany do zostania bohaterem. Czystko teoretycznie, potrafił walczyć, a z kolei jego "przeciwnik" był zwykłym nauczycielem w szkole podstawowej.
Wszyscy wyszli na dwór, głównie dlatego, że ewentualny gniew Todorokiego łatwiej będzie opanować na zewnątrz. Pióra Hawksa były w gotowości, gdy Touya wyciągnął rękę w stronę Usuia. Jak bardzo niesprawiedliwe było to, że nikt nie słuchał płaczliwego tonu Akiry czy Fuyumi, które wciąż tylko prosiły o uspokojenie się.
Usui ustawił się gotowy do bitki. To było kompletnie bez sensu, zwłaszcza, że wokół Touyi zaczęły błądzić błękitne ogniki. Wtedy między nich wpadła Fuyumi.
- Czyście powariowali?! - wrzasnęła zrozpaczona zasłaniając Takumiego swoim ciałem. - Uspokój się Touya!
- Nie widzisz, że zostałaś wykorzystana?! - zarzucił jej i zrobił krok w przód, miał zamiar dosłownie odsunąć swoją siostrę i zaprowadzić porządek przynajmniej w tym jednym aspekcie. Już nie myślał jasno, dlatego, gdy Akira złapała go za nadgarstek, po prostu ją odepchnął.
- Nie zostałam! - zaprzeczyła i od tyłu złapała Usuia rękami, jakby chciała jeszcze mocniej go zakryć. - Jestem z nim szczęśliwa! Przestań Touya! - poprosiła, a z jej oczu poleciały łzy.
Wtedy w końcu interweniował Hawks. Jego pióra otoczyły Touyę, a także zasłoniły parę, która miała przyjąć jego gniew. Bohater nie do końca wiedział, co powinien zrobić, a jednak czuł obowiązek ochrony słabszych, nawet przed swoim przyjacielem. Wtedy zdarzyło się nieprzewidziane. Akira stanęła przed Todorokim i uderzyła go w twarz. Otrzeźwiło go to na tyle, żeby w końcu zrzucić klapki gniewu z oczu i spojrzeć na żonę. To, że zobaczył w jej oczach smutek, rozgoryczenie i oburzenie było do przewidzenia i zaakceptowania, jednak iskierki strachu w jej oczach złamały mu serce. Ogień zgasł, a on zapomniał o wściekłości.
- Przepraszam - wyszeptał ze skruchą, a Akira przysunęła do siebie ręce i spuściła wzrok. - Wybacz, ja nie chciałem.
- Hawks, proszę, weź mnie do domu - poprosiła Akira odwracając się do bohatera. Usiłowała uspokoić głos, nie rozpłakać się.
- My też wracamy - powiedziała Fuyumi i ciągnąc za sobą Takumiego w stronę miejsca postoju dla taksówek.
Hawks zawahał się, spojrzał na przyjaciela, jednak wyciągnął ręce do ciemnowłosej. Todoroki stał na środku chodnika lekko zastygnięty, gdy Akira odchodziła. Kłótnia została zażegnana, wszystko ustało, pozostał tylko niesmak. Akira pozwoliła wziąć się na ręce i gdy poczuła na twarzy podmuch wiatru, pozwoliła sobie na łzy. Pierwszy raz zobaczyła w nim Endeavora i było to dla niej przerażające, głównie dlatego, że było to tak niespodziewane.
- To był męczący dzień - zaczął Hawks. - Pogadam z nim - dodał, a Akira jedynie pokiwała głową. Z racji umiejętności Keigo, dość szybko dotarli do posiadłości. Hawks odstawił Akirę pod drzwiami.
- Dziękuję - wyszeptała i weszła do domu, a Hawks postanowił wrócić do miasta, by ogarnąć przyjaciela. Mirukato zawołała psa, który do tej pory hasał po podwórku. weszła do domu i skierowała się do gabinetu, w którym zamknęła się na klucz.
~~~~
Touya siedział na ławce, próbował zebrać myśli, przeklinając swoje zachowanie. Nie rozumiał swojego wybuchu złości.
- Kurwa - mruknął wstrzymując swoją złość. Czuł się jak po wybuchu złości ojca, lekko zestresowany, zrezygnowany i przegrany. Gdy wylądował przed nim Hawks, zmierzył przyjaciela wzrokiem. - Jest już bezpieczna w domu? - zapytał lekko ochrypniętym głosem. Był zły na siebie, że musiał pytać o coś takiego. Że nie zaopiekował się nią.
- Tak - odpowiedział skrzydlaty bohater. - Jest w domu.
- Spierdoliłem - przyznał Todoroki i schował twarz w dłoniach.
- Nie, po prostu daj jej trochę czasu - zasugerował Keigo i usiadł obok przyjaciela. - Przypadkowi ludzie nie widzieli za dużo, zadbałem o to, aby wszystko zasłonić - dodał spokojnie i przeciągnął się. - Ona cię naprawę kocha. Też bym tak chciał - przyznał, a jasnowłosy spojrzał na niego spod byka. - No co?
- Spierdoliłem. Wyglądała na przerażoną - odpowiedział i westchnął przeciągle.
- Bo byłeś w furii. Co ci ten ziomek zrobił? - zapytał luźniej i poruszył skrzydłami.
- Irytuje mnie, że zagarnął sobie moją siostrę. Nieważne. Wracam do Akiry - stwierdził Touya i wstał leniwie kierując się do swojego samochodu. Nie chciał dzielić się swoimi emocjami, zwłaszcza, że już sam ich nie rozumiał.
Pojechał najbardziej okrężną drogą, jaką się dało, dodatkowo zajeżdżając na stację aby zatankować. Gdy dojechał pod dom, minęły ponad dwie godziny od jego wybuchu gniewu. Aby ograniczyć hałas zaparkował przed domem odpuszczając sobie manewry pry garażu i ruszył do drzwi wejściowych, które były otwarte. Zmartwiło go to, że Akira zostawiła drzwi bez zakluczenia ich. Wpadł do domu i rozejrzał się, zastała go jednak tylko ciemność. W domu panował mrok, nawet pies nie hałasował. Błękitny płomień powędrował przed mężczyzną, rozświetlając zaciemnione pomieszczenia. Todoroki ocenił bezpieczeństwo i szedł dalej, wędrując na piętro. Nie napotkał żadnych martwiących elementów, poza tą wszechogarniającą ciszą. Wszedł do sypialni, w której, na łóżku spał szczeniak. Akiry jednak nie było. Touya zaczął rozglądać się po piętrze, jednak wszystkie pomieszczenia były puste, poza gabinetem, który był zamknięty na klucz. Mężczyzna próbował pchnąć je mocniej, licząc, że może puszczą, jednak nic z tego.
- Akira? - zapytał cicho, przysuwając ucho do drewna. - Akiś? - powtórzył nieco głośniej z lekkim strachem. Zapukał w drzwi.
- Idź spać - usłyszał jej stłumiony głos.
- Akira, proszę cię, otwórz drzwi - poprosił, uderzając czołem o drewno.
- Po prostu... Idź spać - poprosiła, jednak Touya nie rezygnował.
- Chciałbym z tobą porozmawiać.
Cisza. Ta bolesna cisza niesamowicie go elektryzowała, już nie z powodu zdenerwowania, ale ze stresu.
- Chcę cię zobaczyć - wyszeptał i szarpnął za drzwi. Mógł je spalić i oboje to wiedzieli, a jednak czekał, licząc, że Akira po prostu pozwoli mu na wejście do gabinetu. - Akiś, musisz się wygodnie położyć.
- Zaraz przyjdę, idź już.
- Nie odejdę - Touya usiadł na podłodze i oparł głowę o ścianę. Chciało mu się płakać z bezsilności, a jednocześnie był wściekły. Miał ochotę spalić wszystko.
Akira siedząca w skórzanym fotelu, podciągnęła kolana pod brodę. Powoli zdawała sobie sprawę, że spokojny czas minął, a życie zaczęło przygotowywać dla nich zupełnie pospolity, smutny scenariusz. Czy to miał być już koniec ich pełnego motylków, zamglonego szczęścia? Nie mogła już żyć w świecie marzeń o idealnym związku? Prawda była taka, że Touya był synem Endeavora. Przypomniały się jej słowa babki:
- Ale żeby zaraz wydawać ją z ręce rodziny Todoroki? Przecież to brutale!
- To szanowna rodzina! Enji Todoroki to bohater z czołówki - matka wtedy tak zawzięcie broniła swoich decyzji. Oczekiwała "twardej ręki" nad córką. Czy naprawdę ją to właśnie spotkało?
- Brutal, który wziął żonę, by zrobić z niej klacz rozpłodową. Terroryzował własne dzieci morderczym treningiem nie dbając o ich słabości. Jego syn pewnie będzie taki sam!
Akira przetarła załzawione policzki. Jak tak można? Czy Touya naprawdę zacznie traktować ją źle? Czy zacznie być przerażający? Przez pół godziny za drzwiami panowała cisza. Młoda kobieta była przekonana, że Todoroki jednak poszedł, wtedy usłyszała trzask i kolejne szarpanie za klamkę.
- Błagam, wyjdź do mnie - usłyszała skruszony ton jego głosu. - Moje zachowanie było pozbawione sensu. Jestem idiotą. Chcę tylko zobaczyć, czy wszystko z tobą w porządku.
- Nic mi nie jest - odpowiedziała i zgarbiła się mocniej. Było jej zimno.
- Proszę, idź chociaż do sypialni - kontynuował. Jego zawziętość była męcząca, ale Akira spojrzała w stronę drzwi. Nie odszedł. Czekał na nią.
- Dobrze - odpowiedziała i powoli wstała z fotela. Jej nogi ścierpły, przez co miała problem z utrzymaniem równowagi. Położyła rękę na klamce i sięgnęła do klucza. Miała wątpliwości, jednak ostatecznie odkluczyła drzwi. Otworzyła je i stanęła twarzą w twarz ze swoim mężem.
Spodziewała się krzyku i pretensji, ale nic takiego nie było. Uniosła wzrok i zobaczyła w jego oczach skruszenie. Smutek z powodu tego, co się wydarzyło. Wydawało się również, że Touya nie dowierzał, że ona naprawdę wyjdzie z gabinetu. Dopiero później dostrzegła ślady na jego skórze. Oparzenia. Używał swojego daru i cierpiał. Jego szyja i ręce były poczerwieniałe, w niektórych miejscach wysychała krew, co oznaczało, że musiał drapać podrażnione miejsca.
- Trzeba to opatrzeć - wyszeptała przysuwając dłoń do śladów. Nie dotknęła go jednak ze względu na ewentualne zabrudzenie rany. Chciała zabrać rękę, a wtedy on ją złapał i przysunął do swoich ust, składając tym samym pocałunek na jej knykciach.
- Jestem okropny - wyszeptał i złożył kolejny pocałunek na jej ręce. - Wybaczysz mi?
- Oczywiście, że tak - odpowiedziała i wyswobadzając się z jego uścisku bez oporu, ruszyła do ich sypialnianej łazienki. On posłusznie ruszył za nią. W łazience leżały wszystkie leki i podstawowe opatrunki. Właściwie nic nie nadawało się do odpowiedniego opatrzenia tych konkretnych ran, ale coś trzeba było zrobić, jakoś musiała ochłodzić tę skórę.
Akira nalała zimnej, niemal lodowatej, wody do miski i zaczęła nią schładzać skórę na rękach, później wzięła trochę wody na czysty ręcznik i zaczęła schładzać jego kark. Bardzo ostrożnie przykładała mokry ręcznik nawet nie próbując pocierać ran. Touya zacisnął zęby przez poczucie bólu.
- Przepraszam - wyszeptała.
- Należało mi się - wymamrotał i syknął, gdy Akira przytknęła do jego skóry ręcznik. Przez chwilę trwali w ciszy, a w łazience było słychać tylko przelewającą się wodę.
- Chcę iść do pracy - wyszeptała niespodziewanie, przez co Touya spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Po co? - pytanie wyrwało się z jego ust nim zdążył nad tym pomyśleć. Ale miało podstawy. Do pracy szło się, żeby zdobyć pieniądze, a ich akurat im nie brakowało. Sensowniejsze by było, gdyby znalazła sobie jakieś hobby.
- Po prostu chcę - wyjaśniła, a Todoroki kiwnął głową.
- Jak sobie życzysz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top