32

Akira długo zbierała się w sobie, żeby wstać i wyjść. Czuła się jak wrak człowieka. Bo jak to tak nie spróbować porozmawiać? Wyjść przy pierwszej chwili milczenia? Bez szansy wyjaśnienia, wyciszenia myśli. Akira pomyślała czysto egoistycznie o sobie. Nie interesowały ją już emocje Misaki, ponieważ to ona wyszła. To ona zdecydowała.

Poczuła się niesprawiedliwie wykorzystana. Siedząc w kawiarni pośród śmiejących się, szczęśliwych ludzi czuła smutek przeradzający się we wściekłość. Wstała zbyt gwałtownie przez co przewróciła krzesło, czym z kolei zwróciła na siebie uwagę innych klientów. Zmierzyła ich ostrym wzrokiem, przez co większość wróciła do swoich zajęć. Pierwszy raz w życiu miała ochotę mordować i właśnie dlatego szybko wyszła z lokalu. Pierwszy raz, miała ochotę złapać kogoś i wyrwać mu włosy z głowy. Zagryzła policzek od środka. To złe. Tak nie powinno być, zwłaszcza, że była córką bohaterów.

Bohaterów. Słowo w jej głowie zabrzmiało jak jawna kpina. Moment, w którym Touya przedstawił jej swoją teorię o manipulacji, Akira zaczęła analizować. Miał rację, choć ona nie chciała tego przyznać: jej życie było jedną wielką manipulacją. Teraz została opluta przez przyjaciółkę. Czemu poczuła się, jakby to było największą zniewagą w jej życiu? Dlaczego wcześniej tak tego nie odczuwała? Dlaczego tym razem nie akceptowała tego, co było dla niej normalne przez tyle lat?

Spisek. Jedna wielka kpina ze strony bohaterów. Zaczęła drapać skórę na dłoni aż do czerwonych śladów. Czy mogła być kimś złym? Kto jest zły w jej świecie? Wydawało się, że może ufać tylko Touyi.

- Akira? - usłyszała za sobą męski głos. Nie myślała racjonalnie. Emocje były niczym klapki na oczy, a ona była jak rozjuszony byk. Odwróciła się gotowa do uderzenia. Chronić się przed spiskiem, przed ludźmi. - Miło cię... - zaczęła nowo przybyła osoba i wtedy rozeszło się uderzenie dłoni o twarz. Akira wstrzymała oddech i szybko zabrała rękę zdając sobie sprawę, co się stało.

- Hawks! Przepraszam! - krzyknęła z przerażeniem i odskoczyła dwa kroki, jakby bała się jego reakcji.

- W porządku - odpowiedział skrzydlaty bohater masując szczękę. - Nie spodziewałem się po tobie takiej siły. Pierwsza porządna, małżeńska sprzeczka? - zażartował na rozluźnienie atmosfery, a Akira wzdrygnęła się.

- Przepraszam - wyszeptała ze skruchą i spuściła wzrok. Uderzyła kogoś. Mógł to być każdy przypadkowy człowiek.

- Co się stało? - zapytał i rozejrzał się. - Gdzie Todoroki?

- Nie wiem - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Powinien być w domu.

- Nie ma go tam. I tak właściwie, to mogliście uprzedzić o tym śliniącym się potworku czającym się w zaroślach. Prawie oskubał mnie z piór - dodał nagle.

- Jak to go nie ma? - zdziwiła się Akira wyjmując od razu telefon. Kompletnie zignorowała słowa na temat ich nowego pupila. - Miał wrócić do domu. - Wybrała do niego numer, jednak nie było żadnej odpowiedzi. - Nie odbiera. Musiało się coś stać - powiedziała z lekką paniką w głosie. Hawks westchnął na ten widok, zdając sobie sprawę, że przecież on sam również zadzwonił z podobnym efektem, mało tego, z ogromną prędkością przeleciał nad miastem w poszukiwaniu kumpla, jednak ani jego, ani samochodu nie było. Trafiła mu się za to jego żona, która swoją mimiką przypominała morderczą zmorę. 

- Spokojnie - zasugerował Takami. Był zawodowym bohaterem, dla niego takie akcje były na początku dziennym. Co prawda, częściej chodziło o kilkuletnie dzieci i zwierzaki, a nie dorosłych facetów, ale incydent pozostawał incydentem. - Ogarniemy to. Powiedz tylko o co się pokłóciliście i gdzie był ostatnio.

- Ale my się nie pokłóciliśmy! Odwiózł mnie do kawiarni i było wszystko w porządku - wyjaśniła i znów chciała wybrać jego numer. 

- W takim razie... Gdzie mógłby być? - zapytał Hawks tym pytaniem powstrzymując Akirę od wykonania kolejnego połączenia.

- Chyba mam pewien pomysł - zasugerowała. - Zamówię taksówkę - dodała, a Takami spojrzał na nią ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.

- Po co? Przecież masz mnie - zasugerował i machnął skrzydłami na potwierdzenie. Akira westchnęła ukazując ubolewanie nad swoją głupotą.

- W porządku - odpowiedziała i schowała telefon do tylnej kieszeni spodni.

~~~~

Touya siedział w samochodzie i patrzył na taflę jeziora. Czuł się jak śmieć. Zostawił za sobą rodzinę, zajmując się tylko swoim życiem. Czuł się jak oszust i tchórz, ponieważ jego rodzeństwo zostali w rękach potwora. zostawił ukochaną mamę w tym okropnym domu. Jak mógł uwierzyć w pakt z tym diabłem?

*Dwa miesiące wcześniej*

- Touya, nie sprzeciwiaj się - rozkazał Enji mierząc się z synem wściekłym spojrzeniem.

- To bez sensu. Ona się mnie boi! - zarzucił młody Todoroki. - To jest jedna z tych rodzin, które perfekcyjnie wykonują rozpoznanie! Sądzisz, że nie wiedzą, co dzieje się w tym domu?!

Krótkie uderzenie rozbrzmiało po salonie, a sam impet sprawił, że Touya ledwie zachował równowagę.

- Enji - wyszeptała Rei stojąc w przejściu do salonu. Zasłaniała rękami usta, a jej ciemne oczy zaszły łzami. - Błagam...

- Zamilcz - rozkazał Endeavor.

Denerwowało go podobieństwo jego syna do niego samego. Touya był uparty i ambitny, a jednak za słaby by dopełnić wszystkiego, czego oczekiwano. Miał "na szczęście" ogromną słabość do rodziny i był wrażliwy po matce, to czyniło go podatnym na sugestie. A wypuszczenie go z domu byłoby wręcz idealnym scenariuszem, w którym ostatni punkt oporu zostanie ustawiony w szeregu.

- Nie ma dyskusji. Mogę jednak powiedzieć, że jeśli nie będzie z tobą problemów, to bardzo uspokoi się sytuacja w domu - zasugerował, a Touya spuścił wzrok. To była tylko luźna interpretacja, ale on już chciał wierzyć, że ojciec odpuści matce i najmłodszemu bratu.

Manipulacja.

*Teraz*

Gwałtownie otwarte drzwi od jego strony sprawiły, że z impetem zamachnął się, gotowy do ataku. "Napastnik" jednak nie zwrócił na to uwagi tylko dosłownie rzucił mu się do szyi.

- Wystraszyłeś mnie - wyszeptała Akira wtulajac się w niego jeszcze mocniej. Touya zacisnął jej ciało w lekkim uścisku, gdy Akira wcisnęła się na jego kolana.

- Wybacz - odpowiedział i przytulił ją mocniej. - Jesteś chłodna - dodał, czując jej zimną skórę pod dłońmi.

- Ale za to tutaj jest ciepło - odpowiedziała i dotknęła jego policzka. - Co się stało? - zapytała uważnie przyglądając się jego twarzy. Dostrzegła lekko podpuchnięte oczy, w których krył się niesamowity ból.

- Byłem na chwilę w domu - powiedział rozgoryczony. - Nie jest zbyt miło - dodał pobieżnie uznając, że nie ma sensu wdawać się w szczegóły.

- Co tam się wydarzyło? - zapytała wplątując palce w jego jasne włosy.

- Shoto został poparzony wrzątkiem, Endeavor wysłał przez to mamę do jakiegoś szpitala, Yumi wyprowadziła się, a Natsu ma dość, mam wrażenie, że się boi - wyjaśnił i przygryzł wargę. Ciężko było to powiedzieć na głos. Przyciągnął ją do siebie i wtulił się w jej piersi.

Akira przez dłuższą chwilę patrzyła na niego z lekkim smutkiem, zastanawiała się jednak, co mu powiedzieć, aby nie zabrzmiało to banalnie. To, że to było straszne, było dla niej oczywiste i uznała za szczyt głupoty, aby podzielić się z nim tą uwagą.

- Nie zbawimy świata - wyszeptała i podnosząc jego podbródek, przyłożyła czoło do jego czoła. - Ale chcę, wraz z tobą, naprawić przynajmniej cząstkę tego świata. Coś wymyślimy.

- Czy to możliwe? - zapytał cicho i przekręcił lekko głowę w bok, łącząc ich wargi w delikatnym pocałunku. W jego głowie istniał tylko jeden możliwy sposób na naprawę cząstki ich świata. Śmierć Endeavora. Nie znosił go coraz bardziej.

- Wszystko jest możliwe - odpowiedziała i podniosła się, niezdarnie próbując wyjść z samochodu. Dodatkowym utrudnieniem był sam Touya, który złapał ją za nadgarstek, ponownie zbliżając ją do siebie. - Keigo też tu jest - wyjaśniła, a Todoroki wypuścił ciężko powietrze. Dlaczego jego kumpel musiał im przeszkadzać? 

- Nie możesz mu powiedzieć, żeby poleciał do nas, a my zaraz tam przyjedziemy? - zapytał wciąż trzymając ją za nadgarstek. 

- Jesteśmy dwadzieścia kilometrów od domu, w dodatku spora część drogi to wyboisty las. Wątpię, abyś chciał wyruszać od razu, dlatego proszę, nie olewaj go i porozmawiajcie już teraz- poprosiła spokojnie Akira i w końcu wstała. - Zrób to. 

Touya pozwolił jej odejść, obserwował jednak jej sylwetkę w bocznych lusterkach. Kręciło go jej coraz bardziej zmieniające się zachowanie. Dostrzegał w niej rozwijający się pierwiastek pewności siebie i niezależności, który wcześniej był stłumiony przez wspaniałą teściową. W końcu westchnął i wyszedł z samochodu. Takami stał oparty o pień drzewa nieco dalej, podczas gdy Akira podeszła do wody i zdjęła sandały na słupku, w których zapadała się w piasku do tej pory.  Zamoczyła stopy w wodzie. 

- Pojawił się - zażartował Hawks. - Zniknąłeś na kilka tygodni. 

- Masz coś jeszcze zabawnego do powiedzenia? - zapytał Touya z lekko złośliwym uśmiechem wynikającym ze świadomości jaka relacja ich łączyła. No i dodatkowo dobrze znał Hawksa i jego dziwny tok myślenia, który zaczynał się niewinnie, a ostatecznie mocno kierował się w zboczoną stronę. 

- Coś bym wymyślił, pantoflu, daj mi chwilę - Keigo udał, że się zastanawia mierząc się z przyjacielem wzrokiem. - A tak na poważnie... - zmienił ton głosu, zawężając oczy. - Nie wiem, czy w świecie nowożeńców są newsy, ale w świecie bohaterów dzieje się coś dziwnego i niepokojącego. 

- O czym konkretnie mówisz? - zapytał Touya zapominając o nazwaniu go pantoflem. Co prawda był w zarządzie agencji, ale nie miał wglądu w akta spraw, co nie znaczy, że nie miał do nich dostępu. 

- All for one. - Ten pseudonim wyjaśnił wszystko. Boss podziemnego półświatka niemal tak mityczny jak greccy bogowie. Niektórzy nie wierzyli w jego istnienie, a od kiedy pojawił się All Might świat zapomniał o tym złoczyńcy. - Zaczęło dziać się podejrzanie. Rozpocząłem śledztwo i potrzebowałbym konsultacji. 

Często dyskutowali w kwestii problematycznych śledztw. Spojrzenie Touyi w wielu aspektach różniło się od Hawksa. Teraz Todoroki miał więcej możliwości, zatem jego opinia mogła wnieść jeszcze więcej. 

- Mogę się dowiedzieć co wie agencja Mirukato - stwierdził i zacisnął wargi. - Jak będę doinformowany, będę w stanie przeanalizować sytuację. 

- Ile potrzebowałbyś czasu? 

- Daj mi dwa dni - zaproponował Touya i odwrócił wzrok w kierunku Akiry, która wciąż zajmowała się sobą na brzegu jeziora. - Lecimy na jakieś jedzenie? - zapytał Touya uznając, że potrzebują chwili relaksu. Słowa Akiry sprawiły, że nieco się uspokoił. Ubolewając nad życiem, nic nie zmieni, z resztą, jedno popołudnie nic nie zmieni. to, co zamierzają zrobić zajmie dużo czasu.

- Mogę dołączyć do was jak to piątek koło u wozu - zażartował Hawks i machnął skrzydłami. - Ale idziemy na kurczaka. 

- Pytaj Akiry, to ona zdecyduje - odpowiedział Touya i ruszył w jej kierunku. Hawks, z pomocą skrzydeł, oczywiście go wyprzedził. Nim użytkownik daru ognia dotarł na brzeg jeziora, Keigo już skończył rozmowę wrzeszcząc na całe gardło słowa ekscytacji. - Czyli kurczak - powiedział podchodząc do Akiry, która wyszła z wody. 

- Kurczak - odpowiedziała i przepłukała nogi w wodzie. Zatrzymała się na chwilę, zastanawiając się, co powinna zrobić, żeby do samochodu wejść z czystymi stopami. 

- Chodź - zasugerował Touya widząc, że to będzie niekończąca się historia. Akira spojrzała na niego z zakłopotaniem, a Todoroki szybkim ruchem wziął ją na ręce, żeby jej mokre stopy nie dotknęły piasku. Wtulił ją w siebie i ruszył do samochodu. 

- Zamów coś dobrego - rzucił do Hawksa, który już zaczął szybować nad ziemią. 

- Dobry plan - odpowiedział i poleciał w dal. 

Touya posadził Akirę na siedzeniu pasażera i wrócił po jej buty, które ona wcześniej porzuciła na brzegu. Mirukato obserwowała swojego męża, który ponownie zbliżył się do niej i uklęknął, decydując się na założenie jej butów. 

Złapał jej stopę i nałożył czarny sandał na wysokim słupku na jej stopę. Złapał pasek, który owinął wokół jej kostki i zapiął. Jego palce wspięły się wyżej, po jej łydce, aż do kolana pozostawiając za sobą przyjemny dla Akiry dreszcz. Przysunął się i dotknął wargami jej skóry. Akira westchnęła, gdy poczuła jego dotyk po wewnętrznej stronie uda. 

- Hawks na nas czeka - powiedziała po chwili i podniosła jego głowę. - Musimy się spieszyć. 

- Nic nie musimy - odpowiedział i wziął drugi but. Po raz kolejny delikatnie, sensualnie zaczął zapinać jej sandał. - Nic nie musimy - powtórzył i pocałował jej łydkę. 

- To twój przyjaciel. Dawaj, jedziemy - ponagliła i odrzuciła włosy do tyłu. Była rozkojarzona, wręcz rozpływała się przez jego proste gęsty, mimo to nie chciała, by Hawks poczuł się źle. Nie chciała stanąć między nimi.

- Zabijasz romantyzm - zarzucił jej z wyrzutem, jednak podniósł się z klęczek. - Jak tak mamy się spieszyć twoim zdaniem, to może ty poprowadzisz? - zasugerował lekko złośliwie, a Akira zbladła. 

- Ej no, nie rób mi tak - poprosiła i nachyliła się w jego stronę próbując go zatrzymać. 

- No dobrze, nie zrobię ci tego - odpowiedział i obszedł samochód, siadając za kierownicą. - Ale chciałbym zobaczyć kiedyś ciebie prowadzącą to auto - dodał i ruszył. Akira w tym czasie zastanawiała się, czy zaproszenie do jakiejś knajpy większej ilości znajomych byłoby dobrym pomysłem. Chciała zobaczyć Akio i Fuyumi, tym samym Hawks nie czułby się jak piąte koło u wozu. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top