28

Powrót do domu był z tych raczej nieprzyjemnych psychicznie. Już gdy jechali taksówką, para wytworzyła mur, każdy zamknięty był w swoim świecie. Atmosferę można było nożem ciąć, stąd nawet starszy taksówkarz nie próbował pytać o ich samopoczucie. W miarę jak zbliżali się do swojego domu, atmosfera była coraz gorsza. Parze ciążyły dodatkowo setki nieodebranych połączeń w telefonach. Zapewne poszło już powiadomienie, że ich numery są dostępne. W związku z tym, Akira na wszelki wypadek znów włączyła tryb samolotowy, aby nie mieć konfrontacji z matką.

- Nie chcę tam jechać - wyszeptała Akira i poruszyła się na miejscu siedzącym. Nie chodziło jedynie o matkę. - Na samą myśl o służących chce mi się wymiotować z nerwów.

Touya spojrzał na nią ze zdziwieniem. Co prawda widział jak bardzo podobało się jej gotowanie w Nowej Zelandii, ale uznał, że zrobiła to w ramach wyjątku, dla zabawy. Nie przeszło mu przez myśl, że służba domowa tak bardzo jej przeszkadzała.

- Nie chcesz ich w domu? - zapytał ze zdziwieniem, a Akira zmierzyła go spojrzeniem. Powiedzenie, że zszokowało ją to, że nie zauważył jak bardzo służące jej przeszkadzały, to tak jakby nic nie powiedzieć. W końcu czuła się jakby odbierały jej godność i poczucie własnej wartości.

- Nie chcę - odpowiedziała i odwróciła się do okna. To byłby akurat przyjemny prezent, pozbyć się z życia trzech wtyk od matki.

- Dobrze - Todoroki czuł się zobowiązany do wykonania tego zadania. Powiedział to jednak trochę za cicho i Akira nie dosłyszała jego słów.

~~~~

Po ich przyjeździe, zgodnie z przewidywaniami wszystkie trzy gosposie kręciły się w pobliżu. Obserwowały parę i na siłę próbowały wejść w ich prywatność, by tylko wybadać, co się zmieniło. Kolacja była gotowa i tu zarówno można było poczuć się zaskoczonym jak i zirytowanym. Ponieważ jak można było dać jednej osobie do zjedzenia wołowinę barbecue, a drugiej przygotować sałatę. To był ostatni argument przeciw tym kobietom. Touya wstał od stołu w połowie posiłku i wyszedł do kuchni. Trafił akurat na moment, gdy kobiety ostro plotkowały i próbowały układać teorie spiskowe odnośnie ich wyjazdu do Nowej Zelandii. Zamilkły, gdy tylko go zauważyły.

- Kto paniom płaci? - zapytał mierząc każdą z nich dość oschłym spojrzeniem.

- Szanowna pani Mirukato, matka panienki Akiry - odpowiedziała najstarsza z nich, a Touya kiwnął głową. Wiedział to od początku, jednak chciał coś podkreślić.

- Zatem idźcie pracować do niej. W tym domu, od tej chwili przesiadujecie nielegalnie i wbrew woli jego właścicieli. Do rana możecie tu zostać, jednak jutro z samego rana proszę się stąd wyprowadzić - powiedział spokojnie i wyszedł pozostawiając za sobą szok i osłupienie.

Wrócił jak gdyby nigdy nic do swojej żony i zasiadł do dalszej części kolacji. Akira spojrzała na niego przez chwilę, nie wiedziała jednak po co poszedł i zostawiła ten temat bez słowa.

~~~~

Następnego dnia obudziło go pukanie do drzwi sypialni. Westchnął ociężale i wyjął ramię spod głowy Akiry, by wstać i zobaczyć, co się dzieje. Nie zdziwił się, widząc najmłodszą gosposię w dziennym stroju z torbą w ręku.

- Zgodnie z pana oczekiwaniami, właśnie wychodzimy. Chciałam się pożegnać i podziękować - powiedziała kłaniając się w pół. Touya nie powstrzymał zdziwionego spojrzenia i kiwnął głową.

- Dziękuję za twoją pracę - odpowiedział z lekkim grymasem. Bądź co bądź, to nie była jej wina, ona wykonywała polecenia, a została zwolniona, jednak jedno co można było jej przyznać z uznaniem: dbała o porządek i gotowała dobrze.

- Może jeszcze pan przemyśli tę decyzję? - zasugerowała z zakłopotaniem, jednak na nic się to zdało.

- Nie. To nie mogłaby być dobra współpraca - wyjaśnił i odwrócił się, by popatrzeć na Akirę. Wciąż spała. - Życzę wam szczęścia - odpowiedział i po prostu zamknął za sobą drzwi zostawiając gosposię na korytarzu. Nie ruszało go to, że potraktował ją źle, jej samopoczucie nie miało dla niego żadnego znaczenia. Teraz chciał tylko powiedzieć Akirze, że została właścicielką i panią tego domu i już nikt nie będzie na nią donosił do jej matki.

Wiedział jednak, że na dziewiątą ma się pojawić w agencji Mirukato w celu dokończenia formalności. Miał zostać udziałowcem, mimo że wciąż nie czuł się powołany wchodzić z butami w życie tej rodziny. Pora się przygotować nie tylko na samo oficjalne spotkanie z zarządem, ale także na spotkanie z istotą, która minęła się z ogniem piekielnym, a która spróbuje doprowadzić go do szału swoim starczym pierdoleniem.

~~~~

Pod krawatem nie wyróżniał się spośród innych osób na wyższych piętrach agencji. Jedyne, co go zdradzało to niewiedza dotycząca rozkładu pomieszczeń, jednak w tym wypadku pomogła recepcjonistka. Starsza pani z cierpliwością wytłumaczyła rozłożenie wszystkich pomieszczeń na dwóch piętrach, które miały go interesować w dłuższej perspektywie. W końcu trafił pod drzwi prezesa, ojca Akiry jednak nie było.

- Zawsze wolał działać w terenie - odpowiedziała starsza kobieta i skierowała się do drzwi obok. - Pani Mirukato za to jest - odpowiedziała z pewnością w głosie. Nim Touya zdążył oprotestować pomysł konfrontacji z teściową, kobieta otworzyła drzwi i zapowiedziała go. Wszedł do gabinetu z zaciętą miną i od razu zmierzył się z nienawistnym spojrzeniem.

- Dziękuję pani Sakuro - powiedziała Naoko i zmierzyła zięcia ostrym spojrzeniem. Gdy tylko zatrzasnęły się drzwi, atmosfera stężała jak galaretka, tylko siekierę powiesić. - Nie raczyliście odezwać się przez dwa tygodnie - zauważyła oschle i wyprostowała się na krześle. Todoroki przeszedł się po biurze, jakby chciał poznać teren.

- To nie powinna być kwestia, która powinna PANIĄ interesować - odpowiedział i poruszył jakąś figurką położoną na białej półce. - To był NASZ wyjazd - podkreślił wyraźnie i odwrócił się w kierunku Naoko.

- Matka nie może wiedzieć, co u córki? Od dwóch tygodni nie odezwała się słowem - przypomniała i kolejny raz poruszyła się na swoim krześle, gdy Todoroki przeszedł się po biurze.

- Może ona nie chce rozmawiać z matką? - zaproponował rozwiązanie, a stara Mirukato uśmiechnęła się nadzwyczaj upiornie.

- A może nie ma takiej możliwości? Skąd pewność, że nie jesteś podobny do ojca? - zarzuciła mu. Touya zacisnął ręce w pięści. Nie było nic gorszego od porównywania go z ojcem.

- Jeśli zdecydowałaś się na oddanie córki w ręce takich ludzi mając świadomość tego do kogo ona trafia, to właśnie udowodniłaś, że jesteś bardzo złą matką - odpowiedział z wściekłością zapominając o uprzejmościach.

- Ty bezczelny dzieciaku! - warknęła kobieta wstając z fotela, Touya poczuł w opuszkach palców napięcie. Zaczął uaktywniać się jego dar, miał ochotę ją spalić. Naoko nie kontynuowała jednak wypowiedzi, ponieważ do biura wszedł mężczyzna w garniturze. 

- Cały zarząd już się zebrał - poinformował kłaniając się. 

~~~~

Akira zeszła na dół, dziwiła ją kompletna cisza jaka panowała w domu. Była przyzwyczajona do tego, że w domu rodziców, zawsze gdy tylko gosposie zostawały same, puszczały muzykę, rozmawiały o plotkach z rynku, tutaj jednak była martwa cisza.

W kuchni na blacie czekał kubek z naklejoną karteczką.

"Ekspres nastawiony. Wystarczy, że włączysz"

Akira uśmiechnęła się czując się tak jak w Nowej Zelandii, gdy byli sami i gdy Touya naprawdę o nią dbał. Był jedną z nielicznych osób pokazujących jej tę troskliwą stronę życia.

W ostatniej chwili dostrzegła, że pod spodem była druga karteczka.

"Trzech pań już nie ma. Teraz jesteś panią we własnym domu, decyduj o wszystkim"

Żałowała, że nie wstała wcześniej i, że nie usłyszała tego wprost od niego. Z zadowoleniem rozejrzała się, w końcu zdając sobie sprawę, że ta nienaturalna cisza była spowodowana tym, że po prostu była sama. Włączyła głośno telewizor i przygotowała sobie kawę, w wiadomości tekstowej podziękowała Touyi i rozpoczęła funkcjonowanie w domu. Poczuła się niezwykle rozluźniona, gdy swobodnie przechodziła po pomieszczeniach. Nie lubiła uczucia obserwacji, więc teraz dosłownie zachłysnęła się wolnością. Przejrzała lodówkę i półki w kuchni i już wiedziała, że na razie nie musi martwić się zakupami. Mogła planować śniadania, obiady, podwieczorki i kolacje, mogła rozplanować sprzątanie i przemeblowania w domu. To brzmiało wręcz jak opowiastka ze snu.

Z kuchennego szału wyrwał ją dźwięk telefonu. Nawet nie myślała o spojrzeniu na wyświetlacz, kto dzwoni. Ze szczęścia zapomniała o matce i wszystkich przytłaczających rzeczach jakie musiała przez to przeżywać.

- Halo? - zapytała promiennie i usłyszała lekki, męski chichot.

- Wyspana? - zapytał Todoroki.

- Zdecydowanie. Humor poprawia się jeszcze bardziej, gdy wiem, że w domu nie ma żadnych służących - odpowiedziała i sięgnęła po kawę. - A jak w agencji?

- Miałem spotkanie z twoją matką, ale ona chyba jeszcze nie wie, co się wydarzyło.

- Wolałabym żeby się nie dowiedziała. W ogóle, najlepiej żeby zniknęła. Ostatnio było tak cudownie - rozmarzony ton głosu Akiry rozbawił go. Dziewczyna odzyskiwała dobry humor, a przez to robiła się szczera i gadatliwa, pokazywała swój prawdziwy charakter.

- To chyba nie jest takie proste jak zwolnienie pracownika - odpowiedział, a Akira odzyskała nieco trzeźwości umysłu.

- Pomarzyć zawsze można - wyjaśniła i wypiła łyk kawy. - O której wrócisz? Przygotuję obiad.

- Za godzinę powinno się to skończyć i będę mógł wrócić, więc możemy przygotować obiad wspólnie - zaproponował, a Akira spojrzała na zegarek. Do ich posiadłości za miastem trochę się jechało.  Uwzględniając korki i jakieś opóźnienia, nie powinien być później niż po pierwszej.

~~~~

Wspólne spędzanie czasu było dla nich czymś przyjemnym. Trudno się zorientować, kiedy to się stało. Kwestia ich ślubu nie wprowadzała już niezręczności, dlatego postanowili w końcu odpakować prezenty ślubne. 

Poza typowymi prezentami typu: gotówka, kartki czy też kwiaty, które w większości wylądowały już w koszu były różne pudła, koszyki i torebki prezentowe. 

Większość prezentów to zwykłe rzeczy codziennego użytku. Pościele, ręczniki, kosmetyki, rzeczy do kuchni.

Duże płaskie pudło wydawało się Akirze zbyt podejrzane. Okazało się też dość ciężkie, dlatego wypuściła je z lekkim stukotem na podłogę. Touya spojrzał na nią ze zdziwieniem i sięgnął do pudełka by odpakować zawartość. Z lekkim zażenowaniem wyjął toporny, spory obraz, który przedstawiał ich, jakby pozowali podczas ślubu. 

- Co to ma być? - zapytała Akira ze zniesmaczoną miną. To wyglądało jakby po prostu wstawiono ich twarze w losowy obraz, a może i nie losowy, ponieważ podobny obraz wisiał u jej rodziców, którzy na płótnie pozowali w tej samej pozie. 

- Jest... - wydawało się, że Touya nie wiedział jak zacząć. - Dziwny.

- Jest nasz - odpowiedziała Akira i dotknęła masywnej, drewnianej ramy. - Możemy z nim zrobić co chcemy - dodała i oceniła płótno. Kto wręczył im ten prezent? Tego nie wiedziała, ale była pewna, że to jej rodzina. Mirukato byli specyficznymi ludźmi o dziwnych gustach i skrzywionym myśleniu. - Na przykład schować w garażu.

- Chyba będzie trzeba tak zrobić. Ja wyglądam jakby coś mi się stało z twarzą - stwierdził, nie kontynuowali tej rozmowy, ponieważ w domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi wejściowych. Oboje postanowili zmierzyć się z przybyszem, obawiając się, że trafią na Naoko.

Todoroki otworzył drzwi i zmierzył spojrzeniem starszą kobietę. Akira wyłoniła się zza jego pleców i uśmiechnęła się lekko.

- Ciocia Akane? - zapytała od razu wpuszczając kobietę do środka. Touya skłonił się w geście przywitania, jednak milczał.

- Dowiedziałam się, że wróciliście, dlatego chciałam was odwiedzić - wyjaśniła rozglądając się po przestronnym korytarzu. - Czyżby służba już została zwolniona? - zapytała z lekkim rozbawieniem i odwróciła się w stronę pary.

Akira przygryzła policzek od wnętrza i odwróciła wzrok, ukazując, że w tej konkretnej sytuacji jakakolwiek odpowiedź byłaby dla niej kłopotliwa.

- Tak, ja je zwolniłem - odpowiedział Touya nieco zawziętym tonem. Jeszcze nie wiedział, że ta kobieta była siostrą babki Akiry, która to mocno zaczęła krytykować ich ślub, a jej siostra ją popierała.

- W porozumieniu z tobą, mój słowiczku? - zapytała nieco bardziej dobrotliwie w kierunku Akiry, która lekko uniosła kąciki ust ku górze.

- Wie ciocia, jakie miałam podejście do służby - odpowiedziała Akira spokojnie i zaprosiła ciotkę do salonu.

- Bardzo dobrze. Można rzec, że wybrnęliście z tej sytuacji wręcz doskonale - odpowiedziała i usiadła na skórzanej kanapie. Touya spojrzał na kobietę zdziwiony. Cała ta sytuacja wydawała mu się lekko surrealistyczna. - Nie znoszę żony mojego siostrzeńca - wyjawiła w końcu Akane. - Ale to nie ma teraz znaczenia. Na tym pięknym przedstawieniu pod publiczkę nie było takiej możliwości, ale teraz... Teraz chciałabym zaproponować Wam przepowiedzenie przyszłości - kontynuowała, a małżeństwo zawahało się.

- Co możemy usłyszeć? - zapytał Touya, a ciotka Akane uśmiechnęła się lekko.

- To co będzie, ale nie ze szczegółami. Mój dar przewidywania przyszłości opiera się o odczucia fizyczne i psychiczne, które mogą się zdarzyć na podstawie autonomicznych decyzji jednostki. Dlatego nie byłam w stanie ujrzeć waszego ślubu. W przypadku wymuszenia na kimś danej reakcji, nie da się wyczytać jak się zachowa dana osoba, można mówić jedynie o emocjach - wyjaśniła. - Odnosząc się do mojego slowiczka, mogłam wyczuć, że będzie smutna, będzie się bała, ale też będzie się przebijała ciekawość i jakby to ująć... chęć namiętności, oczywiście, nie mówiłam jej tego. Takie wyznanie jednoznacznie mówiłoby o pewnych wydarzeniach. Tak jednoznaczne opisanie sytuacji mogłoby sprawić, że Akira zacznie podświadomie sabotować los i zmieni przeznaczenie.

Oboje spojrzeli po sobie z lekkim zwątpieniem. Wyjaśnienia ciotki były zawiłe i skomplikowane, dało się jednak zrozumieć, że nawet jeśli ciocia coś zobaczy, nie powie im wszystkiego i nie będą to jawnie przedstawione wydarzenia, a jedynie to, co będą czuć.

- Chcę spróbować - powiedział nagle Todoroki, a ciotka Akane poklepała miejsce obok siebie.

- Usiądź obok - poprosiła i wyciągnęła do niego ręce, które po chwili wahania złapał. Starsza kobieta zamknęła oczy i zwolniła oddech. Touya skupił się na dotyku i poczuł, że dłonie starszej kobiety są tak samo zimne jak dłonie Akiry. Chwila dłużyła się i dłużyła, aż w końcu ciotka otworzyła oczy. - Wyczuwam wściekłość. Głęboko skrywaną, tłamszoną wściekłość. I ciepło zarówno fizyczne jak i psychiczne. Nie ma w twojej przyszłości strachu czy bezradności. Ciekawe, samotności też nie wyczuwam, choć wściekłość i zemsta często się z nią łączą.

- Podejrzewam, że wiem, o co może chodzić - powiedział i zabrał ręce.

- O nie. Uważam, że nie podejrzewasz - odpowiedziała stara ciotka i spojrzała na Akirę wyciągając ręce w jej stronę. Pora na sprawdzenie jej przyszłości, co oczywiście Akira z chęcią uczyniła, podając dłonie. - Cokolwiek bym powiedziała, to oczywiste, że wasza przyszłość jest spójna - przyznała po zabraniu rąk. - Widzę dużo cienia, złości, ale jednak ciągłe ciepło. Można to interpretować różnie, ale moim zdaniem byliście sobie przeznaczeni. 

Dla obojga te informacje były dziwne i zbyt przytłaczjące, dlatego po prostu siedzieli w ciszy. Ciotka odkaszlnęła spodziewając się, że żadne z nich nie odpowie i wstała. 

- Na mnie pora - powiedziała spokojnie i spojrzała wymownie na parę. - A odnośnie pewnego obrazu, o którym tak intensywnie myślicie... Jest od dalekiej rodziny, nie wpadną do was, więc radzę zniszczyć go w najbardziej efektywny dla was sposób. Od tak, dla własnej satysfakcji.







I kolejny rozdział za nami. Zastanawiam się, czy ta relacja, która jest między Aki i Touyą jest w miarę normalna i rozwija się w sposób sensowny? Czy może coś dzieje się zbyt szybko? Jak uważacie? A może powinnam przejść na te dalsze etapy związku?




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top