26

Touya nie do końca wiedział, co mu strzeliło do głowy. Początkowo uznał, że to będzie zabawne, chciał też zobaczyć jak zachowa się Akira, a ona była dosłownie zszokowana. Po jej policzkach rozlała się czerwień i pojawiała się za każdym razem gdy tylko na niego zerkała.

Gdy robili zakupy, po sklepie biegała jak stuknięta, a on zasuwał za nią z koszykiem, który w szybkim tempie wypełniał się produktami. Unikała spoglądania na niego jak tylko mogła, w jej uszach wciąż szumiało, nie umiała ułożyć sobie tego w głowie. Bo czy on naprawdę mógł mieć to na myśli? Wręcz niemożliwym było dla niej pomyśleć, że on z nią flirtował. Szybko zawyrokowała, że zachowuje się jak dzikuska, która została wypuszczona z klatki po latach spędzonych w zoo.

- Dobrze, że jednak podjechaliśmy samochodem - stwierdził Touya pchając coraz cięższy sklepowy wózek. Akira starannie wybierała owoce i warzywa, które stanowiły znaczną część ich zakupów. Co jakiś czas zerkała w telefon wczytując się w przepisy, które miała w planach zrobić.

- Yhmm - odpowiedziała wybierając kolejny przepis, do którego potrzeba było jej składników. Starała się o niczym nie zapomnieć, chciała wypaść jak najlepiej jako dobra kucharka i pani domu. W tej sytuacji nie chodziło tylko o zaimponowanie w oczach Todorokiego, ale sama przed sobą chciała przyznać, że nadaje się do prowadzenia domu. Mogłaby wtedy pozbyć się trzech wścibskich gosposi, które niesamowicie jej przeszkadzały. - Chyba mam wszystko - stwierdziła, kopiąc w koszyku, aby się upewnić, że na pewno nic jej nie umknęło.

- W takim razie do kasy - zdecydował Touya i ruszył przed siebie w pierwszym momencie, w którym Akira zrobiła krok w tył. 

Rozglądał się po alejkach zastanawiając się, czy jakąś drobnostką mógłby sprawić jej przyjemność. Mimo wszystko, Akira nie wyglądała na osobę, której dużo rzeczy sprawiało radość. Kosztowne prezenty jakie dostali nie uzyskały ani trochę jej zainteresowania. Zostało im do rozpakowania jeszcze sporo pudeł, ale ani jeden prezent jej nie ucieszył. Spojrzał na czarnowłosą idącą przed nim. Nie dał jej jeszcze nic. Żadnego osobistego prezentu. No i wciąż nie wiedział, co mógłby jej dać. 

Zapłacili za zakupy i wyszli z marketu. Obojgu w oczy rzucił się straszy pan sprzedający cięte kwiaty.  Nie wydawało się, by wcześniej tutaj był, zwłaszcza, że w tym momencie z samochodu wykładał wiadro z różami różnych kolorów. Touya zwolnił nieco wahając się, czy nie powinien wykonać jakiegoś kroku. Czy nie powinien iść i kupić cały bukiet kwiatów? Co go powstrzymywało? Nie umiał tego odgadnąć. Może to by było zbyt wiele? Może Akira czułaby się przytłoczona jego posunięciami? Przyspieszył i dołączył do Mirukato. Czuł się jak tchórz.

Akira otworzyła przedni bagażnik Tesli i zaczęła pakować siatki, szybko jednak mężczyzna zastąpił ją w tych działaniach.

- Wszystko w porządku? - zapytała widząc, że trochę zrzedła mu mina. Touya pokiwał twierdząco głową.

- Tak, a co? - zapytał z udawanym zdziwieniem, a Akira wzruszyła ramionami. 

- Nic, coś mi się wydawało - odpowiedziała, ponieważ mimo wszystko nie mogła go naciskać, nie miała również powodu, aby twierdzić, że Touya ukrywa jakieś emocje. Poszła do drzwi, a Touya zatrzasnął bagażnik i westchnął. Nie chciał już nigdy czuć się w ten dziwny sposób. 

~~~~

Akira zalała wrzątkiem grzybki mun i odstawiła miseczkę z nimi na bok. Następnie pokroiła tofu w kostkę i umieściła je w szklanej misce. Wzięła imbir i starła go na tarce na talerzyk, obrała też dwa ząbki czosnku, które przecisnęła przez praskę i również dodała do szklanej miski. Zgodnie z przepisem dolała po jednej łyżce sosu sojowego i oleju sezamowego. Cały ten miks dokładnie wymieszała i odstawiła miskę na bok. 

Touya siedział w tym samym czasie przy wyspie kuchennej i obserwował jak kobieta pracuje. 

- Może też bym coś zrobił? - zapytał przechodząc za ladę. 

- A chcesz? - zapytała Akira obierając marchewki. Touya wziął makaron soba, za którym nachodzili się po markecie, nim byli w stanie go znaleźć. 

- Ugotuję makaron - stwierdził wyjmując odpowiedni garnek. Zaczął działać zgodnie z instrukcją co jakiś czas zerkając na Akirę, która w pełnym skupieniu kroiła marchewkę w cienkie nitki. Touya przygotował już makaron, a Akira dalej męczyła się z tą jedną marchewką, widać było, że to jej pierwszy raz. - Pokazać ci mój sposób na krojenie warzyw w paski? - zapytał, a Akira zarumieniła się, jednak zgodziła się na pomoc. Odsunęła się krok w bok, a Touya wyciągnął z szafki większy, szeroki nóż. - Po prostu tak jakby przesuwam tym nożem po palcach - zaprezentował to "na sucho" powolnymi ruchami, a następnie wziął marchew i zaczął ją kroić pewnymi, mocnymi ruchami. Po chwili jednak przerwał. - Chciałabyś spróbować?

- Jasne - odpowiedziała Akira i przejęła od niego nóż. Stanęła przed deską do krojenia i powoli starała się skopiować jego ruchy. Co prawda, nieco łatwiej było jej wymierzyć odpowiednie odcinki, ale wciąż to nie było to samo. 

- Mocniej - zasugerował wyciągając do Akiry rękę. Miał ochotę zrobić to sam, ale powstrzymywał się przez wzgląd, że ciemnowłosa naprawdę się starała i chciała się nauczyć.

- Co ja robię źle? - zapytała z irytacją skierowaną w stronę warzywa. 

- Używasz za mało siły - wyjaśnił i z lekkim wahaniem zbliżył się do niej. - Mogę? - zapytał wyciągając ręce po obu jej stronach, Mirukato spojrzała na niego kątem oka i kiwnęła głową. 

- Jasne - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Zawstydził ją, gdy złapał jej dłonie i zaczął dokładnie pokazywać jak powinna to robić. Oczywiście Akira nie była w stanie skupić się na nauce. Koncentrowała się na jego cieple, na tym, że prawie ją przytulał i na tym, że gdy cokolwiek mówił miał usta tak blisko jej ucha. Dziewczyna czuła się kompletnie inaczej niż dotychczas. - No i w sumie tyle - skończył Touya i odsunął się od niej. 

- No tak, wystarczy trochę siły - powiedziała trochę zbyt rozmarzonym tonem. Zachowywała się jak głupia nastolatka w towarzystwie crush'a, w tym momencie nawet nie pomyślała o tym, że są małżeństwem, czyli czysto teoretycznie na dużo wyższym poziomie związku. Jeszcze przez chwilę zachwycała się tą krótką sytuacją, aż w końcu wróciła do przepisu. - Teraz muszę posiekać seler i papryczkę chili. 

- Mogę ja to zrobić - zaproponował biorąc warzywo, dlatego Akira jedynie kiwnęła głową zatwierdzając decyzję i postanowiła pokroić w plasterki kawałek pora. 

- Czyli można zacząć gotować - Akirze zaburczało w brzuchu na samą myśl, że zbliżają się ku końcowi. Była już głodna. 

Zagotowała wodę z dodatkiem kostki warzywnego bulionu. Wspólnie zaczęli dodawać składniki do garnka, aż na sam koniec Akira dodała łyżkę pasty miso, najważniejszy składnik zupy miso, o której Akira myślała już od dnia poprzedniego. Pozostały do przygotowania tylko dodatki do zupy: warzywa, szpinak, ugotowany makaron i podsmażone tofu.

Później tylko przelanie zupy do misek i posypanie jej szczypiorkiem, proszkiem papryczki chili i sezamem. Ich posiłek po niemal dwóch godzinach od powrotu do domu w końcu był gotowy. Mogli zasiąść do stołu i jeść, jednak Akira bardziej wpatrywała się w swojego męża, czekając na jego pierwszą reakcję, ponieważ to właśnie ona przyprawiała zupę. Touya poczuł presję przed pierwszym skosztowaniem, wziął jednak w końcu łyżkę do ust. Nie był to idealny smak, było w niej zbyt wiele soli i sosu sojowego. Dało się dostrzec, że Akira nie miała okazji do gotowania, w przeciwieństwie do niego. Czasem w przeszłości zdarzało się, że jego matka znikała na godziny czy nawet dni, pogrążona w rozpaczy, wtedy to właśnie on dbał o swoje młodsze rodzeństwo i właśnie wtedy musiał im gotować. Stąd wzięły się jego umiejętności. 

- Bardzo dobra - powiedział i wziął kolejną łyżkę. Akira spojrzała na niego z nadzieją. 

- Naprawdę? To pierwsza rzecz jaką robiłam w kuchni. To ciut stresujące - przyznała i sama wzięła pierwszą łyżkę zupy. Niemal od razu poczuła, że coś jest nie tak, sama jednak nie była na tyle wprawiona w gotowaniu aby stwierdzić, który ze składników przeważył. - Coś z nią nie tak - mruknęła po chwili. - Czego jest zbyt dużo? - podpytywała, a Touya nerwowo przełknął ślinę. Czy wypunktowanie jej błędów byłoby dobrym pomysłem? Na pewno byłoby szczere, ale czy nie zniechęciło by jej? Kobiety czasem robią w ten sposób. Dziwną dyskusję na ten temat Touya odbył z Keigo jakiś czas temu, stąd w głowie tworzył się mu mętlik. Ikonicznym wręcz stwierdzeniem były teksty typu: "może poszłabym na siłownię", "czy uważasz, że wyglądam ładnie" czy "czy kochał byś mnie jakbym zmieniła się w robaka". Tu nie było dobrych odpowiedzi.

- Moim zdaniem jest naprawdę dobra, zwłaszcza, jeśli mówisz, że to twój pierwszy raz - odpowiedział uznając tę wypowiedź za wytrych wśród błędnych kluczy.

- Może to kwestia sosu sojowego? - Akira jednak wciąż analizowała. - Jest zbyt słona. 

Todoroki powstrzymał się przed westchnieniem i wrócił do jedzenia. 

~~~~

Minął tydzień, codziennie gdzieś byli, wycieczki do lasu, w góry czy nad jezioro sprawiały im dużo przyjemności i spokoju. Dopiero wieczorem sprawy się komplikowały. Oboje nie mogli zasnąć, lądowali wtedy w salonie, po raz kolejny popijając wino i po prostu rozmawiając aż do zaśnięcia. Budzili się wtuleni w siebie na tej średnio wygodnej kanapie, a jednak zawsze byli wypoczęci. Bez słów ustalili sobie pewnego rodzaju schemat dnia i zaczynali się przyzwyczajać.

W niedzielę wieczorem Akira znów położyła się do łóżka i znów zaczęła patrzeć w sufit. Starała się zasnąć, ale chłód i pustka po prostu nie pozwalały jej myśleć o śnie. Jednocześnie wciąż czuła chęć wyjścia z tej sypialni. Wytrzymała całe dziesięć minut, nim skopała z siebie kołdrę i wyszła z sypialni. Wszędzie panował mrok, dlatego w pierwszej kolejności spojrzała na drzwi do sypialni Todorokiego. Cienka, delikatna stróżka światła spod drzwi wskazywała, że on wciąż tam był. Dlatego Akira zaczęła walkę ze sobą. Iść do salonu jak zwykle, czy może... Sama zganiła się w myślach, nie wiedząc nawet co dokładnie ma sądzić o swoim zachowaniu.

Wyklinała się w myślach stawiając pierwsze kroki w stronę jego sypialni i cofnęła się. Później znów przeszła do przodu i znów zrobiła kroki w tył. Chodziła w tę i we wte, jak dziecko we mgle, aż zasygla dwa kroki przed jego drzwiami. Odwróciła się, chcąc zawrócić, a wtedy drzwi jego sypialni otworzyły się.

- Akira? - zdziwił się Touya i zatrzymał się w drzwiach. - Nie możesz zasnąć u siebie? - zapytał. To była ich rutyna. Codziennie dziwili się jak to ciężko im zasnąć. Kolejny raz się odwróciła. Z tego wszystkiego wydawało się jej, że zrobiła jakieś pięć tysięcy kroków na tym korytarzu.

- Tak - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Już raczej nie owijali w bawełnę, oczywiście mieli jeszcze tematy tabu, jednak poznawali się coraz bardziej.

- Może chciałabyś spać tutaj - zasugerował, robiąc od razu przejście w drzwiach. - Łóżko jest wygodniejsze niż kanapa - dodał z lekkim uśmiechem. Oboje powoli zaczynali zdawać sobie sprawę, że nie chodziło o miejsce, w którym spali, a o coś innego. O to, że byli sami i choć wciąż nie nazywali tego po imieniu, to gdzieś tam akceptowali te zmiany.

- Myślę, że to dobry pomysł - odpowiedziała luźno. Nie chodziło o relację seksualną, zachowywali się jak współlokatorzy i przyjaciele. Czy im to odpowiadało? Poniekąd tak, Akira szybko przemknęła do jego sypialni i siadła na łóżku od strony wolnego miejsca.

Todoroki dostrzegał w takich momentach w Akirze małą dziewczynkę. Maleństwo, które po prostu chciało się chronić. Czuł jakieś wewnętrzne ciepło, kompletnie nie związane z jego darem.

Mirukato również to czuła, emocjonalne ciepło, które nie pozwalało jej odczuwać samotności, do której tak dawno przywykła i której tak nie znosiła.

- Czy to w porządku? - zapytała po omacku odnajdując poduszkę i końcówkę kołdry.

- Spanie razem? Codziennie to robimy, cały świat zadbał o nasze małżeństwo. To zupełnie normalne - odpowiedział kładąc się na drugim końcu. To łóżko nie było tak szerokie jak to w ich domu. Akira przyzwyczajała się, że gdzieś tam po zaśnięciu zawsze się w niego wtulała, a i on to zaakceptował.

- Masz rację - odpowiedziała i położyła się. Tutaj leżeli znacznie bliżej siebie, a Akira jeszcze niby przypadkiem przysunęła się bliżej środka.

- Dobranoc - wyszeptał Touya gasząc lampkę nocną i odwracając się w stronę Akiry, w ciemności widział tylko zarys jej postaci, ale nie mógł nie spostrzec jak Akira przysunęła się jeszcze kilka centymetrów.

- Dobranoc - odpowiedziała i poruszyła się. Ciągnęło ją do niego. Wydawało jej się, że już uzależniła się od niego, od jego ciepła, którego tak jej w życiu brakowało. Zamknęła oczy i próbowała wyrównać oddech, żeby usnąć. Dziwny niepokój mijał, a ją otoczyła błoga cisza i spokój. Zasypiała, gdy poczuła ramię wokół siebie, lekkie przysuniecie i dotyk jego ciała. Wtulił ją w siebie i tak zasnęli.

~~~~

Słońce wisiało już dość wysoko na niebie, a Akira wciąż spała. Przekręciła się z boku na bok i wyciągnęła rękę, oczekując, że coś poczuje, żadnego oporu jednak nie było. Ze zmęczeniem otworzyła oczy i od razu zobaczyła obok siebie puste miejsce. Była sama w nieswojej sypialni. Była jednak zbyt zaspana, by się tym przejąć, po prostu okryła się mocniej kołdrą i zamknęła oczy by spać dalej, jednakże do jej nosa doszedł aromatyczny zapach kawy. Usłyszała jak otwierają się drzwi i jak sypialnię wypełnia właśnie ten zapach. Wciąż zaspanym wzorkiem spojrzała na Todorokiego który stanął przy łóżku z tacą w dłoniach.

- Dzień dobry. Tak myślałem, że może wstałaś - powiedział siadając na łóżku. Drewniana taca okazała sie być stolikiem śniadaniowym.

- Ojej, nie musiałeś - stwierdziła ze zdziwieniem, patrząc na kawę, rogalika francuskiego i jakieś pudełko, najwięcej jednak uwagi zabierał bukiet pokaźny białych róż.

- Ale chciałem - odpowiedział i spuścił nieco wzrok. - I chciałem dać ci także prezent - dodał i wskazał brodą na ozdobne, podłużne pudełko z zielonego aksamitu. Akira poczuła chwilę wahania, jednak wzięła pudełko w dłonie i powoli je otworzyła.

Wstrzymała oddech gdy zobaczyła naszyjnik z cienkiego, białego złota z zawieszką z niebieskimi diamentami.

- Jest cudowny - odpowiedziała cicho nie mogąc zdobyć się na jakieś inne słowa czy czyny. Choćby on przyniósł jej kwiat z pola, byłaby mocno zszokowana, a on wręczył jej coś tak cudownego. - Najpiękniejszy - dodała po chwili i skrzyżowała z nim wzrok. Dopiero wtedy Touya dostrzegł zbierające się w kącikach jej oczu łzy.

- Czemu płaczesz? - zapytał z przerażeniem, a Akira szybko przetarła oczy.

- Bo nigdy w życiu, nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego - przyznała i przez chwilę naprawdę pozwoliła sobie na łzy wzruszenia i szczęścia. Chyba pierwsze w jej życiu.

Todoroki siedział niczym zamurowany, niezdolny do jakiejkolwiek reakcji. Czy powinien ją pocieszyć? Przytulić? Co robi się, gdy kobieta płacze w takich okolicznościach? Czy jej płacz oznaczał, że była w tym momencie szczęśliwa? Miliony pytań bez odpowiedzi, a jakiekolwiek doświadczenie jakie posiadał nie było w stanie mu pomóc, ponieważ nawet gdzieś tam mówiąc o jego koleżankach, to wciąż nie były znajomości, którymi tak się zainteresował, aby zwracać aż tak uwagę na ich uczucia. Nawet jeśli wyszło tak, że trafili do łóżka, to właściwie, później jakoś rozchodziło się to po kościach. Na szczęście tym razem Akira spieszyła mu z odpowiedzią. Uśmiechnęła się do niego i podała mu pudełko.

- Czy mogłabym cię prosić o pomoc? - zapytała, a on nie wiedząc czemu, zrozumiał niemy przekaz, że chodzi o założenie biżuterii.

Założył jej ten naszyjnik, poprawiając przy okazji ciemne włosy. Od pierwszej chwili, gdy gdzieś tam przypadkowo poczuł je, od razu to polubił. Dotykanie jej włosów w każdej postaci stawało się dla niego jednym z uzależnień, bo nie miało znaczenia, czy włosy "nie widziały szczotki", czy były rozpuszczone, czy może upięte jak na weselu, Akira zawsze miała je tak delikatne i miękkie, że chciało się je dotykać. Spodobało mu się wplątywanie palców w jej włosy, gdy zasypiała w jego ramionach.

- Muszę się ogarnąć, bo naszyjnik bezproblemowo mnie przyćmi - stwierdziła Akira chcąc odsunąć stolik śniadaniowy.

- Ciebie nikt i nic nigdy nie przyćmi - odpowiedział bez zastanowienia Touya i zatrzymał ręką stolik w powietrzu. - Możesz zjeść najpierw śniadanie.

- Nie chciałabym jeść sama - przyznała Akira wpatrując się w niego, jej oczy dosłownie się śmiały. Ten jeden raz miał pewność, że naprawdę była szczęśliwa, a jego wielkie plany powiodły się.

- To może przyniosę swoją kawę tutaj - zaproponował i od razu ruszył do kuchni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top