23

Gdy Touya obudził się, Akiry już nie było, a jedyne, co przypominało o jej obecności w tym miejscu w nocy, to plamy krwi na prześcieradle. Dowód, że wszystko co się działo, to nie był tylko dziwny sen, to była to aż dziwna rzeczywistość.

Mężczyzna przeciągnął się i wstał, musiał jak najszybciej zabrać swój samochód z domu, ponieważ bez niego czuł się jak bez ręki. Z resztą, nie ufał ojcu, żeby tak po prostu zostawić swoje maserati w tamtym garażu.

W miarę szybko przygotował się do wyjścia, a gdy wychodził z łazienki, natknął się na jedną ze służących, ścielącą właśnie ich łóżko. Dziewczyna spojrzała na niego uważnie i skłoniła się, on kiwnął na to niezręcznie głową, odwrócił się i wyszedł. Wystarczyła mu wiedza, że prześcieradła już nie było. Cała ta akcja brzmiała jak scena rodem ze średniowiecza. Sprawdzanie "konsumpcji małżeństwa" i upewnianie się, że kobieta była do tej pory dziewicą. To był absurd, zwłaszcza, że żyli w zupełnie innych czasach, Akira miała równe prawa i ze swoim ciałem powinna robić co tylko zechce.

Przejrzał kieszenie, okazało się jednak, że portfel zostawił w innych spodniach, dlatego musiał się wrócić do sypialni. Najmocniej jak to możliwe, starał się ignorować nieznajomą, która świdrowała go ciekawskim wzrokiem. Tylko jedno stwierdził z mocną śmiałością: gdyby jakiś facet patrzyłby na Akirę w ten sposób, on poczułby się zazdrosny.

*Wcześniej, w nocy*

- Połóż się.

Akira nie była w stanie powiedzieć, ile razy te dwa słowy głucho odbiły się w jej głowie. Dziewczyna wykonała ten rozkaz mimo oporu jej mięśni. Niczym deska położyła się płasko na łóżku, niemal zapominając o oddychaniu.

- To takie niezręczne - westchnął siadając na skraju łóżka, a Akira momentalnie podniosła na niego wzrok. Jego ton zmienił się kompletnie. Czuła, że był zestresowany, a jednocześnie miała świadomość, że próbuje to ukryć. - Nie mamy poprawnego wzorca zachowań, to pewnie dlatego - stwierdził luźno i opadł na poduszki, jego włosy połaskotały skórę na łydkach Akiry. - Tak lubiłem tę relację, która tworzyła się między nami. Przyjacielska, bez wymuszeń. A teraz? Teraz zostaliśmy wtłoczenia na siłę w małżeństwo i nie wiemy co powinniśmy robić - kontynuował, a ciemnowłosa podniosła się do siadu, żeby na niego spojrzeć.

Ta nagła zmiana tematu sprawiła, że Akira przynajmniej na chwilę zapomniała o problemach, z którymi muszą się zmierzyć i rozluźniła się.

- Mój ojciec przez całe życie knuł intrygi. Twoja matka pewnie też. Czy to nie to jest dla nas chlebem powszednim?

- Masz rację - odpowiedziała, a Touya odwrócił się do niej.

- Na razie nie muszę wiedzieć, dlaczego matka chce, żebyś to zrobiła, ale kiedyś mi opowiesz? - zapytał, a Akira kiwnęła głową na potwierdzenie. - No to sprawmy, by teraz uwierzyła w to wszystko - odpowiedział i przybliżył się do niej w jednej chwili zawisając nad nią. Jednym ruchem dłoni naciągnął swoją kołdrę na siebie przy okazji zakrywając też Akirę. Byli blisko siebie, a jednak nie stykali się ciałami.

- I co teraz? - zapytała nieco skrępowana bliskością jaka w momencie wytworzyła się między nimi.

- Jęcz - zasugerował i stłumił śmiech, który chciał wyjść na jego usta, widząc minę Akiry.

- Co? - zapytała słabo, a Touya westchnął. Nie trudno było mu się domyślić, że Akira była kompletnie niedoświadczona, jednak dopiero teraz zauważył jak bardzo niewinną istotę miał przy sobie.

- Jęknij, głośno, by zadowolić podsłuchiwaczy - wyjaśnił i pochylił się nad nią. Chcąc poprawić pozycję, żeby nie przygnieść jej i nie zrobić jej krzywdy, przypadkowo przesunął dłonią po jej boku. Akira nie powstrzymała westchnienia, które próbowała uspokoić. - Masz łaskotki? - zapytał z rozbawieniem i wyciągnął rękę, by znów przejechać po jej boku.

Akira przełknęła ślinę i nerwowo jęknęła, byleby nie zaśmiać się, czy nie wydać jakiegokolwiek głośniejszego dźwięku. To było niesamowicie krępujące, ale też miało w sobie pewien aspekt rozbawienia.

- Tak jest w porządku - stwierdził i znów sprawił, że przez ciało dziewczyny przeszedł prąd. - Rób tak dalej, albo będę musiał cię łaskotać.

- Proszę, tylko nie łaskotki - stwierdziła, pierwszy raz nieco bardziej rozluźniona, do tej pory z zakłopotaniem przyjmowała fakt, że Touya był tak blisko. Praktycznie na niej leżał, a mimo to przez cały czas nie dotykał jej. Dziewczyna przełknęła ślinę i wydała z siebie jakiś dziwny dźwięk.

- Brzmisz jak skamlące szczenię - stwierdził cicho Touya, a Akira z zakłopotaniem odwróciła wzrok. - Ale jest w porządku - dodał pospiesznie i znów się poruszył, ponieważ zaczynały mu drętwieć ramiona, na których opierał prawie cały ciężar ciała.

Trwało to już dłuższą chwilę, Touya nie umiał powstrzymać śmiechu, Akira po dłuższej chwili również nie wytrzymała. Jednak gdy już miała wybuchnąć śmiechem, zakryła sobie usta dłonią, a zamiast śmiechu z jej ust wydobył się kolejny sugestywny dźwięk. Było to pobudzające, a Touya musiał unieść się wyżej na kolanach, żeby ta sytuacja nie zrobiła się bardziej niezręczna. Co prawda, na razie dość dobrze się bawili, jak dzieci, które pomimo rozkazu pójścia spać, postanowiły zrobić bitwy na poduszki, jednak prawda była taka, że byli dorosłymi ludźmi, a ich organizmy działały inaczej.

- Chyba... Już - zasugerowała Akira, a Touya odsunął się mimo wszystko nie odkrywając jej, cały czas dbał o to, aby nic nie było widać. Dziewczyna odwróciła wzrok. - Myślisz, że to zadziała? - zapytała cicho i podciągnęła kołdrę pod brodę.

Touya usiadł i oparł ręce na plecami. Zdawał sobie sprawę, że brakowało czegoś jeszcze, ponieważ Akira, z kompletnym brakiem doświadczenia, sama udowodniła, że wciąż była dziewicą. Pierwszy raz musiał wiązać się z więcej niż tylko samym aktem. Zaczął się zastanawiać jak to rozwiązać. Krwi mieli pod dostatkiem, dlatego szybko wpadł na pomysł, co powinien zrobić.

~~~~

Spali długo. Wydawało się nawet, że zbyt długo. Akira obudziła się jako pierwsza i spojrzała na leżącego obok mężczyznę. Todoroki leżał na brzuchu, z twarzą zwróconą w przeciwnym kierunku, więc mogła zobaczyć jedynie rozwichrzone, jasne włosy i umięśnione plecy. Kołdra okrywała go tylko od pasa w dół. Kobieta patrzyła na niego przez dłuższą chwilę lekko zahipnotyzowana, dopiero po chwili wyszła z tego i postanowiła wstać. Sięgnęła po szlafrok leżący na podłodze i założyła go. Szybko wyszła z sypialni najciszej jak to możliwe zamykając drzwi i zaczęła zwiedzanie domu. Na piętrze były cztery pomieszczenia połączone z korytarzem. Ich sypialnia, biblioteczka oraz dwa, których jeszcze nie widziała. Powoli otworzyła ciemne, drewniane drzwi i zajrzała do środka. Szybko jednak przekonała się, że to był błąd, gdy zobaczyła pokój przygotowany dla dziecka. Białe mebelki, miękki dywan, zabawki. Ktoś zadbał o wszystkie szczegóły, chcąc przygotować ten pokój na przyjście wnuka. Nie chciała się domyślać, co było za drugimi drzwiami. Naszła ją myśl o posiadaniu dzieci. Czy, gdyby się zdecydowała, chciałaby wydać potomstwo na TAKI świat? Obrzydliwa kontrola spadłaby także na barki kolejnych istnień, a na to Akira nie chciała pozwolić. Żyć w domu przygotowanym dla wzorowej rodzinki, wciąż kontrolowanej, muszącej znosić ból życia w złotej klatce.

Na parterze był salon, kuchnia, jadalnia i łazienka. Dodatkowo można było przejść do garażu z trzema stanowiskami. Jedna z służących stała w kuchni. Właśnie parzyła kawę.

- Pani Akiro - powiedziała kłaniając się w geście szacunku. - Ma pani ochotę na kawę?

- Poproszę - odpowiedziała Akira i usiadła przy wyspie kuchennej oddzielającej część kuchenną od jadalnianej.

Kuchnia była duża, grafitowe meble miały matowe, póki co idealne wykończenie, a sprzęt AGD wciąż błyszczał. Wszystko przygotowane na ich przyjazd po ślubie. Ślubie, którego nie chcieli. Akira przełknęła ślinę. To nie miało sensu. Sama nie rozumiała swojego zachowania, bo przecież wszystko miało jakieś granice. I, choć czuła wczoraj sprzeczne emocje, to co wymyślił Todoroki kompletnie nie powinno mieć miejsca. Fingować uprawianie seksu? Wszyscy woleli udawać, ze stosunku nie było, niż że był. Przeklęła w myślach, uświadamiając sobie, że wszystko jest na odwrót.

- Dziękuję - wyszeptała przyjmując filiżankę czarnej kawy. W dzbanuszku stojącym obok było mleko, a jeszcze bliżej stała cukiernica. Służącą podała także ciasto.

Akira odwróciła wzrok, gdy usłyszała, że ktoś idzie po schodach, po chwili dostrzegła Touyę, który wkładał właśnie portfel i telefon do kieszeni spodni. Miał zamiar iść, jednak w ostatniej chwili skrzyżował spojrzenie z Akirą, uśmiechnął się lekko i podszedł bliżej.

- Dzień dobry - przywitał się. - Jadę odebrać swój samochód. Będę w ciągu godziny - wyjaśnił, a Akira kiwnęła głową.

- Dobrze - odpowiedziała i zerknęła na kucharkę, która była w niego wpatrzona niczym w obrazek.

- Czyli będzie pan na obiad? - zapytała, a Todoroki spojrzał na niego ze zdziwieniem. W jego domu nie było służby, dlatego nie był przyzwyczajony do czegoś takiego. - Na co ma pan ochotę?

- Cokolwiek - przyznał z zakłopotaniem i znów spojrzał na Akirę. Zdziwił się, widząc błysk zazdrości w jej oczach. - Idę. Uważaj na siebie - powiedział i wyszedł, a Akira westchnęła wypuszczając powietrze. Była zirytowana.

~~~~

Mirukato snuła się po domu, nie wiedziała, co ze sobą zrobić, gdy Touyi nie było w domu. W końcu jedna ze służących poprosiła ją do stołu. Usiadła przy ośmioosobowym stole, w miejscu, w którym stał nakryty kloszem talerz z jej obiadem. Ciemnowłosa odkryła swój posiłek. Niemal wbiło ją w krzesło na widok kilku ugotowanych ziemniaków i mocno rozgotowanej ryby bez przypraw.

- O taką dietę zabiegała pani matka - wyjaśniła kobieta zabierając klosz. Akira sięgnęła po widelec i zaczęła grzebać w talerzu. Nawet nie wiedziała, co powiedzieć.

To była przesada. Miała jeść rozgotowaną rybę i kilka ziemniaków z koperkiem w ramach abstrakcyjnej diety jej matki. Ale zabrakło jej słów.

- Przepraszam za spóźnienie - powiedział Touya wchodząc do jadalni. Kucharka od razu przyniosła drugi talerz, a Touya usiadł w odpowiednim miejscu, naprzeciw swojej żony, na drugim szczycie stołu.

- W porządku - odpowiedziała monotonnie dłubiąc w rybie. Touya zabrał klosz i zobaczył średnio wysmażony stek wołowy, zestaw surówek i ziemniaki z koperkiem. Akira też nie powstrzymała się, by nie zerknąć i poczuła jak kiszki skręcają się jej z głodu, gdy poczuła ten obłędny zapach.

- A ty jesz rybę? - zapytał Touya wyciągając się trochę, żeby spojrzeć na talerz ciemnowłosej, która jedynie kiwnęła głową. Todoroki znów był zdziwiony, zwłaszcza gdy przypominał sobie, że Akira lubiła jeść dobre rzeczy, a ta ryba nie wyglądała dobrze.

- Lekki posiłek jest w porządku - stwierdziła i znów zaczęła dłubać w talerzu powoli jedząc ten nieszczęsny posiłek. Przez chwilę w jadalni było słychać jedynie stukanie sztućców o talerze, jednak Touya długo nie wytrzymał tej niezręcznej ciszy.

- Atmosfera jak u starego, niezbyt tolerującego się małżeństwa - zażartował, a Akira zaśmiała się.

- To prawda, jest troszkę niezręcznie - przyznała luźno i odetchnęła. Po chwili położyła sztućce na talerzy i kompletnie zaskakując Touyę, podeszła i usiadła obok niego. Mimo chwilowego paraliżu, oboje rozluźnili się.

- Teraz jest normalniej - stwierdził i znów spojrzał na posiłek Akiry. - Naprawdę lubisz gotowaną rybę? - zapytał, a Akira westchnęła lekko.

- Zdrowa dieta - powtórzyła i rozdłubała kolejny kawałek ryby. - Rozporządzenie mojej nawiedzonej matki - wyszeptała najciszej jak się dało, jednak Touya to usłyszał. Na samą myśl o tej kobiecie podniosło mu się ciśnienie. Odstawił talerz Akiry na bok, a podstawił jej swój obiad.

- A tego masz ochotę skosztować? - zapytał, a Akira spojrzała na niego ze zdziwieniem.

- Przecież to twój obiad - odpowiedziała zdecydowanie, mimo, że ślinka jej ciekła na samą myśl skosztowania tego mięsa. Jasnowłosy wzruszył jedynie ramionami.

- Myślę, że powinnaś skosztować czegoś dobrego - gestem zachęcił, by Akira zaczęła jeść, co powoli zaczęła robić i szybko stwierdziła, że wołowina była doskonała. Touya oparł brodę na ręce i z lekkim uśmiechem przyglądał się ciemnowłosej, która po chwili uniosła na niego wzrok.

- Ty też musisz coś zjeść - stwierdziła chcąc odsunąć od siebie obiad, jednak Touya wziął jej talerz. Mimo, że nie znosił ryb, postanowił znieść ten smak dla jakiegoś wyższego dobra.

- Nie chcesz wołowiny? - zapytała, a Todoroki demonstracyjnie wziął większy kawałek gotowanej ryby do ust.

- Smakuje mi to - przyznał niespodziewanie, a Akira nie mając podstaw by nie uwierzyć, po prostu wróciła do jedzenia.

~~~~

Akira i Touya siedzieli w salonie i planowali swój wyjazd, gdy do domu, bez zapowiedzi, weszli rodzice Mirukato.

- Witajcie dzieciaki - powiedziała Naoko wchodząc do salonu jak do siebie. Świeżo upieczeni nowożeńcy zwrócili na nią uwagę, podczas gdy ona zaczęła wydawać rozkazy służbie jakby była u siebie. Wziąć torebkę, przenieść herbatę i przekąski. Naoko czuła się jak ryba w wodzie i od razu było widać, kto nie umie odmówić sobie luksusu.

- Mama? - zapytała Akira obserwując jak jej rodzice siadają na jednej z kanap.

- Trzeba dopełnić formalności - odpowiedziała starsza kobieta i wzięła od swojego męża teczki z dokumentami. - Dokumentacja dotycząca domu - zaczęła wymieniać. - Odebraliśmy także wasza zaświadczenia małżeńskie. Tutaj jest zaktualizowana karta płatnicza dla Akiry - jedną kopertę Akira dostała do rąk własnych. - A tu dokumenty dla ciebie. Dołączenie do zarządu naszej firmy.

Akira i Touya spojrzeli na to ze zdziwieniem. Oboje nie wiedzieli co o tym myśleć. Ciemnowłosa wyjęła czarno-złotą kartę opatrzoną jej danymi osobowymi.

- Nie ma limitu - powiedział jej ojciec.

- Karta jak karta, ale ważniejsze są te dokumenty - stwierdziła matka wskazując brodą na teczkę, którą położyła przed Todorokim. On, czując się wywołanym, sięgnął po teczkę i wyjął dokumenty. W stronach kontraktu byli tylko on i rodzice Akiry, ani wzmianki o niej.

- A gdzie Akira? - zapytał wystawiając do góry stronę opisującą strony kontraktu.

- To nie ten czas, z resztą jest zaopiekowana. Ma dostęp do głównego konta, a to czyni ją jedną z ważniejszych osób w spółce. Nie jest pominięta - odpowiedziała Naoko, tak jakby spodziewała się tego argumentu. Touya odłożył dokumenty.

- Przeczytam wszystko i podpisze później, teraz musimy przygotować się do jutrzejszego wylotu - wyjaśnił Todoroki z frustracją.

- Możemy was odwieźć na lotnisko - zasugerowała Naoko sięgając po filiżankę zielonej herbaty. Wciąż puszyła się niczym paw, ciesząc się, że wszystkie jej plany wypaliły. Teraz dążyła do tego, aby jak najszybciej zmienić temat rozmowy, spróbować zmanipulować wszystko tak, aby poszło zgodnie z planem.

- Mamy już transport - odpowiedział Todoroki z narastającą irytacją, miał już dość tej starej kobiety. Sytuacja z kontraktami była oburzająca i chciał już wyjść. Poczuł się tak, jakby podpisywali właśnie umowę odnośnie zmiany właściciela Akiry, niby była wolna, ale wciąż była mało znaczącym trybikiem w całej machinie. Nikt nie chciał o nią prawdziwie zadbać.

- Jedziecie z samego rana? - zapytał Hiroshi, a Akira spojrzała na niego uważnie, przez całe spotkanie prawie się nie odzywał, tym bardziej zdziwiła się, że zapytał akurat o to.

- Tak - odpowiedziała Akira z lekkim uśmiechem. Ten jeden wyjazd sprawiał, że czuła się lepiej. Chciała wyjechać choćby na kilka dni.

- Czyli jutro nie przyjedziesz do firmy? - Naoko ze zdziwieniem skierowała pytanie do Touyi. Jej zachowanie było niezrozumiałe, udawała jakby jej córka tam nie siedziała lub jakby jej mąż był jakimś pośrednikiem.

- Raczej nie - odpowiedział i nerwowo poruszył się na kanapie. - Muszę tę umowę przeczytać - dodał i uważnie przyjrzał się ojcu Akiry, który uparcie utkwił wzrok z szklanym stoliku kawowym.

- Możemy zająć się tym już dziś i my popchnięty procedury, po co tracić czas? - zapytała starsza kobieta, gdzieś tam delikatnym tonem sugerując, że nie ma potrzeby tego sprawdzać. Touya demonstracyjnie wziął teczkę i zaczął przeglądać dokumenty. Szybko w jego oczy rzucił się jeden szczegół.

- Dlaczego dostaję dwadzieścia procent udziałów? - zapytał że zdziwieniem.

- Cóż, ja i Hiroshi mamy w chwili twojego podpisu łącznie siedemdziesiąt procent udziałów, dla ciebie będzie dwadzieścia, a pozostali, mniejsi udziałowcy to pozostałe dziesięć procent. Wydaje mi się to uczciwym układem - odpowiedziała Naoko, a jej mąż jedynie westchnął.

On dostrzegł w tej parze coś, czego kobieta nie chciała dopuścić do myśli. Ta para mogła naprawdę zacząć się kochać, obdarzać się zaufaniem. Nie wierzył w informacje, które przekazała mu przy kawie żona, że już ma pewność, że zrobili to, czego się od nich oczekiwało. Młody Todoroki nie był tyranem i w tym był "problem", a ponieważ były osoby, które uparcie wierzyły, że syn Endeavora będzie taki sam jak on, a jedynie będzie ukrywał część obrzydliwych zachowań, żeby nie być postrzeganym jawnie jak odbicie lustrzane ojca. To musiało prowadzić do nieporozumień. Takie jakie wyniknęło teraz. Na dodatek, zdradziła coś, czego nie powinna zdradzać. Akira nie miała wpływu na nic. Wszystkim zarządzali rodzice, to że miała kartę nie czyniło jej wolną tylko jeszcze bardziej zależną, ponieważ osoby zarządzające finansami mogły śledzić jej każdą transakcję.

- Nie mam żadnych wątpliwości co do procentu udziału. Chodzi o to, dlaczego ja dostaję je na własność, a co z Akirą? To ona jest prawowitą spadkobierczynią firmy - odpowiedział, a Naoko zmarszczyła brwi, na jej twarzy pojawiły się lekkie zmarszczki wskazujące na oburzenie całą sytuacją.

- Akira ma inną rolę do wypełnienia - odpowiedziała, a w Todorokim aż zapłonęło. Słowo "rola" oficjalnie zostało dopisane do jego czarnej listy.

- To nie jest teatrzyk, by ktoś grał w nim rolę - stwierdził mierząc się ostrym spojrzeniem z Naoko.

- Akira ma być dobrą żoną i matką, z resztą, sama wie, że dołączenie do zarządu zarządzającego firmą byłoby dla niej za trudne. Prawda?

Rozmowa szła w złym kierunku, z początkowych dobrych intencji pozostały strzępki frustracji. Młoda Mirukato nie odpowiedziała, ona marzyła o karierze zawodowej, o pracy. Nie chciała zostać skazana na siedzenie w domu, a jednocześnie nie chciała mówić nic matce. Bała się jej reakcji.

- Może włączenie Akiry do rozmowy byłoby miłą odmianą od traktowania jej jak lalki, która tutaj siedzi. Ona ma prawo się wypowiedzieć i zdecydować! - Touya był wściekły, a jednak nieświadomie włączył się w rozmowę o Akirze jednocześnie ignorując samą zainteresowaną.

- Naoko, spokojnie. Touya źle nas zrozumiał. Idź się przewietrzyć, a ja to wyjaśnię - zasugerował nagle Hiroshi, a jego żona gwałtownie wstała z kanapy.

- Z miłą chęcią stąd wyjdę. Proszę bardzo - krzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami balkonowymi. Wszyscy odczekali, aż będzie pewność, że kobieta odeszła na bezpieczną odległość, wtedy jej mąż i córka odetchnęli z ulgą, tylko Todoroki pozostawał w bojowym nastroju.

- Spokojnie - zaproponował Hiroshi unosząc uspokajająco dłonie. Nie przepadał za tym młodym chłopakiem, ale jego zachowanie zaczęło mu imponować. - Po prostu weź to na siebie. W umowie jest podkreślone, że masz wyłączność do swoich udziałów, co oznacza, że możesz z tym zrobić co chcesz. Również przekazać to Akirze, jednak chciałbym żebyście wiedzieli, że ty Akiro dostaniesz jeszcze moje dziesięć procent udziałów za jakiś czas. Nie pozostaniesz sama sobie, zamknięta w domu.

Touya jeszcze raz przejrzał zapisy umowy. Był punkt, o którym mówił Hiroshi, było też napisane, że w razie rozwodu Touya traci prawo do udziałów na rzecz Akiry. Zapis chroniący Akirę, który z pewnością został zapisany przez jej ojca.

- To ja tworzyłem tę umowę osobiście. Znam każdy punkt i dokładnie zaplanowałem wszystko, nie mam wpływu na twoją matkę, ale nie raz musiałem zmanipulować fakty, by ratować jej szalone pomysły, byśmy wszyscy nie upadli - wyjaśnił, a jego córka lekko uśmiechnęła się i wzięła długopis do ręki podając go Todorokiemu.

- Podpisz to i wejdź do zarządu - zasugerowała i nieco się do niego przybliżyła. - Spraw, żeby moja matka wyszła z siebie - wyszeptała, a Touya uśmiechnął się z rozbawieniem. Znów zachowywali się jak złośliwe dzieci, ale ten rodzaj relacji zwyczajnie im odpowiadał.

Rozmowa była skończona, a jednak tyle wątków jeszcze nie wyjaśnili. Kwestia udziałów, kartą płatnicza, wszystko było ładnie skonstruowane, ale wciąż brakowało szczegółów, aby stwierdzić, że to nie są tylko słodkie słówka manipulanta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top