19

Jeden z ważniejszych rozdziałów w tej historii, dlatego też pojawia się poza zaplanowaną kolejnością, a kolejny rozdział już w poniedziałek. Jestem ciekawa waszej opinii odnośnie zrobienia ceremonii ślubnej w stylu pseudo-chrześcijańskim jaka ponoć jest praktykowana w Japonii. Miłego czytania :)

Fuyumi wcisnęła jej w ręce bukiet z białych i niebieskich róż z dodatkiem pereł i srebrnych tasiemek. Akira kiedyś sama napomknęła o tych ciemnych różach, że podobają się jej i chciałaby takie, ponieważ gdzieś tam z tyłu głowy miała myśl, że ten kolor to symbol daru Todorokiego. Ten niebieski symbolizował niezwykle silny ogień, a sam kolor był dla niej hipnotyzujący. 

Akirze chciało się wymiotować, gdy stanęła przed matką. Posłusznie uklęknęła, by matka mogła dać jej swoje błogosławieństwo. Stali tam niemal wszyscy z rodziny Mirukato, Mitsuri zajęła miejsce na przodzie, by móc robić zdjęcia. Jedynymi osobami spoza rodziny była Fuyumi i czekający na dworze Usui Takumi, który miał być kierowcą druhny i pani młodej. 

- Moja najukochańsza córciu - zaczęła Naoko, gdzieś z boku trzymała kartkę, na której miała całą swoją przemowę. - Kochałam cię, dbałam o ciebie, edukowałam cię pod każdym względem jak tylko umiałam, byś teraz, gdy wylatujesz z rodzinnego gniazda, mogła stać się dobrą matką i żoną. - Akira ledwie powstrzymała parsknięcie, pozwoliła sobie za to na półuśmieszek, nie była w stanie słuchać wszystkich tych głupot, którymi karmiła matka całą rodzinę. Fuyumi musiała odwrócić wzrok, ponieważ karykaturalna mina Naoko, która starała się wyglądać na przejętą i wrażliwą matkę, była zwyczajnie zabawna. - Zgodnie z tokiem życia, bądź teraz poddana mężowi i daj mu dzieci. - Kobieta dotknęła czubka głowy córki i wyszeptała kilka słów błogosławieństwa. - Idź szczęśliwie, moje drogie dziecko, przez życie. 

Następnie podszedł ojciec. Pogłaskał swoją córkę po policzku. 

- Mimo, że odprowadzę cię do ślubnego kobierca, wciąż czuję się za ciebie odpowiedzialny. Będziesz miała we mnie wsparcie, Akiro. Kocham cię - dotknął jej włosów i odszedł. Ojcu było ciężej w tej sytuacji niż matce. Rozmowa z synem dała mu sporo do myślenia, choć nie chciał tego przyznać. 

- Pora jechać - powiedziała Fuyumi, pomagając Akirze z suknią. Obie wyszły z domu i skierowały się do specjalnie wynajętej białej Acury TLX, która na masce miała przyklejony wieniec w kształcie serca z białych i niebieskich róż, tych samych jakie były w bukiecie Akiry. Usui zauważając, że wszyscy wychodzą z domu otworzył drzwi na tył pojazdu i pomógł wejść obu kobietom do pojazdu, sam wsiadł za kierownice i ruszył. Za nim ruszyła reszta rodziny. 

W samochodzie trwała cisza. Akira patrzyła za okno, a Fuyumi uderzała palcem o udo, pierwszy raz czując się niezręcznie w takiej głuchej ciszy. 

- Może... napijemy się czegoś? - zapytała nagle Akirę, która odwróciła w jej kierunku głowę. 

- Czego? - zapytała cicho, a Fuyumi wyjęła spod siedzenia alkohol. Bardzo mocny alkohol o dość ładnym różowawym odcieniu. 

- W Europie Środkowej piją to "na rozluźnienie" - wyjaśniła i wyjęła dwa kubeczki plastikowe, które ukryła razem z butelką alkoholu. 

- Czyś ty zwariowała? - zapytała Akira, przyglądając się butelce, na której widniał napis informujący o czterdziestu procentach alkoholu. - Będzie czuć alkoholem jak tam dojedziemy! 

- O wszystko zadbałam - odpowiedziała Fuyumi wyjmując z torebki tic taci i perfumy, którymi została spryskana Akira przed wyjściem. Ciemnowłosa nieco złagodniała.

- No dobra - odpowiedziała i przytrzymała oba kubeczki, by Fuyumi mogła polać alkoholu dla nich dwóch. 

~~~~ 

W końcu dojechali do świątyni. Rodzina Todoroki i większość zaproszonych gości już było na miejscu. Zgodnie z planem, Touya i Keigo musieli czekać w świątyni, by pan młody, zgodnie z europejską tradycją, widział pannę młodą jak najpóźniej. 

Wiele osób popatrzyło jak Akira wychodzi z samochodu, jednak po chwili każdy z nich udał się do świątyni. Fuyumi, jako druhna, pomogła jej przy ogarnięciu sukni. Zanim były gotowe, stały przed świątynią jedynie one dwie i w pewnej odległości od nich czekał Hiroshi z nietęgą miną. 

- I jak? - zapytała cicho Fuyumi dotykając ramienia Akiry. Ciemnowłosa spojrzała na nią i złapała drżącą dłonią jej rękę. 

- Stresuję się - odpowiedziała, a Todoroki wzmocniła uścisk dodając pannie młodej otuchy. Alkohol jeszcze nie zaczął działać, mimo, że wypiły po całej szklance.

- Nie dziwię się, ja też się stresuję. Chcesz... zrezygnować? - wyszeptała cicho, by przypadkiem nie usłyszał tego ojciec Akiry. 

Panna młoda spojrzała na Fuyumi z mieszanką wątpliwości, chęci i niepewności, jednak zaraz przypomniało jej się, dlaczego w ogóle zgodziła się na ten układ. Misaki, która mogłaby umrzeć, odłączona od aparatury, pozbawiona dotacji z fundacji Mirukato. No i drugi powód, Touya Todoroki, zostawienie go przed ołtarzem byłoby obrzydliwym ruchem z jej strony. 

- Po prostu tam idźmy - powiedziała słabo, a Fuyumi kiwnęła głową odszukując wzrokiem ojca Akiry, który zrozumiał, że właśnie zaczynają. Druhna poszła przodem, gdy zajęła swoje miejsce naprzeciw Takamiego, ruszyła panna młoda w asyście ojca. 

Akira starała się brać głębokie wdechy, gdy tylko wykonywała kolejne kroki. Podtrzymywana przez ojca, starała się nie omdleć z nerwów. Właściwie cały czas patrzyła tylko pod nogi, czując się jakby pierwszy raz używała butów na wysokim obcasie. 

Za to Touya nie umiał oderwać od niej wzroku. Akira niemal sunęła po ciemnym drewnie. Była po prostu prześliczna. Gdy Keigo walnął go z łokcia w bok, przełknął nerwowo ślinę. Z jednej strony, wciąż nie docierało do niego, gdzie jest i co robi, a z drugiej, czuł jakieś nieodgadnione przez siebie uczucia i ciepło. Akira w końcu uniosła wzrok i przynajmniej na chwilę ich spojrzenia się spotkały. Między nimi przeszła iskra, napięcie, które czuli w ostatnim czasie, tak jakby poza nimi nikogo tam nie było. 

Akira nie usłyszała, jak jej ojciec wyszeptał do jej ucha, że ją przeprasza, a do Touyi nie dotarło ciche parsknięcie Hawksa. Czuli się jak głupi gimnazjaliści, którzy stawiają pierwsze kroki w zauroczeniu. Zapatrzeni w siebie, niczym bezbronne szczenięta, a zarazem niezdolni do wykonania tego pierwszego kroku, by zdradzić swoje uczucia. To nie powinien być ten czas na ich ślub, teraz powinni jak para nastolatków, wymykać się na spacery i spotykać potajemnie, gdzieś daleko od tej świątyni. 

Gdy Akira dotarła do ołtarza, a ojciec wypowiedział słowa o oddaniu córki w ręce innego mężczyzny, Touya wyciągnął do niej dłoń, którą ona chwyciła, by mógł jej pomóc wejść dwa stopnie wyżej. Hiroshi odszedł do swojej żony, a Akira stanęła naprzeciw Todorokiego. 

Dziewczyna była wręcz zauroczona jego wyglądem. Trzyczęściowy garnitur z pewnością przeszedł szereg poprawek by podkreślić jego sylwetkę. Akira nie dostrzegła także śladów po oparzeniach gdzieś w okolicy szyi, co oznaczało, że większość sukcesywnie się zagoiła. Touya był przystojny, choć wydawał się nie zdawać sobie z tego sprawy. 

- Zebraliśmy się tu... - zaczął kapłan, jednak do nich nie do końca docierały jego słowa. Akira wpatrywała się w błękitne oczy Todorokiego zastanawiając się, czy on nie żałuje i czy również został zmuszony do bycia tutaj. - Odpowiedzcie teraz na pytania - powiedział nieco głośniej, by zwrócić na siebie uwagę widocznie zaaferowanych sobą młodych. - Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? 

Akirze trzęsły się dłonie z nerwów, ciężko przełknęła ślinę wciąż wpatrując się w mężczyznę przed sobą. 

- Chcemy - odpowiedzieli niemal równocześnie. 

- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia? 

- Chcemy. 

Osoby świadome tego, jakie podwaliny miał ten ślub poczuły odrazę do rodziców tej dwójki. Babcia Akiry zacisnęła mocno szczęki. Do starszej kobiety nie  docierało jakim cudem te dzieciaki były w stanie wypowiedzieć choć słowo patrząc sobie w oczy i widząc u drugiego ten ból i strach. Wydawało jej się, że kompletnie nie byli gotowi na takie życie. Zmierzyła synową ostrym spojrzeniem.

- Czy chcecie z miłością przyjąć i wychować potomstwo, którym przyszłość was obdarzy?

- Chcemy. 

- Skoro zamierzacie zawrzeć związek małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej. 

Młodzi delikatnie złapali się za dłonie. Ogień Todorokiego zetknął się z chłodną skórą Akiry. Kapłan świątynny odczekał chwilę, by para mogła się uspokoić i zaczął mówić cicho słowa, które powtarzał pan młody: 

- Ja Touya Todoroki biorę Ciebie Akiro Mirukato za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. 

Następnie przysunął się bliżej Akiry. 

- Ja, Akira Mirukato, biorę Ciebie, Touyę Todorokiego, za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.

- Niech te obrączki, które macie sobie wzajemnie nałożyć, będą symbolem miłości i wierności - kapłan pokazał dłonią, aby zbliżyć się z dwoma obrączkami leżącymi na niebieskiej poduszeczce. -Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki. 

Touya sięgnął po tą mniejszą i przygryzł wargę, mając nadzieję, że tym zahamuje ciągle narastający stres.

- Akiro, przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności - powiedział cicho i nasunął obrączkę z białego złota na chłodny palec ciemnowłosej, która to dopiero po chwili zorientowała się, że kapłan czeka z drugą obrączką, którą ma wziąć ona. 

- Touya, przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności - wyszeptała Akira i nałożyła na jego palec obrączkę. Symbol ich małżeństwa. 

- Od tego momentu jesteście małżeństwem - powiedział głośno kapłan, w zgromadzeni goście zaczęli bić brawo. - Pan młody może teraz pocałować pannę młodą. 

To był ten moment. Wyczekiwany przez zbyt wiele wścibskich osób. Moment, w którym można było zaprzeczyć lub potwierdzić plotkę o aranżacji związku przez rodziców. Były wytyczne od ojca, ale były też jego własne przemyślenia. Touya był kompletnie zestresowany, a jednak nic nie było po nim widać na zewnątrz. Jedyną oznaką były kompletnie gorące dłonie, wynikało to z faktu, że w sytuacji tak ogromnego stresu nie do końca panował nad swoim darem. Trzymał ogień ostatkiem sił, gdy odsłaniał welon Akiry. Cały czas chciał wierzyć, że wyczyta coś z jej twarzy, ale jej mimika była kompletnie nieodgadniona, nie rozumiał jej i nic nie wiedział. Dla niego Akira była zagadką, której nie umiał rozwikłać swoim prostolinijnym, rzeczowym podejściem. Niezwykle delikatnie dotknął jej chłodnych policzków swoimi rozpalonymi dłońmi. Bał się, że zrobi jej krzywdę, jednak ona po prostu wpatrywała się w niego swoimi sarnimi, ciemnymi oczami, wyczekując co on postanowi. Przysunął się do niej i lekko przechylił jej głowę ku ołtarzowi, by wszyscy zgromadzeni nie widzieli wszystkiego "tak do końca", zbliżając swoje usta do jej, przesunął dłoń, by jeszcze bardziej ich zasłonić i wtedy ledwie zetknęli się wargami. Poczuł chłód jej ust, zorientował się jak chłodna była jej skóra, jakby była zmarznięta, a przecież było lato. Chwila między pocałunkiem a rozbrzmieniem oklasków wydawała się być niezwykle długim czasem. Czasem, w którym Akira ani nie pogłębiła pocałunku, ani się nie odsunęła, jedynie rozchyliła nieco wargi i ledwie wyczuwalnie pochyliła głowę w bok. Tak jakby jej to odpowiadało. Ale w końcu odsunęli się od siebie i odwrócili do zebranych gości. 

Akira czuła zbyt wiele emocji, czuła ciepło i szczęście, ponieważ nie spodziewała się tak idealnego wyjścia z tej sytuacji, a jednocześnie czuła się złamana, przegrana. Spojrzała na swoją matkę, usatysfakcjonowaną tym, co właśnie się wydarzyło. Wygrała. Żadna z rzeczy, które zrobili jej przez tyle lat nie była tak bolesna, jak to co wydarzyło się w ciągu ostatniego miesiąca. Szantaż za pomocą osoby będącej w śpiączce, postanowienie o całym życiu Akiry i ciągła kontrola to było zbyt wiele. 

Rodzice wynajęli do upamiętnienia tego wydarzenia trzech fotografów i kamerzystę, jednak poza nimi pozwolili uczestniczyć w ceremonii trzem najwięcej płacącym tabloidom pod warunkiem "zachowania powagi ceremonii" z podkreśleniem ewentualnego usunięcia osób przeszkadzających. Jednak teraz, gdy ceremonia się skończyła, Touya i Akira zostali wystawieni na błysk fleszy. Fuyumi zbliżyła się do panny młodej. 

- Wyjdźmy przed świątynię - zasugerowała, a Hawks stanął przed parą młodą. 

Teraz on sam zrozumiał, jak ciężkie brzemię niosła ta para. Zmierzył spojrzeniem ludzi odpowiedzialnych za to wszystko. "Rodzice". To było dla niego chore. Jak później para młoda miała dziękować za wszystko co ich spotkało? I choć Keigo uważał, że ta parka pasowała do siebie, to spotkali się w bardzo złych okolicznościach i nie zdziwiłby się, gdyby sami siebie za to znienawidzili. 

Czerwone skrzydła rozwarły się zasłaniając nieco zestresowanych młodych, którzy powoli ruszyli za bohaterem, torującym im drogę do wyjścia. Poza sześcioma fotografami i kamerzystą, także goście chcieli się zbliżyć, pogratulować jak najszybciej, wręczyć prezent. Takami uniemożliwił im to i w końcu wyprowadził parę ze świątyni, jednak przed budynkiem także zebrali się gapie. Naoko przecież nie bez powodu przerzucała ogromną ilość informacji do mediów, a ludzie byli ciekawscy. No i samo wydarzenie było medialne, goście to celebryci, osoby ważne i rozpoznawalne. Teraz nie miało znaczenia to, że wcześniej o córce Mirukato nie było prawie wzmianki w gazetach, teraz liczył się to, że celebryci ujawniają swoje prywatne życie. Można im zrobić zdjęcie. 

- Po prostu jedźmy na salę - zasugerował Hawks przez cały czas asekurując pozostałych, choć tłum nieco się rozszedł na boki. Fuyumi trzymała długi tren i welon Akiry, która prawie cały czas patrzyła w ziemię. 

- Uśmiechnij się może na chwilę - zasugerowała szeptem, a Akira spojrzała w górę, na ludzi, którzy z żywym napięciem patrzyli na nią i kroczącego tuż obok niej Todorokiego. 

To, że Akira była zamknięta we własnych myślach, wiedział chyba każdy, kto miał okazję posiedzieć z nią od tego rana. Tym bardziej wszystkich zdziwiło to, co Akira uczyniła zaraz po sugestii druhny, ponieważ na jej twarzy rozkwitł uśmiech, a sama panna młoda pomachała do tłumu, który zaczął klaskać i cieszyć się tym krótkim gestem. Keigo widząc to, postanowił się odsunąć. 

Touya sam uśmiechnął się, widząc nagłą zmianę w zachowaniu Akiry i doprowadził ją do białego samochodu, którym przyjechała na miejsce. Uchylił drzwi i pomógł jej wejść do środka, ignorując nawoływanie matki Akiry, która oczekiwała dłuższego występu z ich strony. Z przodu usiadła Fuyumi, a sam Touya usiadł z tyłu, obok swojej świeżo upieczonej żony. Takami otworzył drzwi od jego strony.

- Zawiezie was Usui Takumi, a ja polecę nad autem. Wolę nie gnieść skrzydeł w środku - powiedział, a Touya przytaknął. 

- W porządku. 

- To widzimy się na miejscu - Hawks machnął do wszystkich i zatrzasnął drzwi, Usui wsiadł do samochodu za kierownicą i zmierzył się chłodnym spojrzeniem z Todorokim. Między nimi nie będzie miłości, tak samo jak nie będzie miłości między zięciem a jego teściową. 

- Moja matka darła się w niebogłosy - powiedziała nagle Akira i lekko się uśmiechnęła, spoglądając za okno, widziała jak mijają mury świątyni i włączają się do ruchu w mieście. 

- Mieliśmy robić zdjęcia przed świątynią, tego oczekiwała to i w tej sprawie wrzeszczała - wyjaśniła Fuyumi z równie dużym rozbawieniem. 

- Tłum ją nieco zagłuszył - dodał Usui i zerknął na swoją partnerkę, której telefon właśnie zaczął dzwonić. Fuyumi wyjęła urządzenie i westchnęła przeciągle. 

- O wilku mowa - powiedziała i już miała odbierać, gdy Touya wyciągnął do niej rękę. 

- Daj mi ten telefon - nakazał spokojnie, co jego siostra uczyniła bez szczególnego namysłu. Starszy z rodzeństwa odebrał połączenie od Naoko. - Nie będziemy się zawracać - poinformował niezwykle chłodnym tonem przez telefon. - Nie interesuje mnie to, co było zaplanowane. Robienie zdjęć w takim tłumie nie jest nam do niczego potrzebne, dlatego jedziemy na salę. Jeśli tam będzie znośnie, może zastanowimy się nad zdjęciami. Do zobaczenia - powiedział i rozłączył się. Fuyumi i Akira spojrzały na niego z niedowierzaniem. 

- Wow, braciszku. Nie spodziewałabym się po tobie takiej stanowczości - przyznała Fuyumi, a Touya oddał jej telefon. 

- Po prostu zirytowałem się - odpowiedział lekko naburmuszony, a Akira parsknęła śmiechem.

- Dobrze, że nie wracam do domu, bo z pewnością nasłuchałabym się solidnie. 

Wszyscy uśmiechnęli się i rozluźnili. Było trochę jak wtedy, gdy pojechali do galerii sztuki. Jak zwykła grupa znajomych. Mieli te trzydzieści minut w spokojnym gronie, zanim wrócą do tego wariatkowa, którym uraczyli ich rodzice. 





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top