17
Akira leżała z bolącą głową w łóżku. Żałowała wielu swoich decyzji z poprzedniej nocy, głównie mając na myśli ilość wypitego alkoholu. Nie pamiętała wszystkiego, nie wiedziała nawet jak wróciła do domu. a będąc szczerą sama ze sobą, pamiętała tylko wejście do klubu i może pierwszą godzinę.
- Nie ma spania - powiedział Akio, wchodząc z impetem do zaciemnionego pomieszczenia. Bestialsko odsłonił zasłony, by wpuścić do pokoju promienie słoneczne, niemal napawając się jękiem własnej siostry. - Nie dowierzam, że wypiłaś aż tyle alkoholu - stwierdził, siadając na brzegu łóżka.
- Proszę, daj mi odpocząć. Która godzina? - jęknęła nawet nie otwierając oczu. Przysłoniła jedynie poduszką twarz, by ograniczyć rażące poranne światło.
- Ósma - odpowiedział Akio bez emocji i sięgnął po szklankę z wodą, która została przygotowana przez gosposię dla jego siostry. - Napij się - zaproponował, a ona uchyliła jedno oko, by w końcu na niego spojrzeć.
- Zrzygam się po łyku czegokolwiek - odpowiedziała ze szczerością i znów zasłoniła twarz poduszką. Wyglądała trochę jak gąsienica w kokonie.
- Dobra, to nie pij, na pewno kac ci szybciej przejdzie - zakpił brat i odłożył szklankę na miejsce. - Mam dla ciebie prezent ślubny - wypalił i nagle zyskał cenne zainteresowanie swojej skacowanej siostry.
- Przecież ślub jest w piątek. A dziś jest niedziela - powiedziała pewnym głosem, jednak szybko w to zwątpiła. - Prawda?
- Tak. Zgadza się. Ale tego prezentu nie mogę dać ci przy wszystkich - wyjaśnił i podał jej zwykłą, białą kopertę. Akira podniosła się z ociąganiem i przyjrzała się papierowi. W środku była jedynie zwykła karta A5 złożona na pół.
Akio uważnie przyglądał się, jak siostra wyjmuje i czyta krótką informację zawartą na kartce. Adres. Nic więcej. Akira spojrzała na niego z niezrozumieniem, z kacem okazała się niezbyt bystrą istotą, której myślenie przychodziło z trudem.
- To miejsce, w którym jest twoja przyjaciółka - wyjaśnił z rezygnacją, a Akira zbladła. Bo jak mógł to zrobić, jeśli ojciec dał mu zakaz na praktyki? Nie miał wstępu do agencji. - Nie pytaj - zareagował od razu, nie chcąc głupich pytań. Nie chciał się chwalić, jak uzyskał tę informację. Mówiąc dokładniej, chciał o tym zapomnieć, wyrzucić to wszystko z pamięci.
- Coś cię gryzie, Akio - odpowiedziała Akira widząc minę brata.
- To nieważne.
- Ważne! - huknęła czarnowłosa z irytacją. - Mamy tylko siebie. Nie chcę, żebyś uszczęśliwiał mnie, robiąc coś wbrew sobie, a po twojej minie wnioskuje, że zrobiłeś coś takiego.
Akio milczał z twardo postawionym uporem, patrzył za okno, licząc, że jego siostra odpuści, ale ona była wyjątkowo nieustępliwa.
- Powiedz mi o co chodzi. Coś z rodzicami?
- Tak jakby - odpowiedział cicho próbując zatrzymać wzrok gdziekolwiek, byleby nie patrzeć na Akirę. - Bo... Oni traktują cię tak źle. To nie fair - wyjaśnił, a ciemnowłosa zmarszczyła brwi. Owszem, między nią a rodzicami nie było kolorowo, ale czemu dopiero teraz Akio postanowił się tym zainteresować? Tego nie wiedziała i nie miała sił na insynuacje.
- Ale wszystko jakoś się układa - stwierdziła spokojnie. - Dzięki temu wszystkiemu poznałam Fuyumi, która stała mi się tak bliska, a Touya... jest dobry. To nie tak, że wysyłają mnie w ręce byle kogo.
- To nie o to chodzi. Oni wciąż mają do ciebie pretensje, mimo, że bez zająknięcia poślubisz obcego faceta. Robisz wszystko co ci każą, a oni... - przerwał i spuścił wzrok. Akio wydawał się rozemocjonowany i niebywale zdołowany, co dla jego zachowania było czymś nowym, ponieważ z reguły pozował na ignoranta zajętego tylko i wyłącznie własnym życiem.
- Akio, mają ciebie do szczęścia, na mnie od zawsze wyładowywali frustrację - uśmiechnęła się do niego pocieszająco i złapała go za dłoń. - Przyzwyczaiłam się i uwierz mi, teraz, w końcu, jestem szczęśliwa. Po części dzięki nim, ale głównie dzięki ludziom wokół mnie.
- Bo jest jeszcze coś. Wiesz... Ja bardzo się boję, że ich zawiodę - wyjaśnił, a Akira ścisnęła jego dłoń nieco mocniej.
- Nie zawiedziesz, pragnęli dziecka bohatera, które będzie ciągnęło rodzinną tradycję. Jesteś silnym, wzorowym pretendentem do zostania zawodowym bohaterem - zapewniła go z uśmiechem.
- Oni będą oczekiwać ode mnie, że będę miał żonę i dzieci, które będą kolejnym pokoleniem bohaterów - powiedział gorzko, a Akira zaśmiała się spokojnie.
- I to również osiągniesz. Dosięgniesz wszystkiego, o czym tylko zamarzysz - kontynuowała, a on ciężko przełknął ślinę.
- Nawet jeśli jestem homoseksualny? I nie chcę wcale kobiety i dzieci? - zapytał, a Akira stłumiła szok na twarzy. Kompletnie nie spodziewała się takiego wyznania po własnym bracie.
Dla Akiry mogło to nie mieć ogromnego znaczenia, była to ważna sprawa, ale nie było to skandaliczne i oburzające, z kolei dla rodziców mógł być to taki mini koniec świata. Oni pokładali w swoim synu ogromne nadzieje, on miał być tym idealnym dzieckiem, które zbuduje swoje życie według idealnego scenariusza wymyślonego przez nich. W końcu wszystko miało się zacząć od tego przeszkolenia, którego Akira nie była w stanie przejść, a które dla Akio nie było żadnym problemem. Szkoła dla bohaterów, oczywiście poza zasięgiem Akiry, Akio uczył się w takiej szkole. Kolejnym punktem w życiu jej młodszego brata miało być założenie rodziny i rozkręcona kariera bohaterska.
- Akio... Nie mogę ręczyć za rodziców - powiedziała ostrożnie Akira i złapała go za dłoń. - Ale masz moje wsparcie. Zawsze, nieważne co by się działo - zapewniła.
- Dzięki - powiedział ze słabym uśmiechem i poprawił się na łóżku. - Kiedy wybierzesz się do Misaki? - zapytał, a Akira spojrzała na adres zapisany na kartce.
- Pewnie w tygodniu postaram się pójść, chciałabym się z nią zobaczyć jeszcze przed ślubem - odpowiedziała i uśmiechnęła się. - Dziękuję, Akio. - Mówiąc te słowa Akira wyciągnęła się, żeby przytulić młodszego brata.
- Spoko siostra. Trzymaj się - stwierdził Akio i przeciągnął się. - Lecę na siłkę - poinformował i wyszedł, zostawiając brunetkę samą w pokoju, wciąż z ciężkim kacem, dlatego Akira wróciła do leżenia i jęczenia z powodu bólu głowy.
~~~~
Niedzielne zamulanie Akiry skończyło się dopiero w poniedziałek rano. Ale nie ona jedna musiała odchorować sobotnią imprezę. Fuyumi również cały dzień spała, a i Mitsuri się nie odezwała przez cały czas.
Jednak w poniedziałek rano Akira zebrała się pod adres wskazany przez Akio. Był to teren poza miastem, głęboko w lesie. Dotarcie do tego miejsca komunikacją miejską i spacerem zajęło jej ponad dwie godziny, by w końcu mogła zobaczyć wysoki, ponad trzymetrowy płot i brama, koło której stała budka strażnicza. Później kilkadziesiąt, jak nie kilkaset, metrów podjazdu i na końcu duży, stary budynek, w którym zapewne leżała jej przyjaciółka.
Podczas jazdy Akira przeczytała o tym ośrodku i dowiedziała się szczegółów. Ośrodek był zamkniętym ośrodkiem psychiatrycznym o "zaostrzonym rygorze", czyli bardzo dobrze pilnowanym, by nikt nieproszony tam nie wszedł, a także żeby nikt nieuprawiony stamtąd nie wyszedł.
Akira zastanawiała się jak się tam dostać, stróż w budce strażniczej z pewnością będzie potrzebował jakiegoś jej dokumentu, aby ją przepuścić. Ciemnooka wiedziała, że rodzice zabezpieczyli ten budynek, by Akira nie mogła zbyt wiele zrobić w kwestii swojej przyjaciółki. Właśnie dlatego, wciąż stała pod drzewem i zastanawiała się, co zrobić. Może by coś wymyśliła, gdyby nie samochód zatrzymujący się tuż obok niej. Szyba zjechała w dół, a oczom Akiry ukazało się straszne, wielce oburzone małżeństwo.
- Co ty tu robisz gówniaro?! Czego chcesz?! - zapytała kobieta i zmroziła ją wzrokiem. - Wynoś się stąd! - zaczęła krzyczeć, a mężczyzna siedzący za kierownicą westchnął.
- Proszę, chciałabym zobaczyć Misaki - poprosiła Akira i zacisnęła ręce w pięści.
- Nigdy w życiu. Gdyby nie twoja rodzina, już dawno wszystkie media by o tobie wiedziały - wysyczała kobieta i zmierzyła ją jeszcze ostrzejszym wzrokiem.
- To był wypadek - próbowała Akira, chcąc spokojnie rozwiązać problem, który nakręcała starsza kobieta, jednak matka Misaki w emocjach wyszła z samochodu i zaczęła szarpać Mirukato za ramię, próbując zmusić ją do odejścia w akompaniamencie krzyków i wyzwisk.
- Wynoś się stąd! Wynoś! Ty potworze! Chciałaś ją zabić! - szarpanina zaczynała robić się niebezpieczna, starsza kobieta próbowała przepchnąć Akirę w głąb lasu, byleby ciemnowłosa odeszła, a Akira syczała z bólu, gdy przy okazji kobieta wyrywała jej włosy i oczywiście próbowała jakkolwiek wyjaśniać sprawę, bezskutecznie, ponieważ nie było jej słychać.
W końcu ochrona budynku zareagowała. Oddzielili szarpiącą się starszą kobietę i zapłakaną Akirę i prosili o wyjaśnienia, jednak Akira najzwyczajniej w świecie, zapłakana, uciekła. Nie chciała skandalu, a gdyby ochroniarze chcieli szczegółów i jeszcze przypadkowo ją rozpoznali, taki skandal byłby pewny.
Mirukato zatrzymała się dopiero kilkadziesiąt metrów dalej. Ciężko oddychając, oparła się o pień drzewa i zasłoniła usta ręką, żeby nie rozpłakać się zbyt głośno. Ta sytuacja była dla niej wstrząsająca. Z emocji trzęsły się jej ręce. Nie miała sił na powrót, właśnie dlatego usiadła pod drzewem, by jeszcze przez jakiś czas popłakać w samotności.
Po jakimś czasie zadzwonił jej telefon. Wyjęła urządzenie z torebki.
- Słucham? - zapytała cicho, starając się zachowywać spokojnie.
- Gdzie jesteś Akira? Matka się wściekła, że znów gdzieś zniknęłaś - Akio od razu przeszedł do sedna.
- Już wracam do domu - odpowiedziała i przygryzła wargę. Wciąż chciało się jej płakać.
- Co ci jest? Gdzie jesteś? - zapytał jej brat, a Akira niemal zaskamlała, nie wytrzymując i uwalniając emocje. Zwyczajnie zaczęła ryczeć.
- Chciałam iść do Misaki, ale, ale... nie mogę - ledwie łapała powietrze, płacząc i próbując wyjaśnić co się stało. - Jej matka mnie poszarpała. Ja... nie mogę jej zobaczyć.
- Jak ty się tam dostałaś? To w środku lasu! W ogóle, nic ci ta kobieta nie zrobiła? - zapytał nerwowo, a Akira pociągnęła nosem. - Dasz sobie radę?
- Tak, pójdę na autobus - wymamrotała. - Będę za jakieś dwie godziny. Pa - nie czekając na jego odpowiedź, rozłączyła się. Zaczęła iść przed siebie, ignorując telefony od brata.
Wyciszyła telefon i powłóczywszy nogami szła przed siebie, wracała do domu. Chciała być sama, ale wciąż nie dane jej to było. Wciąż była w lesie, gdy zatrzymał się koło niej znajomy samochód. Akira niemal z paniką zaczęła wycierać mokre od łez policzki jakby chciała ukryć to co się stało. Kierowca nie wyłączając silnika wyszedł z samochodu i podszedł do niej szybkim krokiem.
- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - zapytał Touya ze zmartwieniem oglądając Akirę. Dostrzegł lekkie ślady na jej ramieniu, głównie nad łokciem, które po pewnym czasie z pewnością zmienią się w siniaki.
- Tak, wszystko w porządku. Co tu robisz? - zapytała Akira spuszczając głowę, powstrzymywała się, by aby jedna łza nie spłynęła po jej policzku. Czuła na sobie uważne spojrzenie Todorokiego.
- Fuyumi powiedziała, że martwi się o ciebie, bo siedzisz w lesie - wyjaśnił z zakłopotaniem, a Akira lekko uniosła kąciki ust ku górze. - Chcesz wracać? - zapytał uchylając drzwi od strony pasażera. - Czy może masz ochotę na spacer?
- Nie będę zabierać ci czasu, po prostu wracajmy - powiedziała i chciała go wyminąć, jednak Touya złapał ją za ramię, skutecznie ją zatrzymując.
- Nie zabierasz mi czasu. Gdybym był zajęty, nie przyjechałbym tak szybko, albo w ogóle bym nie przyjechał. Po prostu powiedz, na co masz ochotę - powiedział nieco ostrym tonem.
Martwił się, zwłaszcza, że Fuyumi też była bardzo zmartwiona mówiąc mu, że Akira jest w pobliżu prywatnego, zamkniętego ośrodka psychiatrycznego i chyba jest załamana. Sam miał wiele na głowie, ten ślub, do którego zostało niespełna pięć dni, fagas siostry, no i Akira, przy której nie wiedział, jak nazwać ich relację. Denerwował go też ojciec, który nie dość, że wymagał od niego, to wciąż męczył jego najmłodszego brata, którego już jakiś czas temu od reszty rodzeństwa odizolował.
Oboje byli przytłoczeni swoim życiem. Oboje tracili nerwy, a emocje przejmowały kontrolę w wielu dziwnych sytuacjach. Akira wciąż powstrzymywała się przed płaczem, pierwszy raz czuła nawet lekki niepokój względem swojego przyszłego męża, a Touya miał ochotę wyżyć się na worku treningowym. Wiedział, że w późniejszym czasie odwiedzi siłownię. Ale teraz wiedział, że musi się uspokoić.
- Ja miałbym ochotę na krótki spacer po lesie - przyznał nagle, spokojnie rozglądając się po okolicy.
- Ja też - przyznała Akira i wzięła głęboki wdech.
- Poczekaj chwileczkę, przestawię samochód - poprosił i pobiegł do samochodu od strony kierowcy, by wjechać gdzieś na bok i umożliwić ewentualnym pojazdom przejazd, a także zgasić silnik. Zaraz po tym wrócił do Akiry i spokojnie ruszyli pomniejszą ścieżką w głąb lasu.
Szli w ciszy minutę, dwie, pięć... i jak Touya po prostu szedł, tak Akira wydawała się aż trzęść z emocji. Dziewczyna ledwie powstrzymywała się przed powiedzeniem czegoś, aż w końcu odwróciła się do mężczyzny.
- Nie zapytasz o nic? - wywaliła ni stąd ni zowąd, a Touya spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- A chcesz coś opowiedzieć? - zapytał spokojnie i włożył ręce w kieszenie. Spojrzał w górę i dostrzegł między koronami drzew chmurzące się niebo. Oczywiście był ciekawy, co robiła tu Akira, czemu na ramieniu miała siniaki, dlaczego była tak bardzo smutna, jednak nie zamierzał być wścibski.
- Ja... - zaczęła i przygryzła wargę. - Nie wiem.
- Właśnie - odpowiedział spokojnie. - Dlatego poczekam, gdy będziesz miała ochotę coś powiedzieć, będziesz miała pewność, że cię wysłucham - zapewnił i nieco zwolnił. Mirukato uśmiechnęła się delikatnie zamyślając się na chwilę, właśnie dlatego dopiero po chwili zorientowała się, że zostawiła Todorokiego z tyłu.
- Chcesz wracać? - zapytała, a on zaciągnął się świeżym powietrzem.
- Ależ skąd, tutaj jest pięknie - odpowiedział i znów spojrzał w górę. - Ale zaraz chyba zacznie padać.
Akira powiodła wzrokiem za Touyą i także dostrzegła zbierające się nad lasem chmury. Zmarszczyła nieco nosek i zmrużyła oczy, zastanawiając się czy powinni wracać do domu. Matka znów była wściekła, a ona nie chciała wysłuchiwać setek pretensji, że jako dorosła osoba, wyszła sobie z domu, bo miała ochotę. Todoroki w tym czasie uważnie obserwował jej twarz. Była ładna, nawet bardzo. Jej niegdyś przerażony wyraz twarzy został zastąpiony pewnego rodzaju zadziornością i pewnością siebie. Akira zmieniała się na ich oczach.
- Może wracajmy? - zasugerowała czując na policzku pierwszą kroplę deszczu.
- Dobrze.
Zawrócili i powłóczywszy nogami ruszyli w stronę samochodu. Touya nie spodziewał się, że Akira zbliży się do niego na tyle, by zetknęli się ramionami. Przeszedł go prąd. Z kolei Akira niemal od razu rozluźniła się i całkowicie uspokoiła. Również dla niej było to niespodziewane, że potrzebowała trochę bliskości, ale poczuła ciepło w środku.
Gdy rozpadało się na dobre, Akira zaśmiała i rozłożyła ręce. Krople deszczu wsiąkały w jej ubrania, moczyły jej włosy, rozmazywały delikatny makijaż, który zrobiła rano. Touya stojący obok niej niemal parował przez własny dar, który zawsze z nim buzował. W przeciwieństwie do Akiry, wciąż był niemal suchy. Uśmiechał się widząc ją spokojną, szczęśliwą i beztroską.
- Pojedźmy jeszcze gdzieś - zaproponował, a Akira spojrzała na niego.
Za każdym razem, gdy na te krótkie kilka sekund ich oczy się spotykały, to był dla nich magiczny moment. Żadne z nich nie widziało, co między nimi jest, czuli chemię i przyciąganie, a zarazem nie wydawało im się to namiętnym, seksualnym związkiem. Mieli wrażenie, że byli bratnimi duszami, ale kompletnie nie wiedzieli na jakiej platformie byli. Po ich twarzach spływały krople deszczu, a jednak stali, czerpiąc szczęście z tej chwili.
- Dobrze - wyszeptała Akira, zgadzając się na jego sugestię. Ruszyła dalej i w końcu zobaczyła w oddali maserati należące do Todorokiego. Teraz przeszło jej przez myśl, że to nie było odpowiedzialne by zostawić takie auto w środku lasu. Znów lekko uśmiechnęła się. Czemu oni byli w swoim towarzystwie tacy inni? Tacy... Nieodpowiedzialni.
Kolejny rozdział za nami. Jak Wam się podoba? Macie jakieś uwagi? Swoją drogą, zbliżamy się do tego najważniejszego wydarzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top