1

Zaczynam z nowym opowiadaniem! Rozdziały, mam nadzieję, będą mniej więcej co poniedziałek. Ważne na początek, opowiadanie nie jest zgrane w czasie z fabułą kanoniczną, niektóre fakty będą się zgadzać prędzej czy później, jednak to bardziej moja konwencja. Mam nadzieję, że ta forma przypadnie Wam do gustu i podzielicie się opiniami w komentarzach! 😄

- Błagam, nie - prosiła Akira, stojąc przed rodzicami. Była gotowa klęczeć i błagać, by nie wydawali jej za mąż za nieznanego jej człowieka. 

Nie interesowało jej życie u boku kogoś, kogo nie kochała. Kogoś, komu nie powiedziała "tak" dlatego, że go kochała. Nie interesowało ją, jaki on jest i skąd jest. Nie chciała wychodzić za obcego mężczyznę, nie zważając na to czy był on młody czy stary, słaby czy silny, zdrowy czy chory, bogaty czy biedny, nie interesowało ją jak on wygląda i jaki ma charakter. Dla niej liczyło się, że go nie poznała, nie zakochała się w nim. 

- Przestań biadolić - parsknęła matka siadając na skórzanej kanapie. Jej mąż usiadł obok. - Nasze małżeństwo również tak się zaczęło. - Kobieta przewróciła zielonymi oczami. - I jak widzisz, żyjemy. 

Ale dla niej to nie było życie. Rodzice wydawali się być do siebie przyzwyczajeni, ale ich najstarsze dziecko nigdy nie widziało między nimi miłości i zażyłości. A ona chciała przeżyć właśnie coś takiego. Miłość jak z filmu. Marzenie, które właśnie jest jej odbierane. 

- Ale ja nie chcę - powiedziała z zapłakanymi oczami. Stała przed nimi jak jakieś dziecko, a przecież była już dorosła. A mimo to, była tak od nich wszystkich zależna, bała się uciec, bała się im naprawdę sprzeciwić, bo była przekonana, że sama nie da sobie w życiu rady. 

- A co zrobiłaś dla rodziny do tej pory? - Matka była wyraźnie zirytowana tą dyskusją, za to ojciec wydawał się być zupełnie obojętny i zamknięty we własnych przemyśleniach. Zamknął ciemne oczy, bliźniaczo podobne do tych jego pierworodnej. - Masz zamiar do końca życia pasożytować na nas? Też masz obowiązki względem rodziny! 

Ten argument zamknął jej usta. Bolesne słowa matki zadziałały jak gwóźdź wbity prosto w  serce. Starała się zawsze, jak tylko mogła, by spełnić oczekiwania rodziców. Teraz jednak czuła, że wymagania ją przerastają, że już nie daje rady.

- Mamy miesiąc przygotowań, poznasz go - powiedział nagle ojciec, w końcu wyrywając się z własnego świata. - Nie ma nic lepszego, niż dobrze wydać córkę za mąż. - Jego słowa były swoistym zakończeniem sporu. Mimo to, Akira nie umiała powstrzymać łez, które ciekły po jej policzkach. - I nie próbuj jakichkolwiek sabotaży, inaczej skończy się sielanka - dodał, sięgając po tablet. 

Rodzice mieli jeszcze jeden as w rękawie. W postaci jej przyjaciółki, będącej w śpiączce od półtora roku i to z winy Akiry. Nieostrożna jazda samochodem po wypiciu alkoholu skończyła się poważnym wypadkiem i trafieniem pasażera do szpitala. Opieka nad nią była kosztowna, zbyt kosztowna dla rodziny z klasy średniej, dlatego agencja bohaterska Mirukato zaproponowała opiekę, niby to z dobroci, a tak naprawdę, by zatuszować winę własnej córki, która zarysowałaby nieskazitelną opinię rodziny. Tym czynem trzymali łapę na swojej córce, jak również na rodzinie ofiary, ponieważ jakiekolwiek słowo przeciw rodowi Mirukato odcięłoby dopływ pieniędzy na podtrzymywanie życia jej córki.

- Z resztą, będziesz miała wszystko, co najlepsze. Pieniądze, dom, samochody... Rodzina Todoroki również jest majętna, ich syn z pewnością będzie godną dla ciebie partią. Zatem, nie załamuj się, nie spotka cię jakaś wielka tragedia - nie powstrzymał się przed parsknięciem, gdy wypowiadał ostatnie zdanie. 

- Tyle medialnych wieści - zamyśliła się kobieta siedząca obok niego. - Zastanawiam się, jak to rozegrać, by żadna z wieści nie została przyćmiona. Może przełóżmy awans Akio na inny miesiąc? 

Matka nie bez powodu poruszyła temat brata Akiry, który szczycił się dobrze prosperującą drogą na zostanie bohaterem. Dwa lata młodszy chłopak był wręcz dumą rodziny, z sukcesem przechodząc trening, który zapisał się jako tradycja rodziny Mirukoto. W przeciwieństwie do jego starszej siostry, która nie poradziła sobie z wyzwaniem, to był jej pierwszy w życiu gwóźdź do trumny. 

Uznając to za koniec, wróciła do swojego pokoju. Zatrzaskując za sobą drzwi, rzuciła się na łóżko, by na dobre się popłakać. Była sama, a od kiedy Misaki leżała w śpiączce, Akira czuła, że została sama. Nie miała już nikogo. Była kompletnie sama. 

~~~~

Następnego dnia rodzinę Mirukoto odwiedziła babka od strony ojca. 

- Tego się po tobie nie spodziewałam, Naoko - parsknęła na żonę swojego syna, gdy ta powiedziała, jakiej decyzji dokonali. Generalnie babka nigdy nie wspierała Akiry, nie była dumna z wnuczki i raczej nie broniła jej przed bezwzględną matką, ale teraz chciała pokazać swoje niezadowolenie, poniekąd "rykoszetem" chroniąc i wnuczkę.

- Przecież mama sama mówiła, żeby trzymać ją w cieniu, nie możemy jej całe życie trzymać w domu na swoim utrzymaniu. - Matka była zirytowana krytyką starszej kobiety. Nie dość, że sami przed laty byli w takiej sytuacji między innymi z winy siedzącej przed nią staruszki, to teraz jeszcze śmiała krytykować, że sami dokonują małżeństwa darów. 

- Ale żeby zaraz wydawać ją z ręce rodziny Todoroki? Przecież to brutale! - Krzyki było słychać w całym domu, więc kilka osób ze służby nawet jeśli nie chciało, słyszało tę rozmowę.  A od tego tylko kilka kroków do plotek i skandalu. 

- To szanowna rodzina! Enji Todoroki to bohater z czołówki - broniła się kobieta, a Akira siedząca przy stole patrzyła w talerzyk z ciastem, błagając by ten koszmar się skończył. 

- Brutal, który wziął żonę, by zrobić z niej klacz rozpłodową. Terroryzował własne dzieci morderczym treningiem nie dbając o ich słabości. Jego syn pewnie będzie taki sam! 

Akira była coraz bardziej przerażona swoją przyszłością, którą fundują jej rodzice. Naoko trzasnęła filiżanką o spodek. 

- Niech mama przestanie mówić takie głupoty, Akira się wystraszy. A to rodzina jak każda inna. U nas też dzieci przechodzą ciężki trening! 

- Ale wysyłanie córki na bycie klaczą rozpłodową to już co innego! To nie te same czasy! A rodzina Todoroki to żadna propozycja! 

Babcia była przeciwna, jednak nie wysłaniu samej Akiry przed ślubny kobierzec, a wydaniu osoby z rodziny Mirukoto za Todorokiego. Ta rodzina zwyczajnie się jej nie podobała, starsza kobieta nie miała już takiej siły przebicia jak kiedyś, ale mimo wszystko, jej zdanie często miało znaczenie w ostatecznym rozrachunku, a przynajmniej synowa chciała sprawić, by matka jej męża tak czuła. 

- A ty, droga wnuczko? Podoba ci się to? - Akira uniosła spojrzenie ciemnych oczu na starszą kobietę. Nim jednak zdążyła coś powiedzieć, poczuła pod stołem kopnięcie w jej nogę. To jej matka dała znać, że ma nie wywoływać kontrowersji. 

- Zaakceptowałam to. - Nie skłamała, choć fakt ten nie był jej dobrowolnym wyborem. - Mogę spełnić wymagania rodziców, sprawić, żeby byli szczęśliwi, dlatego zrobię to. 

Te słowa chyba usatysfakcjonowały jej matkę, jednak babcia pozostała zirytowana. 

- Poza tym, będą mogli poznać się bliżej. Jesteśmy umówieni z nimi na spotkanie. Młodzi będą mogli się poznać. 

- Miesiąc - wytknęła babka z oburzeniem. - To jedynie miesiąc. 

- Jeśli się nie przekonają do siebie, zrezygnujemy - powiedziała nagle Naoko, a Akira i babka spojrzały na nią ze zdziwieniem. Kobieta zrobiła nietęgą minę, grając zirytowaną wypracowanym kompromisem. - Jeśli syn Enjiego rzeczywiście będzie takim 'brutalem', nie poślę Akiry w jego ręce.

- A już myślałam, że odjęło ci rozumu - stwierdziła babka i w końcu spokojnie napiła się herbaty, którą przygotowała służąca. 

~~~~~~

W innej części miasta było równie emocjonalnie, jednak w przypadku rozmów z Endeavorem kłótnie nie miały sensu. Touya to wiedział, dlatego przełknął złość i wyrzuty, które miał w sobie. W końcu jego ojciec miał karty przetargowe w postaci jego matki, czy rodzeństwa. Chyba nikogo w domu nie dziwiło to, że gdy tylko znalazła się okazja, by ubić taki interes, Endeavor przystał na coś takiego. Terroryzował całą rodzinę jednocześnie dbając o to, by nikt nie mógł odejść. 

Touya siedział w swojej sypialni, gdy przyszedł do niego Natsuo. Młodszy z dwóch braci chciał poprawić nieszczęśliwemu rodzeństwu humor. 

- Jak to się stało? - zapytał starszego brata, który nijak nie wyglądał na chętnego do dyskusji. - Ona tego chce? 

- Ponoć tak - przyznał Touya przypominając sobie oświadczenie ojca i wyjaśnienie, że jego przyszła żona jest dumna z tego, że może spełnić się w takiej roli, by uszczęśliwić rodzinę. 

- Wiesz przynajmniej jak ona wygląda? - zapytał kładąc się obok brata na łóżku. Touya spojrzał na niego od niechcenia, a zarazem, jakby chciał, by młodszy brat dźgnął go nożem. - Może przynajmniej jest ładna. 

- Próbujesz mnie pocieszyć, czy dobić? - zapytał w końcu i zakrył ramieniem oczy. 

- No wiesz... - zaczął niezręcznie i westchnął, jakby zastanawiał się nad doborem słów. - Jeśli będzie ładna i inteligentna, to nie będziesz miał tak źle.

- W końcu znajdę powód własnego istnienia? - powiedział gorzko, powstrzymując łzy, choć chciał zrobić dobrą minę do złej gry. Nie umiał jednak udawać przed własnym bratem. - Za trzy dni ją poznam - powiedział z lekką obawą. - A za miesiąc ślub.

Natsuo wstrzymał oddech. 

- To brzmi strasznie - stwierdził młodszy z braci, a Touya westchnął. On wciąż trawił tę informację. Cały czas czuł się jakby mówił o kimś innym, jakby nie mówił o swojej przyszłości. 

- No - przyznał przeciągle.

- Będę twoim świadkiem? - Natsuo znów chciał podbudować atmosferę żartem, jednak słysząc to, Touya zepchnął go z łóżka. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top