7.
Dylan:
Po seksie z moją nową zabawką zrelaksowany postanowiłem wziąć kąpiel. Napuściłem dużo wody i płynu do kąpieli tak, że piana prawie wypadała z wanny. Zanurzyłem się do klatki piersiowej i postanowiłem wykonać telefon do mojego przyjaciela.
- Halo? - odebrał.
- Hej Scott - powiedziałem.
- Cześć Dylan. Nie odzywałeś się dzisiaj, już się martwiłem - powiedział, a mi się zrobiło miło na jego słowa.
- Spędzałem czas z Thomasem - powiedziałem i zapanowała chwila ciszy.
- To ten pyskaty blondyn o którym mówiłeś?
- Tak, on. Poszło łatwiej niż myślałem - powiedziałem zadowolony.
- Wiesz, że ja nie pochwalam tego co robisz. To szantaż. Ale do rozumu ci nie przemówię. Będziesz jutro na terapii? - zapytał.
- Będę. I przy okazji kończą mi się leki - powiedziałem.
- Przepiszę ci receptę. A o której wpadniesz do mnie?
- Może być siedemnasta? - zapytałem.
- Pasuje mi. Więc do jutra - powiedział Scott i się rozłączył.
Jeszcze godzinę spędziłem siedząc w wannie, potem naszykowałem się na jutro do pracy i zająłem się artykułem Thomasa i zatraciłem się całkowicie w internecie.
Nie odczuwałem zmęczenia, ale mimo to położyłem się do łóżka. Potrzebowałem nieco mniej snu niż normalny człowiek, dlatego od rana do nocy oddawałem się pracy.
Cztery godziny później zadzwonił budzik, a ja pełny energii wstałem z łóżka i w pierwszej kolejności wziąłem niezbędne mi do funkcjonowania leki.
Gdy robiłem śniadanie moje myśli zaszły w stronę Thomasa. Już sobie wyobrażam, jaki dzisiaj przyjdzie do pracy zły, będzie mnie unikał i robił obrażone miny.
Na godzinę siódmą przyjechałem do pracy i otworzyłem redakcję, byłem pierwszy, jak zawsze. Zrobiłem sobie kawę, ale nie po to by się rozbudzić tylko dlatego, bo uwielbiam smak kawy.
Zasiadłem do komputera i przejrzałem raz jeszcze co ma się ukazać w jutrzejszym numerze.
Powoli do redakcji zaczęli się schodzić moi pracownicy i powstał gwar. Gdy czekałem na sekretarkę z drzwi windy wyszedł Thomas. Popatrzył na mnie wzrokiem pełnym nienawiści.
- Cześć Thomas - powiedziałem i mu puściłem oczko.
Krzywo się uśmiechnął i poszedł naburmuszony do siebie. Nagle ktoś obcy wtargnął do redakcji, ale po chwili przyjrzenia dotarło do mnie, że to ten polityk o którym pisaliśmy w tamtym tygodniu.
- Pan jest właścicielem tego ścierwa? - zapytał wymachując mi gazetą przed nosem.
- Ja - powiedziałem pewny siebie.
- Żądam sprostowania! Same bzdury! Nigdy nikogo nie molestowałem! - krzyczał i przyciągnął swoim krzykiem paru moich pracowników.
- Mamy informatora. Sprostowania nie będzie. Jak to tylko to żegnam - powiedziałem, ale facet rzucił się na mnie z pięściami rozwścieczając mnie do tego stopnia, że z całej siły przywaliłem mu w nos tak, że polała się z niego krew.
Facet popatrzył na mnie zdziwiony. Wziąłem go za marynarkę i przystawiłem do ściany.
- Jak mówiłem, mam informatora i świadka. Nie wyplączesz się z tego i poniesiesz konsekwencje swojego czynu. A teraz wypieprzaj stąd jeśli nie chcesz żebym ci krzywdę zrobił - zagroziłem mu, widocznie się przestraszył bo spierdalał stąd szybciej niż tu przyszedł.
Pracownicy patrzyli na mnie z szokiem.
- Niech to ktoś posprząta - powiedziałem wskazując na ślady krwi i udałem się do swojego gabinetu.
Wziąłem leki na uspokojenie i uchyliłem okno, aby nawdychać trochę świeżego powietrza. Ależ mnie ten facet wkurwił, moja gazeta to nie jest jakiś szmatławiec.
Po jakichś dwudziestu minutach uspokoiłem się i poszedłem do moich pracowników. Gdy wszedłem do pomieszczenia zapanowała grobowca cisza i wzrok skupił się na mnie.
- Jakby ten kretyn poszedł na policję, to widzieliście kto pierwszy zaczął - powiedziałem, a oni pokiwali przerażeni głowami, po prostu się mnie bali.
- Jestem dzisiaj tutaj do szesnastej trzydzieści, więc jak ktoś coś chce to wcześniej - powiedziałem i poszedłem do siebie.
Ta sytuacja z rana mnie tak wyprowadziła z równowagi, że siedziałem bezczynnie i gapiłem się przed siebie. Wysłałem jutrzejszy numer pisma do drukarni i zebrałem się wcześniej niż planowałem.
Pojechałem do ośrodka leczenia uzależnień, bo właśnie tu pracował mój przyjaciel Scott - był terapeutą.
Wszedłem do dużego białego budynku i poszedłem do dobrze mi znajomych drzwi mijając długi korytarz poobklejany plakatami o różnego typu uzależnieniach. Zapukałem i je otworzyłem. Mój przyjaciel siedział za biurkiem i coś pisał.
- Mogę? - zapytałem.
- Możesz. Ale miałeś być później - powiedział.
- Miałem - powiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi. Usiadłem na przeciw niego.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Jakiś skurwiel mnie wyprowadził z równowagi, zrobił aferę, że niby piszemy bzdury na jego temat. Rzuciłem się na niego i wyżarłem wszystkie prochy na uspokojenie - powiedziałem, a Scott pokręcił głową.
- Mówiłem Ci, zapisz się na jakiś boks czy coś. Za dużo jest w tobie agresji - powiedział.
- Lepiej, że agresja i jakoś normalnie funkcjonuję niż miałbym podejmować impulsywne decyzję i zachowywać się jak wariat - powiedziałem.
- Może i lepiej, ale agresja też nie jest dobra. Mówię ci, boks to dobre wyjście. I tak masz więcej energii niż wszyscy więc na zakończenie dnia wyżycie się na ringu ci pomoże.
- Wystarczy mi seks z moją nową zabawką - powiedziałem zadowolony.
- To to już w ogóle. Po pierwsze szantaż, po drugie to niesprawiedliwe, że zmuszasz tego chłopaka do seksu. I do tego nie jest świadomy, że jesteś chory - powiedział i zaczął przepisywać receptę.
- Nikt nie może się dowiedzieć o mojej chorobie. Zresztą to normalne, że mam podwyższone libido. I wiesz jak on wczoraj jęczał? Nikt mi nie wmówi, że mu nie było dobrze - powiedziałem, a Scott zmierzył mnie swoim wzrokiem.
- Dobra, już Ci nie będę opowiadał - powiedziałem.
- Wiesz Dylan... Może powinieneś poszukać sobie kogoś ? - zaproponował.
- Ja? Po co? Wystarczy mi seks.
- Może jakoś by ci to pomogło. Może nie miałbyś epizodów depresyjnych. I tak już jest lepiej, dużo lepiej. Pamiętasz jak pięć lat temu musiałeś być zamknięty, bo nie byłeś zdolny normalnie funkcjonować? Nie umiałeś się na niczym skupić i nie byłeś zdolny do życia? A teraz. Zobacz ile osiągnąłeś. Może to czas żeby zacząć prowadzić normalne życie z kimś u boku.
- Scott, kto normalny chciałby faceta z chorobą dwubiegunową*? - zapytałem.
- Nie jesteś tak chory jak kiedyś. Oprócz epizodów depresyjnych, agresji i popędu seksualnego jesteś już zdrowy. No może jeszcze jesteś chamski, ale to akurat część twojego charakteru. Nie wiem. Zastanów się nad boksem i znalezieniem sobie kogoś. Kogoś, kto by zaakceptował twoją chorobę i nieznośny charakter.
Po ponad godzinnej rozmowie i wizycie w aptece w końcu pojechałem do domu. To nie jest tak, że ja nie chcę nikogo mieć, ale nie chciałbym nikogo zmuszać do życia z takim potworem jak ja. Nigdy nie wiadomo kiedy popadnę w depresję, chociaż nie zdarza się to tak często jak kiedyś. I nigdy nie wiadomo kiedy mnie coś rozzłości do tego stopnia, że mi całkowicie puszczą nerwy.
* większość z Was pewnie mniej więcej wie co to choroba dwubiegunowa, ale mimo to muszę zamieścić definicję.
Choroba dwubiegunowa charakteryzuje się występowaniem epizodów depresji, manii lub epizodów mieszanych. Pomiędzy tymi epizodami występuje okres remisji, czyli całkowitego braku objawów lub utrzymywania się nielicznych objawów o dużym nasileniu. W praktyce oznacza to, że jednego dnia osoba czuje się jak Bóg, może wszystko a na drugi dzień może być zupełnie odwrotnie, brak chęci do życia, depresja i brak siły nawet na wstanie z łóżka.
Choroba dwubiegunowa to życie na huśtawce, jednego dnia jest wszystko ok, a na drugi dzień może być zupełnie na odwrót.
Osoby z tą chorobą często prowadzą normalne życie, okresy remisji u każdego są różne.
Osoby, które przechodzą okres depresji mogą też popełnić samobójstwo, dlatego podczas tego czasu powinny być pod obserwacją.
Ważne jest to, że u każdej osoby choroba może przebiegać inaczej. W naszym opowiadaniu mamy Dylana który jest impulsywny, ma dużo energii, zwiększone libido, łatwo się denerwuje, bywa agresywny, to są właśnie skutki choroby.
Od razu mówię, że nigdy nie miałam do czynienia z osobą chorą na tę chorobę, dlatego przed napisaniem ff zapoznałan się z książką "Złap równowagę" autorstwa Piotra Buckiego i Wojciecha Pączka, skąd pochodzi powyższa definicja i ogólnie wszystko czego się dowiedziałam na temat tej choroby.
Mam nadzieję, że przeczytaliście do końca, starałam się opisać w meeega skrócie o co chodzi z tą chorobą, chociaż to tyle co nic😒
Do następnego❤️💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top