25.

Thomas :
Wróciłem z siłowni do domu i wziąłem prysznic, po czym poszedłem do łóżka. Leżałem i rozmyślałem o tym wszystkim, co jeśli Dylan wróci dopiero za jakiś miesiąc? Potrzebuję go, i potrzebuję seksu. Nie, że jestem jakiś niewyżyty, ale jestem zwykłym człowiekiem, który ma potrzeby seksualne.

Naszedł mnie trochę głupi pomysł, włączyłem laptopa i postanowiłem poszukać jakichś chłopaków do towarzystwa.  Wstyd się przyznać, ale czasami przesiaduję na stronie takiego jednego męskiego burdelu, żeby się pogapić na przystojnych chłopaków. Chociaż w sumie od kiedy poznałem Dylana to przestałem. Ale to chyba naturalne, że wykazuję zainteresowanie co do innych osób.

A Dylan to jebana gnida, która mnie i tak zdradza, więc nie jest mi go ani trochę żal. Dlaczego miałbym się chociaż raz nie zabawić z kimś innym.

Przeglądałem cierpliwie stronę ze zdjęciami męskich prostytutek. Tyle przystojnych i fajnie zbudowanych chłopaków, gdyby tak się z kimś umówić? Mógłbym być w końcu na górze. Ale czy ja serio chciałbym być na górze? Czy ci chłopcy serio mnie pociągają, czy szukam pocieszenia na siłę?

Nie obchodzi mnie to. Mam impuls, by się z kimś umówić na niezobowiązujący seks. Zresztą nikt się o tym nie dowie.

Szczególnie w oko wpadł mi chłopak o imieniu Theo. Niższy trochę ode mnie i przystojny. Widać, że uległy. I chyba ode mnie młodszy. Zrobiłem screena jego profilu i położyłem się spać. Nie wiem czy ten screen mi się przyda czy nie, ale go zachowam.

Nazajutrz cały dzień chodziłem spięty. Non stop ktoś coś ode mnie chciał, typowo przed wyjściem nowego numeru. Czułem presję, stres, i ogólne zdenerwowanie tym wszystkim, dzwoniłem dziś do Dylana, ale ten dupek nadal miał wyłączony telefon. Nie wiem po co się łudzę, że on kiedyś odbierze lub oddzwoni.

Do ostatniej chwili zatwierdzenia numeru zastanawiałem się co zrobić z panami gangsterami, którzy mi wręcz kazali zamieścić sprostowanie. Mimo sprzeciwów Liama postanowiłem nie zamieszczać tego jebanego sprostowania. Chociaż trochę się bałem, postawiłem na swoim. Nie dam się tak łatwo zastraszyć, nie jestem jakąś ciotą.

Tak jak poprzedniego wieczoru, gdy szedłem ciemnymi uliczkami bałem się, że może ci gangsterzy postanowią sobie ze mną porozmawiać. W końcu jutro wychodzi numer gazety w którym oni oczekują przeprosin których się nie doczekają. Nie będą mi tu byle jakie plugawe ściery rozkazywać. Jebany margines społeczny.

Nawet w sklepie spożywczym miałem wrażenie, że za każdą kolejną wysoką półką czeka na mnie zagrożenie. Popadłem w paranoję do tego stopnia, że wpadłem w sklepie na jakąś staruszkę, której w efekcie rozsypałem wszystkie jabłka i musiałem to pozbierać.

Wszedłem do domu i poczułem pustkę oraz byłem na siebie zły, że się tak boję. Co to w ogóle jest, przecież ja nie należę do osób bojaźliwych i mało pewnych siebie.

Musiałem się odstresować, niewiele myśląc zadzwoniłem do chłopaka, którego sobie wczoraj upatrzyłem na stronie internetowej tego burdelu. Miałem ogromne zapotrzebowanie na seks, zresztą zawsze jakieś nowe doświadczenie.

Umówiłem się z nim jeszcze tego samego wieczoru w agencji. Uprzednio kupiłem prezerwatywy, no jednak to obcy człowiek. Zawsze zastanawiałem się, czy Dylan mnie niczym nie zaraził, bo jak już wspomniałem wyruchał pewnie pół miasta, a teraz rucha swojego kolegę. Jak jeszcze kilka chwil temu myślałem, że to trochę nie fair, tak teraz mam to w nosie, bo on też nie jest lojalny.

Znalazłem się pod domem publicznym, pierwszy raz byłem w takim miejscu. Lekko się zestresowałem, ale jeśli zaraz kogoś nie bzyknę to oszaleję. Ważne, że ten Theo ma ładną buzię. Przy wejściu powitali mnie napakowani ochroniarze, na widok których przeszedł mnie dreszcz. Pokazałem im dowód tożsamości i zostałem wpuszczony. Znalazłem się w czymś na wzór recepcji. Za ladą stał skąpo ubrany chłopak, uwagę przykuwała jego błyszcząca muszka na szyi.

- Dobry wieczór - powiedział z uśmiechem.

- Ee... Dobry wieczór - powiedziałem nieśmiało.

- Jest pan umówiony? - zapytał.

- Tak... Z Theo - powiedziałem i coraz bardziej zaczynałem myśleć, że to głupi pomysł.

Gdy ten chłopak patrzył coś w komputerze, gdzie prawdopodobnie byli wypisani wszyscy klienci obok mnie przeszło dwóch chłopaków w samych gaciach w panterkę. Czułem, że robię się czerwony na twarzy.

- Andre! Zaprowadź pana do Theo! - zawołał chłopak z recepcji do jednego z przechadzających się chłopaków, który po chwili znalazł się przy mnie.

- Jeszcze to - powiedział i wręczył mi pudełko z prezerwatywami, co było niezręczne. Ale pełna kulturka widzę.

Podążałem za tym skąpo ubranym chłopakiem z bardzo niezłym tyłkiem i aż się prawie wyjebałem na schodach. Dylan byłby zły za to co teraz wyprawiam, ale Dylana tu nie ma.

Chłopak zapukał do drzwi i je otworzył po czym zaprosił mnie gestem bym wszedł do środka i je zamknął.

Pomieszczenie było dość spore w czerwonych odcieniach, jak to burdel. Na środku stało duże łóżko, jakieś meble, a o stolik oparty był Theo, chłopak którego sam wybrałem.

- Hej - powiedział i podał mi rękę.

- Hej - powiedziałem zawstydzony.

Ja naprawdę byłem zawstydzony, nie wiedziałem gdzie mam patrzeć, bo miał na sobie same obcisłe gacie, i nie wiedziałem gdzie mam podziać wzrok, bo on sam wędrował na jego krocze.

- Napijesz się czegoś? - zapytał mi wprost do ucha i położył rękę na moją klatkę piersiową - Stresujesz się? Ejjj... Będzie fajnie przystojniaku, zobaczysz - zapewnił i przejechał ręką po mojej klatce piersiowej aż do krocza.

- Więc zróbmy to - powiedziałem i rzuciłem go na łóżko.

Chłopak nie wydawał się ani trochę zawstydzony, w końcu to jest jego praca.

Spędziłem tam dwie godziny. Dwie godziny to ja byłem na górze, tak jak zawsze u mnie było przed poznaniem Dylana. Ale to wszystko na nic.

Nie podobało mi się bycie na górze, nie podobał mi się ten cały Theo, który był aż za bardzo odważny.

Gdy od niego wyszedłem czułem się jeszcze gorzej, czułem się jakbym kogoś zdradził. Ale Dylan prawdopodobnie też mnie zdradza. Pamiętam jak gadał, że zależy mu żebym tylko z nim sypiał. Gdyby był na miejscu to bym tego nie zrobił, ale ja do kurwy nędzy też mam swoje potrzeby. Zresztą, nikt się o tym nie dowie.

Wróciłem do domu i psychicznie czułem się wykończony. Seks z obcym chłopakiem zdołował mnie i uświadomiłem sobie, że ja nie umiem być na górze, wolę być na dole i wolę być zdominowany przez Dylana. Do tego gazeta, ci gangsterzy, brak Dylana. Wszystko na raz.

Następnego dnia poszedłem do redakcji. Wszystko wyglądało normalnie, panów gangsterów prawdopodobnie tu nie było, bo sekretarka zapewne by coś powiedziała. Nie zdążyłem jeszcze uchylić okna, a do gabinetu dobijał się już Liam.

- Spokojnie, co jest? - zapytałem.

- Gdzie sprostowanie? GDZIE! - krzyknął, a ja się trochę wystraszyłem bo nie spodziewałem się takiego oburzenia z jego strony.

- Nie należę to osób, które przepraszają więc nie ma - powiedziałem beztrosko.

- Ty zdajesz sobie sprawę w co się wpakowałeś? - spytał.

Mnie szczerze mówiąc bardziej dołuje to, że przespałem się poprzedniego wieczoru z męską dziwką niż ta cała sytuacja.

- Jak mnie zajebią to może będzie lepiej - powiedziałem obojętnym tonem.

- Co? Co ty gadasz? - zapytał zdziwiony.

- Po prostu kurwa... Nie radzę sobie - powiedziałem cicho i ledwo powstrzymałem się od płaczu.

Dlaczego ja się tak źle czułem przez ten wczorajszy wieczór. Dlaczego ciągle do tego wracałem i się dołowałem.

- Ej, ale z czym? Przecież w pracy dobrze ci idzie. To znaczy głupio zrobiłeś z tym artykułem ale...

- Nie o to chodzi. Nie o pracę. Po prostu nie wiem gdzie jest Dylan, dlaczego on nic się nie odzywa do mnie. Widzi we mnie tylko zabawkę do ruchania, nie zależy mu - wyznałem.

- A tobie zależy? - zapytał Liam.

Wzruszyłem ramionami.

- Przestań to ukrywać, zależy ci na nim, zakochałeś się - stwierdził chłopak.

Gdybym kochał Dylana to bym go chyba nie zdradził. Nie wiem nawet czy taką  zwykłą niezobowiązującą fizyczność można nazwać zdradą. Ten chłopak był przystojny, atrakcyjny ale nic poza tym, nawet mało rozmawialiśmy.

- Dobra, niech ci będzie. Zakochałem się. Tylko, że między nami była umowa, że tylko seks a nie związek, więc nici z tego - powiedziałem próbując zachować spokój.

- A jeśli Dylan się w tobie też zakochał? Może uda wam się i będziecie parą.

- Tak się traktuje osobę, którą się kocha? Zostawia bez słowa? On chyba nie jest zdolny do głębszych uczuć, on kocha samego siebie - powiedziałem.

- Może... Może nie. Może to wcale nie tak - zaczął się głośno zastanawiać Liam.

- Nieważne. Nie chcę już o tym myśleć, bo mi normalnie mózg od tego wszystkiego paruje.

Cały dzień chodziłem niespokojny, zaglądałem za okno, czy aby nie kręcą się tutaj ci gangsterzy. Co ktoś wchodził do redakcji, moje serce miało przyspieszone bicie. Obawiałem się, że dostanę wpierdol i zacząłem się zastanawiać, czy nie lepiej było posłuchać się Liama i w zamian mieć spokój.

Postanowiłem wcześniej się zawinąć do domu, aby nie wracać po ciemku. Mimo to, na dworze i tak było szaro, a każda osoba która za mną szła była podejrzana.

Gdy byłem już blisko domu nagle ktoś mnie zaciągnął do ślepego zaułku.

- Puszczaj - wywrzeszczałem i wyrwałem się z uścisku.

Ujrzałem przed sobą jednego z gangsterów, którzy ostatnio mi złożyli wizytę.

- Nie posłuchałeś się - powiedział i uderzył w moją twarz tak, że zderzyłem się tyłem głowy ze ścianą budynku i straciłem przytomność.

Obudziłem się w zimnym i ciemnym pomieszczeniu niedużego metrażu. Dookoła było pusto, stał tylko jakiś stolik i krzesło. Gdzie ja do kurwy nędzy jestem. Po chwili żelazne drzwi się otworzyły, zobaczyłem tego goryla który mnie uderzył i starszego faceta, który był szefem tej całej mafii, która nielegalnie handlowała autami i chuj wie czym jeszcze.

- Dostałeś ostrzeżenie. Nie zrozumiałeś? - zapytał wyniosłym głosem ten starszy. Jego pytanie na moment mi zamroziło krew w żyłach, a jego ton poniósł się po całym pomieszczeniu.

- Nie będę zatajał prawdy - powiedziałem chyba nie w pełni świadom z kim rozmawiam.

- Teraz to już i tak nic nie zrobisz w tej gazecie. Zostaniesz tutaj z nami, dopóki twój szef cię nie odbierze i nie przemówi ci do rozsądku oraz nie poręczy, że nie pójdziesz na psy. Oraz dopóki się nie pojawi sprostowanie, które on sam napisze - powiedział ten wstrętny typ.

- Nie mieszaj w to Dylana. Jego i tak nie ma na razie. Zresztą wszyscy będą mnie szukać.

- Z Dylanem się akurat znamy, więc nie wiem dlaczego Ci nie przekazał, że z nami się nie zadziera. Gdy wszyscy w pracy zobaczą twoje wypowiedzenie pomyślą, że po prostu zrezygnowałeś... - powiedział beztrosko.

- Co ty powiedziałeś cwelu pierdolony!? JAKIE WYPOWIEDZENIE! - ryknąłem wkurwiony.

Zapadła chwila ciszy. Chyba nikt się nie spodziewał, że tak podniosę głos, ale ciężko było mi panować nad emocjami.

Nagle ten goryl podszedł do mnie i kopnął mnie prosto w brzuch.

- Kurwa mać! Nic nie zrobiłem, wypuść mnie!! - zacząłem się drzeć.

- Zamknij się już, bo ci ten durny łeb przestrzelę. Serio myślisz, że cię wypuszczę żebyś poszedł zaraz na psy - powiedział i poszedł razem z tym gorylem trzaskając drzwiami.

W co ja się wpakowałem. Było słuchać Liama. Zresztą przykładowo Liam chyba nie uwierzy w to całe wypowiedzenie i zauważy, że coś jest nie tak. Ale że Dylan się z nimi zna? Skoro tak, to chyba mnie nie zostawi tutaj na pastwę losu... No ładne ma znajomości.

Chodziłem w kółko po pomieszczeniu badając ściany, szukałem jakiegoś tajnego przejścia, co było oczywiście absurdalne. Żadnych okien, jedne jedyne żelazne drzwi, które szarpałem tak bardzo, że aż jeden z goryli się wkurwił i mi przypierdolił.

Nie wiem, czy można było być bardziej zdołowanym niż ja. Zostałem porwany, do tego źle dręczyły mnie wyrzuty sumienia za wczorajszy wieczór. Jak Dylan ma mnie stąd zabrać, skoro jego nie ma? Nie ma z nim jebanego kontaktu, a jak zniknie tak jak kiedyś na cztery miesiące?

Dylan, błagam cię, zabierz mnie stąd.

Mowiłam, że dodam niespodziewanie XD kolejny w niedzielę❤️PS. Nie opisywałam seksu Thomasa i Theo, bo moje Dylmasowe serce by pękło. 💔

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top